malami59
Zarejestrowani-
Zawartość
85 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez malami59
-
Spotkam się z moim partnerem już prawie rok. Wszystko jest między nami cudownie. Jednak wczoraj nawaliłam. Nie zdradziłam go ani fizycznie ani emocjonalnie. Po prostu mnie poniosło i napisałam o jedną wiadomość za dużo. Teraz tego żałuję. Wiem, że sobie z tym nie radzę i chce pójść na terapię. Jednak on po tym wszystkim napisał mi wieczorem sms, że to koniec, bo on nie ma już siły. Ja go doskonale rozumiem, dlatego obiecałam pójście na terapię i dzisiaj umówiłam się do psychologa. Później spotkaliśmy się, żeby to wszystko wyjaśnić i ja poprosiłam go o ostatnią szansę. Ustaliliśmy, że będziemy pisać i dzwonić tak jak zawsze, a jeśli chodzi o spotkanie to on pierwszy zaproponuje. Po prostu wtedy kiedy będzie gotowy. Dzisiaj i wczoraj na dobranoc normalnie pisaliśmy tylko nie dodawaliśmy do świadomości emotek. Przedwczoraj rozmawialiśmy o dzieciach i przyszłości (zresztą dużo o tym rozmawiamy). W tamtym tygodniu napisał mi, że „Jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie”. Mówił, że boi się mnie stracić, że mnie kocha mówi często, że mu zależy, że wreszcie jakieś szczęście go w życiu spotkało itd. Wczoraj padły z jego ust słowa, kiedy zapytałam go, czy my jesteśmy nadal razem, że „Zrobimy wszystko, żeby między nami było bardzo dobrze i normalnie”, „Ja niczego nie przesądzam”, „Nie chce nas skreślać”, „Kocham Cię tak jak zawsze”. Wszystko mówił normalnym tonem bez krzyków i cała rozmowa też odbyła się w normalnym tonie. Domyślam się, że ciężko będzie z tego co napisałam coś wywnioskować, ale myślicie, że da mi szansę? Że uda nam się to naprawić? Naprawdę bardzo mocno go kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niego.
-
Wiem jaka jest prawda o jego małżeństwie.
-
Nie wiem, bo nie pytałam. Przecież nawet nie wiem, czy on dalej chce że mam być. Chociaż powiedział, że nie dał mi do zrozumienia (że to koniec) i że za bardzo dosłownie to napisał.
-
Wczoraj wieczorem zadzwonił i gadaliśmy prawie godzinę o tym jak nam minął dzień, samopoczuciu, obowiązkach, planach itd. Codziennie też piszemy. Powiedział, że ma dla mnie dokumenty o które go prosiłam jakiś czas temu. A na pożegnanie użył jednego zdrobnienia mojego imienia, które bardzo lubiłam i tak zawsze do mnie mówił.
-
Trochę tak to wygląda. Tylko, że teraz to ja trochę zawaliłam. Już sama nie wiem co mam myśleć. Chciałabym już wiedzieć na czym stoję.
-
Wcześniej miał inne problemy, które trzeba było rozwiązać tu i teraz i wymagały sporo czasu. Teraz chce to zrobić. Napisałam dzisiaj, że tęsknię i mi go brakuje. Odpisał mi odpisał, że nie ma mnie gdzieś i nigdy nie będzie miał i nie dał mi nic do zrozumienia wtedy jak rozmawialiśmy tylko powiedział co go męczy.
-
To pytanie raczej nie do mnie. Pewnie na początku nie był pewny.
-
Nie złożył. Miał napisać w tym tygodniu.
-
Teraz to ja się boję, że on już nie będzie chciał. Czy po tych słowach, które powiedział, da się coś wywnioskować?
-
Ten dzień miał miejsce w lutym. Ale ja się boję, że już nikogo nie poznam i nikt mnie nie pokocha. Wierzyłam mu, że się rozwiedzie.
-
Chciałabym, żeby to było provo.
-
Bo mam tylko jego. On mi udowodnił, że jestem ładną, inteligentną, mądrą i wartościową kobietą. Nikt inny nie powiedział mi takich słów jak on.
-
Pewnego dnia sam mi powiedział, że musi rozwiązać pewne problemy i że ja wiem jakie. To już było dla mnie jasne i wszystko się złączyło w całość.
-
Nie wiedziałam od początku, że ma żonę. Później jak się dowiedziałam, to zaczął się temat rozwodu. Zresztą w moim poście nie chodzi o to. Chciałam się dowiedzieć, czy on da mi szansę po tych słowach, które powiedział.
-
Ja wiele razy go prosiłam, błagałam i płakałam, żeby się w końcu rozwiódł. Wiem, że teraz ja nawaliłam, ale też długo wytrzymałam.
-
Że mam dość jego kłamstw i chce z nim stworzyć rodzinę. Mimo, że on wiele razy mi powtarzał, że nigdy mnie nie oszukał ani nie okłamał, a ja mu to wmawiałam.
-
Doszukuje się wszędzie zdrad i kłamstw i mu to wmawiam.
-
Nie, to tylko nick, nie chciałam, żebyś ktoś mnie rozpoznał.
-
Od prawie roku spotykam się z mężczyzną. Jest nam cudownie, a przynajmniej było do czasu. W kwietniu dowiedziałam się, że w marcu (w lutym powiedział, że mnie kocha) poszedł z koleżanką na kawę do galerii nie informując mnie o tym. Nie wkurzyłoby mnie to aż tak gdyby nie fakt, że ona trzymała go pod rękę. Zapytałam go wprost o co chodzi. Powiedział mi, że ona szła w tamtą stronę i on też akurat jechał do galerii, więc ją podwiózł, że po prostu był to czysty przypadek. Więcej takiej sytuacji nie było. Zdarzyło się to tylko raz. Natomiast w czerwcu dowiedziałam się, że moja "przyjaciółka" wysłała do niego swoje dwa zdjęcia, a dokładniej selfie, on jej odpisał coś w stylu: „Jestem pod wrażeniem”. I ona później ciągle przez kilka dni do niego pisała. Moja druga "przyjaciółka" zresztą też. A to, czy jej pomoże z przeprowadzką, a to co słychać, jak w pracy itd. Kiedy zapytałam dlaczego po prostu nie podziękował za te zdjęcia lub nie napisał po co je wysłała, to powiedział, że jakby napisał, że dziękuję, to przecież wyszłoby na to, że o nie prosił, a nie prosił o selfie tylko o zdjęcia dokumentów, a ona wysłała mu takie. Podczas gdy rozmawiali razem na żywo (beze mnie) powiedział jednej z nich, że fajnie się rozmawia, ale żeby się nie obraziła, bo nie wiadomo jak to ze mną będzie (ukrywaliśmy nasz związek). Dowiedziałam się też, że jedna z nich mówiła o mnie do niego w sposób negatywny i wręcz obrażający mnie, a wtedy miałyśmy naprawdę bliskie relacje. A kiedy na jaw wyszły te ich rozmowy, a bardziej pisanie mojej przyjaciółki do niego, to napisał do jednej z nich, że lepiej będzie jak już w ogóle nie będą rozmawiać, bo zależy mu na relacji ze mną, a później dochodzą do mnie różne niestworzone historie i się denerwuje. Po czym skasował obie konwersacje i już z nimi nie rozmawia. Niby wszystko wyjaśnione, ale to co się stało nadal siedzi mi w głowie. Tych słów nie da się wymazać z pamięci. Czy ja powinnam się martwić? To według was zdrada? Czy jemu zależy, czy chce się zabawić i mnie zostawi?