Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Lilath

Zarejestrowani
  • Zawartość

    16
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral
  1. Jesteśmy tylko ludźmi i czasem nadchodzi taki gorszy czas w życiu. Z drugiej jednak strony, zbytni neurotyzm też nie jest dobry. Nie da się nie przejmować, ale warto znaleźć w sobie trochę siły, żeby się z drugiej strony nie stoczyć, nie popaść w totalną depresję. Czasem warto choćby na siłę wyjść na spacer, ale też nie zmuszać się wszystkiego na siłę, nie wmawiać sobie, że wszystko jest dobrze, jesli nie jest.
  2. Nic na siłę. W życiu są różne etapy. Jeśli aktualnie odczuwasz smutek, to pogódź się z nim. Zaakceptuj taką przejściową pewnie sytuację i bierz pod uwagę, że większość ludzi może nie lgnąć do Ciebie. Tzn. warto coś jednocześnie robić żeby ten stan poprawić, ale nie walczyć z nim na siłę, bo uśmiech w trudnych chwilach bardziej boli, niż łzy. Nie będziesz szczęśliwy na siłę, to zupełnie normalne. I nie bierz reakcji ludzi do siebie. Pomyśl sobie, że gdybyś był w innym stanie pscychicznym i lepszą wersją siebie, to i ludzie pewnie bardziej by Cię lubili, ale aktualnie nie jesteś i to stan przejściowy, ale nie świadczy on o Twoim całokształcie i nie oznacza, że już zawsze taki będziesz. Jesteśmy różni w swoim życiu, mamy swoje wzloty i upadki, nie zawsze będziemy jednakowi.
  3. Hmm.... Myślę, że powinniśmy się cieszyć tym co mamy, ale mieć gdzieś w tyle głowy, że w każdej chwili możemy to stracić. Ale jednocześnie nie bać się, że jeśli to stracimy, to zawali się cały świat. Ja mam taki sposób na takie obawy, że zawsze wyobrażam sobie najgorszą wersje wydarzeń (nie zakładam tylko jej, ale ją sobie wyobrażam) i wymyślam alternatywny plan B i co bym wtedy zrobiła. Wtedy odczuwa się większy spokój, bo zdajesz sobie sprawę, że z takiej sytuacji jest wyjście. Wielu ludzie popełnia też taki błąd, że jeśli osiągną już to o czym marzą, nie są nadal najlepszą wersją siebie, bo mają już do tego mniejszą motywację. Kiedy tego nie mieli, odczuwali tego brak, więc i mieli ambicje żeby się starać. A później wiele osób osiada na laurach i jeśli to coś stracą, to czują dlatego jakby to był koniec świata, bo w między czasie przestali się starać i ich samoocena bez tego czegoś gwałtownie spada, bo stało się to dla nich całym światem. A wszystko możemy stracić w jednej chwili, bo takie bywa życie, więc warto starać się nadal tak samo, jak gdybyśmy tego nie mieli. Należy się z tego cieszyć, ale nie w ten sposób żeby przesłaniało nam to wszystko inne. Zbytni optymizm bywa zgubny, bo nie daje często motywacji do działania. Bo wiemy, że i tak jest dobrze, więc często nam się zwyczajnie nie chce działać, skoro nie mamy motywacji.
  4. Życie ma to do siebie, że czasami popełnia się jednak błędy i to co wcześniej wydawało nam się właściwe, już później często niekoniecznie. Możliwe, że i tak by się tego nie dało uratować, ale przynajmniej spotkałabym go ten ostatni raz...
  5. Kiedyś planowaliśmy. Ale już teraz nie planujemy, więc trochę się pozmieniało....Wtedy kiedy się potykaliśmy nie byłam gotowa na związek, mimo, że już mam koło 30-stki, no ale miałam zrypane dzieciństwo i takie tam, więc to się na mnie odbiło. Nie byłam dla niego wredna, ale często miewałam złe nastroje, zrywałam z nim wiele razy. Bo nie wierzyłam, że coś dobrego może przy mnie zostać. Ale i tak większość chwil była dobra. Nigdy tak za nikim nie tęskniłam ... Choć każde rozstanie przeżywałam jakoś tam, ale z żadnym facetem nie miałam takiej więzi, jak z tym. Z tarota też wychodziło mi, że to połączenie dusz, ale że teraz jest wycofany, niby w to nie wierzę, ale zawsze co dziwne, wychodzi mi prawda.
  6. Niekoniecznie...W poprzednich związkach nie czułam tego, co z nim.
  7. ale i tak rozumieliśmy się bez słów.... I nadal się rozumiemy, choć ja mam wewnętrzne blokady, a z kolei on bierze leki na depresje, przez co też nie jest zupełnie taki jak kiedyś. Ale nadal czuć było, że mnie kocha. Chciałabym go zobaczyć choć jeden raz, żeby mnie pocałował, przytulił...
  8. Możliwe, że jeszcze raz spróbuję... Szkoda mi strasznie tego odpuszczać ot tak...I jeszcze po tym jak sama się tak wycofałam, sama nie wiem czemu. Bałam się tego uczucia, rozczarowania zranienia. A w ostatnim czasie okazałam mu sporo braku zainteresowania, nie da się ukryć. Najpierw odmówiłam dwóch spotkań, a później własnie nie oddzwoniłam. Bywało burzliwie między nami, ale nigdy tak żeby tak zamilkł z dnia na dzień. Sądzę, że ma mi za złe to wycofanie i nie chce powtórki z rozrywki, z tego co było kiedyś, a bywałam nie do zniesienia. Teraz się zmieniłam, ale z kolei miałam jakąś blokadę przed okazywaniem mu uczuć. A bardzo chciałam powiedzieć jak bardzo mi go brakowało, że bardzo go kocham i tęskniłam. Chciałam odpowiedzieć na to, jak sam ostatnio mi wyzwał miłość. Ale się bałam...jednak jest dla mnie kimś niezwykłym, zresztą obiektywnie też jest wyjątkowy, bardzo wrażliwy, inteligentny, trochę samotnik, ale jednocześnie pozytywnie nastawiony do świata.
  9. Tyle, że ostatnią wiadomość pisałam ja... I nie odpisał. Dzień po tym, jak przestał się odzywać. Coś mu tam wysłałam i napisałam, żeby zadzwonił. Zamilkł właśnie po tym jak mu dwa razy odmówiłam spotkania i się dość mocno wycofałam, więc podejrzewam, że ma do mnie jakiś żal.
  10. Cała historia jest długa i zagmatwana, więc nie będę jej szczegółowo opisywać. Ale... Byłam z pewnym facetem, z którym byłam szczęśliwa, jak z nikim wcześniej. Niestety obydwoje zawaliliśmy, a ja sama w dużej części. I w końcu on odszedł, teraz jest z inną. Z tą, która mnie nienawidzi i od początku chciała rozbić nasz związek. Ale wiem, że gdybym wtedy była dla niego inna, to by pewnie został ze mną. No, ale wyszło tak, a nie inaczej. Nie jest to pierwszy lepszy facet, a miałam kilku, ale z tym łączyła mnie niezwykła więź, mogliśmy rozmawiać godzinami o wszystkim i o niczym... Takie bratnie dusze. Nie wiem, czy spotkam jeszcze kogoś takiego jak on, pewnie nie... Ostatnio on próbował ten kontakt wznowić i przez jakiś czas kontaktowaliśmy się codziennie, spotkaliśmy się nawet raz. Tylko raz, z racji tego, że dzieli nas spora odległość, obydwoje mieszkamy w Polsce, ale dzieli nas kilkaset km. Ale chyba wszystko zepsułam znowu, bo bałam się tego uczucia, zachowywałam dystans, ostatnio odmówiłam mu dwóch spotkań pod rząd. No i on przestał się odzywać, po tym jak powiedziałam, że oddzwonię, a tego nie zrobiłam. Chyba się obraził.... Walczyć o to? Nasza miłość była piękna, do momentu aż wszystko zepsuliśmy, byliśmy bardzo szczęśliwi ze sobą, rozumieliśmy się bez słów... A teraz obydwoje mamy jakąś blokadę, niestety ja też ją mam, boję się okazywać mu uczuć, na jego wyzwanie miłości jakiś miesiąc temu odpowiedziałam, że nie powinniśmy się tak bardzo angażować. On wtedy się zdystansował i tak zaczęło się miedzy nami ochładzać. Strasznie to przykre wszystko, czuje, że z tamtą jest głównie z rozsądku i dlatego, że nam nie wyszło. Szkoda mi tej miłości, pewnie już takiej nie znajdę. Jakiegoś faceta pewnie poznam, ale to już nie będzie to samo...Zresztą w kilku związkach byłam i nigdy takiej więzi z żadnym nie miałam. A z tym planowaliśmy ślub i wspólne życie, ale później wszystko zepsuliśmy.... Nigdy o nim nie zapomnę, tak czy inaczej...
×