Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

roztargniona09

Zarejestrowani
  • Zawartość

    1295
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

254 Excellent

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Autorko nie wiem czy cie to pocieszy, ale moja przyjaciolka miala pierwszy porod straszny, bardzo popekala i przez kilka miesiecy zarzekala sie ze nigdy wiecej dzieci i porodu. Dzis ma trojke dzieci. Wszystko potrzebuje czasu zeby sie rany zagoily, te na psychice rowniez. Jestes dopiero 20 dni po porodzie, to normlne, ze czujesz sie fatalnie i nie doszlas jeszcze do siebie. Jestes dopiero na poczatku pologu. Na pewno bedzie wszystko dobrze, daj sobie i swojemu cialu czas.
  2. Współczuje i też uważam, że to był błąd medyczny. U mnie z kolei miała być cesarka ale lekarz zaproponował poród sn, ja się zgodziłam. W trakcie akcji okazało się, ze nie mogę urodzić naturalnie, ordynator podniósł alarm bo dziecko się dusiło i zrobiono mi ekspresowo cc. Błąd jednak był lekarza prowadzącego, że dopuscił mnie do porodu naturalnego. Mogłam urodzić martwe dziecko w konsekwencji jego decyzji. Na szczęscie polozna szybko zareagowała i wezwała ordynatora. U nas wiem, że cc robili przy większych pomiarach dzieci, więc współczuje że trafiłaś do takiego szpitala. Jednak nie wiem czy mogłas coś zdziałać, jak się uparli na ten poród to raczej cesarki byś nie wyszarpała. Przykre to, ale z drugiej strony u mnie na patologii dziecko wychodzilo tez 4kg, a urodziło się lekko ponad 3 i ginekolog tłumaczył, że to zawsze te badania zawyzaja. Cos w tym moze i jest ale juz 4,5 kg to wskazanie jak.nic.do cesarki. Poznalam na oddziale mame, która chciała rodzić naturalnie sle lekarza zabronili bo wskazywało na 4,5kg dziecko. Urodziło sie mniejsze, ale lepiej dmuchac na.zimne. Będzie dobrze autorko, wszystko się zagoi i wróci do normy tylko pracuj nad mięśniami.
  3. Ja to chyba zle zle autorke zrozumialam. Korzystanie z toalety czyli z wc, tak pomyslalam a raczej dzieci w tym wieku to nocniki. Moje tez korzysta z nocnika i czasem z wc ale to z nakladka. Jedzenie widelcem czy lyzka to raczej norma, ale ja pomyslalam o pelnym poslugiwaniu sie sztuccami. Co do mowy nie.wiem, moje gaworzy i guga w swoim jezyku. Mowi tylko mama tata i baba daleko mu do sklecenia jakiegolwiek slowa nie mowiac o zdaniu. Ale poki co to mi to nie przeszkadza, pozniej bedziemy sie martwic tym co wyniesie z domu.
  4. GgObys sie rozczarowala pozytywnie jak ja. Mysle, ze wredne polozne to obecnie rzadkosc. Ja nie trafilam na zadna wredna ani nie mila, personel byl uprzejmy i pomocny. Jednak wiadomo, ze czasem jakas niesympatyczna polozna czy lekarz moze sie trafic. Na porodowce to nic ci nie potrzeba, koszule daja. Co do jedzenia to nawet o tym nie bedziesz myslala, ale ogolnie nie wolno. Czajnik ci niepotrzebny, erz herbate i kubek, wode ci zagotuja na dyzurce. Co do karmienia to u nas byla polozna laktacyjna i uczyla, ale nie wiem czy tak jest wszedzie. Bez obaw mm to sami podadza jak dziecko bedzie glodne, na pewno nikt ci podania mleka nie zabroni, chociaz u nas tlumaczyli matkom zeby swoich mieszanek nie dawaly tylko szpitalne. Pokaza ci tez jak pielegnowac noworodka, nikt ot tak was nie zostawi to szpital a nie szkola przetrwania. Nie wiem jak w innych szpitalach ale u nas byly sale 2 osobowe dla rodzacych naturalnie i jedynki dla cesarek. Odwiedziny w salach. Bylam sama to nie wiem jak inne sobie radzily, ale biorac to na logike to nikt w szpitalu godzinami nie przesiaduje, poza tym mozna sie nakryc. Lazienki w kazdej sali wiec o kolejkach nie bylo mowy. Jedzenie spoko, lepsze niz na innych oddzialach i to chyba nie kwestia szpitala, bo wiekszosc kobiet dobrze wspomina jedzenie na polozniczym. U nas mozna bylo zamawiac ale nie bylo takiej potrzeby. Akurat ja jedzenie wyjatkowo super wspominam a jestem wybredna. U nas nie mozna bylo wykupic jedynki, ale ja trafilam do naprawde super szpitala, nie spodziewalam sie az tak dobrych warunkow i ogolnie szpital zapewnial u nas wszystko i matce i dziecku. No i wszyscy specjalisci na miejscu. Z perspektywy czasu ciesz sie ze trafilam do panstwowego, a tez myslalam o prywatnym.
  5. Nic z tego co napisalas. Moze jedzenie samodzielne, ale nie jakies poslugiwanie sie nozem i widelcem.
  6. Dziewczyny mialyscie taki problem z dziećmi, że byly o was bardzo zazdrosne? Moj synek nie pozwala sie nikomu do mnie zblizyc lacznie z mezem. Takie zachowanie zauwazylismy ponad miesiac temu, ale zbagatelizowalismy tzn podeszlismy do tego na luzie i z humorem. I to byl chyba blad. Obecnie nikt nie moze mnie przytulic w obecnosci malego, bo zaczyna on doslownie histeryzowac. Tak jakbym byla jego wlasnoscia i tylko on mial prawo do mojej osoby. Mielismy ostatnio impreze rodzinna i nawet nie moglam sie z nikim przywitac bo maly od razu chce na rece i zaczyna plakac. W domu maz nie moze mnie dotknac ani ja jego, bo zaczyna sie cyrk. Wczoraj maz mi dal buziaka i doslownie dostal od synka po buzi, bo akurat trzymalam go na rekach i po buziaku synek go oklepal po twarzy ze zlosci, a potem przytulil do mnie i zaczal dawac mi buziaki. Z jednej strony to slodkie, ale z drugiej czuje sie terroryzowana przez dziecko, nikt nie moze sie do mnie zblizyc ani mnie dotknac. I zeby byla jasnosc, moje dziecko zawsze dostaje ode mnie mnostwo czulosci, czuje ze jest najwazniejsze, bo mu to okazuje, ale troche zaczynam sie czuc tak jakby dziecko rzadzilo mna i moim zyciem.
  7. Marchewka, ziemniak, dynia, jabłka, banany, potem jakieś zupki warzywne. Rozszerzanie zaczęłam w 6 miesiącu.
  8. roztargniona09

    Surogatka

    Niestety, ale nie do końca masz rację. To, że w PL jest zabronione to swoją drogą, ale rodząc w szpitalu matką jest rodząca, a nie ta, której DNA ma dziecko. I tak oto rusza machina prawna. Żeby biologiczna matka dostała swoje dziecko musi je adoptować, a żeby adoptować surogatka musi się zrzec praw, jak będzie uparta to sąd będzie brał pod uwagę nie DNA, a więź wytworzoną w czasie 9msc ciąży. Była już w Polsce kiedyś taka sprawa. Co do ojca to zależy kto nim jest, jeśli obcy facet, a w urzędzie podany zostanie inny to wcale nie musi potem on szukać dziecka. Wystarczy, że matka dziecka (wg prawa) rozmyśli się co do zrzeczenia praw i robiąc pod górę przyszłym adoptowanym rodzicom wniesie sprawę o ustalenie ojcostwa. Moim zdaniem gra nie warta świeczki.
  9. roztargniona09

    Surogatka

    To, że się ztWkniw taka surogatka praw o niczym nie świadczy, bo może bo wbioskować o kontakty i sad jej zabeonić nie może. Do kontaktów nie jest potrzebna władza rodzicielska. I tak oto miesza się sdziecku w glowie. A jeszcze jak w surogatce odezwą się instynkty macierzyńskie to sąd zostawi dziecko prz niej. Ryzykowna zabawa. Lepiej już adootowac. Nie wspomnę juz o cudem odnalezionych ojcach biologicznych, ktorzy zapragnęli smiec konstakty z dzieckiem. Na tym wszystkim ucierpi tylko dziecko.
  10. roztargniona09

    Macierzyński kryzys

    Wiem, że jestem dla niego ważna i dlatego mimo irytacji niekiedy dopadają mnie wyrzuty sumienia.
  11. roztargniona09

    Macierzyński kryzys

    Dodam, że poranki na przykład mamy super. Młody sam lubi się rano pobawić przez kilkadziesiąt minut, potem jemy razem śniadanie, ja rano już przygotowuję obiad, bo później on mi już nie da. Czasami mam takie wyrzuty sumienia, że myślę czy nie wrócić do domu do siedzenia z nim, ale szkoda mi męża, bo go odciązam w pracy bardzo i dzięki temu mamy więcej czasu dla siebie.
  12. roztargniona09

    Macierzyński kryzys

    Próbuje uspokoić, ale to nie zawsze działa, z reguły zaczynam spiewać i chwila ciszy, a potem wrzask od nowa. I widzisz, ja zawsze po powrocie z pracy bawię się z nim i poświęcam mu 100 procent uwagi, budujemy coś, czytamy, to nie tak,że wchodzę do domu i go ucałuję i coś tam robię, a właśnie zawsze z nim przede wszystkim się pobawię, ale muszę coś zjeść czy skorzystać z łazienki. Po czasie wspólnej zabawy mąż go nie interesuje, w mojej obecności nikt go nie interesuje i nie da rady go zabawić, dlatego też nie mogę np ja go odwozić do złobka, bo była histeria, a przy mężu dziecko grzecznie zostaje z uśmiechem nawet. Weekendy spędzamy aktywnie, jeździmy na wycieczki, chodzimy na różne atrakcje dziecięce. Poza tym ja nie pracuję też aż 8 godzin, odbieram go ze złobka po 14, więc mamy całe popołudnie i wieczór dla siebie, w normalne dni też chodzimy na plażę, na plac zabaw. Kilka razy jednak zdarzyło mi się już go nie odebrać i wrócić później,bo właśnie jak pomyślałam o tym wrzasku to specjalnie wyszukiwałam sobie zajęć. Jak z nim byłam w domu to tak nie było, nawet lubiłam obowiązki domowe z moim małym pomocnikiem, a teraz nie ma mowy bym się zajęła czymkolwiek innym niż on.
  13. Muszę się niestety wygadać. Od kilku dni dopada mnie poczucie, że jestem fatalną matką. Podejrzewam,że jest spowodowane moim powrotem do pracy, ale niestety rzutuje na moją relację z dzieckiem. W takim sensie, że ciągle moje dziecko przepraszam i tulę za to, że nie ma mnie przez 24h dobę przy nim, mało tego by mu to wynagrodzić zasypuje go zabawkami co nie jest fajne bo mój powrót do domu kojarzy mu się z przyniesieniem czegoś. Mam ciągle obawy, że moje dziecko nie kocha mnie za to jaką jestem mamą, ale za to jakich mu rozrywek dostarczam. No i nie ukrywam, że po powrocie do pracy dziecko męczy mnie bardziej i szybciej irytuje przez co nasze wieczory zmieniają się w jeden wielki krzyk i moją bezsilność czyli brak reakcji. Wygląda to tak, że synek się drze (nie płacze), ja przygotowuje np kolację lub się kąpie i nie reaguję na to. Czasem też siadam i mówię spokojnie by wrzeszczał ile chce, ale to go raczej dziwnym trafem bawi tak jakby moja bezradność była zabawna. Nachodzą mnie myśli, że rośnie mi mały terrorysta. Ogólnie odkąd wróciłam do pracy to nic w domu zrobić nie mogę. Nawet jak chcę się napić wody czy zrobić kanapkę jest wrzask, bo robię coś innego niż zajmowanie się nim. Przyłapuję się na tym, że odwlekam moment powrotu do domu byle tylko jak najmniej wrzasku było danego dnia, no a przez to narasta we mnie poczucie jaką złą matką jestem i potem są przepraszania, tulenie, zabawki itp. Takie błędne koło. Moje dziecko jest naprawdę fajne, ciekawe świata, uczy się szybko nowych rzeczy, można powiedzieć patrząc z boku że takie książkowe dziecko. A ja w domu przeżywam z nim tragedie. W żłobku super się zachowuje, z tatą też, mąż może przy nim robić wszystko, a ja nic, mam tylko go zabawiać i mowy nie ma nawet o tym bym się wysikała (dosłownie, bo włazi mi na kolana albo szarpie). Przed moim powrotem do pracy tak nie było, bo mogliśmy razem się kąpać, przygotowywać posiłek. Teraz już nie możemy, mam najlepiej rozsypać większość zabawek i go zabawiać każdą po kolei. Jeśli ktorąs też męczy jej dziecko to będzie mi raźniej.
  14. roztargniona09

    Dzieci

    Po pierwsze to co ma do ciebie ktos kto chce byc rodziną zastępczą? Przeciez to żadna instytucja tylko osobh prywatne, więc nie wpuszczaj do domu. Po drugie dlaczego ktokolwiek podejrzewa, ze pijesz alkohol podczas opieki nad dziećmi? Inna kwestia to taka, że nie możesz pić tego piwa jeśli tylko ty opiekujesz się dziećmi, nie wolno spożywać alkoholu w trakcie opieki nad dzieckiem i powinnas doskonale o tym wiedzieć.
  15. Znam ten problem od drugiej strony. Jak wróciłam do pracy niedawno i mąż poranki spędza z dzieckiem to też miałam takie "naloty" jak twój partner. Pracowałam np godzinę i leciałam do dziecka na buziaka i przytulenie. Dla dziecka to na początku była zabawa, a po kilku dniach zaczął się płacz. Musisz porozmawiać z partnerem stanowczo i trzymać się schematu. Niech np w trakcie pracy przyjdzie do was na określony czas. I zdecydowanie masz rację, to nie dziecko potrzebuje co chwilę kontaktu i czułości z rodzicem tylko rodzic, zaspakajamy tak swoje potrzeby kosztem dziecka niestety.
×