Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

marijke

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. marijke

    PROTOPIC- kto stosuje?

    hmm, widzę, że od roku nikt się tu nie pojawiał, ale spróbuję odnowić. Od wczoraj smaruję się protopikiem (nie wiem, który to już mój lek na azs). Stosuję go miejscowo: w dwóch miejscach przy ustach i tuż przy nosie. Mimo to jest mi gorąco w całe policzki, brodę, powieki. Czy któraś z Was też tak miała?
  2. marijke

    Moja nerwica...

    Efka, Lidiuszka, Beatea - dziękuję Mnie się też wydaje, że to może być przejściowe, ale paradoksalnie właśnie to mnie martwi najbardziej :( Bo nie mogę sobie pozwolić na coś takiego, żeby co roku w listopadzie i marcu albo nagle z dnia na dzień być wyłączoną z normalnego funkcjonowania z powodu lęków. A teraz coś takiego zaczyna się dziać.
  3. marijke

    Moja nerwica...

    Witajcie Kochane Nerwuski :) Miałam nadzieję, że odkąd w lipcu zeszłego roku przestałam po ośmiu miesiącach brać Seroxat i chodzić na terapię, to zaglądać będę do Was już tylko towarzysko. Nawet kilkudniowe pogorszenie samopoczucia i niewielkie stany lękowe w listopadzie jakoś same minęły... Niestety od dwóch tygodni znowu zdarzają mi się napady lęku i stany depresyjne Na początku je ignorowałam, zrzucając winę na pogodę, wiosenne przesilenie itd. Ale widzę, że jednak sama nie dam rady,; powoli zaczynam wpadać w błędne koło, przed wyjściem z domu boję się, że znowu dostanę ataku lęku. Jednocześnie jestem wściekła na te dolegliwości, na to, że przecież już je pokonałam, wiem, jak z nimi walczyć, a okazało się, że jednak one znowu chcą mnie ograniczać. Idę w czwartek do swojego lekarza, mam nadzieję, że coś mi poradzi. Nie chciałabym wracać do leków, ale jeśli nie będzie innej możliwości, to trudno. Dobija mnie świadomość, jak ciężko się od tego uwolnić... Siedem miesięcy spokoju, wypełnionych intensywnym życiem, mniejszymi i większymi sukcesami, po czym to wszystko wydaje się zaczynać od nowa. Tyle że towarzyszą temu myśli \"no i po co to wszystko, skoro w najbardziej nieoczekiwanym momencie dolegliwości mogą wrócić i znowu z przebojowej, świadomej swojej wartości osoby zmienią mnie w kogoś zalęknionego i zamykającego się w domu\". Bardzo trudna jest taka walka o normalność. Sciskam Was serdecznie, jak dobrze, że jesteście, bo nie mam nawet teraz z kim porozmawiać o tym, co się dzieje. Nie chcę na razie nikogi martwić.
  4. marijke

    Moja nerwica...

    oj, coś mi ucięło ostatnie zdanie, miałam napisać, ze fajnie, że to Ty Efka go z domu wyciągasz, a nie tylko wycieczka do śmietnika ;)
  5. marijke

    Moja nerwica...

    Puk puk :) Witajcie Kochane Za kilka dni minie rok, odkąd trafiłam do psychiatry i na to forum. I tak sobie myślę, że bez Waszego wsparcia nawet leki i terapia by mi nie pomogły. Tymczasem jestem już cztery miesiące bez seroxtatu i jest ok. Teraz niestety nakładają mi się różne stresy i problemy, oby ta cholera tego nie wykorzystała, na razie nie daję jej szans! Sciskam Was, Efka, jak miło czytać, że to Ty chcesz gdzieś chłopa z domu
  6. marijke

    Moja nerwica...

    Całkiem nowa --> tak, lekarka przyjmuje prywatnie, ale jest doktorantką na Akademii Medycznej i pracuje też w szpitalu na Nowowiejskiej, chociaż tam to chyba tylko na oddziale całodobowym (czyli z osobami cierpiącymi na zaburzenia psychotyczne). Nie wiem, jak wygląda w W-wie sprawa bezpłatnego leczenia, bo jak jesienią podjęłam decyzję, zeby jednak iść do psychiatry, to byłam już tak wykończona, że załatwiałam tę wizytę z dnia na dzień i zupełnie przypadkiem trafiłam tam, gdzie trafiłam, ale od początku byłam zadowolona :) Przyślij mi maila (marijke23@gmail.com), to podam Ci namiary na ten gabinet, do kórego chodziłam, przyjmuje tam kilka osób, też psycholodzy kliniczni.
  7. marijke

    Moja nerwica...

    Dzięki dziewczyny za wszystkie maile! W poniedziałek idę do swojej lekarki (wraca na chwilę do W-wy z urlopu), bo chcę z nią jednak porozmawiać. Nie mam lęków, raczej lekki niepokój, jeśli nie jestem czymś akurat zajęta ani żadnych dotkliwych objawów fizycznych jak dawniej, ale ogarnia mnie poczucie okropnej beznadziei i absurdalności wszystkiego. Jakby nic nie istniało i nic nie było ważne jednocześnie, jakbym traciła poczucie własnej tożsamości... Jesienią też już przeżywałam coś podobnego. To okropne, bo mam ciągle poczucie, że wariuję, i że tak naprawdę to to poczucie absurdu jest prawdziwe, a nie tzw. \"prawdziwe\" życie. Ale powtarzam sobie, że to nieprawda, i że nie wolno mi się poddać takim myślom. Teraz jest mi o tyle trudniej, że nie chcę na razie rozmawiać o nawrocie z rodzicami i innymi bliskimi mi osobami, bo będą się martwić jeszcze bardziej niż za pierwszym razem. Więc mam tylko i aż Was :) Może to dziwne, ale wydaje mi się, że objawy się nasilają, kiedy wszyscy wokół się mną zachwycają, jaka mądra, wykształcona, fajna, ile ma możliwości i perspektyw w życiu :( I nie wydaje mi się, ze to dlatego, że odczuwam związaną z tym presję. Nie wiem, dlaczego tak jest.
  8. marijke

    Moja nerwica...

    Witajcie Kochane, czytałam Was ostatnio, ale nie miałam czasu pisać. W czwartek miną trzy tygodnie, odkąd nie biorę seroxatu. Na początku - poza objawami somatycznymi przy odstawianiu - było ok, ale teraz czuję się psychicznie gorzej :O Nie wiem, czy to tylko zmęczenie i \"zwykły\" stres, czy początek powrotu nerwicy i depresji w jednym. Nie chcę wracać do leku, ale boję się, że to będzie nieuniknione. Jak go brałam, to przynajmniej mogłam całkowicie normalnie funkcjonować, a tak to ciągle coś mi się w tej głowie głupiego roi Sciskam Was wszystkie
  9. marijke

    Moja nerwica...

    Witajcie, Kochane! Wróciłam dzisiaj z pięciodniowego SAMOTNEGO wyjazdu do zagranicznego miasta, w którym wcześniej nie byłam! Nic mi nie było (poza tymi okropnymi mdłościami, które się utrzymują po odstawieniu Seroxatu 1,5 tygodnia temu :/), najbardziej chyba cieszy mnie to, ze nawet jak byłam bardzo zmęczona zwiedzaniem, upałem itd., to nie miałam myśli w rodzaju: \"zaraz zemdleję\", \"coś mi się stanie\" itd. Jedyne, czego chwilami się boję, to to, że pewnego dnia lęki powrócą. Wiem, że przy zaburzeniach, z którymi się zmagamy, nie można martwić się na zamas, ale to chyba nieuniknione. Zmykam spać, bo jutro do pracy. Do zobaczenia
  10. marijke

    Moja nerwica...

    Aliess, zapomniałam Ci napisać, ze też kiedyś myślałam, jak byłoby dobrze, gdyby powstała jaką fundacja związana z nerwicą lękową. Bo faktycznie dużo się mówi o depresji, zresztą niejedna z nas (ja zresztą też) borykała się / boryka z obiema francami, ale o zaburzeniach lękowych wciąz za mało słychać w mediach! Wydaje mi się, że też z takiej nieświadomości biorą się trudności w zdiagnozowaniu swoich dolegliwości i dlatego chodzimy do 100 tysięcy lekarzy nim trafimy do psychiatry czy do psychologa.
  11. marijke

    Moja nerwica...

    Hej dziewczyny! Efka, też pamiętam śmietnik! Ale to były wyprawy! Miałyśmy sie tam nawet kiedyś wszystkie spotkać :D U mnie w miarę ok, byłam tak zapracowana, że nie miało mi się nawet czasu zakręcić w głowie ;) Necia, wiesz, ja postanowiłam sama wyjechać na kilka dni, żeby właśnie pokazać tej francy, że gwiżdżę na nią :P I chociaż chwilami trochę się boję jak to będzie, to cieszę się ze swojej decyzji :)
  12. marijke

    Moja nerwica...

    Aliess, Twoja historia jest rzeczywiście przerażająca, bardzo Ci współczuję... Najgorzej, że to draństwo wraca! Moja lekarka zapewniała mnie, że mogą mi się zdarzać krótkie okresy gorszego samopoczucia, ale silne i długo się utrzymujące stany lękowe czy depresyjne nie. Bardzo bym nie chciała przechodzić wszystkiego od początku. Na razie w kolejnym dniu bez Seroxatu zupełnie nie mam objawów psychicznych, fizyczne też jakby się powoli zmniejszały (mdłości tylko przez pół dnia, a nie przez cały, a to zawsze jakiś postęp ;P). Ammarylis, jak gadałam z koleżanką, którą po 2 latach zeszła z antydepresantów, to mówiła, że nic jej później nie było (poza podobnymi do moich drobnymi objawami fizycznymi), więc jest jakaś nadzieja :)
  13. marijke

    Moja nerwica...

    To super, Aniołku! Fifionko, jest trochę innych leków, które działają doraźnie na objawy lękowe (xanax, rudotel, relanium...), one niestety uzależniają, a nie leczą, chociaż to też sprawa indywidualna. Dlatego pewnie więcej osób doradzi Ci tutaj antydepresanty, które też mają działanie antylękowe, tyle że na efekty trzeba czekać. Kilka razy pojawiała się tu jednak na forum dziewczyna (krótko pisała, ale nawiązałam z nią kontakt przez gg i komórkę), która wyjątkowo źle znosiła lek przeciwdepresyjny, za to udało jej sie zwalczyć stany lękowe xanaxem - brała małe dawki doraźnie przez około dwa tygodnie. Ja za to przespałam połowę popołudnia, a teraz czuję się, jak by mi się mózg w głowie wywracał :O Mam nadzieję, że większość tych przykrych objawów ustąpi do środy, kiedy wyjeżdżam (sama!) za granicę na kilka dni. Pocieszam się tym, że jak zaczęłam brać seroxat, to właśnie najgorszy był trzeci dzień.
  14. marijke

    Moja nerwica...

    Necia, Aniołku [cześć} Miło Was widzieć! Aniołku, mam nadzieję, że po tej długiej terapii, na którą chodziłaś razem z Kasią100 lepiej się miewasz? I witam wszystie nowe nerwuski :) Ja czekam dzielnie, aż przejdą mi objawy odstawienne Seroxatu, bo trzeci dzień kręci mi się w głowie i mi niedobrze :/ Byłam dzisiaj na ślubie koleżanki ze studiów i kilka razy w kościele wydawało mi się, ze będę musiała wyjść na powietrze, ale przytrzymałam się ławki i dałam radę :) Fizycznie czuję się kiepsko, ale to, czego obawialam się najbardziej, czyli powrót lęków, na razie - odpukać - nie nastąpiło.
  15. marijke

    Moja nerwica...

    Przeczytałam kilka ostatnich stron i dołączam się do grupy \"podtrzymującej na duchu rozpoczynających leczenie\". Niestety z antydepresantami tak jest, że na początku człowiek czuje się do niczego, mdłości, bóle i zawroty głowy, brak sił na cokolwiek, totalna deprecha, ale taka, jakby nic dookoła nie istniało... Wolałabym o tym wszystkim nie pamiętać, ale tego się nie da zapomnieć, może niestety, a może na szczęście... Pierwsze efekty pojawiają się po ok.10-14 dniach, ale tak naprawdę dobrze człowiek zaczyna się czuć po około miesiacu. Wiem, ze to wydaje się dużo, ale efekty leczenia są zwykle na tyle satysfakcjonujace (*ja akurat chodziłam jednocześnie na terapię), że trzeba po prostu zacisnąć zęby i przetrzymać.
×