Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Alicjaaaaa

Zarejestrowani
  • Zawartość

    56
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

38 Excellent

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Dokładnie. A jak już potrzeba naprawdę wejść no to wówczas się puka, bo na ten moment jest to prywatna przestrzeń.
  2. Niestety jest tak najczęściej. Nie ma co kasy ladowac w cudza chate. Mieszkanie u rodzicow lub tesciow to bardzo czesto gehenna, brak prywatnosci, wchodzenie z butami w czyjes zycie. Jest powiedzenie " pyrke z sola, ale swoja".
  3. Byc moze to tylko wrazenie, ze nic sie nie dzieje? Moze skupiamy sie wciaz na tym co jest do zrobienia oraz na rzeczach na ktore nie mamy wplywu nie zauwazajac progresu u siebie? Porownujemy sie z innymi i skupiamy sie na tym czego nam jeszcze brakuje, co narzucaja spoleczne standardy.
  4. Chyba najwiekszym problemem tutaj jest maz, ktoremu to nie przeszkadza. Jesli to jego rodzina to on powinien z tym zrobic porzadek. Nie wiem co za problem uzyc dzwonka do drzwi, domofonu czy zapukac do drzwi. Nawet jesli mieszkali w tym domu to teraz sa nowi wlasciciele i nie maja juz prawa tak robic. Dobrym rozwiazaniem bylaby zmiana zamkow. Czy brama jest tez na zamek? Ja bym sie w takiej sytuacji nabawila chyba nerwicy, ze we wlasnym domu nagle mi ktos wyskakuje... Niedlugo Ci z lodowki wyskocza niczym Lewandowscy.
  5. Coooo? Szok... Przecież to już wtargniecie na posesję.
  6. Pomagam żonie przy dziecku? Człowieku Twoja żona to nie jest niania na etacie, a Ty weź odpowiedzialność za własne dziecko i zajmuj się nim jak ojciec, a nie "pomagaj żonie".
  7. Alicjaaaaa

    bezdzietna pytanie do bezdzietnych kobiet

    Nie spotykam się z aż tak skrajnymi poglądami, jak to przedstawiłaś, ale rzeczywiście zdarza się słyszeć od par z dziećmi teksty typu: no a wy kiedy? Teraz kolej na was. Albo od znajomych, które twierdzą, że to że dzieci nie mamy, no to jest stan chwilowy, że po prostu jeszcze nie mamy... No ale twierdzić, że z każdą bezdzietną z wyboru kobietą jest coś nie tak, to już uważam za niezłe ograniczenie umysłowe z czyjejś strony. Jak sobie radzę? Myślę, że bardzo dobrze, bo słysząc takie rzeczy to nie rusza mnie to w żaden sposób. Ja również nie poczuwam się do macierzyństwa, nikt za mnie nie będzie przy małym człowieku zapieprzać, a gadać to sobie może każdy co chce. Zaciekawiło mnie to poczucie gorszości jak przebywasz wśród dzietnych. Ja z nimi nie mam tematu zazwyczaj, bo dla nich nie ma żadnych tematow poza ich dziećmi. U mnie raczej występuje uczucie zażenowania, ze cały ich świat to są tylko ich dzieci. Dla równowagi powiem, że istnieją też normalne pary z dziećmi, których życie toczy się tak, jak zawsze i którzy dalej potrafią się rozwijać w różnych dziedzinach i nie ograniczać swoich zainteresowań jedynie do obiadków, kupek, wysypek itp.
×