marijke
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez marijke
-
Aniołek, a może jakieś zwierzątko byś wzięła? To zawsze weselej, jak się po domu pies czy kot kręci albo chociaż chomik...
-
Cześć :) Witaj Bettttka :) Jakie leki brałaś? Może u Ciebie obędzie sie bez nawrotów, poza tym z tego, co wiem, to nawroty czasem polegają tylko na jakiś zupełnie pojedynczych atakach lęku. Głowa do góry i - jak pisała Renka - nie martw się na zapas :) Byłam dzisiaj na zakupach w centrum handlowym, na początku trochę się bałam, jak to będzie, potem raz czy dwa na króciutko mnie dopadło, że powinnam stamtąd wyjść, ale się nie dałam! Nareszcie też trochę odpuściło poczucie, że jest mi słabo. Fajny dzień ogólnie, prawie zapomniałam o swojej \"koleżance\", staram się nie myśleć o miejscach i sytuacjach, które wywoływały ataki. Dziękuję za wszystkie maile :) Iiyama, ja biorę seroxat, od tygodnia, a to ten sam typ leku, też jest mi niedobrze i sobie odpuściłam na razie siłownię i aerobic. Ja sobie nie wyobrażam ćwiczenia w takim stanie, ale jeżeli dałaś radę - to kontynuuj!
-
Marysia, to baw się dobrze, niech ta N zostanie w domu, bo co ona ma do roboty na weselu? Ja swoją też zostawiam i wychodzę, chociaż się trzyma mocno... Miłego dnia, wpadnę później!
-
Marysiu, jak napisała Kasia, są jeszcze inne leki poza psychotropami. Moja lekarka (psychiatra) sama mówiła, że ich należy się wystrzegać, bo owszem, poczuję się bardzo szybko dobrze po np. relanium czy rudotelu, ale nic mi to nie da na dłużej, a tylko się uzależnię. Więc widzisz, lekarze też zdają sobie sprawę z niebezpieczeństw, jakie niosą ze sobą takie tabletki. Jestem na antydepresancie, mimo to (m.in. dzięki rozmowom z Wami) zdaję sobie coraz bardziej sprawę, że przydałaby się terapia, zmiana myślenia, że muszę i tak codziennie walczyć z tym dziadostwem. Marysiu, wiele razy tutaj różne osoby pisały, że na każdego działa co innego i nie należy uogólniać.
-
Marysiu, nie zgodzę się z Tobą. Sensowny psychiatra mówi, co można zrobić z nerwicą, nie daje leków na siłę, zwłaszcza psychotropów.
-
Dzień dobry :) Weekend, ładna pogoda, więc u mnie na razie (nie licząc jakiś lęków porannych) samopoczucie dobre. Mam nadzieję, że wszystkie (i wszyscy) macie się dzisiaj świetnie. Witaj Damned Angel! Warto przejść się do specjalisty, w końcu od tego jest :)
-
Dobranoc wszystkim! Iiyama, po tych lekach tak jest niestety... Trzymaj się :)
-
Guciu, chyba rzadko zaczyna się od psychotropów. Jedni kierują na terapię, inni dają leki (antydepresanty i antylękowe - to są tzw. leki psychoaktywne, nie uzależniają), u mnie zasugerowano jedno i drugie.
-
Guciu, na mojej wizycie było tak, że opowiedziałam, co mi jest, lekarka zadała różne dodatkowe pytania (w rodzaju: czy umie się Pani sama uspokoić podczas ataku lęku? Jaką ma Pani sytuację w domu?) i wytłumaczyła, jak to można leczyć. W sumie jest podobnie jak na wizycie u każdego innego lekarza, naprawdę! Powodzenia!
-
Starababo, ja się dwa razy pytałam Beznadziei o jej objawy, a ona nie odpisała. I Zgredek też pytał.
-
Zgredek, no wiem, tylko to tak zabrzmiało złowieszczo. MamaJulki się cieszy, bo mąż ją wymasuje, a tu takie czarne prognozy ;)
-
Zgredek, nie obraź się, ale straszysz... A czy ktoś z Was czytał może którąś z książek A.Kępińskiego, \"Lęk\" albo \"Psychopatologię nerwic\"? Bo ja je dzisiaj tak wertowałam w księgarni, ale nie mogłam się zdecydować. Moje zainteresowania są na przeciwległym biegunie niż psychiatra, powinnam pisać zgodną z nimi pracę mgr, a nie myśleć tylko o tej cholerze, ale na razie nie umiem inaczej :(
-
Przepraszam, ale mam wieczór marudzenia... Tak bardzo mi żal moich rodziców i przyjaciół. Ale szczególnie Mamy. Widzę, jak się martwi, powtarza, żebym się nie przejmowała, i że będzie dobrze, że przecież jestem zdrowa. Próbuje mnie rozweselać różnymi rzeczami... A ja nie potrafię na to odpowiedzieć... I jak źle się czuję, to chcę jechać do domu i nic na mnie nie działa :(
-
Aniołku, ja mam odwrotnie, im wcześniej, tym gorzej. Teraz siedzę w domu, czytam książkę, o której wczoraj Ada wspominała (\"Mój lęk, mój koszmar\"), siedzę na forum i myślę sobie, że mnie to przecież wcale nie dotyczy, N. to nie jest mój problem. A potem przypominam sobie, jak w ciągu dnia chodziłam ledwo żywa i słaba. Też już się zastanawiam, czy to nerwy, czy jednak coś innego, ale ja nie mam tych objawów jak np. uprawiam sport. No i jak w maju robiłam badania, czując się podobnie, to one były w porządku.
-
Aniołku, mnie jest ciągle słabo... Wczoraj o tym pisałam. Czy Ty potrafisz to jakoś opanować? Bo ja zupełnie... O ile niepokój czy silny atak lęku potrafię chociaż troszkę powstrzymać, oswoić, wytłumaczyć sobie, że wszystko jest ok, to z tym zupełnie sobie nie radzę... :(
-
Beznadzieja, no właśnie się pytałam, często Cię to łapie, masz tak cały czas? Napisz coś wiecej...
-
Do Beznadziei --> a długo tak masz? Bo jak czasem łapie, to może tak po prostu albo hormonki?
-
Pipek, super tekst z tą grządką ROTFL Zgredek, jak dla mnie gmail jest ekstra, pierwszy raz nie mam problemu ze skrzynką :)
-
Efcia, DZIĘKUJĘ SERDECZNIE :) Tak o tym nie myślałam, że jestem taka sama, tylko więcej o tym myślę... Bardzo fajnie to ujęłaś. Bo ja od wizyty u psychiatry myślę o sobie w kategoriach \"chora\". Z terapią masz rację. Tylko poczekam jeszcze półtora tygodnia do wizyty kontrolnej i wtedy z panią doktor porozmawiam, gdzie najlepiej iść na terapię, może mi kogoś poleci. Ech, ja wiem z tą niedoskonałością i w ogóle, ale jakoś to do mnie nie dociera. Ja mam dużo zainteresowań poza studiami, zawsze byłam zaangazowana też w inne rzeczy, uprawiam sport itd., ale może faktycznie nie umiem czasem odpuścić.
-
Zgredek, dzięki, swoje już posłałam. Efka, dziękuję za błyskawiczne pocieszenie. Tylko widzisz, ja czuję, że dałabym radę jechać sama tym pociągiem do Łodzi, ale co z tego, jeśli nieustannie towarzyszy mi napięcie i lęk. Fakt, że mimo nerwicy jestem w stanie coś zrobić nie dodaje mi wiary. Bo cały czas towarzyszy mi myśl, że co to za życie. I wiecie co mnie jeszcze martwi... Ja w tym roku niby kończę studia, o ile dam radę... Życie zawodowe i osobiste niepoukładane. Myślałam o wyjeździe na uzupełniające studia zagranicę. Jestem na kierunku humanistycznym, więc nie mam szalonych perspektyw zawodowych. A tak...to jak ja to wszystko opanuję? Większość z Was ma pracę i męża, albo jedną z tych rzeczy, a ja co... Życie przede mną, a ja nie potrafię stawić mu czoła. Zawsze umiałam, za granicę do obcych miejsc sama jeździłam, a teraz...?
-
Witam nerwusy :) Te, które zdążyłam przez tydzień poznać i te nowe :) Zgredek, ja też chcę zdjęcie! Tyle się naczytałam, jaki przystojny jesteś ;) Mam kolejny okropny dzień. Dzisiaj to już zaliczyłam wszystko. Niepokój, wewnętrzne telepki, serce trochę mocniej, lęki, poczucie, że zaraz zemdleję... Więc powtórzę to, co już wczoraj pisałam - co z tego, że wychodzę, że gadam z ludźmi, jak czuję się źle? Kurcze, ja bym naprawdę bardzo chciała poczuć się dobrze, wymyślam sobie, że np. pójdę na zakupy i kupię coś fajnego, że sprawię sobie jakąś przyjemność... A potem siedzę na ciachu ze koleżankami i marzę, żeby wrócić do domu :( Moje życie obróciło się o 180 stopni. Wszystko w nim zaczęło się kręcić wokół tej cholernej choroby. Mam tego dość, ale nic z tego nie wynika. A po tym, co Ada pisze o antydepresentach, to zaczęłam wątpić, że mi one pomogą. Wiem, że na każdego działają inaczej, ale mimo wszystko trochę to zgasiło moją nadzieję. Już po prostu nie mam do tego siły. Po co walczyć o każde wyjście, skoro jest tak beznadziejnie? Ja już powoli zapominam, jak to jest, funkcjonować normalnie... I ciągle te myśli, że zwariuję albo coś... Sorry, że tak długo i tyle marudzenia. Opieprzcie mnie i pocieszcie, proszę, bo nie daję rady.
-
Dobranoc nerwuski. Oby jutro było nam wszystkim lepiej :)
-
Neciu, to super wieczór miałaś! Pomyśl o nim, a nie o tych dusznościach wstrętnych! Aniołek, mnie to już teraz się wydaje, że zwariowałam... Szczególnie kiedy miałam wrażenie, jakby od świata odgradzała mnie szyba. Dopiero potem przeczytałam, że \"poczucie szyby\", derealizacja i depersonalizacja zdarzają się przy nerwicy. Zresztą jak się o tym dowiedziałam, to mi całkowicie przeszły te objawy ;) Nie wiem tylko, jak sobie radzić z tym, że mi słabo przy N. ... Mój ojciec też tak miał, jak w młodości cierpiał na nerwicę, co jak dla mnie potwierdza domysły, że to jeden z jej objawów. I jeszcze głowa mnie boli :( Co za dzień.
-
Efka, wiesz, jak zwróciłam na to uwagę lekarzowi, to mi powiedział, że przy wyższym poziomie cukru pewnie lepiej bym się czuła, ale w moim wieku to dobrze mieć niski, bo to oznacza, że w przyszłości nie będę miała problemów. Zwykle mam przy sobie coś słodkiego, staram się jeść regularnie itd., tyle że ja zawsze tak miałam z cukrem, a dopóki nie pojawiła się n., to nigdy mi to nie sprawiało kłopotów. I tak jak już pisałam, czasami czuję się tak beznadziejnie po jedzeniu, nawet po słodkim :( Wredna małpa z tej N.
-
Ada, jest lepiej po sero, tzn. nasilone objawy po leku minęły, powoli odpuszczają wcześniejsze niepokoje i napięcie. A to poczucie, że jest mi słabo, miałam znacznie wcześniej, to od samej n., a nie po seroxacie.