Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

roztargniona09

Zarejestrowani
  • Zawartość

    1295
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez roztargniona09

  1. Moje ma 10 miesiecy I jest tragicznie. Mialam wrocic do pracy, ale nie ma szans. Maz musi wszystko sam ogarniac, ja z malym w domu siedze I ostatnio nie mam czasu nawet posprzatac, dziecko raczkuje wszedzie go pelno, niestety nie jest egzemplarzem, ktory sam sie pobawi, cala swoja energie, uwage mu poswiecam. Jedyne co mam super to nocki, a w dzien porazka, nie spi regularnie a jak nawet zasnie w dzien to jestem tak padnieta ze sama musze sie polozyc I zregenerowac sily. Jak skonczy rok idzie do zlobka. Do pomocy mam tylko meza, ktory I tak jest poza domem od 8 do 18. Tesknie za okresem niemowlecym I rodzina ktora mnie wyreczala. Macierzynstwo nie tyle mnie rozczarowalo co dalo popalic, a jeszcze nawet nie jestem w polowie drogi. Na pewno nie zaluje, ale sa czasem takie dni, ze zastanawiam sie czy nie lepiej bylo mi bez dziecka.
  2. Przyszedł czas na rezerwacje biletow. I mam do wyboru lot 6h międzylądowanie 22h I potem lot 14h. I dla mnie ta opcja jest najlepsza, bo na czas tranzytu zamowilibysmy hotel I się wszyscy wyspali. Wydaje mi się, ze to bedzie najbardziej komfortowe, ale wtedy cala podróż sie wydluza. Kolejna opcja to tez lot 6h miedzladowanie 4h w nocy I potem kolejne 14h lotu. Maz uwaza, ze im szybciej to lepiej. Ja z kolei nie wyobrazam sobie 4 godzin na lotnisku I od razu w samolot. Boję, ze to bedzie meczace nie tyle dla nas co dla synka. Do jutra chcemy podjac decyzje. Dodam, ze wczesniej mielismy rezerwacje na ta dluzsza podroz, bo akurat w tamtym okresie tylko taka opcje mielismy. A jak wy byscie wybraly biorac pod uwage malutkie dziecko?
  3. Będę z mężem niedługo odwiedzać rodziców i dziecko malutkie. Problem w tym, że mało wiem o rodzicach tzn co lubią. Dziecku wiem co kupić, ale chciałabym też jakoś dołączyć do tego coś dla nich. Nie wiem czy piją kawę i jedzą słodycze więc nie do końca jestem pewna czy taki zestaw by się sprawdził. Może jakaś dobra herbata? Ale jeśli tak to jaka? Nie pijam herbat i nie znam się na nich. Co można kupić świeżo upieczonym rodzicom o których mało wiemy? Wizyta grzecznościowa, zaprosili nas i jedziemy niby do dziecka. Uważam jednak, że miło byłoby też im coś kupić. Nie mam możliwości dowiedzieć się co lubią, a nie chce kupować w ciemno. Może macie jakieś pomysły?
  4. Ten krótszy ku Mojemu niezadowoleniu. Będę musiała 4 godziny spędzić w nocy ba lotnisku z dzieckiem.
  5. Ja znam ten zwyczaj ale raczej kojarzy mi się z alkoholikami
  6. roztargniona09

    Kupię USG :)

    Każdy szpital uniwersyteckiudostępni zdjęcie na prośbę promotora. Od tego są właśnie szpitale uniwersytecklie bo w nich studenci mają zajęcia. Nie widzę problemu.
  7. Może i masz rację. Niestety ja spokojna nie będę. Mimo wielu podróży zawsze się boję latać a teraz z dzieckiem to w ogóle strach się nasili.
  8. A ja się martwię, że to go zmęczy i będzie marudny. Wolałabym się przespać i posiedzieć w hotelu przed dłuższym lotem, ale mąż mówi, że to aż 16h roznicy, a w hotelu mały może nam też dać popalić i lepiej szybciej dolecieć.
  9. Czasem jak jedziemy (nie w Polsce) do kolegi męża, samotnego ojca to mąż bierze whiskacza. I piją to co mąż przyniósł, jak po szklaneczce to luz robię za kierowcę, ale czasem kolega chce się upić i wtedy zostajemy na noc. Wiadomo, że jestem w takiej sytuacji niańka i zawsze dziewczynkom coś przywożę. Ale koledze męża nie kupuje nic, nie lubię nikomu dawać alkoholu. Tylko, że to takie spotkanie męskie oni siedzą razem, a ja zajmuje się dzieciakami. Teraz nie za szybko mąż będzie się umawiał na takie nocki
  10. Zgadzam się. Alkohol przy tak małym dziecku byłby dla mnie nietaktem. Zresztą ja nigdy nie daje alkoholu w prezencie. Postawiliśmy na herbatę i zestaw do niej. Rodzice raczej szczerze zadowoleni. Kawy faktycznie nie piją ale herbatę lubią bardzo. A pampersy, podkłady, chusteczki i jeden zestaw ubrankowy też kupiliśmy, ale to już było dla dziecka.
  11. W sumie masz rację co do więzi. To w sumie ciekawe, bo skoro mąż mówi w jezyku rodzicielskim to w jakim mówię ja? Może synek mnie w ogóle nie rozumie. Chociaż to ja do niego ciągle mówię, nawet jak śpi to gadam do niego.
  12. To chyba zależy od rodziny. Znam jedna, która swoim 16 i 17 letnim dzieciom daje lampkę wina, ale rozcieńczoną z wodą. Argumentują, że to dla smaku. Co kto lubi.
  13. Byc moze, ale bede zwracac na to uwage. Oczywiscie jesli zmieni mi sie intonacja to nie bede nic z tym nic robic, ale ciekawa jestem jak to jest. Maz przeciga wyrazy,zdrabnia niektore, ale nie znieksztalca. Intonacje ma jednak inną, ja sie z tego smieje czasami, ale tak zeby nie widzial. Skoro tak mu lepiej nawiazywac wiez z dzieckiem to nie mam nic przeciw mimo, ze czesto brzmi to naprawde zabawnie.
  14. Ano to zobacze jak synek skonczy 6 miesiecy. Moze faktycznie zmienie intonacje. Na razie znienił tylko mąż.
  15. A co do mówienia w 3 osobie to rozumiem. Tak moi rodzice mowią do dziadków. Ja do teściowej i teścia mówię na ty. Nie mogłabym jakoś obcych ludzi nazywać mamą i tatą.
  16. Oj nie, ja akurat jeśli chodzi o mowę jestem bardzo wzyczulona. Poza tym mówiłam do dziecka w brzuchu ciągle i też się nie pieściłam. Nie krytykuje ani nie oceniam innych, ale mam swoje już tak wypracowane sposoby komunikacji. Jeśli nie ciumkam teraz to już nie będę. Dużo mówię do synka to ciążowe przyzwyczajenie, praktycznie milczę tylko w czasie snu i to swojego
  17. Mówię do dziecka normalnie od początku. Oczywiście zdrabniam wyrazy typu "rączka" czy "nóżka" ale nie ciumkam i nie seplenie. Nie mam też innej intonacji głosu. Nie uważam, że jestem zimna czy oschła w stosunku do dziecka po prostu traktuje je jak człowieka. I zwróciłam kilka razy uwagę rodzinie, która próbowała ciumkać. Mąż z kolei zmienia intonacje głosu. Z kolei całuję synka bardzo często, bo się nie mogę oprzeć
  18. Przyzwyczajenie. Muszę miec kawe i sama sobie ja robic. Pije tylko rano wiec mi to nie przeszkadza.
  19. A daj spokoj, 4 kawy, 4 mielenia. Życie sobie trzeba ułatwiać. Rozumiem męża No ja to wiem, ale juz za pózno na zmiany, chociaz miałam okrek kiedyś, że nie pilam pare miesiecy kawy. Jednak nie wdrozylam tego w zycie i wrocilam do kawowego uzależnienia.
  20. A tak z ciekawości na cewnik potrzeba zgody? Też miałam, ale ja z cc nagle to może o cewnik już mnie nie pytali.
  21. W teorii tak jest, a w praktyce sama wiesz. Stres, panika. Człowiek martwi się dzieckiem, a nie sobą. A potem wszystko przechodzi, nawet złość na lekarza. Akurat ja traumy żadnej nie mam, więc nie jestem zła za ten masaż. Złość była w trakcie, ale to już oberwał lekarz. Teraz pociesza mnie fakt, że nigdy już tego nie doświadczę.
  22. Ja zostałam wzięta z zaskoczenia, więc nawet nie wiedziałam, że mnie będzie lekarz "masował". Gdyby mnie uprzedzono to bym się nie zgodziła. I u mnie nie ma w dokumentacji tego wpisanego.
  23. Znam ten zapach, bo moja babcia mielila ręcznie. Nie chce być adwokatem męża Foko, ale dla mnie zmielenie kawy to problem. Po prostu niektórzy piją kawę nie dlatego że lubią ale muszą. Ja bez rannej kawy nie funkcjonuje od 16 roku życia, smaku samego nie lubię, jest mi obojętna marka kawy (i tak bym nie rozróżniła, a wiem bo miałam okazję pić różne i na różne sposoby parzone), obojętny kubek bylebym tylko ja kawę nasypała i zalała. Nie lubię nawet nic o smaku kawy, ale skoro nie robi mi się po niej niedobrze to piję. Coś jak leki, nie przepadasz za nimi, ale bierzesz, bo musisz
  24. Masaż szyjki to najgorsze co mnie spotkało, ale ostatecznie po kilku godzinach mnie pocięli więc może ostatnia faza porodu jest bardziej bolesna. Nie wiem i nie mam porównania. Ale nawet ból pooperacyjny to pikuś w porównaniu do tego masażu. I w moim przypadku wykonywał go lekarz nie położna, a szkoda, bo położne miałam super i może byłyby delikatniejsze.
  25. Nie, tylko nie ziarnista. Kiedyś mnie obdarowywano kawą notorycznie, bo przecież pijam i miałam w szafce parę kilo dosłownie tej ziarnistej. Absolutnie mnie to nie zmotywowało do kupna młynka. Doceniałam gesty, ale wolałabym już zwykłą marketową mieloną, bo przynajmniej bym wypiła. Ale ze mnie żaden smakosz. Ziarnista jednak kojarzy mi się niesłusznie pewnie z kłopotem i zajmowaniem miejsca w szafkach. Będę chyba celować w herbatę, akurat ta w jakiejkolwiek postaci potrzebuje jedynie wrzącej wody.
×