Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

roztargniona09

Zarejestrowani
  • Zawartość

    1295
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez roztargniona09

  1. roztargniona09

    Surogatka

    To, że się ztWkniw taka surogatka praw o niczym nie świadczy, bo może bo wbioskować o kontakty i sad jej zabeonić nie może. Do kontaktów nie jest potrzebna władza rodzicielska. I tak oto miesza się sdziecku w glowie. A jeszcze jak w surogatce odezwą się instynkty macierzyńskie to sąd zostawi dziecko prz niej. Ryzykowna zabawa. Lepiej już adootowac. Nie wspomnę juz o cudem odnalezionych ojcach biologicznych, ktorzy zapragnęli smiec konstakty z dzieckiem. Na tym wszystkim ucierpi tylko dziecko.
  2. Twój wcześniaczek to ma prawo być malutki. Z tym mlekiem to dzieci chyba mają takie okresy, bo u nas jak jeszcze był na samym mleku to nagle zaczął jeść mniej, a po jakimś czasie więcej, potem znów to samo i tak w kółko. Mi się wydaje, że dzieciaki czasem się przejadają, pamiętam jak mój miał okres gdzie trochę więcej mleka żłopał to potem kilka dni odpoczywał i pił mniej. Zresztą z jedzeniem identycznie, wczoraj u nas był dzień żarłoka, a dziś wszystko tylko ledwie dziabnięte no poza wieczorem. Moje dziecko na noc to by zjadło chyba woła z kopytami. Gdyby nie to, że mu nie wolno to ja bym wieczorami z nim od stołu nie odchodziła.
  3. Mieściło się się, a ostatnio ledwo się zmieściło mimo, że jeść zacząl wiecej, niedlugo bedziemy sie szczepic to pan doktor go zwazy i zobaczymy jak to wygląda. W moich oczach schudł gdzie tak z miesiąc temu. To znaczy taki malutki chudzinek sie zrobił, ale wszystkoe inne badania u specjalistwow ok.
  4. Dziecko się ledwo w siatce zmieściło, więc to nie jest tak, że ja sobie to wymyślam.
  5. zupę w domu zawsze robię konkretną, ale w żłobku wiem,że jedzą przeważnie te zupki kremy. Takiego drobnego dziecka u nas nie było, ja byłam pulpetem i reszta rodziny także, u męża to samo. Wiem, że smażone jest niezdrowe, ale mój czasem zje, bo ja lubię coś smażonego zjeść. Muszę spróbować jogurtu z płatkami owsianymi, bo wcześniej jadł je z mlekiem, ale od kiedy spróbował parówek to już nic innego nie istnieje. Kwaśnego nie lubi, a szkoda, bo to zdrowe, lubi za to ostre.
  6. Kurdr nie dodała mi się wypowiedź. Nie rozymiesz, martwię się, że dziecko jest za chude i nie wciskam mu niczego, on jak jeść nie chce to nie je. Lekarz powiedział, że taka jego uroda, a mi się wydaje, że gdyby więcej jadł to i byl większy. Nie chcę żeby się spasł, ale jak na 14 miesięczne dziecjo jest mały, ostatnio babka w sklepie była pewna że ma 10 miesięcy. No no i tak nic wygląda, ciul ze wzrostem może być nisko, ale nie wychudzony. Jak go przebieram to normalnie aż mi żal patrzeć na tą chudzinkę.
  7. A ja z kolei czas słoiczków wspominam dobrze, oczywiście ze względu na wygodę. Mój na słoikach był 8 miesięcy, tzn obiadowych i czasem deserkach, ale też jak np ugotowałam mu jakąś tam konkretną zupkę to pluł i wolał słoiki, więc po części tak się rozgrzeszałam, że jedziemy na tym. A potem z dnia na dzień zaczął pluć i słoikami i chciał jeść to co my. Czasem jeszcze zje jakiś obiadkowy słoik jak nie chce mi się gotować ani mężowi, ale to już dla niego za mało bo po godzinie mieli buzią, że głodny. Nie wiem dlaczego,bo przecież te słoiki są wiekowo dopasowane i powinien się nim najeść, ale tak nie jest. Z jednej strony dobrze, a z drugiej no cóż nie można sobie już pozwolić na niezdrowe obiady, które ja lubię.
  8. A odnośnie słoiczków to ostatnio wpadłam na pomysł żeby mu dawać drugie danie słoiczkowe i potem jeszcze nasze. Bo mi się wydaje, że objętościowo tego słoika zje więcej niżz talerza normalnie. Niestety mąż po 4 dniach takiej diety stwierdził, ze przekarmiam dziecko i przez to budzi się w nocy na jedzenie bo za dużo w niego pakuje. Coś w tym może i było bo tak to nie dopomina się o mleko w nocy, a jak mu dowaliłam te słoiki to po 5h w nocy chciał jeść. I co ciekawe niekoniecznie mleko, raz mu dałam bułkę o 1 w nocy i zjadł i poszedł spać.
  9. Daleko szukać nie muszę, ja jestem drobna chociaż nie powiedziałabym, że chuda, bo tyłek i cycki mam. Ale ogólnie mała taka jestem w sensie kurdupel ze mnie. Mąż kawał chłopa i myślałam, że synek po nim będzie większy tak się zapowiadało na początku, a teraz taka chudzina z niego się zrobiła. Już się głowię co tu mu jeszcze wciskać do jedzenia żeby przytył.
  10. świeże oczywiście nie swierze. Boże jaki byk az wstyd.
  11. Ja się martwię, że mój je mało. Na śniadanie ostatnio jadlby tylko tosty i parówki. Taki przykładowy dzień u nas to: Śniadanie parówka i pół kromki chlebka z serkiem. Drugie śniadanie banan, butelka mleka 200ml do drzemki Obiad zupka 150ml, drugie danie ziemniaczki 4 kawałeczki, ćwiartka pomidora, pół pulpeta z sosem. Na deser pół batonika owocowego dla dzieci. Podwieczorek jogurt naturalny 160ml i świerze owoce Kolacja 280g kaszki z owocami. Przed snem 200ml mleka. Między posiłkami zje czasem trochę suchej bułki, jakiś mus owocowy, woda to wiadomo i jakieś soczki. Niestety synek jest chudy i wg mnie je malutkie ilości.
  12. roztargniona09

    Macierzyński kryzys

    Wiem, że jestem dla niego ważna i dlatego mimo irytacji niekiedy dopadają mnie wyrzuty sumienia.
  13. Muszę się niestety wygadać. Od kilku dni dopada mnie poczucie, że jestem fatalną matką. Podejrzewam,że jest spowodowane moim powrotem do pracy, ale niestety rzutuje na moją relację z dzieckiem. W takim sensie, że ciągle moje dziecko przepraszam i tulę za to, że nie ma mnie przez 24h dobę przy nim, mało tego by mu to wynagrodzić zasypuje go zabawkami co nie jest fajne bo mój powrót do domu kojarzy mu się z przyniesieniem czegoś. Mam ciągle obawy, że moje dziecko nie kocha mnie za to jaką jestem mamą, ale za to jakich mu rozrywek dostarczam. No i nie ukrywam, że po powrocie do pracy dziecko męczy mnie bardziej i szybciej irytuje przez co nasze wieczory zmieniają się w jeden wielki krzyk i moją bezsilność czyli brak reakcji. Wygląda to tak, że synek się drze (nie płacze), ja przygotowuje np kolację lub się kąpie i nie reaguję na to. Czasem też siadam i mówię spokojnie by wrzeszczał ile chce, ale to go raczej dziwnym trafem bawi tak jakby moja bezradność była zabawna. Nachodzą mnie myśli, że rośnie mi mały terrorysta. Ogólnie odkąd wróciłam do pracy to nic w domu zrobić nie mogę. Nawet jak chcę się napić wody czy zrobić kanapkę jest wrzask, bo robię coś innego niż zajmowanie się nim. Przyłapuję się na tym, że odwlekam moment powrotu do domu byle tylko jak najmniej wrzasku było danego dnia, no a przez to narasta we mnie poczucie jaką złą matką jestem i potem są przepraszania, tulenie, zabawki itp. Takie błędne koło. Moje dziecko jest naprawdę fajne, ciekawe świata, uczy się szybko nowych rzeczy, można powiedzieć patrząc z boku że takie książkowe dziecko. A ja w domu przeżywam z nim tragedie. W żłobku super się zachowuje, z tatą też, mąż może przy nim robić wszystko, a ja nic, mam tylko go zabawiać i mowy nie ma nawet o tym bym się wysikała (dosłownie, bo włazi mi na kolana albo szarpie). Przed moim powrotem do pracy tak nie było, bo mogliśmy razem się kąpać, przygotowywać posiłek. Teraz już nie możemy, mam najlepiej rozsypać większość zabawek i go zabawiać każdą po kolei. Jeśli ktorąs też męczy jej dziecko to będzie mi raźniej.
  14. roztargniona09

    Macierzyński kryzys

    Dodam, że poranki na przykład mamy super. Młody sam lubi się rano pobawić przez kilkadziesiąt minut, potem jemy razem śniadanie, ja rano już przygotowuję obiad, bo później on mi już nie da. Czasami mam takie wyrzuty sumienia, że myślę czy nie wrócić do domu do siedzenia z nim, ale szkoda mi męża, bo go odciązam w pracy bardzo i dzięki temu mamy więcej czasu dla siebie.
  15. roztargniona09

    Macierzyński kryzys

    Próbuje uspokoić, ale to nie zawsze działa, z reguły zaczynam spiewać i chwila ciszy, a potem wrzask od nowa. I widzisz, ja zawsze po powrocie z pracy bawię się z nim i poświęcam mu 100 procent uwagi, budujemy coś, czytamy, to nie tak,że wchodzę do domu i go ucałuję i coś tam robię, a właśnie zawsze z nim przede wszystkim się pobawię, ale muszę coś zjeść czy skorzystać z łazienki. Po czasie wspólnej zabawy mąż go nie interesuje, w mojej obecności nikt go nie interesuje i nie da rady go zabawić, dlatego też nie mogę np ja go odwozić do złobka, bo była histeria, a przy mężu dziecko grzecznie zostaje z uśmiechem nawet. Weekendy spędzamy aktywnie, jeździmy na wycieczki, chodzimy na różne atrakcje dziecięce. Poza tym ja nie pracuję też aż 8 godzin, odbieram go ze złobka po 14, więc mamy całe popołudnie i wieczór dla siebie, w normalne dni też chodzimy na plażę, na plac zabaw. Kilka razy jednak zdarzyło mi się już go nie odebrać i wrócić później,bo właśnie jak pomyślałam o tym wrzasku to specjalnie wyszukiwałam sobie zajęć. Jak z nim byłam w domu to tak nie było, nawet lubiłam obowiązki domowe z moim małym pomocnikiem, a teraz nie ma mowy bym się zajęła czymkolwiek innym niż on.
  16. roztargniona09

    Dzieci

    Po pierwsze to co ma do ciebie ktos kto chce byc rodziną zastępczą? Przeciez to żadna instytucja tylko osobh prywatne, więc nie wpuszczaj do domu. Po drugie dlaczego ktokolwiek podejrzewa, ze pijesz alkohol podczas opieki nad dziećmi? Inna kwestia to taka, że nie możesz pić tego piwa jeśli tylko ty opiekujesz się dziećmi, nie wolno spożywać alkoholu w trakcie opieki nad dzieckiem i powinnas doskonale o tym wiedzieć.
  17. Znam ten problem od drugiej strony. Jak wróciłam do pracy niedawno i mąż poranki spędza z dzieckiem to też miałam takie "naloty" jak twój partner. Pracowałam np godzinę i leciałam do dziecka na buziaka i przytulenie. Dla dziecka to na początku była zabawa, a po kilku dniach zaczął się płacz. Musisz porozmawiać z partnerem stanowczo i trzymać się schematu. Niech np w trakcie pracy przyjdzie do was na określony czas. I zdecydowanie masz rację, to nie dziecko potrzebuje co chwilę kontaktu i czułości z rodzicem tylko rodzic, zaspakajamy tak swoje potrzeby kosztem dziecka niestety.
  18. Na łóżku mi było niewygodnie. I tak jak Foko napisała wszystko musi być pod ręką, dojdziesz szybko do prawy. Co do samego przewijaka to dla mnie jest potrzebny, tylko na nim obecnie moje dziecko daje się przewinąć.
  19. Codziennie picie to alkoholizm. A co z tym zrobić to sobie sama autorko najpierw odpowiedz na pytanie czy ty nie masz problemu z alkoholem skoro wypijałaś takie same ilości? To, że teraz nie pijesz to żaden wyczyn, jesteś w ciąży i rozsądek z hormonami biorą chwilowo górę nad uzależnieniem. Co jednak potem?
  20. Chodzi mi o metodę Ferbera. Od jakiegoś czasu czytam na ten temat i chciałabym wprowadzić ją w życie,ale mam obawy. Doskonale rozumiem rodziców, którzy stosowali tą metodę u maluchów i nawet zazdroszczę, że tak szybko zaczęli. U nas próby wyglądają kiepsko, pierwsze 3 minuty płaczu wytrzymuję, a potem wymiękam. Niestety z każdym dniem przekonuję się, że będziemy musieli zastosować się chociaż w połowie do tej metody, ponieważ dziecko w łóżeczku nie śpi. W naszym również nie. Odkładane do łóżeczka śpi maks 40 minut i zaczyna wędrować z płaczem i tak można każdej nocy do skutku, nie pomaga głaskanie, tulenie, branie do siebie do łóżka. Tylko bujak i ewentualnie wózek, czasem zdarzy się że zaśnie na kanapie i też po przeniesieniu się wybudza. Tak jakby łóżeczko było za duże i było za dużo pola do wykorzystania. Wcześniej łóżeczko było akceptowane, przesypiane były całe noce w nim, ale odkąd synek chodzi jest bunt i łóżeczko parzy. Co mnie dziwi, bo może się tam przekręcić, zmieniać pozycję, a w bujaku i wózku leży w jednej pozycji i uwaga potrafi w tej jednej pozycji przespać ciągiem 5 godzin, a w łóżeczku nie chce nawet 2 godzin. Obecnie jego łóżko służy do drzemek. Chcę by młody spał jak wcześniej i by kojarzył łóżko ze snem, ale nie wiem jak to zrobić mniej brutalnie niż wg zaleceń Ferbera. Korzystała któraś z was z tej metody?
  21. Nie, ja nie chcę żeby nie płakał tylko żeby zasypiał. Nie zostawiam dziecka idąc pod prysznic bo młody chodzi ze mną z tym, że bawi się wtedy w łazience. Ale zdarzyło mi się go zostawić w kojcu i to płaczącego bo np musiałam uprzątnąc bałagan po jedzeniu, który zrobił a z nim byłoby to niemożliwe. Tak czy inaczej przyznaje ci rację, nie jest dobre to co zrobiłam i mam wyrzuty sumienia. Raczej z tej metody więcej nie skorzystam. Mój maluch zapamiętał niestety co zrobiłam i patrzy ma mnie z wyrzutem, ogólnie jest chyba obrażony bo nie przyniósł mi rano zabawki jak zawsze tylko mężowi, a jak chciałam go wziąc do nas do łózka po nocy to uciekł do taty. Także kończę swoją przygodę z metodą Ferbera.
  22. Dlaczego zal? Twoje dziecko nigdy nie plakalo 10 minut? Bo tyle trwał jego płacz z czego 6 minut łącznie to był płacz w samotności. Jeśli nigdy dziecka nie musiałaś odłożyć na kilka minut do łóżeczka to zazdroszczę spokojnego bobasa i super organizacji. Ja młodego czasem musiałam odstawić płaczącego bo np chciałam coś szybko zrobić a przy nim się nie dało. Różnica jest tylko w naszej świadomości, dziecku jest naprawdę obojętne czy płacze bo ty bierzesz prysznic czy wychodzisz by zasnął, płacz to płacz. Poza tym roczne dziecko jest już na tyle kumate, że potrafi krzykiem egzekwować swoją wygodę czy zachcianki.
  23. Dzisiaj przed drzemką jednak zastosowałam metodę. Nie dokładnie, ale 3 minuty płaczu w samotności, dwie w mojej obecności. O dziwo przy trzeciej próbie młody się uspokoił sam i niepotrzebnie weszłam. Zanim jednak ktoś mnie skrytykuje to napisze dlaczego zastasowałam to, otóż młody wył nie w łóżeczku, a u mnie na rękach, w wózku, dosłownie włączył mu się wyjec i to z braku snu bo był już na nogach 6 godzin, przewracał się, główka mu się kiwała, ale spać nie i koniec. A skoro nic go uspokoić nie mogło to go 3 razy zostawiłam na 3 minuty. Teraz w nocy też była histeria bo spać nie chciał, ale wsadziłam go do bujaczka i tradycyjnie przeniosłam do lozeczka za 10 minut sie obudzi, ale w nocy nie mam zamiaru stosować tej metody, bo chce mi się spać a nie słuchać wrzasków.
  24. Widzisz problem polega na tym, ze on nie chce byc tulony. Ja bym go chetnie tulila nawet co pol godziny, ale jak skoro samo wziecie na rece to ogromny ryk. Nie pomaga nic, maz go tulil ja wychodzilam z sypialni zeby nie czul moich nerwow, ale to jest tak ze gdy go przytulamy spiewamy, probujemy uspokoic to drze sie bardziej. I dlatego wychodze z zalozenia ze skoro musi wyc to niech wyje uczac sie zasypiac na nowo. Nie moze kazdej nocy bujac sie w bujaku az do opadniecia z sil.
×