Napisałam podobny post ale na innym forum tutaj zadłużyłem sie w koledze z pracy . Ale od początku . Jestem matka 2 dzieci , ale od pewnego czasu moje drogi z partnerem zaczęły sie rozchodzić... poznałam kolega w pracy z którym zaczęłam rozmawic, on tez po dużych przejściach został z 3 dzieci mieszkając u swojej matki. Nasze rozmowy robiły sie coraz dłuższe i dłuższe aż z czasem zaczęłam mówić mu o wszytkim. Stał sie takim powiernikiem moich musli . Wiedział o problemach radościach marzeniach spełnionych i tych do realizacji . Wkoncu postanowiłam odejść od mijego partnera po prawie 10 latach i spróbować czegoś nowego. To był ciężki czas, pierwszy raz zostałam tak naprawde sama z wszytkim ... była jeszcze próba ratowania zwizku ale po roku stierdzilam ze to nie jest to czego oczekuje. Przez cały ten czas miałam kontakt z „nim” on mnie zawsze słuchał, zawsze doradzał . Przerodziło sie to z niewinnych rozmow w zauroczenie tak mogę to nazwać... dalej rozmawiamy spotykamy sie nawet cos tam planujemy. Dla niego nic nie jest problemem zgadza sie i popiera wszytko co robię i mowie... moje najskrytsze marzenie nie jestvdla niego problemem. Z racji ze mieszkam za granica chciałam kupić tu dom ale tego nigdy nie chciał mój były partner , on inwestował w nieruchomości w pl a tutaj wszytko na wynajem mi to nie odpowiadało . Był to jeden z głównych powodów naszych kłótni i późniejszych rozstań. Ta nowa osoba która poznałam tego problwmu absolutnie nie wodzi, zapewnia mnie i obiecuje ze jeśli tylko sie zgodzę on kupi odrazu duży dom żeby pomieścić tam siebie i swoje dzieci a i dla mnie z dziećmi bedzie tam miejsce, obiecuje ze sportowy samochod który jest jego oczkiem w głowie zamieni na rodzinnego wana tylko po to żebym nie była smutna. Wszytko to cudownie wyglada cudownie sie tego słucha tylko czy to jest prawda? Przez lata straciłam wiarę w ludzi wiem ze nie słowa tylko to co sie robi dają poczucie bezpiecznstwa . Chciałabym w to woersyc ale na swojej drodze spotykam ludzi którzy przecierają oczy i pukają sie w glowe mówić mi czy ja naprawde w to wierze? I sama nie wiem .... czy któraś z was miała podobny dylemat?