Ona 70A -- jeśli masz faktycznie taki straszny kompleks, to moze noś jakieś staniczki push up, nie takie bardzo wypchane, ale trochę. Większość lasek tak robi, nawet sobie wypycha, a potem małobiuściaste myślą, że są w mniejszości...
Poza tym mały biust to nie wyrok, nie powiem co mnie pomogło, bo nie chcę komuś robić nadziei - moja metoda nie wszystkim pomaga - ale na pewno słyszałaś o masażu piersi. Ponoć Kylie Minoque tak sobie powiększyła z biustu A do B (nie wiem, czy to prawda). Piszesz, że chciałąbyś mieć choć trochę większe, więc regularny masaż mógłby być dla Ciebie rozwiązaniem.
Ale najpierw - zanim Ci ten biust urośnie - naucz się czuć szczęscliwa \"bo tak\". Zycie przynosi rózne przykre niespodzianki, trzeba być szczęśliwym nawet wówczas gdy zabraknie nam rzeczy do tej pory oczywistych.
Nie można uzależniać szczęścia od kształtu nosa, wzrostu, wielkosci biustu - nos może się złamać, wzrost jest mało istoty a nawet piękne duże piersi można stracić z powodu choroby pfupfu
Gdyby Bóg stworzył nas tylko byśmy błyszczeli urodą nie stwarzał by \"brzydul\", zaoszczędził nam starości... Jest inny cel, a ładne nogi, zgrabne ciało, piękne oczy, młodość (to wszystko masz zapewne), ale także ładne piersi (duże nie są zawsze ładne, podobnie jak małe) są tylko czymś, co mam nam uprzyjemnić tą drogę do celu. Czy naprawdę musimy mieć wszystkie te profity naraz???