Cały ten temat potwierdza tylko starą mądrość ludową - kobieta-szef generalnie oznacza problemy. Lubią pokazać że mają władzę i że nie należy im podskakiwać. Sam zajmuję dość wysokie stanowisko, ale jeszcze nie na samym szczycie. No i obecnie mam w firmie jedną panią dyrektor, pierwszą kobietę na tym stanowisku od lat. Nie jest moim bezpośrednim przełożonym, ale i tak bardzo często "sięga" po moją pomoc. Na szczęście układa się między nami na tyle dobrze, że nie mam z tym wielkiego problemu. No i totalnie nie ma między nami nic z podtekstem. Gdyby było, to naprawdę bałbym się, że sprawa się rypnie, bo baby mściwe są, a jak jeszcze mają w ręku mocne narzędzia...