Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

introvertea

Zarejestrowani
  • Zawartość

    468
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

14 Good

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Ja kiedys uwazalem ze powiekszanie ust to glonojad Ale ostatnio widze ze te co nie maja glonojada to tez maja powiekszone, tylko ze to wyglada naturalniej i nie rzuca sie w oczy A takie naturalne wąskie usta to faktycznie bywają za male
  2. Mam wrażenie, że obecnie kobiety, które dbają o swój wygląd - makijaż, siłownia, ubiór - już powszechnie powiększają też usta. Nie jest to już uważane za fanaberię, tylko coś nirmalnego A wy jak sądzicie?
  3. Reszta jak w skadowanym temacie
  4. Dla mnie nawet rozmowa z atrakcyjną kobietą to zaszczyt, ktorego nie moglem dostąpic Nawet w czasach szkoly i studiow, atrakcyjne kobiety uciekaly ode mnie jak od ognia, jak poparzone Brzydkie same zagadywaly, srednie traktowaly mnie obojętnie, ale te najładniejsze nawet nie chcaly odpowiadac na jakiekolwiek moje zwyczajne pytania, nawet na "czesc", nie chcialy mnie traktowac nawet jako znajomego - jakby baly sie, ze kiedy tylko ktos zobaczy, że ze mną rozmawiają to one stracą dobrą reputację? Ale dlaczego brzydkie i średnie się mnie tak nie bały, a ładne się mnie tak bały?
  5. introvertea

    Najbardziej w życiu brakowało mi kobiet

    nie no to ja jednak wiem o takich kobietach, które też są latami samotne, ale najczęściej są naprawdę brzydkie, niekształtne, grube - nawet w rodzinie takie mam
  6. introvertea

    Najbardziej w życiu brakowało mi kobiet

    To niesamowite jak losy różnych ludzi są niemalże identyczne - jak czytam to co napisałeś, to tak jakbym sam to napisał
  7. Jak ktoś ukradnie albo zniszczy cokolwiek, nawet niematerialnego, ale co jest czyjąś własnością, to przynajmniej teoretycznie jest zagrożony jakąś karą A jeśli ktoś kogoś bardzo skrzywdzi psychicznie, oszuka, wykorzysta, zdradzi, porzuci itd to nie jest nawet zagrożone żadną karą?
  8. Ci faceci, przy których dziewczyny i kobiety czują się tak bezpiecznie? Pow ie tak Potęgą większości ludzi jest to, że nie myślą i nie przewidują A moim przekleństwem bylo zawsze to, że myślałem i przewidywałem
  9. Nawet bałbym się iść z taką atrakcyjną, bo ją bez przerwy faceci zaczepiają Raz szedłem z atrakcyjną koleżanką jeszcze w szkole średniej i cały czas na ulicy różni faceci ją zaczepiali w bialy dzien i juz wtedy czulem, że ja powinienem pewnie ją bronic, a ja sam sie balem
  10. Szedlem teraz ulicą caly przerazony jak to ja bo juz godz 23 i ciemno i widzialem chodzące pary trzymajace sie za rece. Dziewczyny piękne, zwiewne, delikatne i kruche jak kwiaty - ubrane ponętnie, kusząco - ale czują się bezpiecznie, bo idą z facetem, wiedzą, że w razie czego on je obroni A ja bym żadnej nie obronił
  11. Dopiero teraz wszystko zaczyna mi się przypominać, kojarzyć i układać w przyczynowo-skutkową całość i zaczynam rozumieć genezę mojego braku relacji międzyludzkich i braku socjalizacji.... Kiedy byłem małym dzieckiem i były gdzieś inne dzieci, to rodzice mówili mi, żebym do nich podszedł i się przywitał i nawet próbowali mnie w ich kierunku wysyłać, ale ja zawsze tak bardzo się bałem i wstydziłem innych dzieci, że wyrywałem się, zapierałem i robiłem wszystko żeby uciec od innych dzieci i zostać w bezpiecznym miejscu z rodzicami...w samotności i izolacji od rówieśników... Chciałem, żeby to ktoś inny wyciągnął do mnie pierwszy rękę, powiedział cześć, a nawet i wtedy ja często reagowałem milczeniem i zamknięciem. Ale już na pewno nigdy przenigdy ja sam nie wykazywałem inicjatywy w stosunku do innych ludzi, reagowałem tylko zamknięciem i ucieczką. W oczach innych byłem więc od najmlodszych lat dzikusem i dziwolągiem i teraz dopiero staje się dla mnie wreszcie jasne jak na dłoni dlaczego inne dzieci mnie nie lubiły i odtrącały. W sumie niejako to ja pierwszy odtrącałem inne dzieci... sam siebie wyalienowałem z tego wrodzonego strachu przed wszystkim...
  12. To co mnie zawsze szokowało kiedy już byłem już formalnie pełnoletni (bo mentalnie miałem wtedy nadal 4 lata), to to, że większości moim rówieśnikom, zwłaszcza tym, którzy coś osiągali w życiu, nawet nie przyszło do głowy, że gdyby im się coś w życiu nie udało, to mogliby wrócić do domu rodzinnego. Zachowywali się tak jak by powrót do rodziców był dla nich rzeczą bardziej nie do pomyślenie niż załogowy lot na Marsa. Że już prędzej zamieszkaliby na ulicy albo pod mostem, niż wrócili do rodziców. I to powodowało tę hipersamodzielność u nich. Oni od pełnoletności zachowywali się tak, jakby ich rodzice w pewnym sensie już nie żyli, albo nie byli już ich rodzicami, jakby ich dom rodzinny nie istniał, a w każdym razie jakby w żadnym razie nie mogli liczyć na absolutnie żadną pomoc - w sumie ani od rodziców ani od kogokolwiek innego, bo kiedy ja chciałem komuś pomóc nawet w drobnej rzeczy, to nikt nigdy żadnej pomocy nie chciał i odtrącał wszelką pomoc jak coś co parzy Podczas gdy ja długo mieszkałem z rodzicami i zawsze miałem przekonanie, że cokolwiek mi nie wyjdzie, to najwyżej wrócę do domu, do rodziców i to powodowało ten brak samodzielności u mnie
  13. Większość kolegów, którzy mnie gnębili w szkole, sami odgrywali się na mnie za to, że oni w domach mieli piekło i wkurzało ich, że mnie mama odprowadzała do szkoły za rączkę i całowała na pożegnanie, podczas gdy ich rodzice traktowali surowo i bez miłości Poza tym, większość kolegów i koleżanek wykształciło już od najmłodszych lat grubą skórę, już w domu nauczyli się, że albo będą walczyć i przetrwają albo zginą, a ja w domu nie musiałem walczyć i przez to byłem tak wrażliwy na zranienia Również z powodu zimnego chowu, większość rówieśników od małego nauczyła się samodzielności i odpowiedzialności za swoje życie, podczas gdy ja jeszcze jako 40-latek zachowuję się nadal jak dziecko i dopiero uczę się samodzielności
  14. No właśnie powoli zaczyna to chyba do mnie boleśnie docierać. Przez bardzo wiele lat, w podstawówce, w szkole średniej i na studiach cały czas bardzo cierpiałem z powodu braku dziewczyny, szczególnie gdy widziałem wokół mnie wiele par, które trzymały się za ręce, przytulały, całowały, patrzyły sobie w oczy, uśmiechały się do siebie Ale cały czas marzylem o tym, że przyjdzie jeszcze czas, że i ja tego dostąpię Ale potem skończyły się studia, rówieśnicy pobrali śluby, potem urodziły im się dzieci, potem dzieci podrosły, poszły do szkół, teraz dzieci niektórych rówieśników są już dorosłe I powoli dociera do mnie, że chyba jedyne co może dla mnie pozostać, to stare, pomarszczone, zmęczone życiem samotne matki z dziećmi, których najwięcej jest na portalu sympatia, ale one wyglądają gorzej niż razem wzięte wszystkie moje ciocie wyglądały kiedykolwiek
×