Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

justt98

Zarejestrowani
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. justt98

    Czekać czy odejść

    Hej, chciałabym się was poradzić odnośnie związku, mam 23 lata, mój chłopak skończył właśnie 30. Jestem w związku na odległość od 4 lat. Rok temu skończyłam jedne studia, pracuję w zawodzie, w miarę dobrze zarabiam, sama się utrzymuję, cały czas mieszkam sama, sporo oszczędzam. Obecnie został mi rok do skończenia magisterki. Mieszkamy w dużych miastach, widujemy się średnio raz na dwa tygodnie na 2-3 dni, spędzamy ze sobą miło czas, częste wycieczki, podróżowaliśmy po świecie. Po dwóch latach związku mielismy kryzys z mojej winy - nagięłam jego zaufanie, podejrzewał mnie o zdradę mimo, że tego nie zrobiłam, do tego z powodu pewnej używki, z której nie korzystam już od dwóch lat tak jak mu obiecałam. Nigdy mnie nie zawiódł, bardzo mu ufałam...do czasu, aż rok temu obiecał, że "będzie mnie doceniać i jesli wszystko będzie dobrze to ze sobą zamieszkamy za rok", teraz przyszła pora na zamieszkanie razem, ostatnie miesiące nawet wspominał jak to nam się będzie razem mieszkać i się wycofał (miał się przeprowadzić), twierdząc, że nie jest gotowy, że przez te dwa lata od kryzysu naszego było dobrze ale nie było SUPER i nie wie czemu, w dodatku przestał się określać, że na pewno będziemy w przyszłości razem, twierdząc, że nie chce mi nic już obiecywać, że chce ze mną być, ze ostatnio wszystko nam się układalo i zebym dalej była dobrą i fajną dziewczyną, zapewnia, że mnie kocha i chce w przyszłości mieć rodzinę, tylko czy ze mną? Twierdzi, że nie chce żadnej innej, ale wiadomo jak z takim gadaniem jest, już moj byly tak twierdził a po dwóch latach od rozstania znalazł sobie nową.:-) Dziewczyny napiszcie proszę ile dajecie szans temu związkowi, czy czekać i jeśli tak to ile jeszcze? gdzie jest ta granica? powiedziałam sobie rok temu, że jak ze mną teraz nie zamieszka to odchodzę bo jest już dorosłym facetem, odkad sie znamy to mieszka sam, pracuje, skończył studia już dawno temu. no ale kocham go i dalej to przeciągam, już coraz bardziej sfrustrowana i nieszczęśliwa, czuję, że jeśli z nim nie zamieszkam to już mi z nim dobrze nie będzie na tym etapie związku, teraz robie dobrą minę do zlej gry... ale jeśli ten związek przeszedłby na kolejny level czyli wspólne zamieszkanie to byłabym przeszczęśliwa.. dla mnie to ważne bo chciałabym w końcu lepiej go poznać w kwestiach życiowych, on stwierdził że go naciskam na to zamieszkanie razem więc teraz już chyba zamilczę
×