Nikii
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Nikii
-
Witam! GRATULACJE dla Nowych Mam!! :) :) Michasia, Micka i Katrin->wielkie buziaki dla Was , Waszych Kruszyn i Tatusiów!! :) No i może na te gratulacje łapie się już też Nasza Kochana Myshka! Trzymam mocno kciuki za Ciebie! :) i śle moc buziaków! No i w sumie, to ja dziś tylko tyle. Moje krocze nadal daje mi się we znaki. Coś tam nie tak jest...jutro mam kolejną wizytę u gina. Zobaczymy, co dalej. Tak czy siak, ciągły, ciągnący się od ponad dwóch tygodni ( z małymi przerwami) różnego rodzaju ból i związany z tym dyskomfort, wyprowadzają mnie czasem już z równowagi. Niestety...Ale ile można?? ehh...gdyby nie Mój Mężczyzna i Mama ( nie wiem, czy w ogóle pisałam, że na czas \"wyjazdowej\" pracy Mojego Mężczyzny przeprowadziałam się do Mamy (?? )), to nie wiem, jak bym sobie poradziła...Pewnie jakoś tak, bo musiałabym, ale naprawdę nie wyobrażam sobie tego... elffiku-> dziękuję za fotki :) Amelka to prześliczne dzieciątko i baaardzo fotogeniczne :) w ogóle same zdjęcia są super, naprawdę!! Jakim aparatem zostały zrobione, że z bliska tak ładnie wszystko widać?? Nic się nie rozmazuje... pozdrawiam Was wszystkie gorąco i jak tylko będę mogła siedzieć, na pewno częściej tu będę zaglądać. papatki!!
-
Witam! Na początek ogromne gratulacje dla Micki!! No i tak ten czas teraz będziemy liczyć - od gratulacji do gratulacji hehe... :) elffiku-> naprawde współczuję w sprawie siuśków i kupki... Ja na szczęścię nie miałam większych problemów. No i w związku z tym nie mam dla Ciebie żadnej rady :( No, może tylko tyle, że wspomogłam się herbatką, żeby oddać pierwszy stolec - pomogło. Ja chyba bardziej miałam opory psychicze niż fizyczne - najnormalniej się bałam :0 , ale po tej herbatce jakoś poszło ;) Jeśli chodzi o sutki - moje są całe - jeszcze w szp. miałam ranki i troszkę krwawiły, ale zawzięcie ćwiczyłyśmy odpowiednie przystawienie, a poza tym Nadyjka rzadko kiedy mocno łapie pierś... Z tego, co wiem na obolałe najlepiej stosować swoje mleko. I słyszałam też, że właśnie różne kremy i maści traktować już jako ostateczność... Mam nadzieję, że dziś uda mi się tu jeszcze wpaść :) Myshko-> zdjęcia postaram się wysłać też jeszcze dziś :) póki co pozdrawiam gorąco wszystkie mamy i córeczki, i brzuchatki :)
-
WITAM!! Elffiku!! :) Bardzo, BARDZO się cieszę razem z Wami!! Gratulacje!! Cudnie, że wszystko potoczyło się dobrze! :) Kolejna córcia hehe...bijemy facetów na łeb ;) Ściskam mocno i śle moc buziaków!! I bukiecik A ja dziś po wizycie u gina...Rana po nacięciu nie goi się najlepiej - dokucza okrutnie :( - nie mogę do tej pory ani siedzieć ani chodzić - choć z chodzeniem jest dużo lepiej.... Wszystko to jednak blednie, kiedy spojrzę na Nadyjkę :) ... Nadal łzy mi w oku kręcą ze wzruszenia...to prawdziwy cud :) - nawet jeśli czasem posługuje się terrorem :P W związku z powyższym, uciekam... Pozdrawiam Was wszystkie!! Jeszcze raz elffiku gratulacje i serdeczne - specjalne - pozdrowienia dla Ciebie! :) aha, Moja Miłość zeskanowała pare zdjęć...Postaram się je wysłać jak najszybciej... Oj,jeszcze jedno!! Salma! -> dzięki za fotke!! Prześliczny ten wózeczek! Taki bajkowy :) Super, bardzo mi się podoba :)
-
Hej! :) Kurcze, ale numer, no!! Elffiku, Kochana, trzymamy mocno kciuki!! Jeśli jeszcze Cię nie ma, to już prawie na pewno to było TO i zostałaś w szpitalu :) :) Akurat na dojście do siebie przed obroną!! :) No i może nasze maleństwa przyjdą na świat w ten sam dzień tygodnia? Czekamy, czekamy na wieści...!!! :) Shalla- czytam Cię - choć wyrywkowo ( jak wszytkie Wasze wpisy, niestety :( ... - myślę, że jeszcze jakiś tydzień, dwa i wrócę do jako takiej normy ) i normalnie jakbym czytała siebie. O czkawkach, przewijaniu itd. itp. :) Tylko spanie jest inne.Nadyjka śpi w swoim łóżeczku. Nie mamy do niej jednak daleko, bo zaledwie jakieś pół metra :) A jak tam u Ciebie z gojeniem krocza i pupy sprawa wygląda?? Kochane, uciekam...No moja pupa i krocze nie dają mi spokoju, choć dziś już trochę lepiej, a powiedziałabym że nawet dużo lepiej. Pierwszy raz udało mi się zjeść dziś posiłek - powiedzmy :0 - na siedząco :0 ...a dziś przecież niedziela, czyli tydzień od narodzin Nadyjki... pozdrawiam Was gorąco i śle po - ku do napisania :)
-
Witajcie! Życzę wszystkim udanego dnia :) i póki co uciekam... :) :) Lonka Zrobiłam w końcu nową stopkę... ;)
-
Aha!! Jakże mogłam zapomnieć!! :0 MoniTka - gratulacje!!!! Ledwo się ujawniłaś i już urodzilaś :) :) Pozdrawiam mocno i ściska Was obie :)
-
Hej!! :) Najpierw odp. na wyłapane pyt., ok? :) :) Shalla -> no niestety nie zrozumiałaś mnie źle, choć był to skrót myślowy...Zanim Nadyjka się urodziła, 2,5 godz. odczuwała- miałam skurcze parte. Z tego chyba gdzieś ok 30 - 40 min. musiałam je wstrzymywać. Cała rzecz w tym, że rozwarcie było pełne, ale główka nie wystarczająco nisko. Poza tym, muszę się przyznać, nie każde moje parcie przynosiło oczekiwany skutek - czyli właśnie schodzenie główki... :( A wstrzymywałam parcie ( raz wstrzymywałam - coś naprawdę... hm... no...niemiłego...- raz parłam), bo lekarz ( który w końcu został do finału...) myślał, że może główka sama zejdzie... i powolutku jakoś schodziła, kosztowało mnie tylko naprawdę sporo sił...dlatego w rezultacie urodziłam córcie dopiero po dwóch godz. od momentu pierwszego parcia.... :) Myshko-> Nadia nie mogła wyjść, bo natura obdarzyła mnie wąską pochwą i tyle...dlatego też mnie docinali. Miednica była mierzona i tam wszystko w normie - położna twierdzila, że powinna łatwo pójść...No ale jak zorientowała się, że u mnie tak to właśnie wygląda, nie była już pewna udanego, bezproblemowego końca…( Mój Mężczyzna opowiadałam potem co nieco z tego, co zaobserwował na sali porodowej) Co do łyżeczkowania miałam je robione w znieczuleniu miejscowym….chyba… No nie usypiali (jeśli to masz na myśli) bynajmniej, choć to robią…Większą część łożyska urodziłam. Oczywiście nie obeszło się bez pomocy lekarza i położnej… Lekarz pytał się mnie czy chce, żeby mnie uśpiono, czy może jakoś dam radę wytrzymać ten zabieg. Uśpienie wiązałoby się z 12 godz. snem i brakiem karmienia jeszcze na porodówce. No i 12 godz. Nadyjka byłaby sama… Shalla -> co zaś do diety, staram się nie przesadzać ze smażonym i już. Moja położna uwaza, że te wszystkie zalecenia to przesada, bo - jak piszesz – co miałybyśmy jeść?? Owoców jeszcze nie jadła, bo jakoś nie myślałam o nich do tej pory…. effiku-> niestety nie wiem dokładnie, do której godziny wypuszczają ze szpitala…Pytałam się w szpitalu i powiedziano mi, że jeśli mama urodzi późnym wieczorem, to te dwie doby liczy się od rana – od ok. 8. Pytanie tylko, co to znaczy ten ‘późny wieczór’, prawda?? ;) Piszę do Was w Wordzie – wiecie, tak częściami – mam chwilę, coś naskrobie, zapiszę i uciekam . Mam nadzieję, że bez problemu to skopiuję. Pozdrawiam gorąco! P.S. elffiku – pewnie nie chcesz do tego wracać, ale postanowiłam jednak napisać, że bardzo mi przykro z powodu Twojej koleżanki A wszystkim dziewczynom, których przebieg ciąży nie jest taki, jaki powinien być śle po bukieciku – – bądźcie dobrych myśli, trzymam za Was i Wasze Maleństwa kciuki papa…
-
Witajcie!! Kochane, dziękuję serdecznie za gratulacje!! To naprawdę niezwykle miłe, kiedy tak wiele osób cieszy się razem z nami!!! :) Nie siadam jeszcze, więc na raz naprawdę niewiele bedę mogła naskrobać. Po kolei więc: bóle - typowe miesiączkowe - zaczęły mnie nachodzić od północy w nocy z soboty na niedziele. Mocne były ( miałam wrażenie, że jakby ciągłe), ale że moje miesiączki były naprawdę bardzo bolesne, nie zrobiło to na mie większego wrażenia ( dlatego tez myślałam, że jeszcze wróce, że to nie TO...) O 5.30 jednak wstałam, bo zaczęłam wyczuwać już ich regularność - i tak surcze były średnio co 2-3 min. i trwały od 40 - 60 sek. Obudziłam mojego mężczyznę, zjedliśmy małe śniad., kawka, umyłam głowę i postanowiliśmy się, że jak bołe nie miną do 8 jedziemy do szp. I pojechaliśmy. I zostaliśmy. Rozwarcie miałam na 5 cm. Takze przez pierwsze godz. porodu- bo ja liczę juz od tych pierwszych bóli - byłam w domu. W szpitalu już było coraz lepiej ;) Skurcze coraz mocniejsze, rozwarcie większe. O odczuciach później - pewnie jak już wszystkie urodzimy. Tak czy siak, parłam 2,5 godz.- od 13.30 - i gdyby lekarz nie rzucił mi się w końcu na brzuch i nie wypchnął Nadyjki, najprawdopobodniej nie urodziłabym sama...Tak to już moja budowa. Cięcia miałam dwa - nie czułam ich - byly w znieczuleniu miejscowym. Szwów mam chyba kilkanaście ( to już odczuwałam) - doprowadzanie mnie do stanu używalności zajęło lekarzowi ok.godz. Łyżeczkowanie łożyska też miało miejsce - miałam również problemy z jego urodzeniem. Ale Nadyjka cała i zdrowa-10 pkt. w skali Apgara :) Bez ładu i skadu pewnie jest to wszystko, ale brak możliwości skorzystania z siedzenia, daje mi się szybko we znaki, a chce jak najwięcej Wam napisać. Jestem pewna, że mam Wasze pełne zrozumienie :) Sprawa druga: w szpitalu trzymają dwie doby po porodzie - jeśli wszystko goi się i cała reszta jest w normie. No a u nas wszystko w normie :), dlatego wyszłyśmy \" o czasie \". Kuk -> ruchy maleństwa uległy może pewnej zmianie, ale wcześnie niż parę dni przed porodem. I nie na stałe. Tzn. bywały raz, takie jak zawsze, czyli intensywne i czasem następowała faza przyciszona. Pytałam się kiedyś lekarza o to i on stwierdzil, że to nie ma się co kierować ruchami, bo naprawdę wszsytko to jest indywidualna sprawa. Krzyż mi wysiada dziewczyny....i cała reszta też, więc póki co tyle... Jeszcze raz dziękuję :) :) Po ku dla każdej P.S. Chciałam tylko dodać, że naprawdę wielkim wsparciem był dla mnie Mój Mężczyzna :) Teraz nie wyobrażam sobie tego, że mogłoby go nie być ze mną...
-
Kochane!!! Jesteśmy w domu! :) Teraz tylko dane do tabelki : Nadia :) ,urodzona 21.11. o 15.55, 49 cm, 2950 kg. Jest najpiękniejszym dzieciątekim w woj.lubuskim :) :D I ogólnie - jesteśmy całe i zdrowe. Ja trochę \"ponaprawiana\" gdzieniegdzie, z podobnymi problemami z siedzieniem co Shalla, dlatego teraz tak skrótowo. Przeleciałam tylko wszystko co, to napisałście i wszystkim Wam bardzo, bardzo, bardzo dziękuję za trzymanie kciuków. Przydały się na pewno. Pozdrawiam Was gorąco i ściskam mocno! Krocze okolice nie dają o sobie zapomnieć....
-
Kochane, Mój Mężczyzna nie daje mi spokoju, więc postanowiłam w końcu napisać - wybieramy się do szpitala... Czy to już, czy to nie już to zielonego pojęcia nadal nie mam, ale historia Shalli dała do myślenia - wolimy niczego nie ignorować....przynjamniej za długo.... Całą nockę w sumie miałam nieprzespaną, od 5,30 liczę skurczo- bóle - (??) są do tej pory, więc jedziemy sprawdzić czy to jest już to, czy jeszcze nie to... Jak tylko wrócę, dam znać!! buziaki lece..... :) P.S.Ja mimo wszystko nadal mam wrażenie, że to jeszcze nie jest początek tak na całego ;)
-
A w mojej głowie znowu pustka... nie, nie, nie pustka... mętlik? ehh, nie wiem już sama.......... naprawdę........ może się wydawać, że z mojej strony jest brak zainteresowania Waszymi sprawami - bo jak widać nie ma z mojej strony prawie żadnych na nie reakcji - ale uwierzcie, że jest całkowicie odwrotnie... Po prostu o niczym innym teraz nie myślę, jak o maleństwie... :) schmetterling -> Słonikiem to ja nazywam siebie samą :) Mój Mężczyzna mówi do mnie Kruszynko albo Maleństwo :D Kłamczuch :D :) Micka -> no wiesz, jakieś tam bóle są...te klucia - jakby szyjki macicy, gdzieś w okolicy - też są... Brucho mi cały twardnieje czasem, w jego dolnych partiach odczuwam.... hm....no nie wiem...dyskomfort - ani to ból ani skurcz, a może to i to...W nocy też budzą mnie czasem.... no - powiedzmy - skurcze. Ale jak widać, wszystko to jest jakieś takie mało konkretne i ciężkie do określenia.....Myślę, że nic się jeszcze godnego uwagi nie dzieje. Chyba :0 ..... Ale tak sobie myślę, że skoro Shalla nie może już sobie przypomnieć bolu skurczów, to może normalne, że mnie ciężko jest je sobie teraz np. wyobrazić albo stwierdzić z całą pewnością, że to, co odczuwam w danym momencie, to właśnie skurcz?? :) Shalla -> dzięki! Muszę przyznać, że mam momenty kompletnego zwątpienia... Myshko - co to stroju maleństwa, ja mam zamiar ubierać je w koszulkę, na to kaftanik i śpiszki albo body ( lub koszulka) i pajacyk... czyli mniej więcej podobnie jak siebie, ja też zazwyczaj mam teraz jakąś koszulkę i bluzę np. Ja myślę, że pierwszych pare dni opieki dla maluchem da nam wyobrażenie na temat tego, w co je ubierać. I w ogóle jak je pielęgnować :) Myślę, że Nasze Skarby wybaczą nam początkowe niedociągłości. Śle Wam wszystkim buziaki i po bukieci P.S. Naprawdę jestem ciekawa, czy to ja będę następna w kolecje... Jak tak dalej pójdzie, to Micka, MoniTka czy elffik mają olbrzymie szanse mnie wyprzedzić :)
-
hej!! :) :) Vengel :) aga - witajcie!! Super, że w końcu się odezwałyście!! Myshko -> ostatnio zapomniałam o tym wspomnieć, ale przybyło mi znowu 1,6 kg... to już mam nadzieję ostatnie przybrane przeze mnie kg :) W związku z tym, że urywałaś mi końcowki, w tablece jest 19 kg, ale tak całkiem dokładnie powinno być 19,4 kg. Dodać do tego te 1,6 to razem 21!!!! Jej, dziewczyny...normalnie mały słonik...naprawdę... całkowita moja waga na ten moment to 71 kg! O zgrozo...:0 Aaa, no i nie jestem w szpitalu... jakoś tak w ciągu dnia cięzko mi się zebrać do naskrobania tu choc paru słów... Wciąż coś mam do zrobienia. Okazuje się, że jeszcze jakieś prasowanie, pranie, drobne zakupy dla dzidzi, pakowanie ostatnich drobiazgow do szpitala... no, wciąż coś... a potem padam na pysk... teraz też już uciekam, bo jedziemy za momencik do babci dostarczyć jej zakupy - jest po operacji wątroby i musi stosować odpowiednią dietkę... ;) pozdrawiam Was gorąco!! :) Shalla-> dzięki!! - szczególnie za wzmiankę o tej gąbce :D :P Podniosła mnie na duchu ;)
-
Dzień dobry Dziewczyny, ja teraz tylko na moment. Chciałam Wam napisać, że u mnie biało!!!! :) No ślicznie po prostu!! :) Zawsze odnoszę wrażenie, że \"dziewiczy\" śnieg jest najpiękniejszy...taki przejrzysty i puchowy... :) MoniTka witaj :) :) Shalla -> co tam u Ciebie?? Odezwij się :) papa... :)
-
Pati, elffiku :) odzywam się!! ;) :) Kochane, nawet sobie niewyobrażacie, jak bardzo już chciałabym Wam teraz pisać, że właśnie wróciłam ze szpitala ze swoim szczęście poza brzuszkiem... :) Ale jeszcze wszystko przede mną... Po wczorajszym badaniu gin powiedział, że teraz poród może zacząć się już w każdej chwili - dwa tygdonie temu mówił podobnie, choć wtedy jeszcze uważał, że zobaczymy się na następnej - czyli wczorajszej - wizycie. I jak widac miał rację ;) A szkoda... :) Tak czy siak, brzuszek opadł mi baaardzo jakieś dwa tygodnie temu...... Zawsze był nisko i myślałam, że nie zauważę jakiejś znacznej różnicy, ale jednak obnizył się jeszcze bardziej. W związku z czym zresztą czuję się rewelacyjne :) Lepiej mi się oddycha, mogę luźniutko się zginać np. podczas prania ręcznego i w ogóle lżej mi i mogłabym chodzić od teraz kolejne 9 m-cy w ciąży ;) Tylko noce są gorsze... Ze spaniem już od dawna mam problemy, ale teraz doszły jeszcze skurcze, które zdarzają się już czasem bolesne. Jest ich niewiele i nie każdej nocy, ale są... A nie odzywałam się, bo po prostu nie miałam siły :( Ganiali mnie codzienne na KTG, jestem przeziębiona - okropny katar przeplata się z bólem gardła...Kuruje się jednak i chyba powolutku mi przechodzi. Wracając zaś do KTG - następne mam na szczęście dopiero w poniedziałek !!! :) A na wtorek termin. I muszę przyznać, że teraz mam wrażenie, że przenosze. Małe jest już bardzo nisko - czuję to, a poza tym podczas dziesiejszego KTG serduszko małej udało nam się znaleźć dopiero niemal w okolicach bikini!! To gdzie główka?? :) - ale jakoś tak nie wydaje mi się, żebym miała urodzić do wtorku... Pozdrawiam Was bardzo, bardzo... :) Muszę przyznać, że milutko mi się zrobiło, jak przeczytałam, że zastanawiacie, co tam u mnie... :) :P Dzięki :) papatki!
-
Teraz doczytałam ciąg dalszy Shalli... Jej, no to było kolorowo, faktycznie :0 Brak mi słów... Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło. :) Po -ku dla wszystkich :)
-
elffiku -> no to chyba rzeczywiście masz problem z tym wózkeim... ehh... jeszcze może poczekaj trochę, zaryzukuj ;) - może zdążą Ci jednak ten wymarzony uszyć ? :) Shalla -> mnie tam wcale nie przestraszyłaś :) :P szczególnie mam tu na myśli końcówkę Twojego drugiego wpisu na temat bolów z krzyża... u mnie w szpitalu znieczulenie po prostu nie jest dostępne.... ;) ale żywię wieeeelką nadzieję - jestem w sumie tego pewna - że nie jestem takim wyjątkiem, jak Ty!! :D Ty jesteś jedyna w swoim rodzaju pod każdym względem!! :) Ucałuj Waszego Śpioszka :) Jeśli zaś chodzi o samo parcie, to potwierdziłaś to, co słyszałam - że to jest już sama przyjemność :) to mnie akurat pociesza!! :) Kuk-> dziękuję ślicznie za super zdjęcia :) Myshko -> cieszę się razem z Tobą, że mama zrobi Wam taką niespodziankę idę trochę poleżeć...pranie jedno, drugie, naczynia, komputer i sprzątanie - na tę chwilę wystarczy.. uff... :) papa..
-
elffiku - fajnie, że zdecydowaliście się w końcu na to \"sportowe\" łóżeczko!! Gorsza sprawa z wózkiem... A może mają na stanie inne, które by Wam się spodoboło?? Kuk -> tak sobie pomyślałam, że może teraz już i mnie wyślesz swoje najnowsze zdjęcia? Te lustrzane? hmm...? raz się już upomniałam, ale ciekawość jest silniejsza i postanowiłam upomnieć się jeszcze raz... ;)
-
hej!! Mam nadzieję, że humory dziś już lepsze!! :) :) Shalla -> no, chodź tu, chodź!! czas nadrabiać zaległości!! :P A tak poważnie, to rzeczywiście ciężko będzie nam znaleźć czas na kafe po narodzinach Naszych Skarbów... Myślę jednak, że skoro już teraz wiemy, że tak będzie, a chcemy nadal tu do siebie wpadać, to na pewno - mimo że rzadziej - będziemy pisały... :) Cieszę się bardzo, że zdjęcia Wam się podobają :) Ja dziś od 5.30 na nogach... i mimo że zmęczona się nie czuję, to coś oczka mi łzawią i nie mogę za długo siedzieć przed monitorem. Uciekam więc na razie... ale pewnie zaraz wrócę sprawdzić, co tam ciekawego Shalla nam napiszę :) Miłego dnia!! do napisania :) papatki!!
-
hej!! Mam nadzieję, że humory dziś już lepsze!! :) :) Shalla -> no, chodź tu, chodź!! czas nadrabiać zaległości!! :P A tak poważnie, to rzeczywiście ciężko będzie nam znaleźć czas na kafe po narodzinach Naszych Skarbów... Myślę jednak, że skoro już teraz wiemy, że tak będzie, a chcemy nadal tu do siebie wpadać, to na pewno - mimo że rzadziej - będziemy pisały... :) Cieszę się bardzo, że zdjęcia Wam się podobają :) Ja dziś od 5.30 na nogach... i mimo że zmęczona się nie czuję, to coś oczka mi łzawią i nie mogę za długo siedzieć przed monitorem. Uciekam więc na razie... ale pewnie zaraz wrócę sprawdzić, co tam ciekawego Shalla nam napiszę :) Miłego dnia!! do napisania :) papatki!!
-
:) Dziewczyny, wysłałam Wam fotki. Dwie. Jak znajdę coś sprzed ciąży - po ostatniej przeprowadzce może być z tym jednak problem - to też wyślę :) Na razie tyle... papa...
-
:) witajcie!! :) elffiku-> wszystkiego najlepszego... :) Z tymi krótkimi porodami - trwającymi 2-4 godziny - to słyszałam, ze wcale nie jest tak kolorowo. Położna mi mówiła, że są one baaardzo intensywne, co oznacza zazwyczaj krańcowe wyczerpanie i mamy i maluszka. Podobne panie, które tak rodziły - oczywiście nie wszystkie, ale większość - mówiły, że wolałyby choć dwie godziny dorzucić, żeby móc jakoś rołzożyć siły i odpocząć czasem, a nie wciąż pracowac na pełnych obrotach... Ja tam nie mam pojęcia jak lepiej, ale chciałabym rodzić ok. 8 godzin... ;) sama nie wiem czemu, ale taki wydaje mi się optymalny... :) Shalla - mam nadzieję, że jak wyślę ten wpis, to już znajdę Twój następny cd. ... :) Super, że starasz się znaleźć dla nas czas :) :) Dzięki!! A ja dziś jeszcze wybieram się na wieczorne KTG. Byłam rano, ale wynik lekarzowi nie podpasował... :0 Dobrze, że jestem miejscowa, bo z tego co słyszałam, zostawiliby mnie w szpitalu!!!! Pytanie do Shalli -> ten czop śluzowy od razu był zabarwiony na brąz czy czerwień, czy może z samego początku ta galaretka była raczej zółta?? Pozdrawiam wszystkie brzuchatki :) I życzę poprawy nastrójów ( to chyba jakaś europejska epidemia ;) ) , i mijania choróbsk!!!! papapa...jeszcze pewnie wpadne dziś tu na chwilę...
-
Wykresik działa! :) hehe..fajna sprawa... I elffik się jeszcze pokazał. Obżartuch :P Dzięki za życzenia! :) Dobrze, że prace masz już niemalże z głowy. Gratulacje!! Ciekawie by było, jakbyśmy rodziły w tym samym czasie :) papa...
-
Ja też postanowiłam sobie zrobić wykresik :) Wstawie go zaraz do stopki. Mam nadzieję, że nic nie pokręciłam i będzie działał... No to uwaga...
-
Logosm !!- witaj! :) Dobrz uslyczeć od kogoś, kto nie jest położną, że ćwiczenie oddychania to faktycznie dobra sprawa :) Ty, jako - jak Cię określiła bodajże Kuk - recydywistka ;) masz już jakieś porównanie... hej, hej..a jak tam Twoje kg, co?? ;) :P :)
-
Witam :) Pisałam do Was Kochane już wczoraj. Tak ładnie, starając się poruszyć jak najwięcej tematów, no i w ogóle, wiecie, przyłożyłam się! ;) I co?? I wysiadł mi na sam koniec komputer!! I już mi odechciało wszystkiego... Potem natomiast odwiedził mnie dość niespodziewanie niespotkany od dłuższego już czasu BÓL GARDŁA! Myślę sobie, że wpadł, pogada i zaraz spada, ale NIE!! Siedzi i marudzi do tej pory... :( A mnie się cierpliwość kończy i skrada się pomału strach - co będzie, jak zacznę rodzić?? Jestem do niczego..:( A do teminu 10 dni zaledwie... No i myślałam, że juz moze Shalle spotkam...Ale, jak widać, nie... Pewnie dopiero na początku przyszłego tygodnia się zjawi :) Oby tylko wszystko było w porządku! Mysko-> moja torba nie jest jeszcze \"gotowa, gotowa\" :) Niektóre guziki są niedopięte, ale myślę, że w razie czego, zdążę się dopakować... elffiku-> widzę, że z napisaniem pracy radzisz sobie swietnie!! :) Na pewno wszystko uda Ci się na czas zakończyć. Aha, no i nie krępuj się, ja Cię z chęcią przepuszczę w kolejce ;) Szczególnie teraz, kiedy raczej słabo się czuję... Micka -> Ty też możesz śmiało się przepychać :) Jeszcze tylko wspomne, że nosidełko wczoraj do mnie dotarło :) Bardzo się cieszę, że ta jedna sprawa zakończyła się sukcesem :) Teraz będę czekać na sfinalizowanie transakcji zawartej przez allegro... Pati78 -> dzięki :) - dobrze wiedzieć, że ktoś tyle czasu tam kupuje i nikt nie wyrolował...może i mnie to nie spotka. uciekam...już zapomniała, jak bardzo ból gardła może być uciążliwy Po - ku dla wszystkich :) papatki!