marijke
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez marijke
-
Ech, ktos bardzo chce namieszać :/ No nic, ja tez uciekam do swoich spraw. Mam nadzieję, że się atmosfera uspokoi, znów będzie tu miło i przyjaźnie, i nie będziemy się bały pisać o sobie i pomagać sobie nawzajem.
-
No właśnie, słuszną myśl nam vagnieszkav podsunęła, od dzisiaj dziewczyny sie nie pocieszamy, nie wspieramy, żadnego: idź do lekarza albo spróbuj pogadać z psychologiem, od dzisiaj płaczemy razem i dołujemy się wzajemnie ;) Kazdej z nas świetnie zrobi, kiedy po napisaniu: źle się czuję, boję się iść na zebranie usłyszy: nie idź, popłacz sobie, połóż się.
-
Po pierwsze, zaburzenia osobowości to zupełnie oddzielna choroba. Po drugie, każda z nas wie, że szpitale neurologiczno-psychiatryczne mają oddziały leczenia nerwic i depresji. I może czasem warto rozważyć takie rozwiązanie, kiedy nie dajemy sobie rady i uzależniamy się od leków, a na wsparcie najbliższej rodziny nie możemy liczyć. Do Vagnieszkaw -> \"Jesteś tak miła na tym forum, że wygląda to aż podejrzanie\" - i to Cię boli? Nie wierzysz, że ktoś może być miły i bezinteresowny?
-
Do \"popieram przedmówczynie\" - dlatego dziewczyny sugerowały Marysi szpital, żeby się odtruła z dużych dawek benzo i podleczyła. Bo widać, że już jej nie pomagały. Aha, wiele z nas bierze leki, bo też nam nie przechodziło przez pozytywne myślenie.
-
Inaczej - nie rozumiem, skąd się bierze agresywny ton Twoich wypowiedzi. Nie wiem, czy mi uwierzysz, ale bardzo mnie zabolały, bo nie czuję się winna, a teraz jest mi naprawdę przykro. I nic nie poradzę na to, że łatwo mnie zranić. Nie czuję się przez to lepsza.
-
Mnie wspierają też osoby spoza forum, te, które obdarzam zaufaniem, którym mam odwagę powiedzieć, że leczę się na nerwicę. Ale czasem chcę, żeby ktoś mi napisał, że cierpiąc na nerwicę też np. często czuje się tak, jakby miał zemdleć. Bo chcę się dowiedzieć, czy to może się wziąć właśnie z tego. Rozumiem Twoje pojedyncze zarzuty, ale nie rozumiem, czemu właściwie na nas (na mnie) napadasz i jest mi z tego powodu przykro.
-
Napisałam to wyżej przed przeczytaniem Twojego postu, że też cierpisz na n. Cóż, moge tylko pozazdrościć dystansu...
-
Poza tym ja tu widzę wyrozumiałość, a nie oceny, dobrze sobie życzymy i staramy się wspierać, może Vagnieszkav nie wiesz po prostu, jak to jest, kiedy każdego ranka budzisz się ze świadomością, że zaczyna się nowy dzień, w którym musisz walczyć ze swoją nerwicą, modlisz się, żeby nie dostać ataku lęku przy ludziach, wymyślasz wymówki, że masz kłopoty z ciśnieniem albo bierzesz silne leki i dlatego znowu masz zawroty głowy albo musisz wyjść na dwór, kiedy marzysz o tym, żeby iść do kina i skupić się na filmie, a nie na swoim pulsie... I kiedy półtorej godziny wysiedzenia na wykładzie bez ataku nerwicy staje się sukcesem... Nie chcę tu mnożyć dolegliwości. Ale to nie jest fajne, a bez tego forum ja kilka razy nie wyszłabym z domu i nie miała siły do walki z nerwicą. Właśnie, to jest choroba, a nie jakaś super cecha, z której jesteśmy dumne. A co do Marysi, to ona sama wiele razy pisala, że jej nerwicą jest jej dom... I ona sama widziała, że coś musi zmienić. A my próbowałyśmy jak mogłyśmy najlepiej ją do tego zachęcić. I współczułyśmy, i starałyśmy się jej wytłumaczyć, dlaczego powinna spróbować zmienić swoje życie. Vagnieszkav, spróbuj pomyśleć o nas życzliwie i jak o osobach, które zmagają się z trudną dolegliwością i się wspierają, a nie jak o kółku wzajemnej adoracji, które jest zachwycone sobą i swoją wrażliwością. Żadna z nas nie jest doskonała, ale na to nie ma wpływu nerwica. Pozdrawiam i życzę Ci, żebyś i w Tobie było więcej wyrozumiałości.
-
Ja tego tak nie odbieram, że wrażliwsze = lepsze. Bo my mamy świadomość, że nasza wrażliwość polega przede wszystkim na przejmowaniu się wszystkim przesadnie, co do niczego dobrego nie prowadzi. Każda z nas wolałaby być silniejsza, tylko że nam nie wystarczy powiedzieć: \"weź się w garść\" i \"nie przejmuj się\". A ludzi \"zdrowych\" nie traktujemy jako gorszych, przecież wiadomo, że każdy z nas ma wady i zalety, raz postępuje dobrze, a raz źle, jednym faktem się przejmuje, drugim nie. Wydaje mi się, że dokonujesz nadinterpretacji naszych wypowiedzi.
-
VAGNIESZKAV, ja się czuję GORSZA przez nerwicę od innych ludzi, nie lepsza. Bo można być wrażliwym i nie mieć nerwicy.
-
Lidiuszka, kończę w tym roku historię sztuki u nas i chciałam zrobić drugie magisterium za granicą, bo u nas są kiepskie perspektywy na pracę i na ew. doktorat. Taki wyjazd był moim marzeniem od dawna. Ale teraz sama nie wiem, czy naprawdę tego właśnie chcę. Bo już mnie trochę zmęczyło studiowanie, robienie referatów, zdawanie egzaminów... Mój problem polega chyba na tym, że nie potrafię sama przed sobą się przyznać, że właściwie to nie chcę tam jechać. Bo - wiem, że to głupie - wydaje mi się to trochę porażką, takie niezdecydowanie. Czuję się zawieszona między potrzebą stabilizacji i lękiem przed tym, że za parę miesięcy wszystko się zmieni, że nie będę chodziła na zajęcia do budynku, do którego chodzę od ponad czterech lat, między wykładami piła na kawę ze znajomymi a potrzebą takich zmian w życiu.
-
Jest weekend, nic nie muszę, dwa tygodnie antydepresantu, a mnie znowu nerwiczka łapie :( Niby ten niepokój we mnie nie jest duży, ale jest i się nim martwię. Nie potrafię myśleć o ważnych decyzjach, które powinnam podjąć, bo się nakręcam i zaczynam denerwować. Nie chcę zwalać wszystkiego na N. i chcę żyć normalnie, ale to jest błędne koło: czuję się lepiej -> muszę zacząć myśleć o przyszłości, o tym, czy składać dokumenty na studia za granicą i zacząć to załatwiać -> zaczynam się stresować i znowu chodzę poddenerwowana. Oj potrzebna mi terapia i pomoc w tym wszystkim. Ale nawet taka myśl mnie dodatkowo nakręca, bo czuję się tak, jak bym waże decyzje spychała na kogoś i chciała, żeby mi powiedział, co mam robić :(
-
Ewunia, Ty nam zawsze tak pomagasz, to może nam się wreszcie uda Tobie pomóc :) Jak synek wraca około 10 grudnia, to już niedługo, a póki co naciesz się jeszcze chłopem w domu ;)
-
Cześć nerwuski :) Miłego dnia wszystkim życzę :) Bianka, wpadasz tu jeszcze? Znowu mi odesłało mail do Ciebie :(
-
Gocha, ale w W-wie chyba wszystkie poczty strajkują i tylko wydają emerytury :( W poniedziałek jeszcze spróbuję. Dobrej nocy wszystkim!
-
Podała w poście wyżej, ale już jej pzresłałam to, co Tobie napisałam :)
-
Y.K., dostałaś maila od Renki czy wysłać? Moja koleżanka tak nosiła soczewkę, tylko w jednym oku. Witaj Elza :) Niestety nie jestem w stanie Ci pomóc, mnie na zaburzenia snu wystarczała melisa i nie znam się na zadnych innych środkach :( Inne dziewczyny na pewno coś Ci podpowiedzą.
-
Dana, rozumiem i mam nadzieję, że Cię nie uraziłam, po prostu jest dla mnie zdumiewające, jakie choroby jesteśmy w stanie sobie wmówić...
-
Cześć Dana, z wylewem to przyznam, że mnie rozbawiłaś, bo to już trzeba mieć fantazję, żeby sobie coś takiego wkręcić ;)
-
Renka, wysłałam Ci maila o soczewkach.
-
Y.K., od tego jest to forum :)
-
Miałam je robione parę razy, zazwyczaj lekarz mówi, kiedy je wykonać. Ich poziom powinien być oczywiście inny w poszczególnych dniach cyklu i często na wyniku są podane normy dla dni. Nie pamiętam dokładnie, kiedy ja robiłam, ale chyba między 20 a 25 dniem. Ale mogę się mylić.
-
Aha. Cóż, ja mam akurat średnie doświadczenia jeżeli chodzi o takich znanych i utytułowanych lekarzy, bardziej mi pomagali \"zwyczajni\". Oczywiście nie można uogólniać i nie chcę nikogo urazić, ale wydaje mi się, że ci wielcy często osoby zdrowe, ale nerwowe traktują jak histeryków i nie bardzo im się chce nam pomagać.
-
Y.K., co to za ginekolog?! Jak to nie zlecił hormonów??? Idź koniecznie do innego lekarza, przy nieregularnych okresach badaniem podstawowym nie jest USG, ale progesteron i jakieś dwa rodzaje estrogenów, ewentualnie prolaktyna. Bada się to przez zapisaniem pigułek.
-
Aha, i jeszcze jedno. Nie nakręcaj się czarnymi myślami. Jak jesteś sama w domu, to spróbuj się czymś zająć, nie wyszukuj w necie informacji o nowotworach czy innych schorzeniach, ale poczytaj fajną książkę, obejrzyj film, rozwiąż krzyżówkę... Wiem, że to trudne, bo pewnie ciągle w Twojej główce pojawiają się najczarniejsze scenariusze, bardzo dobrze to znam, ja też często wyobrażam sobie, jak już leżę w szpitalu i umieram, ale to są głupie myśli i tak nie wolno. Niestety osoby wrażliwe nie mają łatwego życia. Aha, jeszcze mi się z hormonami przypomniało. Największe problemy z okresami miałam oczywiście wtedy, kiedy zaczynałam liceum, studia, wiesz, w takich trudniejszych i bardziej stresujących momentach. To też normalne.