Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Vagabunda

Zarejestrowani
  • Zawartość

    207
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Vagabunda

  1. Vagabunda

    Dlaczego on się nie oświadcza?

    Ok, rozbijmy więc to dla TEGO konkretnego przypadku: 1. Prawo własności/wspólnota finansowa. Jest nawiązywana w chwili ślubu i dopiero od tej chwili wszystko co trafia do majątku małżonków jest wspólne (z wyjątkami, ale to teraz nieistotne). Wspólnota (domyślnie) nie obejmuje rzeczy nabytych przed ślubem. Można ją rozszerzyć intercyzą, ale większość ludzi zawierając ślub nie zawiera dodatkowo umowy rozszerzenia majątku wspólnego przed notariuszem. Tu: działka z domem w budowie. Pytanie zresztą po co rozszerzać, skoro w chwili obecnej każde z nich ma udział 50%. Po ewentualnym rozszerzeniu - udziały znikają i całe 100% staje się majątkiem wspólnym małżonków. I w razie ewentualnego rozwodu trzeba przeprowadzać podział. A po kiego diabła, jak stan obecny jest dokładnie taki - mają udział 50% każde z nich. Jako, że własność budynku należy do właściciela gruntu, a nim i po ślubie pozostaną małżonkowie w częściach równych (a nie małżeństwo jako takie) - ślub nic nie zmienia w tym konkretnym zakresie. Jak ten dom sprzedadzą, to nawet dzielić pieniędzy nie muszą - obojętnie czy przed ślubem czy po - bo dom nigdy nie stanie się ich majątkiem wspólnym, tylko jest majątkiem osobistym (udział 50%) każdego z nich i tak pozostanie - jest już "podzielony". 2. Prawo dziedziczenia - ok, tu jasne, ale nie sądzę, żeby facet budujący dom myślał o śmierci. 3. Prawo podatkowe - w okresie budowy domu na dobrą sprawę idzie praktycznie cały podatek utopić w ulgach budowlanych więc nic im nie daje. Właśnie w tym rzecz. Z uwagi na to, że działkę kupili, oraz zaczęli budowę przed ślubem - na dzień dzisiejszy w ich stosunkach majątkowych ślub nie zmieni kompletnie nic, bo ta działka z domem nie wejdzie do majątku wspólnego małżonków. Zmieni w dziedziczeniu, o którym ludzie młodzi nie myślą.
  2. Ja na pewno się tak czuję. A mam 35, sytuacja właśnie podobna, dzieci brak. Życie jest po to, żeby z niego korzystać, po prostu.
  3. W moim ludzie są raczej bezdzietni, a kupony odcinają w wieku 33-35 lat. Kredyty nawet jak były, to pospłacane, praca może być już nie absorbująca (ile można wyrobić w korpo?) i dużo czasu na hobby. Ewentualnie zaczynają się właśnie na dzieci decydować.
  4. Trochę jednak przestrzegam przed taką idealizacją tych czasów. Dojrzewało się szybciej, bo często nie było innego wyjścia, a życie było dużo cięższe niż dziś. Dziś, chcąc żyć na takim poziomie materialnym jak moi rodzice za PRL mógłbym pracować 2 godziny na dzień, maksymalnie, i starczy. Mieszkanie? Socjalne, 150-300 zł/mies. Jedzenie? Tyle co oni mogli na kartki. Inne dobra? A jakieś mieli? Ciuchy z lumpeksu są dziś lepsze. Oczywiście oni tego nie odczuwali, bo nie było porównania i wszyscy mieli to samo, czyli nic, ale to tylko dlatego nie odczuwali.
  5. Nie każdy chce mieć dzieci. I nie każdego na nie stać. Nie wyobrażam sobie decydować się na dzieci będąc nadal zależnym od konkretnych zarobków (jakiś kredyt czy coś), więc jeden ogarnie sobie mieszkanie/dom w ciągu 5 lat, drugi w ciągu 10, a trzeci wręcz weźmie kredyt i będzie zależny do starości.
  6. No jak odchowane już dzieci to 25 latek odpada, a reszta jest osiągalna. Ale znam i parę, która w wieku 24 lat uznała że nie chce im się męczyć, wyjechali za granicę, zarobili na podróże i teraz mają po 50-tce, nadal brak stałego miejsca zamieszkania, pracy, tułają się po świecie. Kwestia stylu życia.
  7. A to zależy co uważasz za "ogarnięte" i poukładane życie. Bo w mojej ocenie ogarnięte i poukładane (wiesz tam te standardowe dom, jakieś auto, praca nienajgorsza) to można mieć i w wieku 25 lat, albo w wieku 50 nie mieć.
  8. Raczej tyle, że wiek się przesuwa. Niegdyś te 30 to było pół życia, teraz statystycznie patrząc to 40 jest na półmetku.
  9. Vagabunda

    Czy to stalking?

    Najlepiej - żaden. Żeby kogoś pomówić to trzeba coś powiedzieć. Ciężko uznać za pomówienie podesłanie treści rozmowy bez komentarza. O ile podsyła się treść rozmowy, bo screen to wiesz... Masz na privie ile jest wart. I jak najbardziej może być pomówieniem.
  10. Vagabunda

    Czy to stalking?

    Bez komentarza przesłana? To nic się nie dzieje. Jak z komentarzem, to zależy jaki to komentarz. Jeżeli tak, to zmień środowisko, bo otaczasz się ludźmi delikatnie mówiąc nierozsądnymi. Choć co do jednego mają rację - odpowiedzialność, w tym karna, może tu wystąpić, natomiast cywilna występuje. Ale żeby to ocenić trzeba byłoby znać nie to co wg. Ciebie jest najważniejsze (treść rozmowy z fake kontem) tylko komentarz i słowa, z jakimi została przesłana. Stan cywilny nie ma na te potrzeby żadnego znaczenia.
  11. Vagabunda

    Jak bronić się przed bronią palną?

    Wyjąć swoją. Innej opcji nie ma.
  12. Vagabunda

    Potrzebna porada mechanika samochodowego

    Jak pytasz o to, czy to jest ciężkie fizycznie, to nie. Na forach opla pomogą i naprawisz spokojnie.
  13. Vagabunda

    Czy to stalking?

    Dawno nie robiłem w zawodzie... Ale na szybko: Zdjęcie wygenerowane komputerowo nieistniejącej osoby jak rozumiem. Lub jest zgoda na wykorzystanie wizerunku istniejącej. W przeciwnym razie art. 81 ust. 2 pr. aut. Nie. Brak znamiom art. 190a k.k. Od kogo dostaje treść rozmowy? Od jednego z rozmówców bezpośrednio? Tak, choć podstawy są wątłe by to uznać za art 213 k.k, to pytasz o "odgrywanie się" a to szeroki temat. Jak dla kogoś rozmowa z prokuratorem jest nieprzyjemnością - to jak najbardziej, może wystąpić, ale umorzą. Sprawa o naruszenie dóbr osobistych przez tą osobę natomiast w 100% wygrana i to bez problemu, ale konieczność wypłaty odszkodowania i zadośćuczynienia to nie jest kara, więc: Nie ma absolutnie, prokurator umorzy jeszcze na etapie postępowania przygotowawczego. Karnie nic tu nie grozi, jedynie kwestia cywilna. No i zdjęcie.
  14. Vagabunda

    Dlaczego on się nie oświadcza?

    Alimenty na żonę to kompletna fikcja przy takim stanie majątkowym żony (wymagane jest popadnięcie w niedostatek) no chyba, że gość byłby wyłącznie winny rozpadu. A stygmat, no może i o to chodzi, sam nie jestem zainteresowany rozwódkami nie bez powodu.
  15. Vagabunda

    Dlaczego on się nie oświadcza?

    To nie ten przypadek. Razem budują dom, więc największa część ich majątku albo już jest wspólna (dom należy do tego, do kogo należy działka), albo jest jednego z nich - bez znaczenia, bo nie wejdzie do majątku wspólnego małżonków po ślubie, tylko będzie nadal stanowić majątek osobisty (udział 50%) danej osoby. Więc w razie rozwodu konsekwencji majątkowych z tego nie ma żadnych. Ale też i korzyści ze ślubu nie ma kompletnie żadnych. Nie dziwne więc, że chłopu się nie spieszy.
  16. Vagabunda

    Teoria wielkiego przegrywu

    Chłopie, to coś Ty w życiu robił? Zresztą, bez przesady. Ja się obudziłem wcześniej, w wieku 28 lat, ale nie miałem nawet 10m2 pokoju w mieszkaniu, wszystko czego się ówcześnie w życiu dorobiłem to niewielki jacht (w cenie średniej klasy używanego auta w praktyce) i kupy wspomnień po 5 latach tułania się w tejże łupinie po świecie. Uznałem, że czas się ustatkować, sprzedałem łupinę i poszedłem do pracy w korpo. Uprzednio się ogoliwszy wreszcie. A, no jeszcze zainwestowałem w jakieś cywilizowane ubranie. Dzisiaj żyję spokojnie, dom zbudowany, praca normalna, hobby zostało to samo, ale to już hobby a nie sposób na życie. Nigdy nie jest za późno.
  17. Vagabunda

    Dlaczego on się nie oświadcza?

    Zapominacie o tym, że znakomitej większości mężczyzn w tym wieku ślub nie jest do niczego potrzebny, bo niby co on zmienia? Ślub nawet i świeżo po poznaniu się nie zmienia kompletnie nic w związku. Są na dorobku, budują razem dom (zapewne 50/50) więc majątek ewentualny w przewidywalnej przyszłości (budowa, wykańczanie itp) i tak będzie wspólny. Dzieci brak, być może są w planach, ale na ten moment brak, w ciąży nie pisała że jest, więc kwestia ojcostwa z automatu przyznawanego mężowi jest bez znaczenia. Co więc w rzeczywistości ten ślub zmieniłby w ich życiu? Nic. A skoro nic, to po co go brać?
  18. Vagabunda

    Sprawa w sądzie

    Nie, za oszustwo. Jej zachowanie w pełni wypełnia znamiona art. 286 kk.
  19. Vagabunda

    Zdrada jak udowodnic?

    W takim razie wybacz brutalny opis rzeczywistości, ale wyszłaś za gołodupca to zostaniesz z gołą... Ale nie ma tego złego. Nie będziesz się szarpać o podział majątku, bo nie ma czego dzielić.
  20. Vagabunda

    Zdrada jak udowodnic?

    To tym bardziej nie widzę powodu się męczyć z kilkuletnim procesem sądowym. Ale zrobisz jak uważasz. Jeśli w żadnym (nawet najmniejszym) stopniu nie odpowiadasz za rozkład pożycia to otrzymasz alimenty na siebie w wypadku orzeczenia o jego winie wyłącznej. Przy winie obupólnej nie ma opcji w tej sytuacji. Kwota jaką możesz uzyskać jest zależna od jego (nie jego rodziców) majątku oraz jego (a nie firmy rodziców) zarobków.
  21. Vagabunda

    Branie ślubu w obecnych czasach to porażka

    Kwestie podatkowe, przynajmniej u mnie.
  22. Vagabunda

    Facet z internetu/ jak się angażuje

    Może ja jestem jakiś dziwny. A może moja żona była jakaś dziwna. Ale nam to zajęło 3 miesiące rozmów na komunikatorze + jedno spotkanie w realu, na drugim przyjechała do mnie już zamieszkać na stałe. Na odległość trzeba się decydować, a nie zastanawiać miesiącami, bo to inaczej może nie wyjść przez rozłąkę. Takie "pospotykanie" się to właściwie gwarancja niewypału.
  23. Vagabunda

    Zdrada jak udowodnic?

    Na siebie są wątpliwe, gość jest goły. Na dziecko dostanie bez łaski i robienia z siebie ofiary, bo to się po prostu należy. I w imię wątpliwych alimentów na siebie polecasz publicznie prać brudy przez parę lat (obecnie sądy nadal jeszcze nie wyszły z COVID-owego zastoju, to potrwa). Cały szkopuł jest w tym, że alimenty na dziecko obliczane są wg. możliwości zarobkowych ojca (a nie tego ile faktycznie zarabia) oraz potrzeb dziecka. I mogą wynosić nawet 75% zarobków ojca jeśli takie będą potrzeby dziecka. W przypadku alimentów na małżonka, do ich obliczenia po pierwsze bierze się pod uwagę majątek drugiej strony (zerowy, jak czytamy), po drugie faktyczne dochody drugiej strony (zapewne zerowe, bo pomaga rodzicom w prowadzeniu firmy), a po trzecie pogorszenie sytuacji materialnej małżonka niewinnego względem majątku MAŁŻEŃSTWA (jakiej sytuacji, jak oni nic nie mają, żyją za pieniądze teściów?). Rozwód z orzekaniem o winie to w tym przypadku publiczne pranie brudów przez lata tylko po to, żeby uzyskać satysfakcję i zapewne symboliczne 100 zł alimentów na siebie. Lepiej brać w takim układzie za obupólną zgodą i skupić się na uzyskaniu jak najwyższych alimentów na dziecko, będzie szybciej, a zamiast płacić detektywom skupić się na dokumentowaniu wydatków na dziecko. Finansowo wyjdzie tak samo albo i lepiej, a nerwów znacznie mniej.
  24. Vagabunda

    Zdrada jak udowodnic?

    Pytanie tylko co ona chce uzyskać otrzymując rozwód z jego winy. Z tego co rozumiem, majątek nie jest jego, tylko jego rodziców. Wszystko, co wydała na ten majątek (nakłady, koszty np. remontów itp) i tak podlegają zwrotowi dla niej na podstawie imiennych faktur/rachunków. Jeśli tych imiennych faktur/rachunków nie ma - to nic nie uzyska także w przypadku rozwodu z jego winy. Bo to ich majątek, a nie jego i to zwrotowi podlega nawet i bez rozwodu. Rozwód z orzeczeniem o winie daje możliwość ubiegania się o alimenty na małżonka niewinnego i właściwie to tyle z jego przewagi nad rozwodem bez orzekania o winie - w tym drugim przypadku na dzieci alimenty i tak się należą. Uzyskanie alimentów na siebie jest proste, gdy jest duża dysproporcja majątkowa między małżonkami, ale tutaj jej... Nie ma. On jest takim samym gołodupcem jak ona. A w przypadku alimentów na małżonka (w przypadku dzieci to nie obowiązuje) nie można ich żądać od rodziców strony winnej, tylko od samej strony winnej - sąd je zasądzi, jeśli jego majątek będzie po rozwodzie znacznie większy niż jej, a wina będzie jego. Tylko co on ma za majątek, gacie na tyłku. Reszta jest jego rodziców, nie jego.
  25. Vagabunda

    Kryteria

    A z tym się nie zgodzę. Możesz sprawdzić znacznie więcej. Odnosząc się do tego co napisał @marinero - choć ubrał to w polityczne barwy - możesz na przykład bez problemu zdjąć drugiej osobie maskę udawanego spojrzenia i poglądów na życie obserwując jej zachowanie w różnych sytuacjach. Miałem swego czasu randkę z kobietą, która po randce udawała się do siostry żeby zająć się jej dzieckiem. W porządku, odwiozłem ją na miejsce i tu czar prysł. Bo w rozmowie z siostrą, która dotyczyła miejsca gdzie sąsiad tej drugiej zrobił sobie podjazd moja "wybranka" rzuciła "a kto mu na to pozwolił". Więcej się nie spotkaliśmy. Kobieta, która instynktownie uważa, że ktoś musi komuś innemu pozwalać na jakąś czynność (zamiast uważać w moim odczuciu prawidłowo - np. "powinno się tego zabronić") była z marszu skreślona. Dlaczego? Bo poglądy na życie (co nie zabronione, to dozwolone vs. jak nikt nie zezwolił, to nie wolno) wyłażą w takich momentach całkowicie bezwiednie, ot, jedno i drugie zdanie rzucone w gniewie nie ma głębszego sensu, ale to, które z tych dwóch wybrała świadczy o jej światopoglądzie na życie. I choćby mi potem godzinami albo i miesiącami nawijała makaron na uszy że ma taki sam światopogląd jak mój ostentacyjnie chwaląc to co lubię a oburzając się na to, czego nie lubię - i tak wiedziałbym, że to gra. Wystarczy takich sygnałów wypatrywać i wyłapywać. Naprawdę, rzeczywiste poglądy na związki, światopogląd, podejście do życia i priorytetów wychodzi z człowieka w prostych, z pozoru w ogóle nie mających z tym nic wspólnego zdaniach. Na jednej, czy dwóch randkach to spoko, na dłuższą metę nie da się ukryć nałogu, a wszystkie przez Ciebie wymienione są nałogami, tylko o różnym podłożu. Alko wyłapiesz na zakrapianej imprezie. Jak pije na umór albo nie pije wcale - to już wiesz. Alkoholik nie umie się kontrolować, albo chla albo nie pije w ogóle, nie ma stanu pośredniego. Pracoholizm dość podobnie, wystarczy wyłapać ile % rozmowy jest powiązane, choćby i pośrednio, z jej zawodem. Proste wtrąty, nieuprzejma sprzedawczyni w sklepie i zamiast "co za jędza" słyszysz "no u nas w firmie by nie przeszło" - i też masz sygnał. Po prostu obserwuj.
×