Nienawidzę swojego ciała, mam milion kompleksków, ciągle pojawiają się kolejne... nigdy się nie zaakceptuję. Dopóki o tym nie myślę, jest ok, ale są dni, gdy czuję się fatalnie, odechciewa mi się żyć. Najgorzej, gdy widzę te wszystkie dziewczyny 170 i ważące 40 kilka kg, są idealne, modelki... z moim 165 i 48 kg wyglądam przy nich jak świnia z przykrótkimi nogami. Chcę schudnąć, chociaż wiem, że i tak nie poprawi to mojego wyglądu, ale mam wrażenie, że muszę coś robić. I nie, nie mam 16 lat, choć wstyd przyznać, bo w moim wieku nie powinno się raczej mieć takich kompleksów, ani tym bardziej do nikogo porównywać. Wszystko to wiem, ale po prostu to zbyt trudne, a samoakceptacja, w dobie social mediów i wszechobecnego kultu piękna, wydaje się czymś nieosiągalnym. Przepraszam, że o tym wszystkim tu piszę, że zajmuję miejsce na forum takimi błahostkami, ale musiałam się gdzieś wyżalić... przepraszam.