Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Klitek

Zarejestrowani
  • Zawartość

    977
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Klitek

  1. 99,99% osób na forum kafeteria tak pisze (w zasadzie wszyscy poza niejaką Żabą Moniką)
  2. Czy orgazmy sutkowe są możliwe u kobiety sparaliżowanej od pasa w dół? Bo z tego co wiem, to podczas orgazmu sutkowego, w wyniku stymulacji samych sutków, następuje orgazm, ale nadal jest on zlokalizowany i odczuwany przede wszystkim w tzipce, która w momencie orgazmu też ma wtedy skurcze - nawet można to obejrzeć na odpowiednich filmikach w internecie Więc jeśli kobieta jest sparaliżowana od pasa w dół, to może ma przyjemność z samego drażnienia sutków, ale nie wiem czy jest w stanie przeżyć orgazm
  3. Moi rówieśnicy czyli osoby po czterdziestym roku życia rozmawiają najczęściej albo o swoich dzieciach i problemach w szkole tych dzieci albo o Zagranicznych wakacjach albo o kredytach mieszkaniowych albo pieniądze albo o polityce Wszystkie te tematy są śmiertelnie nudne dla mnie i w ogóle przebywanie z takimi osobami nie daje mi energii a wręcz odwrotnie czuję się jeszcze gorzej po spotkaniu z nimi Natomiast osoby w wieku 20 lat są dużo bardziej wesołe i wszystko jest dla nich fascynujące i ekscytujące rozmawiają o związkach o seksie o imprezach i chodzą na imprezy więcej się śmieją mniej rozmawiają o problemach wcale nie interesuje ich polityka najczęściej Pytanie tylko trzy osoba po czterdziestym roku życia może się kolegować z osobami w wieku 20 lat?
  4. raczej nie, raczej o bardzo bogate i radosne życie towarzyskie - bo tego mi najbardziej brak Ja zazdroszczę nawet murzynom z dzikich afrykańskich wiosek, którzy swoimi bezzębnymi paszczami pochłaniają maniok i sorgo, ale przy tym głośno i wesoło rozmawiają siedząc wokół ogniska Z resztą, według badań naukowych, te ludy, w których więzi społeczne są silne, nawet jeśli żyją w skrajnej biedzie, to są o wiele szczęśliwsze niż najbogatsze społeczności zachodnie, czego dowodem jest choćby liczba prób samoboojtchych
  5. wiem, dlatego nie zazdroszczę im bycia politykami, tylko tego zadowolenia z siebie i zadowolenia z życia - oni jednak generalnie czerpią z życia pełnymi garściami, z czego większości nie widzimy, ale czasem się dowiadujemy przy okazji jakichś afer - oni mają dostęp do wszystkiego co oferuje XXI wiek
  6. Zepsuł mi się monitor w komputerze, a tak bez patrzenia to nie ma zabawy Czuję, że jak po tylu dniach strzelę, to sam dostanę z własnej broni Tak mi się zdarzało jak byłem młody - taka słona niespodzianka
  7. Bo za każdym razem kiedy myślałem pozytywnie, kiedy cieszyłem się na coś, to za każdym razem się rozczarowywałem i spadałem w jeszcze większą otchłań rozpaczy Dlatego nauczyłem się być pesymistą, zawsze zakładam najgorszy scenariusz, więc nigdy się nie rozczarowuję, a często rzeczywistość okazuje się lepsza niż się spodziewam Ale jednak pesymizm ma też swoje minusy, bo brakuje motywacji żeby cokolwiek robić, bo zawsze spodziewam się, że i tak nic z tego nie wyjdzie Zastanawiam się jak ludzie to robią, że wierzą, że coś im się uda, co daje im motywację, a jak potem radzą sobie z rozczarowaniami, kiedy jednak się nie udaje? Może to wynika z tego, że ktoś nie ma 100% porażek, tylko ma zarówno sukcesy, jak i porażki, więc jakoś się to równoważy i jest w stanie wytrzymać porażki A ja nie mam żadnych sukcesów, dlatego każda kolejna porażka jeszcze bardziej mnie boli i dobija
  8. Tak - ono jest chyba już najbardziej trafne Nie wiem w sumie jak jest kiedy ma się wyyebane, bo nigdy tak nie miałem Ale wiem doskonale jak jest odwrotnie, bo całe życie nie miałem wyebane i nigdy nie było mi dane
  9. Nie. To odbieram jako konstruktywna krytykę Mam na myśli raczej jak w szkole mówili do mnie, żebym sobie poszedł od grupy, że jestem najgłupszy, że chcą żebym umarł itd Ale są też osoby (i nie tylko ja to zauważałem), które po prostu krytykują innych, wywyższają się, przechwalają - to np w pracy już powoduje spory stres np u początkujących pracowników
  10. Ja tutaj wipisuję czasem prowokacyjne rzeczy, ale nie sądzę, żeby ktoś tu się czuł przeze mnie wielce skrzywdzony Natomiast w życiu offline, raczej nie krzywdzę innych celowo, bo samemu sprawia mi przykrość czyjeś cierpienie, nie chcę go zadawać i zadaję je rzadko, a jeśli, to nie celowo Ale są ludzie, którzy np mówią innym w oczy przykre rzeczy-sam tego wiele razy doświadczałem od innych Pytam dlaczego to robią nie w sensie, że to dla mnie niesprawiedliwie Tylko pytam o ich motywy? Czy sami źle się czują i uważają, że przez to, że pognębią kogoś innego, to sami poczują się lepiej? To w zasadzie jedyne wytłumaczenie jakie przychodzi mi do głowy No, może w sumie jeszcze mogą to robić po prostu dla rozrywki, bo kiedy ktoś cierpi, to jest dla nich zabawne widowisko - to się chyba całe szczęście rzadziej zdarza A wy, jak sądzicie? Z jakich powodów ludzie celowo krzywdzą innych? Ograniczmy się do przykrych słów, bo to zdecydowanie bardziej powszechne niż np przemoc fizyczna, albo inne przestępstwa
  11. Jednym z głównych powodów mojego smutku ,załamania ,depresyjnego nastroju ,braku poczucia sensu życia i braku motywacji jest uświadamianie sobie lub doświadczanie niszczących działań ze strony złych ludzi. Dawniej częściej zdarzało się ,że bezpośrednio ktoś mnie krzywdził, ale ostatnio to się zdarza rzadziej ,bo po prostu od bardzo dawna mam bardzo mało kontaktu z ludźmi, prawie wcale boję się różnych kontaktów i relacji z ludźmi , Tym bardziej kiedy słyszę o różnych historiach jak ludzie potrafią perfidnie wykorzystać innych Np. kiedy czytam o historiach ludzi takich jak Tomasz Komenda którzy w żaden sposób nikomu nie zawinili a spotkało ich wielkie cierpienie Albo o różnych innych oszustach którzy są w stanie posunąć się nawet do zbrodni Bywa że ktoś pozna kogoś przez internet na portalu randkowym a ta osoba okaże się bardzo niebezpieczna Strach komuś zaufać strach w ogóle wchodzić w jakieś relacje Bardzo mnie to przygnębia i wzmaga mój lęk Ale czasami uświadomiam sobie że istnieją jednak też dobrzy ludzie czyli że nie wszyscy są źli, Że świat nie jest cały ani zły ani cały dobry. Że z jednej strony naprawdę istnieją straszliwe zagrożenia, Że można zostać nawet zabitym po prostu idąc ulicą tak jak to się czasami zdarza, Ale że istnieją oprócz tego dobrzy ludzie - naprawdę Chyba moim największym problemem jest samotność bo gdybym na co dzień miał kontakt z dobrymi ludźmi to tak bardzo by mnie nie przerażała świadomość tego że oprócz nich czają się gdzieś na świecie również bardzo źli ludzie Poza tym na tej właśnie zasadzie działa mechanizm wsparcia społecznego i w ogóle tego że człowiek jest istotą stadną i społeczną czyli że w grupie jest silniejszy a sam jest słabszy
  12. Czyli chodzi o konkurencję, która posuwa ich aż do bezwzględnych zachowań? No dobrze ale to może wyjaśnić złe zachowanie jednego mężczyzny wobec drugiego mężczyzny albo złe zachowanie jednej kobiety wobec drugiej kobiety Natomiast nie wyjaśnia to czyjegos złego zachowania wobec wszystkich innych ludzi bez względu na płeć, Zdarzają się takie osoby które są złośliwe w stosunku do wszystkich naokoło bez względu na płeć i i też nie wiem czy przez to coś osiągają bo raczej są przez większość ludzi nielubiane. Np. w zakładach pracy zdarzają się takie złośliwe jednostki które się wywyższają krytykują wszystkich innych ij innym szkodzą. Ale może w zakładzie pracy je chodzi o konkurencję o partnera seksualnego tylko opozycję w pracy i dlatego takie osoby są nieprzyjemne dla wszystkich niezależnie od płci
  13. Wielkim bonusem będzie największa przygoda mojego życia, bo mało prawdopodobne, że dostanę pracę w mojej miejscowości lub okolicy, raczej będę się musiał przeprowadzić w inny region Polski, lub do innego kraju w Europie A minusem, który będzie na początku, zanim dostanę pierwszą wypłatę, będzie to, że w przypadku przeprowadzki, będę bezdomny i nawet może będzie mi brakowało na jedzenie. Będę mieszkał w samochodzie, ale wyspać się będzie bardzo ciężko, to nawet nie jest duży samochód niestety Nie będę się miał gdzie umyć - może jakieś campingi? Lub łaźnie dla bezdomnych? No i w przypadku wyjazdu za granicę, nie będę miał żadnej opieki zdrowotnej Na pewno wezmę do samochodu sporo wody pitnej i jakieś cieplejsze ubrania, jakieś jedzenie w puszkach może - jak uchodźca
  14. Większość ludzi, którzy pracują w najróżniejszych miejscach pracy, znajduje w sobie i czerpie skądś energię, a więc najwyraźniej znajdują jakiś sens w swojej pracy. Ja mam tak, że w przypadku czynności, zajęć, które jakoś lubię, które jakoś mi wychodzą, to wykonywanie ich daje mi poczucie sensu i jakiejś chęci, żeby je wykonywać. Wtedy mam energię nawet do tego żeby wstawać z łóżka. (Ja generalnie mam predyspozycje do wszelkich czynności, które wykonuję sam, które nie wymagają interakcji z ludźmi, a już szczególnie przekonywania innych ludzi do czegokolwiek.) Natomiast czynności, których nie lubię, które wychodzą mi źle, do których muszę się zmuszać - tak bardzo nie widzę w nich sensu i aż mnie odrzuca, że nawet muszę się bardzo zmuszać do tego, żeby wstać z łóżka i wybrać z domu. I taki stan u mnie z biegiem czasu wcale się nie polepsza. Jeśli coś lubię i jestem w czymś dobry - to od początku, bo wynika to chyba z naturalnych predyspozycji, a nie wyuczenia. Natomiast jeśli czegoś nie lubię i wychodzi mi źle, to też jest tak od początku i nie zmienia się wcale z czasem, na zasadzie, że wyuczę się czegoś, idzie mi lepiej i to polubię. (Ja najbardziej nie lubię pracy polegającej na przekonywaniu innych ludzi do czegoś, przeciwko czemu oni często wysuwają logiczne i trudne do obalenia argumenty, najczęściej takie, że coś jest im niepotrzebne a w dodatku za drogie - a na takim właśnie przekonywaniu ludzi, nakłanianiu ich do zmiany zdania, a wręcz wciskaniu ludziom czegoś czego oni nie chcą - polega bardzo często zawód sprzedawcy, zwłaszcza kiedy zadaniem jest sprzedaż czegoś na co jest niski popyt, a duża konkurencja innych sprzedawców.) Ale czy możliwe jest, że większość ludzi lubi swoją pracę i widzi w niej sens?) Dlatego rodzi się we mnie pytanie - czy większość ludzi ma w sobie dużo większą elastyczność, dużo większą umiejętność dostosowywania się do sytuacji, która skutkuje tym, że nawet jeśli jakichś czynności, jakiejś pracy początkowo nie lubią, nie są w niej dobrzy i nie widzą w niej sensu, to z biegiem praktyki, nie tylko zaczyna im ona lepiej wychodzić, ale też zaczynają ją lubić i widzieć w niej sens?
  15. Zaraz będę jechał na uczelnię, bo na pierszy wykład z matematyki nie pojechałem
  16. Wyobraźmy sobie życie, w którym musielibyśmy 100 albo 200 razy zrobić pranie, żeby dopiero ubrania się uprały Albo musielibyśmy 100 albo 200 razy myć naczynia, żeby się umyły Istnie syzyfowe i beznadziejne życie Całe szczęście, że przynajmniej w dziedzinach takich jak robienie prania, zmywanie naczyń, ścielenie łóżka - mamy praktycznie 100% pewność, że jeśli coś zrobimy, to przyniesie to oczekiwany efekt, a nie trzeba będzie powtarzać setek bezskutecznych prób, jak w przypadku szukania pracy lub szukania partnerki Chociaż w zasadzie w przypadku szukania pracy lub partnerki, gdyby 100 albo 200 prób wystarczyło to byłoby bardzo optymistycznie i już dawno znalazłbym jedno i drugie, bo przez te lata podjąłem już setki, a nawet tysiące prób Już wyobrażam sobie reklamę pralki - wypierze twoje ubrania już po 100 praniach!
  17. Ja bym tego nie nazwał niepewnością. Raczej mam 100% pewność, że jak będę zmywał naczynia, to je pozmywam i mam 100% pewność, że jak będę szukał pracy to jej nie znajdę
×