Jak słucham takich refleksji jak ona to zaczynam wątpić w sens terapii... Sama mam za sobą terapię, trwała z przerwami dwa lata i zakończyła się chyba trzy lata temu, trochę mi w głowie i w życiu naprostowała, była ważnym i dobrym procesem, ale poza terapią i skupieniem na psychice moje życie kształtuje się jednak również na innych płaszczyznach - relacyjnej, zawodowej, cielesnej, umysłowej, duchowej... Nie chciałabym podejmować wszystkich życiowych decyzji w toku wiecznej rozkminy o swoich emocjach na widok wrażliwych alpak. To 500 tysięcy analiz na sekundę to nie wyjątkowość, każdy tak umie, tylko trzeba umieć świadomie wyjść z siebie, stanąć obok i powiedzieć sobie "dość".