Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Cisza_nocna

Zarejestrowani
  • Zawartość

    520
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Cisza_nocna


  1. 13 minut temu, wrrr_gzium napisał:

    A co do samego stresu na rozmowach możesz ćwiczyć te szablonowe pytania Np zkoleżanka, a sama częstotliwość uczęszczania na rozmowy tez cie uodporni 

    Nie mam koleżanek. Mogę ćwiczyć tylko sama ze sobą. Jak trzeba opowiedzieć o sobie to mówię że umiem obsługiwać kasę i opisuje co robiłam na stażu w sklepie. 

     

    18 minut temu, wrrr_gzium napisał:

    Ty nie masz pasować do ogłoszenia tylko do stanowiska. Ogłoszenia często w ogóle są pisane/klepane na „pałę” przez rekruterów.

    wazne by wiedzieć jaka jest rola danego stanowiska 

    Tylko to co w ogłoszeniach wymagane jest na stanowiskach, w sklepie trzeba być śmiałą, wygadana, nie okazywać stresu, wiem co mi wypominano na stażu. Co sama widziałam że jestem różna od pracowników, co klienci mówili. 


  2. 9 minut temu, Roztrzepana napisał:

    Znalezienie pracy to jak znalezienie faceta - musisz pokazać się z dobrej strony, uwypuklić zalety, ukryć niedostatki, udowodnić że się nadajesz.

    Nie mam zalet, nie umiem ukryć wad, nie umiem udowodnić ze się nadaje bo ja się do niczego nie nadaje a nie umiem kłamać bo to wychodzi, próbowałam udawać że jestem pewna siebie i śmiała ale to i tak wyszło. 


  3. Średnie, skończyłam technika rachunkowości ale już na praktykach mówili że nic nie umiem to w tym kierunku nie szukam. Umiem obsługiwać kasę bo byłam na stażu z urzędu pracy w sklepie przez pół roku. Ale w okolicy nie mogę takiej pracy dostać bo mam nieśmiałość której nie da się ukryć i boję się ludzi a to wychodzi. Nie umiem pozytywnie opisywac siebie na rozmowach tak żeby zachęcić, więc też nie wiem czy w tym kierunku szukać gdzieś dalej. 

    Myślę o jakiejś prostej pracy na produkcji, jakiejś fizycznej gdzie nie jest wymagany kontakt z ludźmi w sensie rozmowa. 

    W pracy dorywczej sadzę drzewka, sprzątam gałęzie, zabezpieczam te drzewka przed zwierzętami to umiem ale nie wiem do jakiej pracy to by się mogło nadać. 

    Rodzice mają małe pole to sadzenie, plewienie, zbieranie tych owoców. 

    Gotuję obiady dla rodziny, to mogłabym coś pomoc na kuchni jakieś krojenie warzyw. Bo z gotowaniem samodzielnym byłby problem bo mam problem z zapamiętywaniem przepisów. 

    Nauka zakończyła się na średniej bo mi to nie szło, próbowalam studiowac ale nie mogłam zapamiętać, w liceum byłam takim słabszym bo się tam dostałam, a nie było wyboru szkół zawodowych, bo fryzjerkę, cukiernika czy kucharza nie dałabym rady. 

    Od zawsze mam problem ze skupieniem. 

    Próbowałam przebieranie owoców w przetwórni owocowej przy taśmie, ale z tej taśmy miałam zawroty głowy, wszystko mi wirowało, taśma jakby stała w miejscu a my jechaliśmy (podobno choroba lokomocyjna) tabletki nie dawały rady i jeszcze byłam senna po tabletkach a praca tylko w nocy i musiałam zrezygnować. Coś podobnego ale nie przy taśmie mogłabym robić. 

    A tak z komputerem nie za bardzo, za wolno pisze i mam problem zrozumieć Excela. Biurowej nie szukam bo jestem za tępa. 

    Mogłabym sprzątać, ale bez okien bo robie to źle na stażu w sklepie myłam okna i ciągle były mazy, druga stażystka po mnie poprawiała. 

    Mogę wykładać towar bo to podobno dobrze robiłam, tylko sklepy w okolicy chcą do wszystkiego a towar studentów parę razy w tygodniu. 

    I tak patrzę moje województwo i sąsiednie bo od 6 lat chodzę do ortodonty i nie wiem ile to jeszcze potrwa bo opornie to idzie, skomplikowana rzecz i jeszcze pokrzywił mi się zgryz to nie mogę tak zostawić bo się nawet normalne nie da jeść. Muszę jeździć na wizyty raz, dwa razy w miesiącu i dlatego chcę być bliżej żeby najszybciej to skończyć. 

    Przepraszam że tak dużo, ale może da się coś z tego wyczytać. 


  4. Chciałam wynająć stancje w mieście. Ale nie mam pracy bo tam nie mieszkam, a nie chciano mi wynająć jak nie pracuje bo może nie znajdę. Pytano gdzie pracuję. Po tych rozmowach przez telefon boję się dzwonić do kolejnych bo może będzie tak samo. Nawet to że mam pieniądze na 2 miesiące opłat nie pasowało, bo na 2 miesiące nie wynajmą. Czy mieliście kiedyś tak, czy da się to jakoś załatwić? Czy to ma sens wpierw mieszkać i szukać pracy? 


  5. Jak dostać pracę w mieście wojewódzkim lub w sąsiednim województwie tam nie mieszkając, nie mając u kogo przenocować, nie mogąc pójść do pracy od zaraz, ani na dzień próbny,bo nie mam dojazdu? Chciałabym jakąś pracę fizyczna, produkcja, magazyn bez kontaktu z ludźmi bo z kontaktem z ludźmi mam w okolicy ale mnie nie chcą. 

    Co mówić pracodawcy żeby mnie zatrudnił? Nie przeprowadzę się przecież wcześniej bo nie wiem czy akurat w tym mieście znajdę pracę. Na rozmowę do sąsiedniego województwa mam problem się dostać nawet na rozmowę tak z dnia na dzień bo odemnie tam nic nie jeździ, a z dalszego miasta trzeba rezerwować busa. Czy mieliście taka sytuację jak sobie poradziliście? 


  6. W ogłoszeniu jest wymagane żeby być otwarta, komunikatywna, łatwość nawiązywania kontaktów. Sklep spożywczy, market, praca na kasie. 

    Na rozmowach drży mi głos, próbuje udawać śmiałą, ale daje to odwrotny efekt, nie mogę przestać się telepać. Jak ktoś wypomni mi niesmialaosc i że do pracy nie pasuje to się całkowicie zamykam, podobno robię się czerwona i nie patrze w oczy. 

    Czy są na to jakieś sposoby?

    Nie chcą tylko na wykładanie towaru, mam doradzać klientom i być na kasie a według nich się nie nadaje. 

    Taka praca jest u mnie dostępna. 


  7. Źle zrobiłeś że posłuchałeś innych. Trudno ale na następny rok możesz pójść tam gdzie chciałeś. 

    Siostra poszła na studia na które nie chciała ale nie dlatego że ja ktoś zmuszał tylko na wymarzone się nie dostała a nie posłuchała nas żeby pójść na wymarzone zaoczne. 

    Wcale nie miała jakiegoś fajnego życia studenckiego na dziennych. 

    Była tam rok. Zrezygnowała, poszła na studium w podobnym kierunku, a potem na zaoczne w wymarzonym kierunku i już skończyła. Pracowała na tygodniu trochę w sklepach a trochę w kierunku studiów Pedagogika. Łatwiej było jej znaleźć pracę bo na zaocznych miała status studenta. 

    Tam poznała dużo koleżanek i na zaocznych dopiero poznała co to być studentką, poznała ludzi z takimi samymi zainteresowaniami i miała też czas na imprezy. 

    Ja poszłam na studia chociaż nie byłam pewna czy chce studiowac, nie miałam wymarzonego kierunku, nie szło mi z nauką zrezygnowałam po pierwszym semestrze, pracy nie znalazłam, ale to problem z charakterem i miejscem zamieszkania. Byłam na studium w podobnym kierunku, ale to też nie dla mnie. 

    Dobrze myślisz że chcesz się wyprowadzić i znaleźć pracę, ja też tak zamierzam. Z rodzicami trudno wytrzymać. Wiem że chcesz pomóc mamie, ja też tak mam. Ale myśl o sobie, bo to twoje życie. 


  8. Trzeba sprawdzić jakie wymagania ma uczelnia na którą się wybierasz. Myślę że realne. Napewno jakbyś miała więcej rozszerzeń to większe szanse, bo więcej punktów się ma. Ale nie wiadomo jakie i ile rozszerzeń będą mieli inni. I nie wiadomo ile chętnych na te studia będzie. Zawsze jakby nie wyszło to chyba można na następny rok zdawać rozszerzenie.


  9. Dnia 31.10.2022 o 19:11, mannex napisał:

    Ale nie masz za grosz instynktu samozachowawczego? na odległość czuć, że to przekręt. Jest taki kanał mocny vlog, facet kiedyś opowiadał, jak trafił na taką dentystkę gdzieś w kielcach, też mu wmawiała, że ma masę zębów do leczenia, był mocno zdziwiony, bo on zęby ma zdrowe, a poszedł tyko do kontroli. Poszedł do innego gabinetu u się okazało, że wszystko jest ok, a ona zwyczajnie chciała go oszukać i naciągnąć na kasę. Jeśli gabinet jest na jakimś zadupiu, jak mi się wydaje i nie ma konkurencji, to kobieta może robić takie numery. Ktoś jest jakby uwiązany, nie ma czasu i często środków, żeby pojechać gdzieś indziej i sprawdzić. W dużym mieście często masz dentystów często paru na jednej ulicy i myślę, że takie numery nie mają miejsca.

    Ja leczyłam kiedyś zęby na zadupiu bez konkurencji i przez parę lat mówił że nie mam nic do leczenia, chodziłam na NFZ. Jak poszłam w mieście to się okazało że miałam zęba do leczenia a ja myślałam że on jest po prostu krzywy, dentystka zapytała dlaczego nic nie zrobiłam z tym że wypadła mi plomba. A ten ząb nigdy nie był leczony. Przynajmniej reszta zębów w porządku. Jak miałam 22 lata okazało się że mam żeby mleczne jeszcze, w mieście dentysta zapytał co tak późno, podobno jakby wyrwał te zeby jak miałam 12 lat to część z nich same by wyrósł stałe i leczenie aparatem wyciąganie reszty by szybciej poszło. A tak noszę aparat już 6 lat i tylko jeden ząb wyszedł i powykrzywiał mi resztę zębów i jeszcze zrobił krzywy zgryz na krztalt tego znaku >. Zęby się nie łącza i jest wielka szpara z jednej strony. Nie wiem czy zły ortodonta czy za późne leczenie. 


  10. 23 godziny temu, Bastia92 napisał:

    Witam,mam pytanie być może ktoś miał doświadczenie..Tydzień temu miałem usuniętą górną ósemkę,bo usnieciu tej ósemki,brałem antybiotyk co 12h,ale po przebudzeniu sie w nocy odczuwam ból,czy mógłby ucierpieć np sąsiedni zab??też podczac mycia zebów krwawią mi dziąsła może to być też przyczyna tego dyskomfortu??też przy tym sąsiednim zębie powstał osad i może to tak mi przeszkadza i odczucia tego dyskomfortu .Ktoś miałęm podobne doświadczenie i podzieli sie z tym.

    Ja miałam usuwane ósemki na dole. Musiałam brać przeciwbólowe przez 3 dni oprócz antybiotyku. Przykładać do policzka zimny okład. Dziąsła krwawiły aż do czasu zdjęcia szwów po tygodniu bo zachaczalam przy myciu o te szwy. U ciebie może być tak samo. Jakby to nie pomogło to wróć do chirurga szczękowego czy dentysty kto tam to robił. 


  11. 1 godzinę temu, Rare. napisał:

    Szczerze mówiąc, nie jestem pewna, ale wiem, że jestem bardzo nieufna i podjerzliwa, nie wiem już sama komu mogę zwierzyć się z moich problemów które tylko narastają, więc zamykam się w sobie tam gdzie jest mi dobrze gdzie nikt mnie nie ocenia i sama siebie nie rozumiem. 

    Poza tym, ile około kosztuje wizyta u prywatnego psychologa? 

    150 zł na lubelszczyźnie trzeba sprawdzić w internecie 


  12. Dnia 13.11.2022 o 20:53, MagdaLena36 napisał:

    Wiesz jestem świadoma tego że dziecko to żywa istota, ale są jakieś granice. Rozsądni rodzice uczą szacunku i życia w społeczeństwie. A skoro rodzicom brak dobrego wychowania to czego od nich oczekiwać. 
    Może do Twoich sąsiadów przyjeżdża 4 wnucząt ale przyjeżdża raz na jakiś czas i posiedzą kilka godzin a potem zmykają. Ja tu bieganie, skakanie i walenie słyszę codziennie przez cały dzień. 
    Takie podejście jak ty maja osoby które nigdy nie miały styczności z takimi sąsiadami. Ja do tej pory miałam dzieci nad sobą i pod sobą i jakoś potrafiły się zachować. Rodziców z rocznika 1990 nie nauczysz bo oni wyznają inne zasady „jestem Panem i władcą”.

    I coś Ci powiem- nie ma czegoś takiego jak cisza nocna. Jest to ogólne pojęcie przyjęte w społeczeństwie. Natomiast w polskim prawie jest coś takiego jak zakłócanie spokoju które może być o każdej porze dnia i nocy. 
    wszystkim żyłoby się się lepiej gdybyśmy kierowali się przede wszystkim dobrym wychowaniem i zasadą „nie rób drugiemu co tobie niemile”. 

    Nie tylko roczniki 90 takie są ja jestem 93. Nie mam dzieci. Mało styczności mam z takimi dziećmi. Moja kuzynka przed 40 i jej mąż 40 mają takie rozbiegane dzieci. Myślę że jest to kwestia wychowania rodzice się nimi nie zajmują, nie pilnują. Jak do nas przyjechali to też miałam dość. Dzieci biegają bo rzadko wychodzą na podwórze i się nudzą. 5 latek i nastolatka. Kuzynka to olewa, jak skrytykowałam urwała kontakt. Dziecko sąsiadów 2 latek też ciągle wrzeszczy, przybiega do nas przez ulicę, dlatego że trzymają go na małym podwórku, on się nudzi. Ojcu się nie chce pilnować tylko siedzi na telefonie (rocznik 89). Na plac zabaw im się nie chce pójść, tylko mu mówią nie rób tego, nie rób tamtego, a on i tak robi co chce z nudy. Myślę że rodzice nie posłuchają obcych nieważne w jakim są wieku bo uważają że tylko oni dobrze wychowują. 


  13. Dnia 9.11.2022 o 20:00, 547wp napisał:

    Witam,

    Na wstępie chcę zaznaczyć iż mój brat 7 lat temu kopał w groby zmarłych żeby się pochwalić przed kolegami,jaki on jest "fajny". Tego samego dnia,wieczorem wrócił z wycieczki do pobliskiego cmentarza i mi i matce opowiedział o tym. Od tamtego momentu zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Pierwszą oznaką w...ienia duchów przez winę mojego brata był fakt,że gadaliśmy na ten temat rano następnego dnia i nagle powiedziałam żeby mi matka uwierzyła, "mamo ale duchy z cmentarza tutaj są",powiedziałam i stos dokumentów samo z siebie przed naszymi oczami wylądowały na podłodzę,a przeciągu nie było,wszystkie okna były zamknięte. Kilka dni pozniej usłyszałam w nocy,że widelec,ktory położyłam kilka godzin wcześniej sam z siebie wypadł z stołu. Opowiedziałam o tym incydencie i mi nie uwierzyli. Rok później gdy śpiewałam piosenkę,będąc sama w domu to zobaczyłam ciemną postać za mną,tak na około 2 metry wzrostu,która po chwili zniknęła. 2 lata później siłowałam się z drzwiami,które same się otworzyły i błagałam, żeby ten ktoś mnie nie straszył,bo nic złego nie zrobiłam,wtedy zamknęłam od zewnątrz drzwi od łazienki, później jeszcze widziałam ogromny cień przelatujący nad drzwiami i sufitem w małym pokoju. Do tego momentu czyli przez 7 lat teraz,ciągle czuje obecność kilku dusz conajmniej,pół roku temu widziałam dziecko przez powieki i jak wstałam,przestraszyłam się wtedy tak bardzo,że ledwo się powstrzymałam od ssikania się na łóżko ze strachu,często słyszę swoje imię,widzę jakieś małe dziecko albo jakieś cienie,mówiłam tym duchom wiele razy,że nie jestem nic winna i to w całości wina brata,a i tak są przy mnie. Co mogę zrobić?

    Bo boję się już być sama w mieszkaniu nawet w dzień,bo czuje się obserwowana i widzę rzeczy i słyszę zdania,których nie powinnam. Proszę o szybką odpowiedź. Z góry  dziękuję. 

    Pójdź do psychiatry, psychologa bo może jesteś na coś chora, albo to jakaś nerwica po usłyszeniu co zrobił Twój brat.

    Jak psychiatra powie że nie jesteś chora, nie masz nerwicy pójdź porozmawiać z księdzem lub innym kapłanem według swojej wiary.

    Jak chcesz zrób te dwie rzeczy jednocześnie. 

    • Confused 1

  14. Mam takie dni że się czuję gorsza od innych.

    Byłam na stażu to czułam się gorsza od drugiej stażystki, bo lepiej sobie radziła.

    Czułam się gorsza od innej dziewczyny bo kolega był nią zainteresowany, a ze mną mało co rozmawiał.

    Czuję się czasem gorsza od młodszej siostry, bo jest pewna siebie, łatwiej znajdowała pracę, umiała zawsze rozmawiać z ludźmi.

    I tak często porównuję się z ludźmi ja jestem od nich gorsza.

    Wtedy nie mam motywacji do robienia czegoś, myślę że nie zasługuje na coś, że nie dostanę pracy, że zrobię coś źle.

    Trzyma mnie to parę dni i powtarza się parę razy w miesiacu.

    Sytuacje które się zdarzają nie pomagają. 

    Próbuje sobie to przetłumaczyć myślami jakie mam w te dobre dni, ale do mnie wtedy nie przemawiają. 

    Czy macie jakieś rady żeby z tego szybko wyjść, nie czuć się tak? 


  15. 10 godzin temu, Para to x napisał:

    Po co mi demony, po co mi Bóg, po co w ogóle żyjemy? 

    Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Wybieram się tam. 

    Piekło jest straszne lepiej się tam nie wybieraj. Ja życzę Ci nieba w przyszłości i żebyś szukał Boga a nie demonów.

    • Like 1

  16. Nie oceniam mam 29 lat też nie byłam w związku, nie wiem o co może chodzić temu facetowi. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji, ale jak bym była to bym się przestraszyła odmówiła i uciekła. Ja bym pomyślała że chce coś tobie zrobić, zgwałcić czy coś, albo chce z tobą zdradzić żonę, jakby nie miał żony to po prostu woli młodsze zdarzają się tacy. 

    Powiedz po prostu nie wiem co pan ode mnie chce ale nie jestem zainteresowana. Lubię spacerować sama.

    Lub inna wersja Jest pan za stary albo wiem że masz żonę. 

    A najlepiej nie chodziłabym w okolicy lasu.

    • Like 1

  17. Dnia 31.10.2022 o 19:08, Para to x napisał:

    Bezrobotna, szukam demonów. Natknąłem się na książkę Richarda Gallaghera, ale nie chcę psuć sobie głowy. Może przeczytasz i opiszesz w skrócie. 

    Nie chce mi się czytać. Po co Ci demony?

     


  18. Dnia 29.10.2022 o 09:34, roztargniona09 napisał:

    Będę z mężem niedługo odwiedzać rodziców i dziecko malutkie. Problem w tym, że mało wiem o rodzicach tzn co lubią. Dziecku wiem co kupić, ale chciałabym też jakoś dołączyć do tego coś dla nich. Nie wiem czy piją kawę i jedzą słodycze więc nie do końca jestem pewna czy taki zestaw by się sprawdził. Może jakaś dobra herbata? Ale jeśli tak to jaka? Nie pijam herbat i nie znam się na nich. Co można kupić świeżo upieczonym rodzicom o których mało wiemy? Wizyta grzecznościowa, zaprosili nas i jedziemy niby do dziecka. Uważam jednak, że miło byłoby też im coś kupić. Nie mam możliwości dowiedzieć się co lubią, a nie chce kupować w ciemno. Może macie jakieś pomysły? 

    Ja daję czekoladę, jak nie jedzą to dadzą komu innemu. U nas chyba już taka tradycja, bo zawsze jak ktoś z rodziny szedł w odwiedziny do rodziców z małym dzieckiem, albo ktoś przychodził do rodziców z dzieckiem z mojej rodziny to zawsze niósł, dostawał czekoladę.

×