Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

cieslak7

Zarejestrowani
  • Zawartość

    16
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Może tak to przedstawiłam w tej wiadomosci, chodzi o to że bywało tak, że coś go przekonało np. jakiś ciekawy makaron, albo jak sam coś pomagał gotować, była kiedyś sytuacja że przyszedł z przedszkola i powiedział, że chce zjeść gołąbka bo powiedział pani w przedszkolu że zjadł (co prawda dwa kęsy) i dostał serduszko na tablicy, więc wykorzystujemy te metody zeby go przekonać nastepnym razem do zjedzenia czegos ale to nie działa. Chciałabym zaznaczyć że to trwa już z 3 lata
  2. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym, żeby to tak działało. To już jest prawie 5 letnie rozumne dziecko, on wie gdzie w szufladach jest choćby chleb czy kukurydziane chrupki, nie zje tego co jest na stole (w widocznym miejscu) tylko wie gdzie szukać czegos innego. A nie wyobrażam sobie chować przed dzieckiem np. chleba albo mu zabierać skoro jest głodny.
  3. "może rosołku troszkę spróbujesz? z takim makaronem w pieski, no zobacz, wszyscy jemy, jutro Pani Marzena będzie dumna jak jej powiesz, że zjadłeś zupę, na pewno da Ci serduszko. No dobra, ooo to może sam zrobisz taką magiczną, pomarańczowa będzie, spróbujesz i powiesz mi czy dobra. Nie chcesz zupy? to zjedz kotlecika, trzymaj, ok, to ci pokroje na kawałki, będziesz jadł tak jak Bing!... nie to nie, nic innego nie dostaniesz, jak zgłodniejesz to przyjdziesz"- przykładowe negocjacje i propozycje- nie działa, nie zje nic, a później jest rozzłoszczony, płacze o wszystko bo jest głodny. W ostateczności przyjdzie i powie, że chce frytki, nie zgodzimy się na frytki to chce bułkę i wtedy negocjacje, żeby nie była sucha tylko z czymś i tak w nieskończoność...
  4. Kiedyś dawalismy co chciał, bo serce nam sie krajało na myśl że dziecko chodzi głodne- piekliśmy frytki ze zwykłych ziemniaków, batatów, dawaliśmy domowej roboty drożdżówki, rogaliki, żeby nie zapychać go chemią sklepową. Teraz nie odpuszczamy, za każdym razem kiedy mu coś jemy, on też ma swoją porcję, musi zjeść obiad, przynajmniej spróbować choćby łyżeczkę zupy, bo chodzi o to że on nie wie nawet jak większość potraw smakuje, wiele rzeczy widać że mu smakują po spróbowaniu, ale dalej ma jakąś blokadę zeby zjeść tego więcej... i ciągle negocjuje i testuje na ile mu pozwolimy: "ostatnia łyżka" "jeszcze dwa gryzy i tyle". Do ojca czuje respekt i wie, że tata nie odpuści i powoli daje się "zmuszać" do zjedzenia czegokolwiek, ale to nadal daleka droga do tego żeby usiadł sam i zjadł talerz zupy, tu jest walka o każdą łyżkę.
  5. Rozumiem, co masz na myśli, ale uważam że tego typu problemy zdrowotne i tak są zauważalne. Niedowagę i nadwagę u dziecka widać na pierwszy rzut oka, problemy gastryczne, a w tym tempo metabolizmu i problemy z wypróżnianiem też ciężko przeoczyć. jestesmy przewrażliwieni na tym punkcie i od razu zauważylibyśmy tego typu objawy i przypisalibyśmy je temu niejedzeniu. Z resztą nawet jeśli wystąpiłyby takie problemy to w dalszym ciągu skutki nie są przyczynami- nadal nie wiemy dlaczego dziecko nie je.
  6. Dla mnie to też jest fenomen, witamin nie dostarcza właściwie żadnych, warzyw nie je, z owoców banana, jabłko i maliny no i te musy owocowe, białko jedynie z jogurtów, a badania są w normie i nie widać po nim żeby czegoś mu brakowało. My małemu też dajemy do przedszkola jakieś rogaliki, bo wiemy że to na pewno zje i nie będzie głodny, ale po powrocie do domu już nie ma ulg, ma jeść i koniec, testowaliśmy już metody z nagrodą, z karą i niezwracaniem uwagi, ale wszystko działa krótkofalowo i w dalszym ciągu zjedzenie normalnego posiłku wiąże się z płaczem, ucieczkami i ogromem nerwów
  7. Chodzi od 3 roku życia i nawet w obecności innych dzieci nie chce jeść. Teraz już przynajmniej siedzi przy stoliku z dziećmi, kiedyś nie chciał nawet słyszeć o jedzeniu, od razu się buntował i histeria.
  8. Witajcie, mój syn w listopadzie skończy 5 lat i od 2 roku życia nie je nic poza suchymi bułkami, jogurtami, frytkami i parówkami. Żadnych zup, mięs, makaronów itp a kiedy rozszerzalismy mu dietę to jadł wszystko co powinien i nagle odrzucił. Rozwija się prawidłowo i jest zdrowy, ale niepokoi nas to, bo raczej nie jest to normalne, że 5 latek nie chce zjeść choćby rosołu, ziemniaków czy nawet ciasta. Szukaliśmy pomocy u kilku psychologów, dziecięcych i takich ds odżywiania, podobno najlepszych na podkarpaciu, nie umniejszając ich kompetencjom- każdy z nich uważa, że albo "mu przejdzie", albo sugeruje zespół Aspergera, ale dziecko jak nie jadło tak nie je już od 3 lat. Mieliście taki problem? Nie wiemy już co robić.
×