Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Ola5555

Zarejestrowani
  • Zawartość

    8
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Ola5555

  1. Jesteśmy ze sobą od półtora roku. Od początku wiedziałam, że pali, ale nie przeszkadzało mi to. Żaden z moich przyjaciół ani rodzice nie palą, dlatego myślałam, że przecież to jego sprawa i będę to akceptować. Jednak jak pojawiły się uczucia coraz bardziej zaczęłam się martwić, bo pali od 12 roku życia a ma 23 lata. Coraz bardziej zaczęło mi to przeszkadzać i byłam smutna i zła. Zaczęły się kłótnie itp. Czytałam na wielu forach, jak psycholodzy piszą, że jak nie można tego akceptować to należy zerwać bo tylko będzie to nas obojga denerwować. Kiedyś powiedziałam mu to, że ja nie wiem, czy to kiedyś zaakceptuje i, że bardzo bym chciała coś zrobić, żeby to zaakceptować, ale po prostu uważam, że to głupie i tylko wydaje pieniądze, chociaż od początku korony jego stan konta jest na minusie, i że boję się, że ten związek skończy się przez te kłótnie.We wrześniu powiedział mi ( sam z siebie), że w ciągu roku rzuci. W listopadzie miał wyrywane ósemki i nie mógł palić. Razem(przynajmniej takie miałam wrażenie) stwierdziliśmy ze to dobry moment na rzucenie. Myślałam, że cały czas nie pali. W zeszłym tygodniu był w innym mieście z kolegami którzy palą, wiec spytałam się go, czy tez tam pali. On mi odpisał, że tak. Jak wrócił do domu, pokłóciliśmy się i powiedział mi, że od stycznia znowu pali, a ponad rok mnie okłamywał. Czuję się teraz strasznie, jakby mi się świat zawalił. Nie tylko dlatego, że nie lubię papierosów, ale przede wszystkim, bo wszyscy jego znajomi i rodzina wiedzieli to, że on od pół roku mnie okłamuje!!! On tłumaczy się, że nie chciał żeby doszło do zerwania, że za bardzo mnie kocha. Ale czy naprawdę mnie kocha jeśli mnie tak długo okłamywał? Dodam, że to niestety nie pierwsze duże kłamstwo z jego strony. Ja go naprawdę bardzo kocham i zdaje sobie sprawę, że po tych kłamstwach powinnam go zostawić. Jednak już rozmawialiśmy o pójściu razem ma terapie. Czy to ma w ogóle jakiś sens? Na terapii chcielibyśmy nauczyć się rozmawiać, ja chciałabym w jakimś sensie nauczyć się to akceptować, bo nie wynika to na prawdę z mojej złej woli tylko z tego, że się o niego martwię. Jestem naprawdę wrażliwą osobą. Czy proszę o rady. Czy da się to jakoś uratować? Jak zaakceptować to że pali? Podkreślam, że nie mam na celu zmuszać go do rzucenia, jak on się nie potrafi dla mnie zmienić to ja chciałabym dla niego.
  2. Dziękuje za wszystkie „normalne” odpowiedzi i rady
  3. Przecież pisze ciągle, że chcę to zaakceptować, a nie go zmieniać! Chcę iść na terapię gdzie JA zrozumiem jego problem
  4. Ja rozumiem, że on nie rzuci, ale czy jest jakiś sposób, żebym to zaakceptowała? Ja naprawdę cierpię jak widzę go z papierosem… Jestem też uważam odpowiedzialną osobą. Myślę o konsekwencjach tego co robię i dlatego nie mogę zrozumieć czemu on pali i dlatego tego nie akceptuje. Usłyszałam nawet od niego tekst, że wszyscy jego znajomi uważają, że jak go przez takie coś rzucę, to znaczy, że nigdy go nie kochałam, co mnie bardzo zabolało. Jakbym go nie kochała, to byłoby mi to obojętne jak na początku.
  5. Jeszcze powiem, że ja nie umiem tego tak o przemilczeć, za bardzo mnie to boli, dlatego powstają kłótnie, chociaż nie mam niczego złego na myśli.
  6. Czy myślicie, że terapia może pomóc mi to zaakceptować? Zrobię dla niego wszystko ale nie umiem sama zmienić swojego myślenia
  7. Ja rozumiem, że on nie rzuci, ale czy jest jakiś sposób, żebym to zaakceptowała? Ja naprawdę cierpię jak widzę go z papierosem… Jestem też uważam odpowiedzialną osobą. Myślę o konsekwencjach tego co robię i dlatego nie mogę zrozumieć czemu on pali i dlatego tego nie akceptuje. Usłyszałam nawet od niego tekst, że wszyscy jego znajomi uważają, że jak go przez takie coś rzucę, to znaczy, że nigdy go nie kochałam, co mnie bardzo zabolało. Jakbym go nie kochała, to byłoby mi to obojętne jak na początku.
  8. Zapach nie przeszkadza mi tak bardzo jak świadość, że sobie szkodzi. Tak bardzo się boję, że w wieku 30, 40 lat będzie miał problemy ze zdrowiem. Uważam ze to miłość mojego życia. A może jestem po prosty głupia i powinnam go zostawić za te kłamstwa? Ale ja nie potrafię…
×