floska56
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez floska56
-
Aurinko, nie wahaj się ani minutki! Im więcej człowiek ma zajętych chwil, tym dla niego lepiej. A jeśli jeszcze może zrobić coś dla innych... Na pewno będziesz bardzo zadowolona, kiedy już wciągniesz się w tę pracę. :D floska
-
Miłe werandowiczki! Przyznajcie się, \"pożyczyła\" któraś tę deseczkę z Ławeczki do naprawy naszej Werandy, nie oddała na czas i teraz wojna! Swoją drogą, topiki wydawały mi się miejscem takich babskich pogaduszek, wymiany myśli na różne tematy, a tu u niektórych jakieś rankingi, czyj topik dłuższy, popularniejszy, starszy... I spiskowa teoria dziejów, czemu jednych skasowali, innych nie.. Szkoda słów! Przestaję się dziwić, skąd mamy takich braci xero z wiernym sługą M(attim) - oni też wszędzie wietrzą spiski. Trzymaj się, Aleks! Pozdrawiam Nutkę, także z Trójmiasta. Nie martw się, moja młodsza córka nie mówiła do 3-go roku życia. floska
-
I znów tyle postów, na które nie zdążyłam odpowiedzieć... Pozdrawiam wszystkie gorące serca pomagające biednym zwierzakom. Ja nie umiem spokojnie czytać o tragediach, które co chwila stają się ich udziałem. Ostatnio znowu w okolicach Trójmiasta ktoś wyrzucił pięknego psa - zaklejone taśmą tylne nogi i pysk, przednie skrępowane na karku! Może nie mam racji, ale los schroniskowy to przy tym samo szczęście! Specjalne pozdrowienia dla Jay! :D Zdrowiej i daj znać, czy u Ciebie już wiosna. A może masz jakieś zdjęcia kardynałków? U mnie dzisiaj srogi atak zimy, drogi zasypane, komunikacja stoi. A przecież to tylko trochę śniegu i wiatr, który zwiewa go w zaspy... No i zero pługów, piaskarek itp. floska
-
Cudze chwalicie, swego nie znacie... Uchylę rąbka tajemnicy i wyznam Wam, że ja też mieszkam nad morzem - dokładnie tam, gdzie bywała Aleks. Ale rzadko nad tym morzem bywam. Nienawidzę sztormów, szalejącej wichury, bo czuję się wtedy fatalnie. A u nas taka pogoda najczęstsza. Najbardziej lubię morze w pogodny, lekko zamglony dzień babiego lata, we wrześniu lub pażdzierniku. A słonecznym latem najlepiej jest gdzieś na dzikiej, pustej plaży, gdzie można spacerować kilometrami brzegiem. Kiedyś taką plażę miałam w Dębkach, aż przy ujściu Piaśnicy, teraz i tam jest już pełno. Ale choć jestem znakiem wodnym i faktycznie bez wody żyć nie mogę, to jeszcze bardziej kocham las. To chyba geny - w rodzinie mojego Ojca, który zresztą pochodził z zupełnie innej części kraju, większość mężczyzn dorabiała w lesie. Myślę, że gdybym urodziła się chłopcem, zostałabym leśniczym. No bo czy ktoś widział kiedy panią leśnik? O Mamie napiszę kiedy indziej, bo nie umiem tego zrobić tak, jak Aleks. Uwielbiam, Aleks, ten rodzaj humoru, \"przymrużenia oka\", z jakim piszesz o rodzicach. Trochę przypomina mi styl Chmielewskiej. I lepiej świadczy o Twoich uczuciach do nich, niż górnolotne frazesy. :D floska
-
Tak smutno ostatnio na werandzie.. Wciąż powraca temat przemijania. Ja też pożegnałam już kilka zwierzaków w swoim życiu. Był chomik, papużki nimfy, świnka morska. Im dłużej mieszkały z nami, tym większy żal. Ale choć żałowali ich wszyscy domownicy, to właśnie mąż, ten najbardziej nieczuły facet - płakał. Moja przyjaciółka, właścicielka wiekowej jamniczki, oswajając się z nieuchronnością jej odejścia, wybrała jej już przepiękne miejsce ostatniego snu... I moje zwierzaki także żegnane były w jakichś specjalnych miejscach, tak, żeby szeptały im drzewa, otaczała zieleń. Wróciły do Wszechświata. A ja dziś mam urlop i próbuję uporządkować swoje mieszkanie - swoje życie? Szukając czegoś, co skutecznie schowałam przed świętami, znalazłam coś, co zgubił ktoś inny. Mówiąc szczerze, wolałabym swojego nie gubić, a tamtego nie znaleźć. Ale stało się i już się nie odstanie. Eh,idę do swoich szpargałów, bo wszystkie Was zarażę swoją depresją floska
-
Droga Jay! :D Serdeczne dzięki za informacje. Ciekawa jestem, jakie uprawnienia będziesz miała po tej swojej części studiów, bo jak piszesz, do pełnego wykstałcenia lekarskiego potrzeba 10 lat. Rozumiem, że te pierwsze 4 lata, to taki college w naszym rozumieniu, a tylko następne 2 to już konkretna nauka związana z zawodem. A ile z tego stanowią opisane przez Ciebie praktyki, ile teoria? Co do nas, medycynę dalej studiuje się po staremu, ale na uniwersytecie coraz powszechniejsze jest studiowanie po kilka kierunków na raz, robienie tylko licencjatów i potem jednych mgisterskich studiów uzupełniających (2 lata), indywidualny tok studiów itp. Aurinko! :D Nie złość się na znajdkę, one już takie są. Ciągle żyją w poczuciu, że znów głód zajrzy im w oczy, więc trzeba najeść się na zapas. Moja kotka - znajdka ciągle mi coś kradnie, nawet wędlinę ze środka złożonej kanapki, albo masło z talerzyka, nawet jeśli przed chwilą skończyła swoje jedzenie! pozdrawiam floska
-
Witam wszystkie miłe Panie [ kwiat ] Jestem z Wami częściej niż myślicie, ale zwykle starcza mi czasu tylko na pobieżne przejezenie ostatnich postów. Pisanie w moim wykonaniu to już co innego - to wymaga więcej czasu. Więc wybaczcie i pamiętajcie o mnie. Smutno mi się zrobiło, że nie będzie już Idalki. Dopiero zaczęłam Was odróżniać - Aurinko od Aleks, a Linkę od Idalki, a tu jedna odchodzi. Może jednak nie na zawsze ? Choć wiem z doświadczenia, że każde odejście dotyka bardziej tych, którzy zostają. Osoba odchodząca, obojętnie czy tylko do swoich spraw, czy do innych światów, nie ogląda się wstecz, patrzy do przodu. Ale skończę już te rozważania filozoficzne. Widzę, że niektórzy tu miewają życzenia. Czy ja też mogę? - tym razem do Jay. Wiem, że nie masz czasu, ale spróbuj po trochu opisać system nauki medycyny w Stanach. Wiem, że bardzo się różni od naszego i mam wrażenie, że jest dużo skuteczniejszy. Ale też wiem za mało, żeby wygłaszać sądy, a bardzo mnie to ciekawi. Pozdrawiam :D Floska
-
Halo, jest tu kto? Tak rzadko mogę wejść na werandę, a tu pusto. Aurinko pewnie zwiedza z przyjaciółką, ale reszta? Jakiś czas temu wywołałam temat naszych ukochanych zwierząt. A teraz czytam i oczom nie wierzę! Czy wiesz, Aleks, że ja też znałam psa, który śpiewał? I w dodatku nazywał się Nero! Jego pan przygrywał mu na organkach, a on pięknie wyciągał... To było jakieś 18-20 lat temu i prawie na pewno nie był to pies z Twojej opowieści.. Pozdrawiam floska
-
Nie wiem czemu, wyszło na pomarańczowo? Floska
-
Witam na werandzie w nowym roku! Właśnie obejrzałam powtórkę koncertu sylwestrowego z Krakowa - wspaniałe piosenki Rubika, Maryla Rodowicz, a nawet Zakopałer z przebojem mojej młodości śpiewanym jak w orginale po węgiersku - i pomyślałam : ech, potańczyłoby się! Ale cóż, w tym roku czułam się zbyt zmęczona na szaleństwa sylwestrowe i postanowiłam zaprosić zaprzyjaźnione pary do siebie. Okazało się to dobrym pomysłem, bo większość towarzystwa albo zagrypiona, albo tuż po chorobie. Nawet mąż padł z gorączką w wieczór sylwestrowy. Było więc domowo i całkiem miło. A Nowy Rok i 26 grudnia spędziłam tak, jak najbardziej lubię od dziecka - kanapa, ciepły pled, ksiązka i świąteczne smakołyki w zasięgu ręki. (dzięki dobrej duszy za mieszankę krakowską na werandzie). A gdyby tak jeszcze wokół szumiała puszcza... Muszę przyznać, że najbardziej zazdroszczę tym spośród Was, które mieszkają, lub mają letnie domy za miastem, w pobliżu lasów i jezior, z ogrodem. Tego mi brak i raczej już nie będę miała. Dobre i to, że wielką aglomerację, w której mieszkam, otaczają piękne lasy, gdzie nie brak zwierzyny (nie tak jak na Kurpiach). Sarny bez strachu zaglądają na położony pod lasem cmentarz, a dziki zapuszczają się na śródmiejskie trawniki (co wcale znowu nie jest tak dobre). Tylko zajęcy brak, ale to akurat problem ogólnopolski, podobno dziesiątkuje je jakaś choroba. Pozdrawiam wszystkie Panie leśne i miastowe, chorującym życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Floska
-
Wszystkiego najlepszego poświątecznego i przed-noworocznego! Dzięki Wam wszystkim, że jesteście, że mogę choć na chwilę tu do Was zajrzeć. Niestety mam duży problem z dostępem do komputera, więc zanim trochę poczytam, co nowego na werandzie, to nie zdążę już napisać. Dlatego dziś szybciutko choć krótkie życzenia - dużo ciepła i życzliwości od innych w Nowym Roku
-
Dzięki wszystkim Paniom za życzenia i ciepłe słowa. Ja na codzień też staram się być optymistką, cieszyć każdym mijającym dniem i dostrzegać kolorowe liście jesienią. Tylko ostatnio jakoś z tym trudniej - mam swojego mola, który mnie gryzie (jak zresztą pewnie każdy w którymś momencie życia). Wy macie w sobie tyle ciepła, przy którym chciałabym się ogrzać. Na pewno będę tu zaglądać; dzięki za zaproszenie. Jeśli nie zawsze napiszę, nie gniewajcie się - rzadko mogę się dorwać do komputera na dłużej.