Konpromis, ale definicja tego słowa twoerdzi, że obie strony mają pójść na pewne ustepstwa pod jakimś względem, a Ty jak sama napisalas: dzieci nie lubisz (tych ktore mają byc zaproszone) i ma ich nie być i tyle. Więc jak nie chcesz iść na kompromis, nie oczekuj że narzeczony pójdzie na Twoje widzimisie pod kazdym względem.
Podpowiem jedną mądrość "życiową": im więcej planujesz, dopieszczając wszelkie aspekty wesela, w glowie piszesz scenariusze kto gdzie ma byc o ktorej godzinie i w jakim stanie, tym gorzej świadczy o Tobie. Wesele to ma być chwila, która zapamietasz do końca życia, daj się ponieść tej chwili, pozwol swoim gosciom zająć się tym, aby było miło, tak aby wszyscy bawili się tak jak lubią, a nie tak jak Ty sobie życzysz, bo do końca zycia bedziesz pamietala tylko to, że wujek Andrzej wypil o dwa kieliszki za dużo, a kolezanka czy kuzynka miala kolor ...enki taki jakiego Ty nie chciałaś widzieć na swoim weselu.
Wybacz, ale w moich oczach takie imprezy to tylko fałsz i chęć pokazania się. No i Twoje podejście apropos "albo bez dzieci albo slubu i wesela nie bedzie" świadczy tylko o tym, że jesteś mega zarozumiałą osobą, nie myślisz szerzej niz tylko o sobie, nie myslisz o rodzinie swojej i narzeczonego, która to ma dzieci i dostanie zaproszenie na slub i wesele pod warunkiem że pojawią się "bez dzieci". Dziecko to nie zabawka, która odstawia się w kąt i wychodzi na imprezę (okey sa takie rodziny gdzie dziecko wiecej czasu spedza z dziadkami, ciotkami i sasiadami niz z rodzicami, bo oni sobie imprezuja), dzieciom tez trzeba tej swiat pokazywać, obyczaje, zachowania, zasady, tradycje, a nie tylko odpalic psi patrol.