Hejo,
Jestem facetem po 20tce i mam drobny kłopot Zwykle po jakiś imprezach okolicznościowych w gronie rówieśników napotykam na jakieś atrakcyjne według mnie dziewczyny. Często pod względem humoru, uroku osobistego (charyzmy) lub po prostu bycia bardzo miłą i szczęśliwą osobą Praktycznie zawsze nie znam tych osób dłużej niż z rozmowy lub pogawędki i nie czuję miłości, lub zakochania. Zwykle po takim wyjściu zaczyna kiełkować myśl o takiej osobie, a później zajmuje całą głowę Nie wiem czy tak się określa słowo "zauroczenie" ale raczej nie jest to miłość, a na pewno nie chcę sobie takowej wpajać na siłę. Drodzy czytelnicy a zwłaszcza czytelniczki, czy u Was jest podobnie? Czy jakoś sobie z tym radzicie, czy brniecie dalej i zawiązujecie bliższe relacje z takimi osobami?