Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

nexi89

Zarejestrowani
  • Zawartość

    83
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

8 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Potrzebuję nie wiem w sumie czego. Może po prostu cudzego punktu widzenia. Zacznę od początku. Po śmierci Ś.P. Mamy dostałam mieszkanie,ale musiałam spłacić przyrodniego brata(nie jest synem mojego ojca). Właściwie nie chciałam przedłużać , wiedziałam,że takie jest jego prawo, tak sie dogadaliśmy i nie było zbędnych żali o to. Byłam jednak samotną matką, pracowałam. W pierwszej kolejności poprosiłam o pomoc ojca i wujka, ale poza poklepaniem po ramieniu nie otrzymałam żadnego wsparcia.( a byłoby z czego bo działki itp). Wzięłam więc kredyt(gigantyczny,gotówkowy bo hipoteka na spłatę odpadała),poszłam z bratem do notariusza i domknęłam sprawy spadkowe. Jak się potem okazało ojciec miał żal,że mieszkanie nie spadło na niego , ale kredyt oczywiście powinien być w dalszym ciągu tylko mój(nie mieli ślubu z Ś.P. Mamą). Po kryjomu latał do brata i oferował pomoc w "odebraniu mi mieszkania"...."z szerokopojetej zemsty..".za jego krzywdę." Mimo tego z nami mieszkał, miał stały meldunek. Nie miał kasy,czekał na decyzję co do renty bo po covidzie siadło zdrowie. Były jednak ciągłe awantury, skłócanie mnie z mężem a ja będąc w ciąży potrzebowałam spokoju. Ojciec dostał zaleglą rente i się wyniósł szkalując nas w okół,że go wygonoliśmy. Ciążę straciłam w 19 tc. Jak powiedział mężowi " za jego krzywdę i za to ,ze go wygodnilam". Przypominam,ze wyniosl sie sam do brata jak dostal pieniądze. Tamten wyciagnal z niego zalegla kase z zusu i wykopal na wynajem. Ojciec wynajmował mieszkanie,my oferowaliśmy żeby wrócił ale miał nas gdzieś. Dodam,ze za wynajem płacił 1500zl wtedy bez mrugnięcia okiem(kawalerka)a z nami nie chcial sie zrzucac po 800zl na kredyt i czynsz, nie martwiac sie już o jedzenie czy leki. Byly dantejskie sceny o to i oczernianie nas. Po x czasu wlasciciel sprzedal mieszkanie i przygarnęliamy ojca z powrotem. Ustalilismy ze zajmie się synem jak my obydwoje jestesmy w pracy(podjelam nowa)i nie musi nic dokladac. To była jego "praca". Oprocz tego kupowalismy mu leki i oplacalismy telefon. Nie martwil sie o nic , duzo wolnosci, cala chata dla niego bo duzo pracowalismy a i tak dziala sie krzywda.Codzienne awantury. Odebrano mu czasową rentę, czekał na emeryturę ,był bez grosza. Po kilku miesiącach przyznano mu emeryturę, oprócz tego sprzedał auto,pole i za przeproszeniem kopnął nas w d *pę . Nie zwarzał,że jest 23 a my na 5 rano do pracy i są wakacje. Z Pełną sakiewką wyniósł się do brata. Z dnia na dzień, bez uprzedzenia. Sprzedał auto z salonu, kupił szrota jakiegoś, a resztę wyciągnal moj wujek. Mało tego naraził nas na 7 tysięcy strat. Naobiecywał ze zajmie się synem, ja wówczas dostalam przedluzenie umowy i awans, maz tez w pracy super. Padla decyzja o sprzedazy mieszkania.Ojciec nawet sie zgodzil wymeldowac po ponad roku walk. Kobieta dala zadatek, przenioslam dziecko do dobrej,prywatnej podstawowki wiedzac,ze fajnie zarabiamy nawet a byla najblizej upatrzonego przez nas mieszkania (miejscowosc obok naszej- w miejscu pracy męża i dobrym dojazdem do mojej). Niestey tatuś wyprowadził się z dnia na dzień. Musiałam odejść z pracy,bo niania przewyzszala zarobki, omal swojej nie stracił mąż (przez akcje dziadka i nie stawienie sie nie dostal stalej umowy). Płakałam,ɓłagałam,ale ojciec był na to głuchy.Zlozylam wypowiedzenie mimo,ze namawiali abym została. Nie bylo nas stać na prywatną szkołę. Wisial nad nami kredyt. Odstąpiliśmy od sprzedazy mieszkania zwracajac dwukrotnosc zadatku i z prywatnej szkoly placac niestety na wypowiedzeniu 3 miesiace za nic. LĄCZNIE PONAD 7 K ZA NIC przez mojego ojca i moją ufność. My płaciliśmy i płakalismy a ojciec zyl jak lord. Przepierdzielil kasę i nagle brat ma go dosc i robią podchody jak go do nas znowu wcisnąć. Jak kasa byla to my bylismy zli a teraz standardowo wujek szuka jak sie go pozbyć. Dziś ojciec przyjechal zaproponowac ze sie wprowadzi, bo nie ma sie gdzie podziać. Postawilam ultimatum. Zwrot tych 7 tysięcy, co przez niego straciliśmy i tysiac zlotych do oplat co miesiac(mamy lacznie 4 z kredytem). Meldunek tylko czasowy z mozlowoscia przedluzenia. Opieki nad dzieckiem nie potrzebuje bo pozbawil mnie jedynej pracy a tu nie ma szans na zatrudnienie taka dziura.Wobec tego musi sie dokladac jak lokator. Po tej rozmowie trzasnal drzwiami i powiedzial,ze to pier*oli i sobie cos wynajmie i ze jesyesmy zlodziejami. Wujek mnie obwinia,wyzywa od wyrodnych corek,ze tatus biedny,schorowany ,wspominaja cos o alimentach na niego,opiece spolecznej. K**wa czy ja naprawdę jestem az taka zla? Nie zycze mu źle. Niech żyje 100 lat ale nie w moim mieszkaniu. On mial nas w d*pie, nie liczyl sie ze mna,z wnukiem ktory tak blagal zeby go nie zabierac ze szkoly. Mial wywalone w konsekwencje jego dzialan. A teraz ja jestem potworem bo nie chcę go przyjąć jakby się nic nie stało. Przez niego moze sie rozpasc moje malzensywo bo maz powiedzial,ze tego nie udzwignie jesli przyjmę ojca z powrotem. Nie dziwię mu się. Oddał cała swoją pensję i pół mojej na splate zobowiazan przez dziadka i oprocz tego mielismy 0 prywatnosci,ciagly syf i awantury. Dla nas 7 tysiecy to 4 raty kredytu. Zgadza się z moim zdaniem,ze pomoc tylko po naprawie szkód przez dziadka.
  2. Pomocy. Moje małżeństwo się posypało przez meza maminsynka,jego toksyczna mamunie i zachłanna szwagierke. Męża mamunia mieszka 150km od nas. Jest zdrowa, nie ma jeszcze 65 lat, nigdy nie pracowała,niedawno pochowała męża i teraz robi co może żeby nie być sama i wisieć na synu. To nic,ze obok ma córkę,która całe życie sponsorowała ,oddala najlepsza dzialke (ktora miala byc dla meza) i zbudowowala jej dom. To nic,ze na czas budowy opłacała corce wynajem, bo krolewna nie mogla w domu rodzinnym wytrzymac. To nic,ze momentami nie mieli na leki,bo królewna tupala nóżka,ze koleżanka wybuduje się pierwsza a to potwarz. To mąż ,ktory dostał ochłap ma rzucić wszystko i na już,na teraz jechać opiekować się zdrowa, niestara kobieta. W zamian dostał dom,w którym nie da się mieszkać ,bo z jego matka nie wytrzymała własną córka a co dopiero znienawidzona synowa. Dom jest stary,niszczeje. Cała opieka prawnie spada na niego,ale on zadowolony i wdzięczny. Fizycznie ta "darowizna" nie kosztowała matki nic. Mąż zapatrzony w siostre taki podział przyjął,a ta,ze miała wiecznie wyciągnięta łapę zgarniała co się dało nie patrząc na brata i jego ograniczone mozliwosci ze wzgledu na chorobe.Totalna egoistka i narcyz całe życie zerujacy na innych. Mąż ponadto miał mieć przepisany dom i grunty od swojego wujka,któremu dużo pomagal ,to mamunia z siostra zachachmecily,żeby to było dla jego siostry. Mąż jeszcze pomagał w kompletowaniu dokumentów....I uwierzył im,że to z mojej winy tego nie dostał. Ja wiem,że to nie moje pieniądze ale chciałam naświetlić sytuacje. Sama posiadam mieszkanie w trakcie sprzedaży, czekam na odpowiedź kredytowa kupującej. Planuję kupić inne ,10km stad,żebym miała lepszy dojazd kolejka do pracy. Moje(tylko moje) dziecko ma tam super szkole. Za te pieniądze kupie 50m mieszkanie i jeszcze pozbędę się większości kredytu który został. Najlepsza opcja. Mąż jednak pod wpływem toksycznej matki zaczal szantazowac mnie rozwodem jeśli nie kupię mieszkania tam gdzie on chce (obok mamuni)za SWOJE pieniądze to koniec. On co najwyżej dołoży 10 procent. Nie zgadzam się na taka opcje. Powiedziałam,że tam mieszkania są droższe i będzie mnie stać na takie o słabym standardzie. Mąż tego nie przyjmuje do wiadomości i powtarza i grozi jak katarynka podjudzany przez mamusie. Opcją sprzedaży pola( dostal podobno 2 nędzne hektary)I dołożenia chociaż 30 procent nie wchodzi w grę. Mamusia nie pozwala, a ja mam kupić to czego nie chce, żeby ją zadowolić. Zaczynam podejrzewam,że te pola na piśmie też nie są jego i trafią do siostry. No śmiech na sali. Dla mnie to niepojęte. Siostrze z pieśnią na ustach oddawal całe majatki,dawał się wykorzystywać na potęgę a ode mnie zada utopienia całego majątku w widzimisię mamusi bo jak nie to rozwód. Oczywiście nie zamierzam się uginać. Nie mam powodu,żeby za własne pieniądze być bliżej rodziny,która mnie opluwala,znieslawiala,znęcała się nade mną psychicznie,cieszyła się z utraty wysokiej ciąży. Teściowa chrześcijanka syczała z nienawiścią,że "pozbyłam się dziecka","po co podpisywalam". Dopowiadala bajki,ze krwawilam i specjalnie do lekarza nie poszlam. Szwagierka kazała mi szukać spowiednika bo zabiłam dziecko . Mąż im wtedy przyklaskiwał (bezwodzie,crp 300,zagrożenie mojego zycia)....do dziś się nie otrząsnęłam bo spotkała mnie tragedia,straciłam zdrowie plus jeszcze musiałam znosić takie ciosy z ich strony. Moje dziecko było zawsze niegrzeczne,rozwydrzony,nie takie jak trzeba, za to córka siostry ideał. Nigdy nie będę mieszkać obok nich i koniec. Przez 2 lata jeździłam tam,starałam się budować relacje, pluli mi w twarz a ja udawałam,ze deszcz pada, ale od okrucieństwa po poronieniu powiedziałam dość. Skonczyło się.
  3. Jeśli miałabym drugie dziecko na które nalega mąż,to tak klepaloby biedę. Mam 1 mieszkanie i wykształcenie,ale mam też dziecko z 1 małżeństwa,które muszę zabezpieczyć. Dlaczego więc tylko ja mam myśleć o finansowym bezpieczeństwie? Dziecko szwagierka będzie opływać w luksusy a ja będę synowi od ust odkładać,bo mąż miał szczodry gest? Ooo napewno nie.
  4. Po to, że mam dość tego bagna i jego rodzinki. Chciałabym wierzyć, ze pójdzie gładko. Druga sprawa, jeśli nie zrzeknie się dziedziczenia po mnie, to będzie jedyna opcja. Mam nadzieję, że będę długo żyć, ale chciałabym zabezpieczyć synka.
  5. Czyli mój ex mąż w razie w? Miałby sie mną zająć?To bez sensu.
  6. Brat wyegzekwował ode mnie w 10min. Nawet nie szłam do sądu, bo mu się to prawnie należało, więc żadnych brudów prać nie chciałam i kasy tracić.
  7. Nie mogę przepisać mieszkania za opiekę 8 latkowi. Jeśli nie daj Boże będę tej opieki w najbliższych latach wymagać, to on temu nie sprosta.
  8. Jest rozdzielność. Kredyt mam gotówkowy na spłatę brata ( miał zachowek). Chciałam szybko go spłacic, więc wzięłam kredyt i załatwilismy kwestie notarialne. Teraz go spłacam. Zostało mi jeszcze nieco ponad 40k, ale mam wysoką ratę. Nie chcę jej zmniejszać, bo wydłużę kredyt. Mąż nie zamierza pomóc w moim kredycie. Zamierza za to budować dom na mamusi działce. Tak mi dziś powiedział. Że będzie budował na swoich warunkach. To jakiś absurd. Czyli pieniądze ma...ale trzyma tam?
  9. Niestety nie rozwiąże to sprawy. Byłam u radcy. Wówczas mężowi będzie należał się zachowek. Mogłabym zrobić jeszcze zapis windykacyjny, ale nie mam właściwie innego majątku oprócz mieszkania. Jedyne opcje : separacja, rozwód, namowienie go do zrzeczenia się dziedziczenia.
  10. Rozdzielność majątkowa nie dotyczy niestety dziedziczenia, dlatego tak bardzo zależy mi na zabezpieczeniu swojego dziecka. I powtórzę. Wystarczy temat pominąć.
  11. Oni już mu przepisali z umową dożywocia. On jest właścicielem, ale mogą tam mieszkać do śmierci i opieka spada na niego. Fizycznie on nie ma więc domu, a jedynie na papierze.
  12. Właśnie tego się obawiam, że sąd oceni możliwości zarobkowe. Mam wykształcenie wyższe, dobry zawód, wyglądam na zdrową ( choc nie jestem). Boję się, że nakaże mi znaleźć dodatkową pracę albo lepiej płatna.
  13. Już przepisali, ale z zaznaczeniem, że mogą tam mieszkać do śmierci, więc jest im winien opieke. Siostra ma czyste ręce.
×