Tak jak w temacie,ślub miał być za 3 msc, jednak przesuwamy go za rok. Znamy się 1,5 roku mamy po 34 lata, ja 31, w tamtym roku byliśmy bardzo bardzo szalenie zakochani, na każdym kroku czułam bliskość partnera i jego opiekę, później miał wypadek, leżał w szpitalu przez 3 msc i byłam przy nim dzień w dzień. Przeprowadził się do mnie zaraz po szpitalu w styczniu tego roku. Stałam się płaczliwa i rozdrażniona głównie ze względu na brak atencji z jego strony. Nasze życie łóżkowe jest ok, kochamy się praktycznie codziennie, ale nie ma w życiu codziennym przytulania, pocałunków, miłych gestów.
Zdarzają się, ale nie tak często. Jest opiekuńczy, ale bardziej czuję się jak ze współlokatorem czasami
choć to najmniejszy problem. W święta wielkanocne byłam w jego domu rodzinnym ( ma dom oddalony o 700 km) więc wcześniej nie miałam okazji. Cały ten okres przepłakałam. Chodzi o alkohol. Jak się okazało jego tato pił codziennie piwo lub prawie codziennie. Jest to dobry człowiek, ciężko pracował fizycznie, widać że kochają się z mamą, jego mama nie piję, Mój narzeczony nie widzi w tym problemu. Czasem w nerwach potrafił powiedzieć, że jeszcze 2 lata temu pił 10 piw w weekend i przestał jak poznał mnie. Ale teraz mu tego brakuje. Byłam w szoku bo jak jeszcze mieszkał gdzieś indziej to spędzaliśmy każdą chwilę razem i nigdy nie chciał pić, Dobrze wie że z ostatnim narzeczonym rozstałam się z powodu właśnie pociągu do alkoholu, uderzył mnie kiedyś jak więcej wypił.
nasteonego dnia mówi że mówił to w nerwach ale nie mogę narzucać mu ile pić a ile nie, podkreślę fakt że odkąd mieszkamy razem nie pije on w ogóle. Więc nie wiem dlaczego mówi że będzie pił 2 piwa tygodniowo. Raz twierdzi że miał wypadek i chce dojść do siebie by później móc pić innym razem twierdzi ze idzie do żabki a tego nie robi. Taka huśtawka jest straszna. Bardzo przeżyłam okres w jego domu później tydzień wymiotowałam ze stresu, było 3 tygodnie dobrze dopóki nie doszło do tematu alkoholu . Znowu zaczął mówić ze mu tego brakuje jak ja się spytałam czy możemy wyjaśnić ten temat , dziś rano twierdzi że powiedział tak w złości. Ja już nie wiem co mam robić . Ślub przełożony ale nie wiem czy jest sens w tym tkwić . Podkreślę ze jestem osobą która bardzo mało pije, w moim domu rodzinnym nie było wódki, alkoholu, moi rodzice poświęcili życie by dojść do czegoś, ale nie jestem abstynentką, natomiast w domu mojego partnera to jest mieszkanie socjalne, trójka dzieci i metraż 30m2. Nie chodzi o to co kto ma, bo kocham go nad życie, jest człowiekiem ogarniętym, dobrze zarabia i gdy nie ma tego tematu to wszystko jest ok, bywa troskliwy, czuły, dba też o dom czyli sprząta, czasem coś ugotuje, dzisiaj znowu mamy rozmawiać bo wczoraj to jego głupie gadanie ze nie mam nic do gadania doprowadziło mnie do płaczu. Oczywiście on poszedł spać, ja przepłakałam całą noc, jestem tak spuchnięta że musiałam dziś odwołać pracę
prosze mi poradzić co robić. Argument główny jest taki że picie piw 2 x w tyg to niedużo . Dla mnie dużo gdy się tak pije regularnie zwłaszcza sanemu bez okazji. Niejednokrotnie mówiłam, że może iść ze znajomymi ale żeby w domu tego nie pił aż w takiej ilości. Denerwuje mnie bo czasem mówi że znajdzie sobie dopiero kolegów do picia a potem że mówi to w nerwach , jego koledzy mają rodziny dzieci więc nawet nie mają czasu na wyjście . Nigdy odkąd mieszkamy razem może wpił jedno piwo. Myślę ze on tak mówi tylko, ale po co? Żyje w pełnym strachu. Boli mnie to wszystko, czy ja faktycznie przesadzam ?
narzeczony twierdzi że nie weźmie ślubu dopóki nie sprawdzi mojego podejścia bo zawsze reaguje na alkohol tak jak reaguje przez moje doświadczenie ostatnie. Już nie wiem co robić, nie wyobrażam sobie życia bez niego, ale wiem że dziś rozmowa nic nie da na pewno, bo często mówi że mówi tak dla świętego spokoju. Nie chce w przyszłości alkoholika a boję się że widząc w domu swego ojca mój narzeczony pójdzie w jego ślady bo dla niego taki model jest ok bo to widział całe życie. Nawet jakby miał najbardziej kochającą rodzinę to dla mnie jak wprowadzi reguralnie 2x piwa w tygodniu to będzie za dużo. Może to wina znajomych właśnie których kiedyś znał ? Ostatnio jak się z nimi widzieliśmy to wypili na głowę po 5 piw, ale mój narzeczony nie pił bo prowadził. Potem mi wygarnął zd na pewno bym mu tyle nie pozwoliła, choć podkreślałam ze jak jest ze znajomymi zwłaszcza których dawno nie widział to dlaczego ma wtedy się nie napić ? Jestem tym zmęczona, nie wiem na czym stoję kompletnie
podrkesle ze mój facet nigdy nie był w związku, miał krótkie relacje do miesiąca bo jak twierdzi nigdy nie mógł się zakochać. Mi wyznał miłość po miesiącu. Zdarza mu się powiedzieć ze inaczej sobie wyobrażał związek, nie wyobrażał sobie że ktoś będzie miał jakieś wymagania czy też zakazy, np nie wyobrażam sobie by w przyszłości mój mąż nie wrócił do domu na noc. Na co dzień żyjemy normalnie. Aktywnie sportowo, w week nie imprezujemy, wyjeżdżamy na wycieczki. On mówi to przyszłościowo a później mówi ze chce przedstawić najgorszą wersję nim zdecyduje się na ślub, bardzo mnie to wszystko boli.
czy to wszystko ma jeszcze sens ? Czy ja faktycznie przesadzam odnośnie tego alkoholu? Dzisiaj mamy znowu rozmawiać na ten temat