Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Para to x

Zarejestrowani
  • Zawartość

    780
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Para to x


  1. 13 godzin temu, Persona napisał:

    Żadną z nich. Żeby móc pokochać drugiego człowieka w taki zdrowy sposób zawsze najpierw musisz pokochać siebie. Może trochę niezgodne z obecnym kanonem kultury, ale zawsze odpowiem na pytanie kto jest dla mnie najważniejszy Ja. A w tym ja będzie się mieścić cała reszta przez którą rozumiem ty. Bez ja nie ma ty. 

    Nie wiedziałem że jestem taki mondry


  2. Dnia 16.08.2022 o 18:56, lubię_żelki napisał:

    Czy wy też to zauważyliście? 

    Stajemy się jakby automatami, robotami. 

    Automatycznie wstajemy rano, pijemy kawę, jedziemy do pracy.

    W pracy pracujemy automatycznie. Zależy jeszcze co robimy. Jeśli praca jest jeszcze w miarę, ludzka (mówię o takiej, w której możliwość jest do kogoś otworzyć buzię, zamienić słowo, porozmawiać) to jest jeszcze do zniesienia. Ale mówię o takich typowych korpo, stoi nad kimś przełożony i ze wszystkiego go rozlicza. Bywa, że nawet odmierzany jest czas pracy na każdą czynność, każdy proces - mierzą ludziom czas. Niejednokrotnie powstają nadgodziny, których człowiek nawet nie ma kiedy "wybrać" bo praca, praca, praca, praca.

    Nie mamy czasu odwiedzić rodziców. 

    Nie mamy kiedy robić nawet dzieci. Nie mamy kiedy rodzić dzieci, a o wychowywaniu ich będąc ciągle w pracy nie wspomnę. 

    Nie mamy kiedy się spotykać, wyjść do pubu czy kawiarni. 

    Nie mamy kiedy zrobić... czegokolwiek. 

    Być może jesteśmy już tak zautomatyzowani, że nie zauważamy co jest normalne. Bagatelizujemy próby zbliżenia się do nas, nawiązania z nami kontaktu, próby zapoznania się z nami innych ludzi. Może normalnych. Może odbieramy ich jako nienormalnych. Boże te próby odbieramy jako atak na naszą osobę, reagujemy agresją. Przecież dla nas "automatów" to co robią Ci ludzie to coś nienormalnego. 

    Więc jak znaleźć normalność w dzisiejszych czasach?

    Usiadłam właśnie przy stole, piję herbatę. Znowu ktoś przypomniał mi dzisiaj przypadkowo o przemijaniu i że pewne osoby są już przeszłością. 

    Zmieniłam ostatnio pracę. Wydaje się być normalna. Na razie. Ciekawe jak długo. Można tam z kimś pogadać, odezwać się do kogoś. 

    Wróciłam do domu mniej zautomatyzowana. Zaczęłam się zastanawiać, myśleć, rozmyślać. 

    Idę na taras - obejrzę zachód słońca. Powdycham zapachy z ogrodu. Przypomnę sobie jak się tu znalazłam - w tym miejscu, o tym czasie. Powspominam. 

    Serio pierwszy raz od kilku lat nie biegnę. Nie wyściguję się  z czasem, ze swoim życiem, sama ze sobą. Czy to już starość? A może próba powrotu do normalności? 

     

    Oglądałem ostatnio dokument o kobiecie która poświęciła całe swoje życie opiekując się niepełnosprawną i rozrzutną siostrą. Musiało być jej ciężko do tego stopnia że nie wytrzymała psychicznie i strzeliła jej w głowę gdy ta spala. 

    Wyjechała jakiś czas później zostawiając zwłoki w przyczepie w której mieszkały i zaczęła nowe skromne życie.

    Swój czas który zyskała po odebraniu życia swojej siostrze poświęcała głównie na oglądanie zachodów słońca na plaży. Tak bardzo jej tego brakowało. 

    Podobno była prostą kobietą ale bardzo przykładała się do swojej pracy sprzątaczki. Robiła więcej niż jej kazano i bardzo starannie. Lubiana kobieta pragnąca zwykłych przyjemności życia. 
    Miała około 50 lat. 


  3. 2 godziny temu, _Sue napisał:

    I to ma być przyjemne?

    Nawet słownik nie pozwoli zapomnieć mi o kończącym się czasie. 

    Otworze słownik raz jeszcze i zobaczę co się pojawi. 

    No to patrz: duha - kabłąk służący w zaprzęgu jednokonnym do przymocowania chomąta do hołobli. 

    Lepiej? 


  4. Ostatnio przyśniła mi się praca i pewna kartka wisząca na drzwiach. Następnego dnia gdy poszedłem do pracy karta tam wisiała. Dziwne uczucie.

    Może nie tylko ja myślałem o tej kartce w tym samym czasie 🙂 

    Przyśniła mi się rzecz tak nieistotna, głupia no.. kartka na drzwiach. 

     


  5. 1 godzinę temu, iksa1141xD napisał:

    pytanie co kopiący miał na myśli kopiąc. podobno najlepsze okazy to tzw. ofiary, które zawsze winę biorą na siebie. a po skończonej relacji jeszcze same za wszystko przeproszą 

    ludzie tak łatwo szastają teraz słowem "kochać". tak łatwo posługują się tym słowem nie zdając sobie sprawy chyba co ono znaczy 

    Nigdy go nie używam 


  6. Kiedyś dziedzko próbowało zabyc biedronkę. Podszedłem do skrzata i stanowczo powiedziałem żeby nigdy więcej tego nie robił. W odpowiedzi usłyszałem że to robal.

    Zrobił ci coś?! - zapytałem 

    I koniec dyskusji. 

    Słodkie dziedzko sieje terror od najmłodszych lat. 

     

     


  7. 5 minut temu, PumbaAfrykańska napisał:

    To raczej filozoficzne pytanie i nie wiem po co sie nad tym zastanawiac. Mnie nie jest szkoda cudzych plodow czy tam dzieci bo to nie moje ciało i nie moja sprawa. Wam tez polecam zajac sie wlasnymi macicami i ich wnetrzem zamiast martwic sie o cudze.

    Jaka z ciebie matka Teresa. 

×