Piszę bo muszę to z siebie wyrzucić, a nie wiem z kim mogłabym o tym porozmawiać. Jakieś 5 miesięcy temu miałam niekomfortową sytuacje z kolegą (tylko kolega dla jasności) nazwijmy go X. Upił się, a że mieszkamy razem w akademiku to wpadłam na niego. Jak to pijany człowiek wygłupiał się i wszedł do mnie do pokoju i wszystko było spoko do momentu gdy kolega z którym pił wpadł na pomysł żeby nas zamknąć (genialne). I wtedy X objął mnie i zaproponował seks. Ja na początku wzięłam to za żart bo to taka osoba która często tak żartuje i odmówiłam mu grzecznie. Tylko że nie wiem ile razy musiałam mu odmówić, żeby przestał. Do niczego nie doszło, ale i tak byłam wściekła za jego zachowanie. W następnych dniach zachowywał się jakby nic się nie stało, więc przestałam się do niego odzywać (głupi pomysł wiem). No i tak po półtorej miesiąca bez rozmawiania, przypadkiem wyszło że X nie pamięta tamtego wieczoru. A ja że byłam okropnie zmęczona tą sytuacją po prostu się z nim pogodziłam ( nie dociekał co zrobił). No i tu pojawia się problem, bo od tamtej pory za każdym razem kiedy jestem z nim sama jestem okropnie spięta. Czuję jak moje wszystkie mięśnie się napinają, ale gdy jesteśmy z innymi to na luzie z nim rozmawiam i żartuje. I nie wiem co mam zrobić, żeby się przy nim tak nie spinać, bo to nie jest tak że mi coś zrobił, wynikła po prostu głupia sytuacja.