Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

roztargniona09

Zarejestrowani
  • Zawartość

    1295
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez roztargniona09

  1. Jesteś bardzo oporna na jakąkolwiek spokojną dyskusje. Nie opisałaś wszystkiego. Napisałaś, że jesteś w ciąży, matka cię gnębi, ale wy ślubu nie wrźmiecie, bo ty nie chcesz wesela z brzuchem, wyprowadzać też się nie chcesz, bo odkładacie na dom. Więc zapytałam cię jak czlowieka co po porodzie? Gdzie chcesz mieszkać? Bo ok może rodzice zgodzili się na twoje mieszkanie do ślubu, ale nie pisali się na dziecko w pakiecie. Z tego co napisałaś nie mieliście i nie macie nic ustalonego, ot ty tak sobie upstrzyłaś i myślałaś, że tak będzie. Twoi rodzice też nie są w komfortowej sytuacji, w ogóle o nich pomyślałaś czy tylko weselicho ci w głowie? Jeśli masz taki stosunek do rodziców jak tutaj się wypowiadasz to nic dziwnego, że cię tak traktują. P.S Gratuluję narzeczonemu, ustawił się najlepiej ze wszystkich.
  2. Nie mają, bo tak opisałaś sytuację. Skąd my mamy wiedzieć jakie mieliście ustalenia z rodzicami, czy w ogóle je mieliście? Gdybyś jasno i klarownie przedstawiła swój problem to byś dostała mniej agresywne rady. Teraz to już nie wiadomo co jest problemem, bo piszesz, że będzie wam ciężko, ale pod jakim względem? Finansowym, organizacyjnym? Co ty tak naprawdę przeżywasz ciążę, ślub, rodziców? Bo pogubić się można.
  3. Ale ty pytałaś rodziców w ogóle czy chcą po ślubie z wami mieszkać? Masz pretensje do.matki, może sluszne, może nie, ale pomyśl czy ty jesteś w porządku do swoich rodziców. Były jakieś ustalenia czy wy sobie z narzeczonym to wymyśliliście? I to jest bardzo kluczowa sprawa, bo nie wiemy co i komu doradzać. Ty się robisz na ofiarę, a z twoich postów wynika, że ofiarami są rodzice. Napisz wprost jakie były ustalenia albo pomyśl nad swoim zachowaniem.
  4. Ja nie wiem jak było w innych rodzinach, ale pochodzę z czasów gdzie rodzice, dziadkowie pracowali i mnie nikt nikomu nie podrzucał. Rodzice też z dziadkami nie mieszkali. A ja miałam wyrzuty sumienia, że będę z miesiąc, może ponad u rodziców. Dodam, że moi mnie widują rzadko, raz na kilka lat. I to musieli mnie namawiać na ten pobyt, bo chciałam bohatersko sama z dzieckiem siedzieć w mieszkaniu do wyjazdu.
  5. Takie roszczeniowe pokolenie chyba. Słabo mi jak czytam te narzekania o mieszkaniu z rodzicami, narzekaniu na to, a przy tym podkreślanie, że oni nie są pasożytami, bo zarabiają i budują dom. Gdyby nie ci biedni rodzice to szałasy by budowali chyba. I jeszcze rodzice mają się ekscytować ciążami, niemowlakami, interesować mamusiami, niczego nie wymagać od takiej, bo przecież ona urodziła dziecko. Ludzie swoje dzieci odchowali, chcieliby może pobyć we dwójkę, a tu nie, siedzą im te niedojdy na garbach.
  6. Owszem twoim problemem jest mieszkanie. Gdybyś nie mieszkała z matką nie bylabyś kłębkiem nerwów, bo byś nie musiała jej wysłuchiwać. Paradne tak na marginesie jest, to że ludzie siedzący na garbach rodziców mówią o swojej pracy i jednoczesnym odkładaniu na dom. Zrozumcie wreszcie że gdyby nie te mieszkania z rodzicami to na dom byście dłużej odkładali. Nie da się zjeść ciastka i mieć ciastko. P.S Też bym była załamana jakby mi córka w takim wieku po 8 letnim chodzeniu z chłopakiem przyszla z brzuchem i nie miała zamiaru nawet się wyprowadzić. Co to za facet w ogóle, że w takiej sytuacji zamiast się wami zaopiekować to pewnie jeszcze codziennie zwala się w odwiedziny do rodziców swojej dziewczyny?
  7. Tylko, że Twój problem autorko dotyczy właśnie tego, że nie mieszkacie razem. Jak to sobie wyobrażasz po porodzie? Bedziesz zczy dzieckiem u rodziców, a twój narzeczony będzie dochodzącym tatą? Może dlatego rodzice są źli, bo się nie potraficie usamodzielnić? Wykształcenie to żadna wymówka, masa ludzi stawia na naukę i jakoś nie siedzą rodzicom na głowie.
  8. roztargniona09

    Spacery z dziecmi

    Boże, ja w ciąży mimo niedogodnosci nie daję rady wysiedzieć w domu, muszę wyjść chociaż na chwilę, a ciągnie mnie do łażenia bez celu, a co dopiero z dzieckiem. Przecież to można zwariować siedząc z dzieckiem w domu. Ja jestem naprawdę aspołeczna ludzie mnie na ogół drażnią, ale wychodziłam zawsze dla siebie, nie dla ludzi. Jako dziecko byłam zabierana na spacery, działki, place zabaw, nad wodę, w góry. Oczywiście jak byłam starsza to już mnie tylko wypuszczano na podwórko, ale ja żyłam w innych czasach.
  9. Nie, nie ma, mąż za granicą, rodzice u siebie. Ja i tak mam zalecane spacery, wyjście do sklepu to dla mnie żaden wysiłek o ile nie wracam skads tam i nie zalatwiałam czegoś gdzie swoje odstać musiałam. Wczoraj pomijając to, że byłam zła czułam się dobrze, to był taki eksperyment, do którego zainspirował mnie starszy pan. Wieczorem jak się gorzej czuję to już z domu nie wychodzę.
  10. Ja już wczoraj się wycwaniłam. Poszłam do sklepu po 3 rzeczy chleb, jogurt i wodę, kolejka straszna, jedna kasa otwarta, podchodzi starszy pan z mlekiem do wszystkich po cichutku "przepraszam, przepraszam" i bach na początek, no to ja wózek na bok, trzy produkty w rękę i naśladując starszego pana stanęłam za nim. Nikt nie zareagował, może myśleli ci z końca że ja z kimś jestem kto stoi na początku, a ci z początku to nie wiem, ale milczeli, więc obyło się bez awantur. I tak trzeba robić, po cichu bez proszenia tylko iść na spokojnie i na pewniaka.
  11. roztargniona09

    Test check & go

    Ja robiłam i strumieniowy i płytkowy, kreski były od razu a robiłam testy wieczorem. Też myślałam że to nowotwór prędzej niż ciąża. Gratuluję.
  12. Poza tym dlaczego lekarze specjalisci mają sobie przekazywać dane odnośnie ciąży? To też łamanie tajemnicy lekarskiej. Bo biorąc to na logikę jeśli jakaś kobieta poroniła we wczesnej ciąży i po dwóch miesiącach trafia do rodzinnego z bólem ucha to po co ma mu się zwierzać z takich przeżyć? A może ja sobie nie życzę żeby mój przykładowo ortopeda wiedział, że poroniłam we wczesnej ciąży i przepytywal mnie z tego.
  13. Foko loko bardzo mi przykro, ale rejestr ciąż nie jest dla lekarzy i środowiska medycznego. Takie bzdury to właśnie w tv klepią. Ale dyskutujemy, mamy odmienne zdania, wiec proszę podaj mi w jaki sposób taki rejestr ułatwia życie kobiecie w ciąży? Pytam całkiem poważnie, bo jako osoba chorujaca przewlekle bedąca w ciąży, lecząca się obecnie w Polsce i korzystająca z lekarzy specjalistów nie odczuwam żadnego utrudnienia z powodu swojego odmiennego stanu. Pomijam przypadek jednego lekarza oszołoma, który odmówił mi testów Pappa, bo jak stwierdził wynik nie jest potrzebny, gdyż i tak muszę ciążę donosić.
  14. Ale to jest w ogóle chore, bo przecież każda kobieta, która chce dziecka, decyduje się donosić ciążę idąc do lekarza mówi o swoim odmiennym stanie, ta która nie chce nie chodzi po specjalistach i nie gada, a dwa tygodnie temu dokonałam aborcji czy też za tydzień jadę na aborcję. Obecnie żadne dane nawet między lekarzami nie są przekazywane jeśli chodzi o ciążę, każdego o tym informowałam, nigdzie nie miałam "wpisanej" ciąży. Biorąc to na logikę po co rejestr skoro kobieta chcąca dziecko posiada język, struny głosowe i zdolność komunikacji? Dla jej dobra? Jest upośledzona, nie myśli, nie mówi, nie pisze? Na takie pytania jest tylko jedna odpowiedź i wszystkie dobrze ją znamy, to nie przypadek, że rejestr ciąż wchodzi po skandalicznym zaostrzeniu prawa antyaborcyjnego. Nie łudziłabym się też zmianą rządu, gdyby nawet rząd się zmienił to nikt nie zmieni tej ustawy. Przyczyn jest sporo i kazdy zdrowo myslący je zna. Skandalem jest, że jesteśmy tak w UE, że pajacujemy na arenach międzynaradowych, odwiedzają nas politycy potężnych państw, ale kiedy łamano nasze prawa nikt nie zareagował. Mamy najostrzejsze prawo antyaborcyjne w Europie, w sumie to chyba nawet na świecie. Wyprzedza nas na pewno Salwador. I pewnie jakieś inne zacofane mało znane państwa. Ambitnie się cofamy.
  15. Dla mnie ten rejestr jest wręcz uwłaczający. Może jeszcze powinni kobiety oznaczać jak bydło. Pomijając aborcję to tak jakby uważali, że kobieta nie umie się komunikować i oznajmić tak prostej rzeczy że jest w ciąży.
  16. Dobrze, że użyłaś zwrotu "w tym momencie". Kto tak powiedział? Pan prokurator z katolickiego kółka uwielbienia nienarodzonych może być innego zdania, a to jego zdanie się liczy, mało który lekarz będzie ryzykował swoją karierę. Zresztą lista oszołomów lekarzy którzy podpisali deklarację jest długaśna, mi się obecnego mojego nawet nie chciało szukać, musiałam wprost zapytać.
  17. Dokładnie. I to jest przerażające. Mamy już doświadczenie z zaostrzeniem ustawy antyaborcyjnej, czas na krok dalej, odkroją kolejny cieniutki plastereczek.
  18. Po prostu powulutku zacierają się granice. Tak, tak rejestr ciąż dla ułatwienia życia ciężarnym. Pomijając aborcję to czy wiecie jak to utrudni życie kobietom, ktore chorują przewlekle, ich zdrowie będzie drugorzędne, nie ma co się łudzić, że ktoś bedzie trzymał się prawa że życie i zdrowie kobiety jest najważniejsze. Tak właśnie powolutku łamie się prawa człowieka. Dla jego dobra oczywiście.
  19. Foko loko po pierwsze jeśli ktoś boerze zwolnienie na ciąże to nie po to by ją usuwać. Piszesz, że w razie czego wyjazdu nikt ci zabronić nie może ani poronienia, a skąd pewność, że tak będzie? Bo jak ja czytałam o absurdalnym projekcie antyaborcyjnym to też myślałam, że to tak głupie, że niemożliwe. A jednak... Rejestr ciąż nie jest dla twojej wygody i tak będziesz klepać tą formułke i który to tydzień. Kolejne kwestia to taka, że piszesz o wyjeździe za granicę i gotówce. To są twoje możliwości, ale nie wszystkich kobiet. Nie, nie chciałabym rodzić dzieci w kraju gdzie są łamane prawa człowieka. Ale oczywiście neguję i nie oceniam cudzych potrzeb, dziwi mnie tylko twoje akurat egoistyczne podejście.
  20. NieJNie zdecydowałabym się na dziecko w Polsce. I tak przeszlam piekło przez tą porąbaną ustawę antyaborcyjną. No, ale pewnie moje dziecko zaliczą do statystyk polskich obywateli mimo że po porodzie uciekamy stąd daleko. A dlaczego nie chciałabym dziecka w Polsce? Bo czasy są tu bardzo niepewne, bo samo zajście w ciążę to strach i obawa. Od lipca wchodzi obowiązkowa rejestracja ciąż, nikt mi nie powie, że jedyne prawo do aborcji, które zostało polkom będzie respektowane.
  21. Czy te zachcianki mijają po porodzie? Ja na początku rzuciłam się na fasolkę, w zasadzie to dzięki niej zrobiłam test ciążowy. Codziennie jadłam ją na obiad i kolację, musialam mieć zapasy w zamrażarce i dopiero gdy mi jej raz wieczorem zabrakło i wpadałam w rozpacz zaświtała mi myśl, że może okres spóźnia mi się nie z powodu stresu i zmiany strefy czasowej. Poza tym po informacji o cukrzycy zapragnęłam wszystkiego co słodkie chociaż nie lubię słodyczy. Obecnie zjadałabym nawet cukier łyżkami. Najgorszą jednak zachcianką i niezrozumiała dla mnie jest alkohol, rzadko piłam przed ciążą, a jeśli już to okazyjnie whisky z lodem. Od połowy ciąży chodzi za mną piwo, zwykle sklepowe piwo, a od tygodnia marzę o wódce, której nie cierpie, sam zapach mnie zawsze doprowadzał do krzywienia się, a teraz wypiłabym duszkiem zwykłą żytniówkę. Jestem przerażona bo ta wóda łazi za mną dzień w dzień, w sklepie zatrzymuję się w dziale alkoholowym i oblizuję patrząc na butelki z wódką. Nie wino, szampan, dobra whisky tylko zwykła tania wóda aż czuję ten palący smak w ustach. Ja wiem, że to brzmi jak wyznania alkoholika, ale nigdy nie miałam problemu z alkoholem, skąd u mnie chcica na wódkę? Czy wam dziwne zachcianki minęły po ciąży? P.S Dziś bym zjadła blachę ciasta najlepiej z kremem, mdlącym jakimś i popiła pół litrem czystej.
  22. Ja to nawet bym zignorowała bo to taki typowy Janusz, po 50, papieros i wódka na twarzy wypisane, wąsy i mlaskanie. Ale niestety za nim zaczęła cała reszta, a już taranowanie przejściw mnie dobiło i puscily mi hamulce.
  23. Faceci... W mojej nieprzyjemnej sytuacji to właśnie facet pierwszy zabrał głos mówiąc pogardliwie "to nie sklep, nie jesteś kobieto na zakupach". No i od tego się zaczęło.
  24. Nie no jazda konno w dzisiejszych czasach raczej nie jest niezbędna do życia Tylko to taki mój kompleks, bo cał rodzina jeździ, a ja na widok konia poza boksem uciekam jak nienormalna, to takie piękne i kochane zwierzęta. Próbowałam się przełamać tyle razy i w końcu pogodziłam się z tym, że jeździć nie będę. Zresztą co ja bredzę o jeźdżeniu jak ja się boję nawet konia pogłaskać.
  25. Irracjonalny lęk ma moja siostra, bo się nie boi stluczki wypadku tylko po prostu prowadzenia samochodu. Ja akurat to rozumiem, bo ja się boje jeździć konno. Dlaczego? Nie wiem, nigdy nie spadłam z siodła, nigdy koń mnie nie kopnął, ogólnie krzywdy żaden mi nie zrobił, a z wiekiem boję się ich coraz bardziej
×