Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

jabedelko

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. tak sobie pomyslalam czy nie zmienic tego mojego nicu... kto jest za?;-) moze ktos podalby ta dtronke o znaczkach...cobym sie kwiatkow i tych innych nauczyla? bo ja nadal nicu:-P
  2. wieczorne dzien dobry! :-) dawno dawno mnie nie bylo, wszyscy zapomnieli :-p ale ja tam nie mam zalu :-) tylko szeroko sie do was usmiecham :-)))))) bardzo milo na tym waszym topiku, istnie rodzinna atmosfera. Jolu - ciesze sie bardzo razem z toba!!! dbaj teraz o siebie i ta malutka perelke! witam kogo jeszcze nie znam: zuska , mamba72 ,zahirek , ( to z tego co zdarzylam przeczytac.jesli kogos pominelam to przepraszam to wynika to tylko z duzych zaleglosci ) wlasnie zaleglosci,,,chyba nie uda mi sie ich wszystkich nadrobic. Zreszta zgadzam sie ze to wazne jest to co jest teraz ( zdaje sie ze to twoje slowa Emmi:-) ) tak wiec dziewczeta i chlopcy...jestem:-) hehe pospadalo na mnie w ostatnim czasie kilka cegiel, ale dalam rade.My dalismy.Bo z MM wszystko jest prostsze:-) jeszcze zostalo troche przeszkod do pokonania,ale wszystko z czasem... zalowalam bardzo ze nie moge byc z wami, to nie z braku checi, ani nawet tych problemow, tylko z czysto prozaicznego - braku dotepu :-) Pamietasz Emmi jak pytalas mnie o widoki za oknem..i o tesknoty? bylam czas jakis w innym miescie - Cork, jakies 150 km od miasta w ktorym mieszkam. Juz wiem ze Irlandia mozna sie zachwycic.Cork jest slicznym miastem. Mi bardzo przypomina Krakow.Ale nie wygladem, atmosfera. jest cudowna...czysta sielanka.Nawet na codziennych zakupach ja czulam .Wygladem jest troche podobny do Pragi. Samo centrum jest bardzo pagorkowate.Niesamowite sa bardzo strome uliczki, ktore ciagna sie w gore tak ze na skorze pojawia sie gesia skorka na sam widok zjezdzajacych w dol samochodow... ech...w ogole brak mi slow. szkoda ze nie mialam aparatu, pokazalabym wam po prostu. ania :-)nimfa:-) michas :-)gargamelka:-) Emmi:-) forever blue:-) ruminka:-)ebella:-) Jola :-) ankara:-) brahypelma:-) zuska:-) Tadonia:-) Tatar:-) bobasekm:-) i kogo jeszcze pominelam :-))))
  3. dziekuje Emmi. Wiesz tak naprawde to moja wina.Bo mi sie wydawalo ze jak wsiade na rower to moge przemknac szybko kazda droga. I choc MM tyle razy prosil mnie zebym nie jezdzila na skroty wieczorem, ja to lekcewazylam, bo przeciez tyle razy nic mi sie nie stalo. Poza tym zle ocenilam zagrozenie, myslalam ze to jakies tam nastolatki, zupelnie sie nie balam. Tylko ze te \"nastolatki \" mialy noz:-( pewnie dla mnie nauczka. Wszyscy mowia ze tu nie jest bezpiecznie.A czlowiek zawsze mysli ze go to nie dotyczy. Ciesze sie ze nic mi sie nie stalo. Mam troche problemow, bo jak dokumenty zgina na obczyznie to jest zalatwiania . Ale nie mam teraz do tego glowy. mysle tylko o tym spotkaniu z policja, chcialabym miec to za soba.
  4. ale w takich okolicznosciach czlowiek przekonuje sie tylko co jest wazne. I wszystkie problemy jakos tak bledna. Tak bardzo sie cieszylam jak wrocilam do domku ze moglam sie przytulic do mojej kruszynki i MM. Tak dobrze ze sa:-)
  5. forever blue - ja jestem ale staram sie nadrobic zaleglosci - czytam:-) humoerk mam dzis kiepsciutki i moze jak poczytam to zmienie tor moich mysli. wczoraj mialam bardzprzykre zdarzenie. wieczorem - dosc poznym napadlo mnie dwoch facetow. juz odzalowalam to co mi zabrali ( powiedzmy ) ale cos we mnie siedzi nie teges... i za trzy godziny mam spotkanie na policji, mam obejrzec film, bo w okolicy zdarzenia byly kamery.A ja tak naprawde chcialabym juz o tym nie myslec, tylko chyba sie tak nie da. Lapska mi sie trzesa okrutniscie:-(
  6. witam wszystkich popoludniowa pora:-) wreszcie udalo mi sie znalesc troche czasu... wiesz - forever bleu - to jednak chyba tak dziala. Dopiero co pochwalilam sie ze z MM nie mamy powodow do klotni - a tu prosze - pojawilo sie nawet i kilka:-( cos wisi w powietrzu...no i atmosfera wyraznie gestnieje. Ja oczywiscue zdaje sobie sprawe, ze marudze jak jakas ostatnia jedza. I MM ma anielska cierpliwosc zeby to moje zrzedzeniae znosic, ale coz...sila wyzsza. nie mozemy sie porozumiec w kwestii Olgi - naszej corki. Ja spedzam z nia najwiecej czasu ( pracuje 3,5 godziny bez niej , a pozniej z racji tego co robie, ona mi towarzyszy).Staram sie wprowadzic w to jej 4 letnie zycie pewne zasady, ustalic reguly.Ale co mi po nich, jesli ida w kat zaraz jak na horyzoncie pojawi sie steskniony tato.Ja rozumiem, ze teskni, ale sa pewne granice. To w koncu ja musze pozniej sobie z tymi humorami radzic... a do tego MM to taki wieczny zartownis. Na ogol to dobra cecha, ale czasem meczy.Bo ciezko podjac jakis trudny temat z kims kto wszystko obraca w zart. czasem juz juz mi sie wydaje ze tym razem sie udalo...a tu pada taka puenta, ktora mnie powala... nie wiem jak podejsc do tego. w dodatku w pracy tez nie najlepiej.dzieciaczki maja ostatnio ciezkie nastroje.we mnie zbiera sie adrenalina i dziwic sie pozniej ze rzucam w domu piorunami;-p ok.teraz zabieram sie za czytanie, a zaleglosci prawie tygodniowe odezwe sie jeszcze tymczasem dla wszystkich
  7. :-)!!!!! uff - reka zdrowa. Ale nie zgadniecie dlaczego... Otoz cale to zwichniecie i naciagniecie sciegna nie mialo miejsca. Zla diagnoza. Moje \"malenstwo\" dwa dni sie meczylo, w koncu postanowilam ze idziemy jeszcze raz do lekarza ( zdziwil mnie brak jakiejkolwiek poprawy ). Do lekarzza jednak nie doszlam . Cos mnie naszlo, sciagnelam bandaze i co???? Reka wystawiona w lokciu. Wczesniej nie moglam tego zobaczyc bo zabralam dziecine wprost z przedszkola do szpitala, a tam juz zajeli sie nia lekarze. No i pod warstwa bandazy ukrywala sie przyczyna bolu. Godzine po moim odkryciu reka funkcjonowala juz normalnie. Tylko mnie nachodzi pytanie...dlaczego moje dziecko musialo cierpiec przez dwa dni? Ale jakby nie miec zaufania do diagnozy szpitalnej to do kogo jesli cos sie dzieje? Paranoja:-( Takze zycie wrocilo na swoje tory. Deszcze ostatnio postanowily dac nam od siebie odpoczac. Dzieki im za to.Bo nastroje od razu jakies lepsze:-)!!! Niestetynie mam netu w domu ( czekamy za podlaczeniem ) , tak wiec okazji do napisania i poczytania nie mam zbyt sporo, ale w weekend postaram sie nadrobic zaleglosci. wszystkich pozdrawiam serdecznie i zycze duzo usmiechu:-D smutki precz!!!!
  8. witajcie:-) swiat mi wiruje od dwoch dni, jakos nie umiem nad tym zapanowac. moja coreczka miala wypadek. :-( Zwichniecie reki i cos ze sciegnem. Naprodukowalam ja sie w tym szpitalu. Zeby mnie powaznie potraktowali. Bo oni maja takie luzackie do wszystkiego podejscie, za ktore akurat w tej sytuacji podziekowac musze... POl dnia spedzilysmy w szpitalu, ale zakonczenie w koncu pozytywne. Za to w domu zaczelo sie na calego. I pomimo powagi calej sytuacji i mojego wielkiego wspolczucia i opieki, to chwilami musze powstrzymywac sie od usmiechu . Bo to moje malenstwo to od tych dwoch dni jak sparalizowane jest. Ani to dotknac,poprawic, karmic trza.I jeszcze uwazac na slowa zeby do placzu nie doprowadzic. Granice sa cienkie i moje \"dochodza\" powolutku...;-) Mam nadzieje ze w najblizszych dniach nastapi poprawa. I znajde wowczas troche wiecej czasu dla was. A czytania to mnie czeka sporo bo widac weny nie brakuje. A to dobrze, bo znaczy ze zyjemy:-)))) pozdrowionka dla wszystkich:-) i witam kogo jeszcze nie witalam!!!
  9. w moim domu stanowczo brakuje kwiatow. Ale jakos nie mam do nich reki. Moze faktycznie to zasada, ze im bardziej sie starasz - tym gorzej wychodzi... za to ciasta pieke smakowite. W ogole to ja czasami lubie byc jak ta kura;-) i mam taki , troche przyglupawy charakterek, ze wole zrobic sama niz potem poprawiac. i tego pedantyzmu nie umiem w sobie zwalczyc. A potem narzekam na brak pomocy. A to tylko obrona przed moim zrzedzeniem:-) chyba...
  10. mam szczęście! krzyczą dzieci chwytając piłkę z nurtów wody a ono - na niebie świeci roześmaine złotem - młode wyciagnij rękę - zamknij płonacy krążek w pięćci i głośno - głośno krzyknij - mam szczęście - uwielbiam ten wiersz, Poswiatowska ma zbawienny wplyw na moja dusze. i Preisner.Dziala na mnie jak trauma.jest lekarstwem. i choc w wiekszosci smutny, to ja lubie ten rodzaj melancholii... troche z innej bajki. Spacer udany.Moja cora oszalala z powodu nowych, superasnych zabawek na placu.Ciekawe czy te emocje pozwola jej dzis zasnac. Maluda wymeczona choc ze wzgledu na swoj wiek , zaliczyla tylko hustawki;-) wlasnie zasnela... Emmi // :-) o widokach to ja moge Tobie sporo.Zmienialam je juz kilka razy... moje wyobrazenia byly nieco inne i na poczatku bylam nawet rozczarowana. Ale z nowym juz tak jest, ze obcosc przeszkadza. trzeba ja oswoic.teraz potrafie docenic to co dookola. mieszkam w trzecim co do wielkosci miescie w Irlandii.Ale tu ma to inny wymiar.centrum malutkie i tej wielkosci sie nie czuje. teraz mieszkamy w rewelacyjnym miejscu.nie mam sasiadow zagladajacych w okno. tylko widok na najblizsze pagorki ( gorami to bym tego jednak nie nazwala,choc jak na te warunki- dosc spore). ten wschod slonca i zapachy...tak zapachy sa tu niesamowite.zwlaszcza rano. dopiero tutaj czuje sie naprawde dobrze. ale wczesniej powodem byli raczej ludzie niz miejsca. bo to lubie najbardziej.ten irlandzki luz, spokoj i bezproblemowosc. Kazde moje odwiedziny w Polsce uswiadamiaja mi jak szybko zyjemy, tu wszystko spowolnia, inne rzeczy nabieraja znaczenia. I wcale nie chce powiedziec ze ten styl zycia jest lepszy. Jest po prostu inny. I mi on bardziej odpowiada. Choc tesknoty to nie umniejsza. Nie wiem na ile pozwolisz swojej wyobrazni, zwazywszy na sklonnosc do marzen:-)!!!! A propo brzydkich i halasliwych...to i takie miejsca sie znajda.Ta \"zielonosc\" czuje sie dopiero za miastem.I wcale nie trzeba daleko jechac. Mi wystarcza godzinny spacer i mam to czego potrzebuje:-) Widzisz - a ja myslalam ze tylko MM jest calkowicie pozbawiony empatii ;p brahypelma5// rowniez witam:-) nimfa009 // dobranoc- hehe - tylko nie chrap zbyt glosno ;p bobasekm// ja tez witam serdecznie:-D
  11. a mnie ostatecznie sloneczko za oknem skusilo...ide zlapac kilka promykow. dzis jest w ogole wyjatkowy dzien...pierwszy od tygodnia bez deszczu.A jak pewnie wiecie taki tydzien to na wyspie nie wyjatek. korzystac trza;-)) takze pakuje maluszka w wozek ( opiekuje sie kilkumiesiecznym Jiabao ) i pewnie spotkam sie z moja cora w parku! wszystkim milego popoludnia, odwiedze jak wroce:-) Emmi a ile ma twoje dzieciatko? Nimfa009 - napewno znajdziesz! wszystko powiadasz- hehe
  12. na \"zielonej wyspie\" - takze kwestia czasowa w normie;-) to tylko godzina w tyl. a z tym moim( bo to podobno tylko moj byl) kryzysem to bylo bardzo powaznie.widac 2 to magiczna liczba.u mnie rowniez w tym czasie. sama nie wiedzialam czego chce.bylo mi zle, ale nie umialam tego nazwac...po prostu czulam brak.nie pracowalam, bylam z dzieckiem w domu. i bylo dobrze - do czasu,zawsze tak jest.kazdy ma granice.chcialam cos zmienic a natrafialam tylko na przeszkody. w dodatku mieszkalismy z tesciami co tylko podsycalo atmosfere pomiedzy nami. MM nie rozumial,choc mnostwo czasu spedzilismy na rozmowach. najbardziej bolalo jak uslyszalam, ze musze sobie radzic sama.z jego strony jest ok , wiec jesli ja mam problem - to coz...musze cos z tym zrobic. i zrobilam, choc dzis wiem ze zle.ale przynajmniej czegos po drodze sie nauczylam:-) a teraz mieszkamy daleko od \"wszystkich\"...i wiecie co?? jakos tak nie mamy o co sie klocic.Mamy warunki zeby oboje pracowac, coreczka rosnie.ja jestem zadowolona- w granicach normy oczywiscie - nie zebym z wiecznym rogalem na twarzy chodzila;-) i tylko czasami pojawiaja sie problemy i chyba znalazlam miejsce gdzie bede mogla sie poradzic? prawda?
  13. czesc dziewczyny super topik Emmy. Choc to pewnie zasluga calego tego towarzystwa:-):-) Moj malzenski staz to 4 lata. Mam coreczke:-) Nie powiem -czasami bylo bardzo ciezko.Mamy za soba powazny kryzys, ale na szczescie w pore zazegnany! Czasami jednak czuje sie strasznie samotna. Mieszkamy za granica i od roku jestem odcieta od przyjaciol. Nie mam z kim szczerze pogadac i wyzalic...jesli zajdzie taka potrzeba. Bardzo chetnie sie przylacze.
×