Jennn
Zarejestrowani-
Zawartość
716 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Jennn
-
U nas też jest główny problem z nasieniem męża. Fragmentacja DNA 30%. Problem został rozwiązany poprzez fertile chip, mieliśmy klasyczne in vitro. Mąż miał jednak zawsze dużo plemników w nasieniu. Zdecydowaliśmy się na embrioskop, bo zarodki nie są narażone na wyjmowanie i cały czas monitorowany jest ich rozwój. Na Waszym miejscu skonsultowałabym sytuację z andrologiem i emriologiem. W 3 dniu włącza się genotyp ojca i tu może być problem, jeśli są bardzo słabe plemniki. Może jeszcze coś da się zrobić dodatkowego albo skorzystać z nasienia dawcy, jeśli dopuszczacie taką możliwość.
-
Powodzenia
-
Strusio przykro mi. Twoje marzenia jeszcze nie są stracone, dopóki trwa walką jest nadzieja
-
A mogę zapytać jak ciężki jest czynnik męski, badaliście nasienie pod kątem fragmentacji DNA? Czy mieliście fertile chip albo embioskop? Myślę, że temat warto skonsultować z embriologiem.
-
Iskrzynko nie jestem pewna czy to już była ciąża biochemiczna. Ja z betą dojechałam do 12,49 w 7dpt, dzień wcześniej miałam bladziutką kreskę na teście a w 10 dpt beta spadła do 2,51. Lekarz prowadzący i endokrynolog niezależnie od siebie powiedzieli, że to jeszcze nie była ciąża tylko nieudana proba zagnieżdżenia. Biochem zaczyna się od około bety 25. Miesiączkę dostałam po 3 dniach od odstawienia progesteronu i nie była ona jakoś specjalnie bardzo obfita, na początku leciała bardziej brązowa krew. Jakieś skrzepy też były ale nie było ich za dużo. Nie miałam żadnych dodatkowych boleści oprócz standardowego ciągnięcia w dole brzucha w pierwszych godzinach. Za to od 7dpt zaczęły mi się częste bóle w podbrzuszu, momentami dosyć wyraźne. Czułam tak brzuch niemal co 1-2h na kolejne kilkanaście minut. Wtedy mi się wydawało, że to może oznaka ciąży ale wydaje mi się, że były to próby pozbycia się zarodka przez mój organizm. Częstotliwość boli zaczęła się zmniejszać po odstawieniu progesteronu. Choć krwawienie miałam standardowe jak na miesiączkę, to świadomość, że gdzieś tam w tej krwi jest moje dziecko, któremu się nie udało była dla mnie bardzo przygnębiająca.
-
Te 5 tys. może się wzięło stąd, że wiele miast finansuje do tej kwoty? Ja w dniu punkcji i zapłodnienia zarodków zapłaciłam 8 tys, a gdzie wcześniejsze badania, wizyty, koszty przygotowania do transferu. Jedynie leki miałam refundowane i zapłaciłam chyba niecałe 200zl za tygodniową stymulację.
-
Marta gratulacje, oby dalej było wszystko w porządku.
-
To jest przerażające jak to wygląda w tym kraju. Wcale się nie dziwię, że od wyroku wiele kobiet wręcz boi się zachodzić w ciążę
-
Bardzo mi przykro
-
Minimalny prawidłowy przyrost za 48h to chyba 158%, tutaj się podwoiła to chyba dobrze
-
Strusio to jest bardzo poruszające co piszesz. Jesteś teraz w żałobie, sytuację z kurierem można porównać do pogrzebu. Często nie dochodzi do nas, że naszego bliskiego już nie ma dopóki, nie zobaczymy jak ktoś inny go chowa albo w tym przypadku zabiera. Mam nadzieję, że najbliższy czas będzie sprzyjał Ci w dojściu do siebie, chodź teraz jest trudno. Trzymam kciuki za wizytę u doc. Paśnika i badania kropka.
-
Iskrzynko jak Twoje ponowne wyniki bety? Udało Ci się skontaktować z kliniką?
-
Trzymam kciuki, aby wszystko bylo dobrze i maluszek się rozwijał
-
Strusio tak czasami działa nasza psychika, wyłącza emocje, otępia aby przetrwać moment największego kryzysu. W każdym razie u mnie tak to często wygląda, refleksja przychodzi później. Bardzo dobra decyzja z szukaniem pomocy u psychologa. Jeśli mogę Ci coś zasugerować to może na początku najlepszy byłby psychoterapeuta, ewentualnie później psychiatra. Leczenie u tego ostatniego najczęściej sprowadza się do przepisywania leków a to nie zawsze jest potrzebne. Trzymaj się i przytulam mocno
-
A to ciekawe jak przygotowują Cię do transferu. Ja też podchodziłam na naturalnym, nie miałam robionych żadnych badań hormonów, musialam przychodzić na USG, dopóki nie stwierdzono owulacji to nie został ustalony dzień transferu ani nie dostałam leków z progesteronem. Nie wiem czy to zależy od kliniki czy stylu pracy lekarza.
-
Jesteś teraz na cyklu naturalnym czy sztucznym?
-
Powodzenia, niech to będzie dla Ciebie szczęśliwy wrzesień
-
Iskrzynko trzymam kciuki, żeby wszystko był dobrze
-
Dzisiaj żałuję, że przed samą procedurą tak mało się tym interesowałam. Zaczęłam zgłębiać temat dopiero jak został odwołany transfer po punkcji, bo doszło do hiperstymulacji. Nie powiem, lekarz mnie uprzedzał, że może tak się stać ale jakoś to zlekceważyłam, na zasadzie jest takie prawdopodobieństwo, ale mnie to nie spotka. Badań genetycznych nam nie proponowano, zresztą byłoby to dodatkowe 10tys a dla mnie to zabójcza kwota mając w perspektywie dalsze wydatki. Teraz pozostałe blastki są zamrożone i raczej nie zdecydujemy się na ich rozmrażanie i badanie. Niby im ładniejsza blastocysta to większa szansa na zdrowy zarodek ale w praktyce jest różnie. Niestety przy in vitro cały proces zapłodnienia jest widoczny jak na tacy. Przy naturalnych staraniach to kobiety nawet nie wiedzą ile takich zarodków mogą przez całe swoje życie stracić.
-
Strusio a jakiej klasy był ten ostatni zarodek? Daj znać co wyszło po badaniach.
-
Janka przykro mi, że się nie udało🥺, wierzę jednak, że i dla Ciebie zaświeci słońce.
-
Strusio orientujesz się może ile kosztuje takie badanie genetyczne zarodka?
-
Janka trzymam kciuki za Twoją dzisiejszą betę. Daj znać jak będzie wynik. Przytulam Cię wirtualnie, za to wszystko co musiałaś do tej pory przejść. Czasem nie wiemy ile los nam szykuje przykrych niespodzianek i jak długo trzeba to znieść. Każda burza się jednak kiedyś kończy. In vitro to trudna droga, człowiek jest na emocjonalnym rollercosterze bez trzymanki cały czas.
-
Ja dostałam miesiączki po 3 dniach od odstawienia Dufastonu. Mocne bóle okresowe mogą zwiastować, że dostaniesz krwawienia niebawem. Ja tak mam, wszystko się uspokaja na jakieś 24-36h przed miesiączką.
-
Strusio bardzo mi przykro🥺, trzymam kciuki aby udało Ci się oczyścić samoistnie. Jesteś bardzo dzielna, podziwiam Twoją siłę w tym wszystkim.
