Nikii
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Nikii
-
Wszystkie moje watpilowsci odnosnie odnalezienia sie w nowej roli, a raczej w nowych rolach, sa ujete w waszych postach powyzej. Chyba nie ma sensu sie powtarzac. Pamietam jednak, ze jakos tak bylam mimo wszystko bylam spokojna. Nie wytlumacze Wam dlaczego, bo nie wiem. Czasem sobie mysle, ze moze dlatego, ze nie bylam ( i pewnie wciaz nie jestem) swiadoma tego, jaki obowiazek bedzie ( a teraz juz) na mnie ciazył. NIezbyt to dobrze o mnie swiadczy, ale innego powodu nie widze. Jeszcze troche o spedzaniu wolnego czasu. Wczoraj krotko bylo i nie za bardzo tak, jakbym chciala. Nie zmieniam zdania odnosnie tych 30 minut samotnego spedzania czasu w wykonaniu Nadii.Mialam jednak na mysli taka zabawe na zasadzie, ze mala siedzi w pokoju caly czas, nie zwraca zupelnie na mnie uwagi, rob sobie mama co chcesz, ja sie bawie ;) Bralam wiec pod uwage wszystkie wykonywane w tym czasie przeze mnie czynnosci. U nas jest tak, jak u Karenki. Razem sprzatamy, gotujemy, robimy pranie. Ona tego nie odpusci! Wiec nie ma szans nawet na tak dluga zabawe. Gdzies w miedzy czasie ja robie cos sama, a ona wtedy te chwile zapelnia sobie zabawa sama. Tak jest najczesciej przed spacerem rano. Po spacerze, po obiedzie, juz mniej obowiazkow domowych i wtedy.. no coz... ide towarzyszyc malej w zabawie :) Troche czynnie, chwilami siedzie obok, a polowa mysli jestem gdzie indziej. a niekiedy leze na kanapie i odpoczywam. I Nadyjka jest jak najbardziej tworcza i pomyslow do zabaw jej nie brakuje. Ale zebym mogla np. naprawde w spokoju poczytac albo napisac tu na kafe, to nie ma mowy! No, chyba naprawde krociutko. Zdarzaja sie tez takie dni, za Nadusia sama nie chce zupelnie NIC robic. Nic kompletnie. Chodzi za mna wtedy krok w krok. Doslownie. I : mama juz chodz sie pobaw; mama! no chodz tanczyc, puscialam piosenki przeciez!! ;mamusia! zobacz, chyba narozrabialam!, mamusia, bajeczke trzeba ogladac! itp...... jesli dochodzi do tego ciagle zawodzenie i miauczenie i placz, jak probuje jej wytlumaczyc, ze musi poczekac ( choc mala jednak chwile), to naprawde zaczynam wysiadac. Czasem, ale bardzo rzadko - jak dzis np. - moglam wiecej czasu spedzic przy komputerem albo w spokoju umyc naczynia! ( to wyczyn, bo Nadka do dzis okropnie nie lubi jak myje maczynia). Zagladala tylko, co u mnie slychac i albo szla do pokoju albo przynosila cos do kuchni i spokojnie sie bawila. Takze jest naprawde roznie. Pszczolko - nie obwiniaj sie o nic! a juz na pewno nie o to, ze meczy Cie wlasne dziecko! Od wszystkiego czasem trzeba odpoczac. Pamietam, ze jak mialam jechac do meza i zostawic Nadie na tydzien z babcia, czulam sie po prostu winna i mialam wyrzuty sumienia. Po pierwsze dlatego, ze ja zostawialam, a po drugie - tak jak radzily dziewczyny - mimo wszystko patrzylam na ten wyjazd jak na wakacje i czulam podekscytowanie. Żle mi bylo troche z tym, ze gdzies w glebi ducha przyznawalam im racje. Ale wiem, ze czasem trzeba miec mozliwosc zlapania dystansu do pewnych spraw, do spraw zw. z zajmowaniem sie dzieckiem tez :) Z gory przepraszam za za bledy i ogolna lakonicznosc wypowiedzi. Jutro przyjezdza moj luby i juz naprawde ciezko jest mi sie skoncetrowac.
-
Droga pszczolko, dzis tylko tyle Ci napisze, tak calkiem z praktyki zabaw Nadyjka - nie pamietam, zeby ona kiedykolwiek zajela sie soba sama przez pol godziny ciagiem. Obrazek odmalowany przez Shalle, to u mnie tez utopia. Wszystko robimy razem, naprawde. A teraz ide juz do wyrka, bo oczy mi sie kleja. Dobranoc, laduj akumulatory :)
-
Dynia, kochana, ta moja aktywnosc to tylko w glowie na razie!! ;) nie ma co bic brawo, bo jeszcze nic z tego nie zostalo ruszone chocby o krok do przodu! Musze spadac
-
Hehe, ja sie moze jak wycieraczka jeszcze nie czuje, ale wcale mi do takiego stanu niedaleko ;) Logosm, jestes wielka, tak sobie mysle, ze to wlasnie przez takie dzialania - czyli rzeczy, ktore robisz z mysla o sobie - daja Ci spora czesc energii, jaka mozna zaobserwowac. Po egz. chcialam wprowadzic w zycie kilka zmian dot. tylko i wylacznie mojej osoby. Zaczac prawo jazdy ( to na pewno, w przyszlym tyg. ide sie zapisac, czysta przyjemnosc po prostu ;) ) , zaczac chodzi w koncu na basen, chociaz raz z tyg na godzinke, podjac nauke gry na gitarze ( wiem, wiem, smieszne to) i wziac sie ostro za angielski z pomoca korepetytora, zeby moc sie do kogos w tym jezyku czasem odezwac. Musze jeszcze pomyslec, co zrobic z Nadka w tym czasie ;) Takze Kuk, widzisz, masz racje, nudze sie, wiec pora znalezc sobie jakies porzadne zajecie!! :P :D Ciesze sie, ze sie odezwalas. I nie badz dla siebie taka surowa. Jesli o mnie chodzi, marudz sobie, ile wlezie. W sytuacji jestes bardzo trudnej. Zaciskanie zebow i dotrwanie do porodu martwi mnie, ale trzymam kciuki za realizacje planu :) a jeszcze bardziej za ten bank :) Szkoda, ze jednak zadne zmiany w pracy nie nadejda.
-
Dynia - ciesze sie, ze wszystko w porzadku u Ciebie i dzieciatka. Ale tak jak mowisz - musisz dbac o siebie :) Kuk!! normalnie brak slow... Twoja szefowa naprawde przegina bierz zwolnienie i odpoczywaj! to nie zarty. Jestes dobrym i pelnym poswiecenia pracownikiem. Jestem pewna, ze zmiany jakie maja zajsc (oby) nie groza ci utrata tej pracy, jesli bedziesz chciala tam jednak zostac, wiec zmykaj do domu, choc na jakis czas. Kurcze, dziewczyny, naprawde zaden ze mnie tyran. Co to by bylo jakbym miala jeszcze jakas prace?? choc z drugiej strony, jak slysze, ze mam dobrze, ze nie pracuje, tylko SIEDZE sobie z dzieckiem w domu, emocje budza sie we mnie rozne. W koncu to tez jest jakis rodzaj pracy. Nad dzieckiem i nad samym soba. Shalla - na Nadke tez dziala czasem takie odwrocenie sytuacji. Najczesciej wlasnie jak trzeba wracac do domu :) Karen ko - ja Nadii niemal nie jestem wstanie zmierzyc temp. Ostatnio na wyczucie, reka, bo inaczje sie po prostu nie dalo. jak ona widzi termometr, to wpada w szal. Jak ma np. 38 ( o ile sie zmierzyc) i widze, ze rosnie (wted juz nie mierze) podaje 5 ml paracetamolu. Kiedys zaraz po jego podaniu, kiedy lek nie zaczal jeszcze dzialac, temp. poszla jeszcze w gore, wiec podalam jej lek przeciwdrgawkowy, bo mala ma do nich sklonnosci. Juz wtedy zaczely jej sie w sposob niekontrolowany poruszac raczki i nozki. Shalla - i ja mam nadzieje, ze ten atak histerii sie wiecej u Nastusu nie powtorzy, bo wierze, ze jestes tym przejeta. Nadyjka jeszcze z czyms takim nie wyskoczyla. Tzn. mam tu na mysli, ze nigdy nie trwalo to tak dlugo. U nas w ogole troszke sie wyciszylo, ale naprawde troszke. Najbardziej Nadyjka fiksuje u babci i u pradziadkow. Tam gdzie w domu nie ma problemu, u nich czesto jest bunt :o musze przyznac, ze wyprowadza mnie to z rownowagi. Katrinko! trzymaj sie kochana Co do teletubisiow - Nadyjka lubila je ogladac gdzies w okolicach roczku. Potem pojawil sie tam lew i mis i mala sie przestraszyla i pojawil sie maly dystans do tej bajki ;) i misu i lwie pamieta do dzis. Potem jeszcze potrafila sie na niej skupic, ale juz od jakiegos czasu naprawde rzadko dluzej sie nimi zainteresuje. O wiele bardziej woli Domisie. Niestety, nie puszczaja juz ich codziennie rano - w ogole jakos dziwnie teraz leca. Obie bardzo tego zalujemy. U nas tran nie przeszedl. Ja tez go pije. Staje mi w gardle po prostu. Wiem, wiem, duza dzieczwynka jestem itd., ale naprawde nie moge :o wiecej tego specyfiku Nadyjka wypila ode mnie. zmyka czytac... dla relaksu :D ( poki co przynajmniej )
-
logosm witaj!! trzymam kciuki za operacje Stasia i gratulacje dla Michala za srebro!! Super! Uwielbiam taniec :) Pszczolko - i ty witaj :) gratuluje Dynia - :D usmialam sie z tej bajki Jagi ! no super po prostu! I wydrukuje sobie te przepisy na domowe leki :) Z wyjatkiem syropu z cebuli, to znam ;) Karenko - ja podawalam Nadii ostatnio w takim \"podejrzanym\" stanie Esberitox. Tez lek homeopatyczny. Odpornosciowy. Do tego syrop z cebuli, no i nacieranie. Ale Nadyjka nie miala takiego kaszlu. Za to ja mialam, choruje ostatnio dosc czesto i na kaszel biore Stodal. tez homeopatia. Jak dla mnie rewelacyjny. I dzieciom tez mozna go podawac. Kurcze, ja podobnie jak Kuk mam okropnie krotka do takich sytuacji. Bardzo zaluje i chyba naprawde zaczne co niektore zapisywac. Nie tylko po to, zeby tu potem napisac, ale zeby byl jakis slad. Nie bedzie czego wspominac normalnie ;) Ja tez mam niskie cisnienie. Poszlam do lekarza w ostatniej klasie liceum. Lekarz, sluchajac moich wywodow na temat samopoczucia, stwierdzil, ze szukam wykretow przed nauka do matury! Zatkalo mnie. Zmierzyl mi w kazdym razie cisnienie. I nawet w sytuacji, kiedy bylam poddenerwowana tym, jak mnie potraktowal, mialam niecale 60 na niecale 90 ;) nie mogl uwierzyc. W ciazy mialam cisnienie super ekstra :) pozniej tez sobie mierzylam i najczesciej tez nie jest juz tak niskie. Wspomne, ze i ja nie cierpie na migrene. I bardzo Wam dziewczyny - zreszta jak zawsze - wspolczuje. Nadyjka wciaz walczy z puzzlmi ;) uwielbiam sluchac, jak mowi: oj, to tu nie pasuje... a co to?? ... aaaa... raczka tygryska.... to tu bedzie raczka tygryska... a to drzewko.... eee, to drzewko pozniej...tu nie pasuje, tu nie pasuje, o tu pasuje...mamusia!! juz zapielam cala parasolke!! :D A dzis malowalysmy :) odbijanie raczek bylo na pierwszym miejscu. Jedna zrobilysmy specjalnie dla Taty :) juz ma cos takiego, ale w tej jest jeszcze znak, ze mama tez sie dobrze bawila w odbijanie \"raczki\" :D ;)
-
Nadusia pieknie uklada puzzle :) dzis kupilam jej nowe i jakiez bylo moje zdziwienie, kiedy za pierwszym podejsciem mala ponad polowe ulozylam sama!myslalam, ze skoro nowy obrazek, to "nauka" ich ukladania bedzie podoban przy tych poprzednich. A tu prosze... Te maja po 15 sztuk. Kupilam jej dzis tez takie, ktore maja 30 szt. i nad tymi juz musi popracowac. Ale widac, ze juz bardzo dobrze wie, na czym polega rzecz w ukladaniu puzzli. Bardzo sie z tego ciesze, bo poki co, zajecie to dziala na nia bardzo relaksujaca. I na mnie tez ;) Sporo nerwow nam tez odeszlo w momencie kupna spacerowki - laski. Spacery znowu sa milym sposobem spedzania czasu. Nadyjka nadal spedza sporo czasu na nogach, ale spedza tez czas w wozku. Odpoczywa troche i juz skonczyly sie czasy, ze nozki bola, ze chce na rece itp. Teraz spokojnie mozemy polaczyc spacer rekreacyjny z zalatwieniem jakis potrzbnych spraw. Czuje sie na codzien o wiele spokojniesza i bardzo sie z tego ciesze :) Poza tym, malej minal troszke okres z uciekaniem. byl taki czas, ze w ogole sie mnie nie sluchala i naprawde biegla, totalnie nie patrzac gdzie :( byle dalej. Jakos udalo mi sie ja poskormic i teraz juz naprawde rzadko zdazy jej sie taki wyskok. Najczesciej oddala sie, biegnie, ale jak zawolalm, ze to juz jest za daleko, zwolni albo zatrzyma sie i poczeka albo wroci. I to tez sprawia, ze stresu jej duzo mniej :) No i wrocily czasy grzecznego przechodzenia przez ulice. Jak sie do niej zblizamy, sama mowi, ze jest ulica i ze trzeba dac raczke. I pieknie idzie :) a tez juz byly okresy, kiedy byl przy tym olbrzymi bunt i pokonywanie ulicy wygladalo raczej tak, ze ja ja po prostu pod reke prowadzilam na sile :( albo co gorsza, mala wyrywala sie i biegiem w nogi, czesto wlasnie w kierunki jezdni. No poranoja jakas. Te wszystki zmiany przypominaja mi w koncu moja corke sprzed pazdziernika 2006 r :P Co do spiewania, Nadusia tez chodzi i co chwile cos podspiewuje. A to o kaczuszce, dorotce albo urywki kolysanki. To sa niesamowite chwile. Ale z Jaga z zielono mi jest nie do przebicia, tak, jak Franio z papieroskiem :D A cz waszym maluchom zdarza sie przechodzic regresy w siusianiu na nocnik (czy przy pomocy nakladki)? Moja Nadyjka ostanio wlasnie po raz drugi przechodzi przez cos takiego. Raz odnosilam wrazenie, ze robi to z lenistwa, raz ze naprawde jest to mimowolne.Moja mama i babcia doszly do wniosku, ze pewnie gdzies podmarzla i stad cos podobnego. Moze i mialy racje, bo Nadusia naprawde czesto i w dosc duzych ilosciach sisiu robila. Na razie znowu wszystko wrocilo do normy i mala nie ma wpadek. No i ilosc moczu tez ulegla zmianie.
-
Wodny psikulcu - Zuzia! pieknie! kiedys, jeszcze w podstowce (a przez jednego kolege jeszcze przez dluuuugi i pewnie jakbysmy sie teraz spotkali tez) bylam na podworku nazywana wlasnie Zuzia. Nie mam pojecia dlaczego, ale podobalo mi sie, choc moje imie rowniez zawsze mi bardzo odpowiadalo :) U nas bylby problem z chlopakiem. Juz teraz, kiedy rozmawiamy o ewentualnym powiekszeniu rodziny, sa problemy. Ja odwlekam temam do momentu, kiedy chociaz zaczniemy sie starac. Dziewczynka juz imie ma - Lena. Dobre, jeszcze daleko chocby do staran o dziecko, a imiona juz na tapecie ;) mysle, ze jest to dla nas znak, ze jednak drugie dziecko - jesli los pozwoli - bedzie :) dziewczyny!! dziekuje wam bardzo za wsparcie!!! jejku, wyrzuty sumienia od razu mniejsze :D ale i tak uwazam, ze odpuscilam w tym polroczu za bardzo. Zreszta, ja mam taka okropna ceche - wszystko na ostatnio chwile - no, prawie wszystko ;) cecha pojawila sie u mnie w osmej klasie podstawowki. W siodmej skonczylam edukacje w szkole muzycznej. Okazalo sie potem, ze nadmiar wolnego czasu wplynal na mnie zupelnie deorganizujaco! i wtedy wlasnie zaczelo uczenie itp. na ostatnia chwile i tak zostalo do dzis. Im mam mniej czasu, tym wiecej zrobie. Ale potem okazuje sie - jak zawsze prawie - ze choc zrobilam duzo, to i tak o wiele za malo ;) nie rozumiem do dzis, dlaczego nie umiem sie z tego kolowrotka wykrecic :P Jutro jade, w nd. egzaminy. Trzymajcie kciuki :) Katrin - no, to powodzenia, kto wie, moze za miesiac bedziemy gratulowac i tobie? :D Z mezem zobacze sie za dwa tyg. Przyleci doslownie na chwile, bo na 2 pelne dni. Ale planujemy dluzszy nasz wyjazd - ok. 3 tyg. - do niego gdzies w okolicach maja. Wszystko zalezy od ewentualnych poprawek :O ;) no i nastepnych egz. Kuk - udanego spotkania z rodzina Myszonow!!!! :D i uwazajcie na siebie!! Ucalowania, pa!
-
Kurcze, znowu narobie sobie zaleglosci... przynajmniej cztam. Z komentarzami jestem tak daleko, ze nie nadrobie. Odnosnie jedzenia:) narzekac nie moge, choc ostatnio wlasnie Nadyjka zaczela zmieniac forme jedzenia sniadan i kolacji. Juz nie siedzi ladnie i grzecznie przy swoim stoliku. Najpierw zaczyna sie od marudzenia, ze ona tego, co jej przygotowalam nie chce. Potem oczywiscie nie chce siadac przy stoliku. Wedruje po pokoju i nie patrzy w strone jedzenia. Jezeli wiem, ze to, co jej przygotowalam nie nalezy do potraw, ktore \"od zawsze\" niezmiennie lubi, po prostu kolejna proba przekonania do czegos, to przygotowuje jej cos innego. Ale jesli jest to cos, co zawsze ladnie zjada, zostawiam. Ile zje, tyle zje. Najczesciej w koncu siegnie po jedzenie, bo wie, ze ja nic innego jej nie zrobie ;) Na sniadanie i kolacje ma mniej wiecej: -kanapki (z serem zoltym, wedlina, miodem, jak jej zrobie np. z jajkiem i odrobinka majonezu, to zje sam majonez) -kielbasa (ketchup) -jajecznica, ale od jakiegos czasu to roznie bywa, raz zje pieknie, raz nie tknie prawie nic -buleczke maslana z maslem orzechowym -sporadczynie DANIO z jakims pieczywem - to raczej ma na drugie sniadanie Drugie sniadanie -banan, sporadycznie jablko -DANIO Na razie Nadka nie uznaje np. budyniu, kisielki tez odpadaja, wiec jakies takie dania plus owoce nie maja u nas miejsca.W sumie daaaawno nie probowalam... Obiad: zupy bardzo lubi, wiec moge wymyslac. Nie przepada za buraczkowa. Inna nie przychodzi mi do glowy. Nie zjada w calosci brukselek czy brokulow, wiec je rozgniatam i jakos przelknie. ale ostatnio w ogole ich nie kupuje, bo sa po prostu okropnie niedobre. Ziemniaki w drugim daniu roznie je. Jak podam, to cos tam zawsze zje, wiec ogolnie nie narzekam. Mieso je zawsze, wszedzie, pod kazda postacia. Oby tak dalej :) Zauwazylam, ze do pomidorow sie przekonala. Na razie wcina do drugiego dania ogorki kiszone, sporadycznie kapuste kiszona. Marchewke w zupie zjada najchetnieje, przy drugim daniu srednio.Groszek jest bee. Dlatego ja najczesciej serwuje jej wlasnie zupy. W nich zje niemal wszystko. Lubi pierogi z miesem z dodatkiem masla. Placki ziemniacze czy naslesniki na razie odpadaj. ale to moze dlatego, ze ja ich nie robie. Sporadycznie ma mozliwosc u babci czy u prababci sprobowac. Widze, ze jej za bardzo nie podchodza i jakos nie mam motywacji do przygotowywania ich. Nie wiem, co jeszcze moglabym dodac. Caly czas od ostatniego wpisu sie uczylam. Jakos dzis juz stracilam motywacje :( nie mam sily a nad ksiazkami od wczoraj zasypiam, nawet po kawie, ktora regularnie od prawie dwoch tyg. pije ok.19. I tak sporo zrobilam, ale to tylko dlatego, ze mam nieoceniona pomoc w tym tyg. w postaci moich dziadkow. Prowadzilam Nadie do nich i uciekalam do bibliotek Nadka codziennie od pon. spedzala u nich po ok. 3,5 godz. sama. Gdyby nie oni, to juz kompletnie nic bym nie zrobilam. Do tego wieczorne posiedzenia do polnocy. Nauczylam sie czegos na pewno, ale i tak w tym semetrze zawalilam. To co teraz robie, powinnam byla zrobic w zeszlym roku, a teraz faktycznie sie tego troche pouczyc. A tak czytam i czytam i licze, ze cos mi w glowie zostanie. Dobra koncze ten temat, przynajmniej na razie :P macie juz to za soba, powazniejsze sprawy na glowi, a ja tu gledze... no wlasnie...!!! !!! Kuk - mam nadzieje, ze w koncu zmienisz te cholerna prace!wiem, jak bardzo jest to mimo wszystko trudna decyzja i ile przyniesie zmian, ale jestem przekonana, ze beda to zmiany na lepsze!! szefowa po prostu podla! uwazaj na siebie! spadam, do ksiazek
-
Wrocilam od meza prawie 2tyg. temu(bylo.... hmmmm.... cudownie....brak slow na opisanie tych kilku dni, teraz po powrocie jeszcze bardziej tesknie za nim... ) i dzis juz jestem po pierwszej turze egz. Poszlo mi najgorzej ze wszystkich sesji :o za dwa tyg. kolejna tura. A potem pewnie poprawki. Wprowadzilam w zycie dwa powiedzienia : nie ja pierwsza i nie ostatnia i kiedys musi byc pierwsz raz :P staram sie nimi pocieszac. Wspomne tylko, ze jechalam jednak pociagiem dzien wczesniej.Nocleg w wawie. Jechalismy calkiem inaczej niz zwykle. W domu nie bylo mnie tylko1,5 dnia :) a nie jak zawsze do tej pory prawie 3!Myshko, kuk - dzieki za troske odnosnie dylematow zw. z ta podrowa dynia :D GRATULUJE!! u lekarza chyba jeszcze nie bylas, ale mam nadzieje, ze nie pospieszylam z gratulacjami! Kuk - jejku... przerazajaca ta historia ze zlym wiekiem ciazy!!! wspolczuje bardzo przezyc i ciesze sie niezmiernie, ze wszystko jest juz jasne :) Katrin - jak dobrze, ze Twoj maz wyszedl z wypadku calo! Shalla - trzymam kciuki za sprawe!!!!! Ja dzis wlasnie bylam w sadzie z moja mama (przyznanie emerytury) i nawet nie chce mi sie pisac, jak to wygladalo... po prostu szok... w kazdym razie sprawa przegrana. Nosi mnie, jak o tym wszystkim mysle, wiec moze na tym poprzestane. Na koniec tylko : niech zyje sprawiedliwosc!! (za myshka) :) gdzies ona jest na pewno.
-
No wlasnie Myszko, dzici nie robia nic na zlosc. I zgadzam sie z tym ogolnie. Ale jak patrze czasem na Nadusie w jakiejs sytuacji, to ciezko jest mi tak myslec. Z perspektywy doroslego zachowuje sie zlosliwie i prowokacyjnie ;) i jest uparta!!!!! okropnie!!!! czasem niestety zdarzaja mi sie wybuchowe reakcje. Przyznaje sie bez bicia :( Ale jak po kilkanastu minutach spokojnego podejscia do tematu, nie ma efektow, przychodzi taka chwila, ze juz nie potrafie byc grzeczna i delikatna. Mowie, prosze, tlumacze... a ona tylko nie, nie, nie... Wiecie, ze Nadyjka w ogole nie mowi \"tak\" ? Jak np. pytam czy chce banana, to zamiast tak - jesli chce rzecz jasna - odpowiada - chce. I tak jest w innych takich sytuacjach.
-
Ja tez bym mogla troche napisac o wymyslach Nadii. Miewa ona niestety ostatnio takie etapy. Sa dni ( pod rzad) ze jest super, naprawde, zadnych wiekszych scysji.Tak bylo do ok. pazdziernika ubieglego roku. Od tamtej pory mala miewa okresy calkowitego buntu na wszystko. Z wyjatkiem jedzenia. Najbardziej daje czadu podczas przygotowania sie do spaceru. Jak mam z nia wyjsc z domu, to fala goraca mnie oplywa. I dziewczyny, uwierzcie mi, rece mi juz nie raz opadly :( Ostatnio Nadia np. mowi, ze ona zostaje i ... zostala. Wyszalam z domu i stalam pod drzwiami moze ok. minuty. Wracam, a ona siedzi w pokoju i sie bawi :o wiem, to zadna metoda, ale wczesniej jak mowilam, ze zobacz, mama sie ubiera i idzie na spacer, pooglada sobie kotki, pieski itp. itd. czyli wymienialam to, co ja najbardziej interesuje podczas wyjscia. Pomagalo. Potem juz nie musialam tyle mowic, zeby mala pozwolila sie normalnie ubrac. Teraz znowu fiksuje i niczego nie slucha... Staram sie jak moge tlumaczyc, ze przeciez wrocimy np. do ukladani klockow itd., podejsc ja jakos delikatne i jednoczesnie dac do zrozumienia, ze i tak pojdziemy, wiec moze lepiej by bylo, jakby tak bez nerwow ;) Na rozne dni, rozne metody, ale od wczoraj i tak jest placz. Podobnie na spacerach. Nerwowo. Dzis juz bylo dobrze, ale to pewnie dlatego, ze wziela pewna zabawke i jakos tak latwiej bylo jej mnie sluchac. Żalosny, mocny placz towarzyszy nam podczas mycia naczyn. Bylo juz ok. Teraz powrot placzu. Podobnie, jak susze wlosy. I w sumie na tym koncza sie kryzysowe sytuacje. Wiecie, ja tak naprawde nie mam wprawy w bardzo wielu sytuacjach. Po prostu nie wiem, jak sie zachowac, bo ona nigdy nie byla AZ TAKA oporna. Jestem pewna, ze popelniam gdzies bledy, moze jestem za ostra (??), ale ja nie mam zamiaru pozwolic, zeby ona PRZEDE WSZYSTKIM ustalala zasady. Zgadzam sie z myszka, ze czasem trzeba skapitulowac, w koncu dziecko w wieku naszych pociech, odkrywa wlasnie, ze jest osobna osoba i moze miec swoje zdanie. Niech poczuje, ze ma na pewne sprawy wplyw. Ale wiadomo, ze sa granice!Rozne w roznym wieku, ale jestem zdania, ze jak sie raz naprawde poddam, to bedzie poczatek mojego konca ;) Jestem przekonana, ze w przypadku Nadii to jest czysta walka!! Proba sil, kto wygra. Ostatecznie stawiam na swoim, ale jakos nie czuje, zebym wygrywala :( Jejku, mialam skonczyc po pierwszym zdaniu i napisac, ze wiecej dodam, jak juz wroce z wyjazdu ;) O 18 ruszam. Nadka bedzie pod opieka babci. Nie jest to osoba, ktora pozwala sobie wejsc na glowe, ale wiadomo, Nadka ja przetrenuje na bank :o ona wie, ze babcia mimo wszystko pozwala na wiecej. Latwiej ja zlamac ;) Wiem, ze te rozlake ja bede o wiele bardziej przezywac. Nadyjka absulutnie za mna teskni. Oczywiscie, jak wracam do niej, to pieknie mnie wita. Usmiecha sie radosnie, piszczy, i cudownie przytula, ciagnac za szyje, ale mam nie odparte wrazenie, ze ona po prostu nasladuje nas, doroslych!!!! :D My tak sie witamy. Lekko przytulamy i dajemy buziaka w policzek. Ale moze sie myle... Moze jednak nie uwaza mnie za potwora (na tle babcia i pradziadkow na pewno tak wychodze)... dobra, spadam!!! do za tydzien!!!
-
hej :) Stasiu, wszystkiego dobrego, zdrowia, zadnych trosk i zeby kazdy kolejny dzien byl radosniejszy od poprzedniego ;) dynia- ale ci zazdroszcze grzecznej jagi u lekarza ;) dzis do przychodni zabralam z nami moja meme. Albo ona zabrala nas - pojechalysmy w koncu samochodem, bo wieje caly czas, ze malo lba nie urwie. Nadusia dosc szybko sie oswoila, ze wciaz powtarzala, ze ona do lekarza nie idzie ;) W poniedzialek ide na badania krwi, a we wtorek po odbior wynikow i od razu do lekarza na wizyte. Bedziemy mialy przezyc ze hej! Jak widac ucze sie namietnie ;) a potem bede plakac, ze poprawki, ze KASA na poprawki itd. itp. ale dzis czuje sie juz takzmczona, ze nie mam normalnie sily na nic. Tylko wylozyc sie w lozku hmmm.... I na koniec najradosniejsza wiadomosc!! w czwartek zobacze sie z moim mezem!!! :D jade do niego na kilka dni. Niestety bez nadii, ale mam nadzieje, ze jak zrobi sie cieplej, odbijemy to sobie i wtedy juz polecimy do niego na dluzej, na jakies 2-3 tygodnie :)
-
hehe, to powodzenia! :D ja ide do lekarza jutro(w swojej sprawie) i zobaczymy, jak Nadka sie spisze... moze jednak zdecyduje sie na jakas pomoc i podrzuce ja do babci czy pradziadkow:P Tym bardziej, ze popoludniami mamy taka pogode, ze szkoda psa na dwor wypuscic. W nocy byla taka zawierucha, ze dopoki sie nie skonczyla, oka nie zmruzylam!! myslalam, ze mi zaraz szyby w oknach powypadaja;) przyznaje, ze normalnie sie balam ;) dzis okazalo sie, ze moja mama (mieszkamy teraz w tym samym bloku z identycznymi oknami ) tez miala takie obawy hehe...
-
dynia - to super :) moj pediatra - i jeden i drugi w zasadzie - tez sa mili. Ale chyba tylko mi sie tak wydaje. Nadka jest tak na nich uczulona, ze jak widzi kogos (gdy np. stoimy gdzies w kolejce) podobnego do nich, calkowicie sie zmienia. Klei sie do mojej nogi i chce na rece! Nawt nie che myslec o zakrapianiu czegos do oka. Jak jedno jej ropialo, lekarz wiedzac, co mnie czeka, przepisal mi srodek w formi masci, ktora zakrapiac mozna w trakcie snu. Jak sie podgrzeje w dloni w ogole nic nie czuc. Faktycznie :) inaczej nie byloby mocnych hehe...
-
Katrin - trzymaj sie jakos!! wykorzystywanie w pracy jest tak powszechne niestety, ze wiem, ze czasem trudno sie postawic :o nie podoba sie, to spadaj, na Twoje miejsce znajdzie sie mnoswto innych chetnych. Pewnie tego sie boisz. Ja mimo ze nie pracuje, posrednio tez sie z tym spotykam. Mam mnostwo takich przykladow. Moja kuzynka np. przepracowala w ostaniej firmie prawie 4 lata i tak szefostwo obchodzilo prawo, ze ciagle miala przedluzane umowy. Nie bylo szans o prace na czas nieokreslony.Nie wspomne o psychicznym terrorze jaki tam panowal. W koncu rzucila te robote i wyjechala do hiszpanii do siostry zbierac truskawki, zabierajac ze soba mlodsza corke (4,5) i zostawiajac tu meza i starsza 12letnia corke :( Jakos trzeba sobie radzic. A ja dostalam dzis po znajomosci propozycje pracy. Jako stazysta za 450 zl. Na opiekunke nawet by mi to nie starczylo. Tak to u nas wyglada. Wiekszosc bierze stazystow, zeby jak najwiecej oszczedzic. Potem cie zmieniaja na innego i tak w kolko.Jak tu zyc? Kuk- ja te jestem zaskoczona tym, ze Nadia tak dobrze sie czuje w internacie! Nie wiem dokladnie jak ona postrzega te dzieci. Wiesz, fizyczne, wzrostowo ;) na pewno traktuje je jak mnie, babcie czy pradziadkow. Wiekszosc z nich ma kilkanascie lat i sa mniej wiecej mojego wzrostu. Przynajmniej takie dzieci ma pod opieka moja mama. A z nimi ma najwiekszy kontakt. Intelektualnie, wiadomo, poczatki szkoly podstawowej przewazaja. Albo i nie. Bardzo roznie. Ale czy ma to dla niej teraz jakies odczuwalne znaczenie? Mysle, ze nie. Te dzieci po prostu poswiecaja jej czas, bawia sie z nia, tancza, rysuja... A ona uwilbia miec towarzystwo. Moze mysli i cieszy ja ta mysl, ze istenieja tacy \"dorosli\", ktorzy nic innego nie robia tylko sie z nia bawia :D ;) Nie to, co mama... :) W poniedzialek wybieram sie do przedszkola. moja kolezanka, ktora pracuje w internacie ma tego psa, ktory jest wykorzystywany do np. rehabilitacji dzieci. zapomnialam kompletnie teraz nazwe tej rasy :o w kazdym razie ma w przedszkolu spotkania z grupa trzylatkow. A ja tam tez chce zrobic praktyki. Dyrektorem przedszkola jest zona mojego znajomego ze studiow. Mam wiec nadzieje, ze zgodzi sie, zebym np. na te zajecia zabierala Nadyjke ze soba :) bardzo mnie ciekawi, jak Nadka zareagowalaby na taka duzo ilosc dzieci w podobnym wieku w jednym miejcsu. Na pewno byloby to kolejne ciekawe doswiadczenie. Oby pozytywne ;) A psa tej znajomej bardzo lubi. Przeraza ja troche wielkoscia, ale niesamowicie sie eksctytuje, jak ma okazje go dotknac:)
-
Dynia -konieczne daj znac, co z Jagodka. a do okulisty dlaczego?? kontrola czy z konkretnych przyczyn chorobowych? ja nie bylam z Nadka u okulisty jeszcze. Lekarz pediatra na podstawie rozmowy ze mna dochodzil zawsze do wniosku, ze nie ma potrzeby do niepokoju... Kuk, wodny psikulcu - wmoim miescie jest jeden sklep z ubraniami ciazowymi. Tzn. przede wszystkim sa tam ubrania dla dzieci i maly dzial dla kobiet w ciazy. Ja kupilam tylko spodnie jakies 2 miesiace przed porodem. A tak to mama mi troche rzeczy uszyla, no a lato przechodzilam w spodnicach i bluzkach tych, co zwykle. Wydatkow duzo nie mialam, ale to pewnie dlatego, ze nie pracowalam, choc wszystko zalezaloby od tego, jaka to bylaby praca. Moze nic nie musialam zmieniac w garderobie.
-
Za nami bardzo ciekawy i udany dzien :) Najpierw wizyta u pradziadkow - to akurat nic nowego, staramy sie byc tam dosc czesto, a w najgorszym z najgorszych przypadkow raz w tygodniu. Nadyjka bardzo lubi byc pradziadkow. Pewnie dlatego, ze do zabawy czy chocby w ogole, do towarzystwa jest ktos jeszcze oprocz mamy. No i pradziadek... ktory pozwala na dosc wiele ;) a potem wola mnie na ratunek, jak Nadka zaczyna go wykorzystywac ;) ma, na co sobie zasluzyl hehe.. ;) :P potem krotka podroz autobusem do pracy do babci. Nadusia uwielbia jezdzic autobusem, czesto korzystamy z tego srodka, chocby dlatego, ze Nadyjka nie bardzo juz lubi spedzac czas w wozku. Nie bede wnikac dlaczego, ale od pazdziernika tego roku moja mama pracuje w internacie w specjalnym osrodku szkolno - wychowawczym( ww tym samym osrodku w szkole przepracowala ostatnie ponad 21 lat). A ja ta mam praktyki. No i zabieram ze soba Nadke. Jestem naprawde zdziwiona tym, ze ona nie boi sie tam byc. Jak sie wiekszosc dzieci zbierze w internacie, to jest taki eee... sajgon..., ze nawet ja czasami reaguje strachem ;) ja nie rusza bieganina, krzyki i to, ze co chwile ktos do niej szybko z okrzykiem uwielbienia podbiega ( no moze czasami i niektore osoby). Ale jak zawsze wychodzilysmy do domu z placzem. Nawet podroz autobusem jej nie przekonywala ;) Ja tez lubie ja tam zabierac. Cieszy mnie fakt, ze ma kontakt z dziecmi. Dla niej to sa pewnie dorosli ludzie, ale mysle, ze takie spotkania na pewno ucza ja otwartosci i nabierania pewnosci siebie. Zauwazylam, ze spokojnie moge przebywac w innym pomieszczeniu, ona sie nie boi i spokojnie sie czyms zajmuje. To ja raczej ciagle uwazam, zeby miec ja na oku. I oczywiscie mam! Znam troszke te dzieci i wiem, ze przerozne moga miec pomysly, niestety. Ale jestem po to, zeby czuwac. A Nadyjka niech zbiera doswiadczenia ;) Rozpisalam sie okropnie! Mam nadzieje, ze nie zanudzilam, ale mialam potrzebe napisania o tym ;) wiecie.... zeby tematy ciazawe nie zaczely krolowac :P heehe.... zartuje oczywiscie. dziewczyny, macie tu pisac o wszystkim! niczego nie pomijac :)
-
Kuk - powiedz, dlaczego mialam przeczucie, ze to wlasnie ty zaraz sie tu zjawisz i zaoferujesz wyslanie zdjec :D dzieki :) Co do spraw organizacyjnych... mam kolezanke, ktora druga coreczke urodzila, jak pierwsza miala 1,5 roku :) jej maz i rodzice pracuja. W zasadzie od pn do pt od 9 do 17 (czasem duuzo dluzej) jest z dziewczynkami sama. Maz nie pracowal przez pierwszy tydzien od dnia urodzenia mlodszej. Czyli tyle, zeby jakos sie pozbierac. Nie wiem jak ona to organizuje, ale radzi sobie:) ogolnie mowila, ze samo sie wszystko jakos uklada. Do tego mieszkaja w kawalerce ;) To tak w skrocie.
-
Katrin - ciesze sie, ze jest juz lepiej :) dynia - no nie wiem, o co chodzi, ale dostaje ciagle info, ze nie dochodza do ciebie wiadomosci ode mnie :( totalnie sie na tym nie znam. Co mozna zrobic? do innych dziewczyn doszly i tylko do ciebie nie. Moze ktoras z Was, jak bedzie miala chwilke, wysle dyni ostatniego maila ze zdjeciami, ktorego dostala ode mnie dostala, co? prosze :) na razie musze uciekac,
-
Ja rowniez skladam najserdeczniejsze zyczenia Leonkowi :) zdrowia, mnostwo energii, zeby rodzice sie nigdy z Toba nie nudzili ;) i duzo usmiechu! Pati - ja tez ostatnio nic nie dostalam. wczeniej tak, ale w ostanich dniach nic :( Logosm - mnie rowniez bardzo przykro z powodu smierci wujka :( Napisz, czy cos sie ruszylo w sprawie Twojej dzialalnosci? :)
-
dynia - do mnie w wolnej chwili chocby pustego maila. Dostaje zwroty, wiadomosci do Ciebie nie dochodza. Zdrowiejcie szybciutko!! Kuk- dziekuje bardzo za cieple slowa pod adresem mojego wygladu :D fryzure wyobrazalam sobie zupelnie inaczej. Chcialam, zeby byla bardzie... nooo... swobodniejsza powiedzmy. Mialam wrazenie, ze wygladam jak jakas matrona. Oczywiscie wszyscy mowili, ze dobrze, ze ladnie itd., ale co mieli mowic? :P Za to juz jakis czas po slubie odwiedzila mnie kolezanka. Pyta sie o zdjecia, wiec jej pokazuje. A ona pierwsze co mowi to : jezu, Monia, wygladasz jak stara baba!!! :D Juz wtedy naprawde bylo mi tylko do smiechu i szczerze przyznalam jej racje ;) Za to wszyscy chwalili sukienke i mnie sie ona tez baaardzo podobala. Wlasnie musze ja oddac do pralnie chemicznej z nadzieja, ze usuna z niej tluste slady calych raczek mojej Nadyjka ;) dorwala sie do niej, jak mierzyla ja moja mama przed zabawa sylwetstrowa ;) Jeszcze co do Rybomunylu, czy cos takiego. Nadka tez go bierze :) ma on chronic przed infekcjami bakteryjnymi (babka w aptece powiedziala, ze przed wirusowymi nie chroni ) )drog oddechowych. Lekarz oczywiscie stwierdzil, ze Nadka choruje stosunkowo rzadko, ale skoro mnie to tak martwi, to zalecil te kuracje. Na pewno nie zaszkodzi. Dzieki za propozycje noclegu Chyba jednak skorzystam z tej najmniej wygodnej fromy podrozy. Autobusem, na egz. i do domu :o zalezy mi i na pieniadzach i na czasie. Nie chce za bardzo obciazac mamy opieka nad Nadia. Życzenia powodzenia na egz przydadza sie jak najbardziej!!!!!!!
-
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku :) Ja Sylwestra spedzilam z Nadia i z Mery. Mery to suczka, ktora wzielam na czas zabawy sylwestrowej mojej mamy :) Takze towarzystwo przednie ;) nie przywiazuje zbyt duzej wagi do tej nocy, wiec baaaardzo smutno mi nie bylo, tylko troche bardzo :P ;) Swieta tez jakos przezylysmy. Nadka nadaje im klimat, wiec mnie na pewno bylo lzej niz jej tacie :( Egzaminy mam w lutym. Znowu czekaja mnie 2 wyjazdy do Wawy. Tym razem jednak skorzystam chyba z autobusu. Co prawda, nie odpowiada mi za bardzo nocna podroz(ok.8-9godz.) i przyjazd w zasadzie od razu na egz ( po podrozy marze o kapieli, czyms cieplym do jedzenia, chwili oddechu), ale z drugiej strony kusi fakt, ze zajmie to wszystko ok.doby, a nie prawie 3. No i taniej. Bez noclegu i mozliwosci zagladania do sklepow ;) A przede wszystkim teraz pociagiem musialabym jechac z przesiadka!! Dziekuje bardzo. Teraz egzaminami jestem jeszcze bardziej przerazona, bo nie bedzie samowolki w zajmowaniu miejsc. Pokazujesz legitymacje, nr i siadasz tam, gdzie wyznaczyli ci miejsce. Chyba za duzo osob zdaje ;) nie powiem, scigac czy chociazby sprawdzac odp. z innymi, to nie byl bardzo duzy problem. Ja co prawda staram sie byc przygotowana, ale i tak duzo korzystalam z pomocy albo pomagalam innym. Przyznaje sie, ze bez zadnego, najmniejszego wsparcia, to chyba bym bez poprawek I roku nie zaliczyla.... :o Pomarudzilam troche o szkole i juz mi lepiej ;) sorry, jak przynudzam. Juz i tak uciekam. dobranoc!!
-
Myshko - wyslalam :) Katrin - :D
-
Katrin - wyslalam :)