PiedroTortilla

Święta Gabryjela, oczywiście, musi się lansować i pokazywać swoją wspaniałość na cudzej chorobie. Najpierw lansowała się na chorobie swojego chłopaka, teraz na chorobie jej korektora. Co za wspaniały gest miłosierdzia - rzucić jakieś testy po poprawy, których to korekta przyprawia o ból głowy, zapłacić jakieś ochłapy nawet nie ze swojej kasy, bo z pieniędzy patronów, a potem się br*ndzlować publicznie swą wspaniałością i hojnością. Dobra pani, łaskawa pani, daje pracę ludziom w depresji - nie to co głupie baby 30+ ze stolycy. Nawiasem, czy tek korektor wyraził zgodę, żeby Gabcia pisała o jego chorobie?

Zbliżająca się do 30stki Gaba wyczuwa, że jej silna pozycja na rynku matrymonialnym jest zagrożona. I to nie ze strony starych bab 35+. Na horyzoncie pojawia się nowa konkurencja - młodsze od niej, obiecujące konserwatywki i katoliczki. Młode (bo zapewne dwudziestokilkuletnie, starsze raczej już mają mężów), naturalne, świeże i czyste lilije zachwycają się poezją, dużo czytają, kulturalnie się wypowiadają na tematy wszelakie, noszą rozkloszowane ...enki za kolano i eleganckie buty. Nie to co Gaba łażąca po mieście w wyciągniętym dresie i adidaskach, które już swoje przeżyły albo w wyzywającym body w panterkę. Z łagodnym wyrazem twarzy i dziewczęcym wdziękiem młode konserwatywki dyskretnie uśmiechają się do Gabinego Pietrka, np. gdy ten jest w muzeum lub kościele lub, o zgrozo, lajkują jego posty. Bliskie są im katolickie nauki, więc nie tylko rozwijają się duchowo i umysłowo, choćby poprzez zrobienie magisterki, ale także pielęgnują w sobie tradycyjne wartości, które w przyszłości będą im przyświecać jako żonom i matkom. Taka konserwatywka to i smaczną zupę cebulową ugotuje, rosół i gulasz, pocieszy, kiedy trzeba i odłoży telefon, żebym zamiast instagramem, zająć się bliskimi. A w każdą niedzielę uda się do kościoła bez odwalania szopki i zakładania chusty na łeb

A jeszcze dziś walentynki! Jej chłop ich nie obchodzi, więc Gaba będzie przez cały dzień wyrzygiwać swoje frustracje na ig i krytykować głupie Anki chwalące się kwiatami i czekoladkami od Kryspinów. W sumie zaczęła to robić od 6 rano - ciekawe, czy przed przespacerowaniem tych 20 km, co to miała codziennie pokonywać, czy po.

Gaba jak na robotną dziewczynę z Galicyi przystało, wierzy tylko w ciężką pracę własnych rąk. Tylko leniwe huby żony informatyków i jakieś femcelki z discorda korzystają z ułatwień techniki, aby resztę wolnego czasu poświęcać na jakieś plotkowanie w zamkniętych grupach. Nie to co Gaba. Codziennie chodzi po wodę do studni, żeby mieć w czym mopować podłogę czy umyć gary. Pranie oczywiście, jak na kobietę, w której płynie chłopska krew, robi w Wiśle. Zresztą, widziałem ją tam kiedyś, szorującą na tarze do prania swoje vintage ...enki z lat 40. Zimą zapuszcza się do Ogrodu Saskiego, aby zebrać trochę chrustu na opał - mieszkanie trzeba przecież czymś ogrzać. Nie zapominajmy o licznych rachunkach. Te Gaba, tradycyjnie opłaca na poczcie, pieczołowicie wypisując kwity do każdego przelewu. Dobrze, że teraz, kiedy wywalili ją z roboty, ma czas, aby wszystkie te rzeczy robić w ciągu dnia, a nie wieczorami

Hmmm, Gaba uważa, prezentując przykład więzienia w Łubiance, że kobiety są zdolne do wyrządzania gorszych krzywd niż mężczyźni. Faktycznie, nie znam żadnego mężczyzny, który donosiłby do jakiegoś członka rodziny na swoich byłych znajomych albo plotkowałby na ten temat z jakimiś anonimowymi autorami maili. Do takich podłości są zdolne tylko kobiety pokroju niezależnej "dziennikarki" na freelansie, tfu, bezrobociu z paryżewa