Ok, zwrócę na coś uwagę.
Jestem w terapii od kilku lat i widzę pewne schematy, według których może działać terapeuta.
Nie wiem, czy pamiętacie, ale w jednym z tych filmów-monologów, w których opowiadała, co się działo w ich relacji, Sz. rzuciła takim tekstem, który od razu zwrócił moją uwagę.
To była jej rozmowa z ter. na temat nagrania i wstawienia kolejnego filmu na temat „byłego małżeństwa”. Postaram się mniej więcej zacytować: „i moja terapeutka mnie zapytała, czy jestem pewna, że chcę to zrobić, a ja jej odpowiedziałam, że teraz to czuję się tak silna, że już nic naprawdę mi nie zaszkodzi”.
I to jest moment, na który większość ludzi nie zwróci uwagi, a ja - stały bywalec gabinetu - owszem xd Otóż. Nasza dama zrozumiała po swojemu, że terapeutka się upewnia, że Sz. ma siłę i jest gotowa, i bla bla bla… żeby teraz nagrać taki film. Problem w tym, że kiedy psychoterapeuta zadaje takie pytanie „czy jesteś pewien/pewna…” to raczej dlatego, żeby wzbudzić refleksję u klienta, nie podając odpowiedzi na tacy, bo widzi, że konsekwencje tego pomysłu mogą być marne. Natomiast NIGDY terapeuta nie zabroni niczego klientowi, ponieważ to on sam ma, jakby to ująć - przetrzeć swoje szlaki i znaleźć nowe sposoby radzenia sobie z rzeczywistością, kiedy poprzednie już zawiodły na tyle, że na terapię trafiliśmy. I ten etap powtarzania schematów z przeszłości nawet w trakcie już trwającej terapii może być bardzo długi. To jest właśnie budowanie świadomości. A Wera, no cóż. Nadal próbuje przykładać te same zmiennie do tego samego równania i oczekuje innych wyników.