U mnie była to na 200% pewność że będziemy ze sobą do końca życia. Mieliśmy wspaniałą przyjaźń przed związkiem, cudowne narzeczeństwo i cudowne 10 pierwszych lat małżeństwa. Rodzina byłej do dzisiaj traktuje mnie jak zięcia, czego nie powiem o mojej rodzinie, ani wobec byłej ani wobec mnie. czyli od początku mieli jakieś uwagi, że to nie ta, że nie taka, że wyszczekana, że ma swoje zdanie. Zresztą to wniej mi kiedyś imponowało. Niezależność, posiadanie własnego zdania i wyrażanie tego. Niestety obecnie jesteśmy w trakcie rozwodu, nie mieszkamy razem. Wmawiałem sobie że jej już nie kocham, ale to nieprawda. Codziennie o Niej myślę, ale ona już chyba do mnie nie wróci. Muszę przez to przejść, czas zaleczy rany. Najgorsze, że mamy stały kontakt, bo dzieci mieszkaja na zmiane u niej i u mnie, więc się widujemy i czasem rozmawiamy. Tak to u mnie wygląda.