Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

takajedna87

Zarejestrowani
  • Zawartość

    8
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. takajedna87

    Fatfobia

    Maciek to on właśnie ma na imię
  2. takajedna87

    Fatfobia

    Dzisiaj przeczytałam artykuł na onet o kobietach z nadwagą, które mają szczupłych mężów. Jestem w dokładnie takiej sytuacji. Mój mąż ma 183cm wzrostu, a waży 67kg. Zawsze był szczupły. chociaż je, co chce i ile chce, chociaż fakt, dużo nie je. Taki metabolizm. Jedyne uwagi, jakie on słyszy na swój temat, to "jak ty to robisz? Ja spojrzę na hamburgera i już tyję" albo "dobry kogut musi być chudy". Ze mną jest inna rzecz. Ja wazę 70kg przy 167cm wzrostu. W dodatku jestem od mojego męża dwa lata starsza. Nie raz i nie dwa słyszałam uwagi, nie powiedziane wprost, raczej podsłuchane, ze strony własnej rodziny, jego rodziny, znajomych, przyjaciół w stylu "młodszy, szczupły, przystojny, a ona dajcie spokój" albo "... a to jest jakieś częste, że fajni kolesie mają grube laski, może to jakiś fetysz?". Najgorsze w tym wszystkim jest to, że chociaż mąż nigdy nie powiedział nic na temat mojej wagi, zresztą kiedy się poznaliśmy, wyglądałam tak samo, to ja zaczynam łapać się na tym, że on, niewinny w tym wszystkim, zaczyna mnie irytować. Czasem jak on śpi to podnoszę kołdrę i patrzę się na jego ciało, płaski brzuch, szczupłą klatkę, ramiona. I denerwuje mnie to. Tym bardziej, że on sam jest zwyczajnie chudy, nie jest byczkiem, pakerem, tylko szczypiorem a nikt nie ma z tym problemu, nikt nic mu nie mówi. Bo "dobry kogut musi być chudy". Ma jakaś podobnie?
  3. Mój mąż ma 182cm wzrostu i waży 65 kilogramów. Był taki, kiedy się poznaliśmy i taki jest cały czas. Od kiedy pamiętam, był (i jest) to jego największy kompleks, robił sobie badania krwi, chodził do dietetyka, kupował odżywki na masę (nadal to pije), jadł tylko w mc'donaldsie (to pomogło, przytył 10kg w miesiąc, ale już rzygał tym makiem i w dwa tygodnie wszystko zgubił). Widzę, jak stoi w lustrze i zbolały patrzy na siebie. Dla mnie to żaden problem, lepszy szczupły niż gruby. Problem w tym, że tak samo jak ludzie grubi, on też jest ofiarą komentarzy. Co gorsza, najczęsciej swojej własnej rodziny. Teksty typu "ty już nawet nie jesteś chudy, ty jesteś wycieńczony", "jesteś chudy jak pies", "wyglądasz, jakbyś wyszedł z Auschwitz" słyszy od matki, siostry, ojca. Od wielu lat nauczył się zawsze brać dowód, jak chce kupić alkohol, bo normą jest, że nie chcą mu sprzedać. Ostatnio byłam świadkiem, jak kasjerka zapytała o dowód. Mąż westchnął, bo był na to przygotowany. Ściągnął maseczkę i powiedział "proszę pani, ja mam siwą brodę, mam prawie 40 lat". Kasjerka na to "a chudy pan jest jak nastolatek". Nie wiem, czy miał być to komplement czy jak. Chciałam tylko powiedzieć, że nie tylko osoby z nadwagą mierzą się z komentarzami na temat swojego wyglądu. I nie tylko kobiety.
×