Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Pstrokrotka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    3718
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Pstrokrotka


  1. 5 minut temu, agent of Asgard napisał:

    Ja mam przyjaciół z lat szkolnych. Ale zaprzyjaźnienie się to nie była decyzja, a proces. Dopiero podtrzymywanie przyjaźni jest decyzją. 
    Nie wyobrażam sobie zrezygnować z przyjaźni, bo osoba, z którą się spotykam, ma niskie poczucie wartości i problemy z zaufaniem. 
    Zresztą nie wiem, po co w dyskusji ze mną tak podkreślasz, że stawiasz partnera na pierwszym miejscu. Jeśli nie jest to początek związku, a osoba, z którą budujemy wspólne życie, to przecież napisałem, że się z Tobą pod tym względem zgadzam.

    W tej dyskusji przecież nie chodzi o to czy się zgadzamy czy nie.

    Piszę jak jest w moim przypadku. Chcę nadmienić, że od czasów szkolnych zmieniłam kilka razy miejsce zamieszkania. 


  2. 2 minuty temu, kejtred napisał:

    dokładnie,

    do przyjaźni są potrzebne stałe , częstotliwe kontakty...a wiadomo czemu to sprzyja.

    Mówcie o mnie co chcecie. Ja bym nie przeżyła żadnych "przyjaciółek" mojego faceta. Nie i ch)oooy.  Musiałby zmienić kobietę na bardziej "tolerancyjną". 

    Przyjaźń jest cenniejsza od miłości. Miłość, zainteresowanie można zdobyć powierzchownością. Przyjaźń tylko osobowością.

    • Like 1

  3. 4 minuty temu, agent of Asgard napisał:

    Przyjaźni się nie proponuje. Ona rodzi się sama na gruncie wzajemnego poznania i dopasowania. Równie dobrze mogłabyś zaproponować komuś miłość albo nienawiść. 

    Zakochać można się od pierwszego wejrzenia (w to wierzę). Na nienawiść łatwiej zapracować niż na przyjaźń.

    Żeby przyjaźń się urodziła potrzebne są systematyczne kontakty? Przynajmniej kilka lat? Ze mną ten numer nie przejdzie. Mając partnera stawiam go na 1 miejscu. Nawet najlepszy kumpel z nim "przegrywa".

    • Like 2

  4. 1 minutę temu, LittleWing napisał:

    Nazywając je przyjaźnią.

    Ja mam chyba tak, że tylko ukochany mężczyzna może być moim przyjacielem. Tzn. tym, na którego mogę liczyć bezwzględnie, a on na mnie. I który dużo o mnie wie, a ja o nim.

    Inni to znajomi, koledzy, kumple. Nieraz dosyć serdeczni, ale... Nie wyobrażam sobie, żeby ich żony tolerowały przyjaźń ze mną. 😉

    Tak. O to mi w wielkim skrócie chodzi. 

    Sprawdzonych kumpli i ja mam. Jestem przy nich swobodna i pogodna. Padnie hasło: robimy flaszkę i imprezę? Jasne! Mimo iż alkoholu nie lubię. Pożyczę kasę bez obawy, że nie odda. Zostawiam klucze do mieszkania itd. I to wszystko. Każde z nas żyje swoim życiem. 

    Żaden facet nie proponował mi przyjaźni. Ogólnie, to oni się mnie boją 😊

    • Like 1

  5. 5 minut temu, kejtred napisał:

    nie chodzi o to by Ciebie hejtować. Kwestia czasu aż sama się zorientujesz, że taka przyjaźń to utopia. Faceci potrafią latami tkwić we friendzone. 

    Sorry ale nie wierzę w jakieś altruistyczne poświęcenia faceta względem kobiety jeżeli ona mu się nie podoba. Co innego oczywiście jakieś sporadyczne rozmowy raz na pół roku z kolegą ze studiów ale ponoć piszemy o "przyjaźni" a przyjaźń to coś większego niż koleżeństwo, to coś co pielęgnuje się, częsty kontakt itd. 

    Do takiej przyjaźni jest zdolna kobieta ale nie wierzę w uczciwość w takiej relacji u faceta (szczególnie jak kobieta jest atrakcyjna). 

    Mam bardzo podobne zdanie na ten temat.

    Często też mam wrażenie, że ludzie nadinterpretują  koleżeństwo.


  6. 13 minut temu, LadyA napisał:

    Co może oznaczać? Pewien mężczyzna pocałował moją dłoń po wspólnym tańcu...

    Jeszcze nigdy się z tym nie spotkałam w przypadku mężczyzny w moim wieku (po 30stce).

    To może oznaczać, że owy pan częściej bywa na imprezach przy muzyce disco polo, niż w miejskich klubach z Dj-em?

     


  7. 23 godziny temu, Empty Soul napisał:

     

    Więc chyba masz rację.

    Bez sensu siedzieć tu zbyt długo.

    Długo, krótko. Czas to pojęcie względne. W towarzystwie ciekawych ludzi mija zbyt szybko.

    • Thanks 1

  8. 19 minut temu, Empty Soul napisał:

    przecież to czas decyduje czy konsekwencje będą ,a jeśli już,to jakie.

    Zakładasz z góry że wszystko musi je mieć czy za każdym razem analizujesz decyzje?

    Tu czas płynie nieubłaganie szybko, zasiedzenie się może pociągnąć za sobą opłakane konsekwencje.

    A przynajmniej czytanie niektórych tematów 🤪

    • Thanks 1
×