Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Nikii

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Nikii

  1. Katrin - witaj :) trzymam kciuki, zeby bylo juz tylko lepiej. Dynia- i ja bardzo chetnie skorzystam z Twoich pomyslow kulinarnych :) Shalla - Nastusia musiala byc naprawde rewelacyjnie cudowna :) ale babeczke zagiela :D nie wyobrazam sobie Nadii w takiej sytuacji, w ogole. Ostatnio Nadyjka zaczela uzywac slow \" w ogole\" i \"faktycznie\". Np. gdzie sie tak w ogole podzial moj smok? :) smieszy mnie tym niesamowicie. Kuk - Franio i mnie zachwycil swoim pieknym, dlugim i poprawnym zdaniem :) uzycie czasow do pozazdroszczenia, naprawde :) Nadyjka ostatnio tak wytluczmaczyla cos starszej koleznace, - dziewczynko, nie zjezdzaj na brzuchu, nie wolno, bo upadniesz, o tak ( tu sklon do ziemi) i rozbijesz sobie glowe :) Lubie tez sluchac jej, jak kladzie lale i misie spac - \"poloz sie tutaj laleczko, o tak, poczekaj, na poduszeczce, teraz cie przykryje, ooooo, pospiewam aaa aaa kotki male dwa, dobranoc i spij, rozumiesz?\" Rozbraja mnie tym rozumiesz na koncu. Albo kiedys puscila piosenki, patrzy, co robie i mowi - mamusiu, myjesz naczynia?? nie myj teraz, przeciez poczekaja! chodz potancz, przeciez puscialam piosenki! ;) i dalej, jak jednak upieram sie konczyc mycie - nie podobaja ci sie? to puszcze inne! ;) Przypomnialo mi sie wlasnie cos, co bardzo mnie kiedys rozsmieszylo. Nadyjka znudzona juz transmisja skokow ( wcale jej sie nie dziwie) chciala posluchac piosenek. Poszlam na kompromis. O siodmej mowie malej, zeby wlaczyla telewizor, bo zaraz bedzie bajka. Mala idzie, wlacza telewizor, widzi lecacego pana X i mowi, uderzajac w lekki lametn - o booooze! znowu skoki! ;) Dobra, spadam, spijcie dobrze
  2. Jejku dziewczyny, kompletnie nie potrafie sie na niczym skupic. Juz tyle razy zasiadalam w ostatnim czasie, zeby napisac tu cos na poruszany temat i w zadnym razie nie umiem tego przelac. W ogole mam takie zaleglosci w roznych sprawach, ze glowa boli. I wiem, ze dopoki tego w koncu nie zrobie albo chociaz nie zaczne, to bedzie gorzej. Ale normalnie nie moge sie za nic zabrac! Pszczola - wiem, co przezywasz, piszac o zlosci, ktora chcialabys wykrzyczec i wytupac ;) wlasnie caly zeszly tydzien chodzilam, jak bym co najmniej po szkle stapala. Wciaz poddenerwowana i wsciekla. Nadii tez sie raz oberwalo. Choc sama tez przesadzila. I przesadza do dzis. Wrocily fochy w czasie ubierania do wyjscia z domu, a mnie juz po prostu brak pomyslow. Wyszlam kiedys w koncu bez niej, wzielam wozek i zabawki do piaskownicy. Powiedzialam, ze ide, a ona na to, ze dobrze, ze poczeka na mnie, bedzie sie bawic. Wyszlam. Po chiwli wracam ( wiadomo) a ona faktycznie siedzi i sie bawi. Nawet nie zwrocila na mnie uwagi. Jakims podstepem udaje mi sie wyszykowac, ale znowu czuje, ze mam coraz mniej cierpliwosci w tym temacie. Nadia w kontakch z dziecmi zachowuje sie roznie. Mam wrazenie, ze ile sytuacji, tyle wnioskow mozna by wyciagnac ;) Przechodzila etap nietykalskiej, ale bez placzu. Raczej odwrotnie. Nadyjka od razu bronila sie slowami - nie ruszaj mnie, nie dotykaj, zostaw. Niestety czasem dochodzilo do tego cos w rodzaju popychanie, ale jakby na odleglosc. Nie na odleglosc natomiast popychanie tez sie zdarzalo. Na samym poczatku, jak mala np. bawila sie na slizgawce sama i w pewnym momencie przychodzilo inne dziecko, ona potrafila mowic ( i do dzis to sie jeszcze zdarza, ale teraz juz sama sobie powtarza, ze tak nie wolno mowic i robic i jest luz) uciekaj dziewczynka, to moja slizgawka. Problem w sumie juz nie istnieje. Ze starszymi dziecmi jest identycznie jak u Frania. Z mlodszymi ogolnie problemu nie bylo. Dystans duzy i raczej samotna zabawa byly charakterystyczne rok temu w okresie wakacji. Teraz Nadie raz towarzystko interesuje, raz nie i sama sie soba zajmuje. Bardzo lubie jednak, jak mala gania z innym dziecmi w mniej wiecej swoim wieku. Cieszy mnie fakt, ze podaje im czasem raczke i sama niekiedy ja pierwsza wyciagnie. Choc powtarzam - jak jakis gest nie spodoba jej sie ze strony towarzysza - od razu jest obronna reakcja. Wtracam sie, jak reakcja Nadyjki jest jednak zbyt gwaltowna ;) Nadyjka spokojnie podzieli sie zabawkami ( co prawda musze ja troche zachecic, ale reakcja jest natychmiastowa i naprawde szczera, czesto sama cos jeszcze innego odda) , ale jak jakiejs dac nie chce ( bo np. oddala juz jedna lopatke, a druga akurat kopie), to nie poddaje sie latwo i w zamian proponuje dziecku cos innego. Sa jednak sytuacje, kiedy mala rozda wszystko co ma ( nie rozumiem jak mozna wyjsc z dzieckiem do piaskownicy i nie wziac chocby lopatki i wiaderka!!, codziennie obserwuje takie sytuacje, kiedys w piaskownicy bylo dziesiecioro dzieci i tylko Nadia i jedna dziewczynka mialy jakies zabawki ) i nagle cos tam by chciala odzyskac. No i wtedy jesli inne dziecko nie chce oddac i jego mama, widzac to, nie reaguje, wkraczam i pomagam Nadii. Rzadko to sie zdarza i nie wiem, czy robie dobrze, ale czasem czuje, ze musze. No, to kobyla, ze hej mi wyszla. Mam nadzieje, ze nie pousypiacie podczas czytania tego czegos, jesli w ogole dotrwacie do konca ;)
  3. Co do roznicy wieku miedzy rodzenstwem - o tym jest ostatnia czesc mojego postu :)
  4. Mnie artykul przerazil. Dopiero widze, jaka mam wiedze na ten temat. Zadna :( Kompletnie nic mi sie w tym artykule nie spodobalo. Co do roznicy wieku - mam o 4 lata starszego brata i roznie to z nami bywalo ;) najlepiej jednak bylo, jak zaczelam chodzic do liceum. Bylo naprawde ekstra :) bywalismy w tych samych miejscach, mielismy na siebie oko. Na szczescie mielismy, przynajmniej ogolnie, podobne gusta muzyczne, a ze dzielilismy pokoj, bylo to naprawde wazne ;) Czesto wspolnie spedzalismy wieczory przy piwku w ulubionym miejscu. Pamietam, jak zabieral mnie na przejezdzki poza miasto, zebym mogla sobie spokojnie zapalic :P albo jak przekonal mame, zeby pozwolila mi wyjechac w gory z grupa znajomych w wakacje po pierwszej klasie liceum :) Cale mnostwo mam takich wspomnien. Potem sie wszystko popsulo, ale wiem, ze nadal moge na niego liczyc. Co do rodzenstwa - ile ich jest, tyle teorii. Mysle, ze to jest tak jak z porodem. Ile kobiet, tyle rodzajow porodow ;) wiek, plec, charakter... wszystko ma znaczenie. Co wieksze, pojecia nie mam. Znam siostry, miedzy ktorymi jest rok roznicy i swietnie sie dogaduja, a znam takie, ktore dogadac w ogole sie nie potrafia.
  5. Ale nie jestem I rozmyslam - mialo byc oczywiscie ;)
  6. No wlasnie, zawsze, jak jest na tepecie w mediach jakis taki temat - jak te szczepionki - nachodzi mnie mysl, ze to tylko i wylacznie dla kasy :o stad tez takie watpliwosci... ale jest tez mysl, ze jesli szczepionka nie szkodzi, a moze pomoc to... i kolko sie zamyka. Jakbym byla ustosunkowana tak pewnie do takich spraw, jak Shalla, to media nie robilyby mi tak latwo wody z mozgu. Ale nie jestem o rozmyslam ;) matylde, widze, ze mamy rozne informacje odnosnie podawania tych szczepionek. Trzeba by to jeszcze sprawdzic.
  7. Matylde - ja tez powaznie zastanawiam sie nad wspomniana szczepionka. W aptece powiedziano mi, ze szczepi sie trzy razy. jedna szczepionka kosztuje ok. 200zl. Czyli razem 600zl. Oczywiscie na dziecko nie zuzywa sie calej szczepionki. Mowili, ze czesc, ktora zostanie mozna sobie podac. Ogolnie na temat szczepionek nie mam konkretnego zdania. Nigdy za bardzo w ten temat wnikalam. Moze czas najwyzszy. Przeciw grypie nigdy siebie ani corki nie szczepilam. Jakos nie czulam sie przekonana. Ale to zdanie naprawde wyplywa tylko z, no nie wiem, intuicji... Nie ma zadnych podstaw medycznych.
  8. Ja na chwile. Wczoraj zjadlo mi post i juz nie mialam sily go odtwarzac, bo byl dosc dlugi. A dzis znowu padam po prawie calym dniu na dworze z Nadyjka. Matylde witaj! Bardzo milo, ze do nas dolaczylas :) elffiku - trzymajcie sie kochane okropnie mi przykro, ze wciaz borykacie sie z chorobskami :( nie dajcie sie!! buziaki Myshko - tylko jeszcze ja wspomne o zrebaczkach. I mnie bardzo bardzo smutno, ze tak sie to wszystko skonczylo :( Pszczola - jestem pewna, ze niedlugo oswoisz sie z mysla o blizniakach :) wiem, ze latwo mi tak mowic, ale inaczej byc nie moze ;) slyszalam, ze niekiedy kobiety dowiaduja sie o tym, ze maja blizniaki w trakcie porodu ;) takze lepiej teraz niz dopiero wtedy hehe... Katrinko - odezwij sie. I Fisa tez cos znowu nam ucichla..
  9. A niedawno mowie do malej, ze jakos tak kiepsko sie czuje i ze sie chyba poloze na chwile. Nadia patrzy na mnie ze zrozumieniem, prowadzi do lozka i mowi - poloz sie, mamisiu, odpocznij, taaaka zmeczona jestes i .... stara ;) I probowalam ja nauczyc mowic pupa ( mowi tyleczek albo dupcia bo juz nic innego nie przychodzi mi do glowy). Nie wiem dlaczego, ale jej to nie wychodzi!! i mowi kipa ( czyli kupa , zamiast p-k ;) ) za ktoryms razem mowie do niej w koncu - Nadyjka, nie kupa tylko Pupa, pu - pa, pu -pa, p p p p p p p Pupa. A Nadyjka na to tak - p p p p p p p p kipa!! :D
  10. Pisze do Was, a Nadyjka cos tam obok robi. no wlasnie - cos tam... odwracam sie i widze, ze Nadia wycignela wszystkie swoje rajtuzki i zabieranie sie za wieszanie ich na oparciu fotela. Zanim zdazylam sie Nadyjka mowi - mamisiu, jaki to jest kolor?? (to tak dla odwrocenia mojej uwagi od senda sprawy) odpowiadam - niebieski - i dalej - co ty robisz? przeciez wiesz, ze nie wolno. a ona na to - oj mamo, wymyslasz (!!), przeciez ja chce ;)
  11. dynia - ja korzystam z gg, ale mam nowy numer. Stary mi przepadl i nie mam Twojego numeru. Takze podrzuc mi go :) Co do zdjec - jesli musialabym instalowac jakis program, to nie mam pewnosci czy moj komputer staruszek dalby sobie z nim rade ;) on i tak juz zaczyna ( po raz kolejny) wysiadac i odpoczywac, kiedy sam zadecyduje.
  12. Na zdjeciach jest jeden mezczyzna, ale to nie jest tata Nadii (to przyjaciel mojej mamy) Tak gwoli wyjasnienia, bo nawet nie wiem, czy byscie go poznaly ;) Dynia - ja nie wiem, jak moge zmniejszyc zdjecia. Dostaje je od mamy na plycie, zalaczam do maila i tyle ;) co mam robic, zeby bylo Ci wygodniej? Katrin - kiedys pisalas, ze skopiowalas jakas tam czesc naszego topiku. Ja tez wtedy cos skopiowalam, ale malutko i pewnie dlatego nie utrwalil mi sie sposob kopiowania. Mozesz przypomniec? Dzieki za taki odzew odnosnie podrozy samolotem. Wszystkie Wasze wpisy podniosly mnie bardzo na duchu :) Myshko - wyruszamy na poczatku na maja, na trzy tygodnie, do Mojego Lubego :) Najprawdopodobniej dostanie nawet 5 dni urlopu! Shalla - my bedziemy podrozowac krocej. Gdzies ok.10. Ale Nadyjka nosi jeszcze pampersy na dluzszych spacerach i mysle, ze nie bede tego zmieniac do maja. A moze nawet do lata. Wtedy mam zamiar na dobre odstawic ten sprzet ;) czyli na noc tez. Teraz na razie czekam az calkiem zapomni smoczku.
  13. Shalla- oj gra mi to w duszy, ze hej :D wiem, ze wiele przede mna, ale czuje sie naprawde podekstytowana ;) Za to paniczyny, histeryczny lek powoduje u mnie mysl o podrozy samolotem :( :( naprawde... lzy normalnie w oczach mi sie zbieraja, na mysl, ze mam wejsc na poklad z Nadyjka :o sama, prosze bardzo, moge leciec i ryzykowac, ale jak pomysle, ze mam leciec z moim Skarbem( a przeciez mam) to po prostu czuje, jakby to byl nasz koniec! Ten strach to sie do specjalistycznego leczenia nadaje chyba :( radze sobie tylko tak, ze staram sie w ogole o tym nie myslec, ale wiadomo, jak takie metody radzenia sobie w takich sytuacjach dzialaja. Chwilowo :( Czuje sie z tym okropnie, w sposob nie do opisania... Ostatniej nocy Nadyjka nie spala od 2 do 4.30 :o na razie podejrzewam, ze przez zeby, bo pol jednej dolnej piatki jej wyszla i wydaje sie jakby reszta tez sie szykowala, a do tego jakby szostka jedna jeszcze. Dziewczyny, co ona do mnie mowila.... :( mama, uciekaj! nie glaszcz! nie rob cacy! odejdz, zostaw i jeszcze - nie kocham mamy!... itp. Gdzies 1,5h trwala taka przepychanka, potem sie uspokoila, bo ja w koncu zainteresowalam noca, swiatelkami, gwiazdami itd i jakos sie juz tak nie rzucala. I w koncu zasnela. Uwierzcie, ze normalnie sie w pewnej chwili rozplakalam. dobra, uciekam, musze troche nad testami posiedziec... skonczyly sie mile wieczory nad samodzielnie wybrana lektura ;) zdazylam przeczytac trzy ;)
  14. Pszczolko - dobrze, ze wszystko z wami w porzadku. Dbajcie o siebie :) Katrin - musi byc dobrze. Wiem, ze ciezko w to uwierzyc, ale jakos trzeba. Trzymajcie sie cieplutko! Fisa - Nadyjka tez rozpoznaje kolory. Cwiczy od dluzszego czasu ;) Rozpoznaje czerwony, niebieski, zolty, zielony, bialy, czarny, brazowy, fioletowy, rozowy, pomaranczowy (pajacajowy ;) ) bardzo lubi opowiadac, ze np. majteczki, ktore zakladamy sa biale w czerwone kwiatki i zielone listki itp. :) Wyobrazcie sobie, ze juz mialam pierwsza jazde, w sobote. Myslalam, ze pozniej to nastapi. No, niewazne. Bylo super :) Jezdzilam prze wiekszosc lekcji, a instruktor nie zmienil mnie nawet przed wjazdem do miasta. Jakis szaleniec chyba :D oczywiscie piszac miasto, mam na mysli obrzeza, wciaz bylam na glownej i krociutko, bo pewnie troche ponad km, ale dla mnie, jako ze pierwszy raz \"tak naprawde\" prowadzilam auto, to i tak wydarzenie :) Nastepne jazdy mam w czw. i pt. :)
  15. elffiku - co do spacerowania, to tez nie mam konkretnego zdania. Ja jednak raczej wstrzymywalam sie ze spacerami, gdy mala brala antybiotyk. Ewuntualnie krotkie wyjscia, ok. 20 minut, do pobliskiego sklepu. A jak mala miala stan podgoraczkowy, to w ogole nie ruszalam sie z domu. Mysle, ze spacery same w sobie zaszkodzic nie moga, ale wystarczy przejsc kolo kichajacego dziecka i nasz szkrab dosc mocno przeciez oslabiony od razu moze lapac to, co zostalo wykichane. Ja zawsze tego sie najbardziej balam. Jesli jednak przypaletal jakis katar, bez kaszlu, bez goraczki to raczej nie unikalam spacerow. Choc tez pilnowalam, zeby nie byly to jakies 2-3 godzinne wyjscia.
  16. Tyle chcialo by sie napisac, ale jakos ciezko mi zebrac mysli ostatnio ;) krociutko wiec :) Przypadki - nie mam chyba konkretnego zdania.... naprawde... nie raz czulam, ze przez przypadek stalo sie COS TAM, ale rownie czesto jestem sklonna twierdzic - to nie mogl przypadek!!! :) tak byc musialo... psikulcu - trzymaj sie jakos !! :) elffiku -- odezwij sie moze jakos... co tam u Was? jak Amelka? Dzis bylam na pierwszych godzinach kursu prawka :) teoria jest do przyszlego wtorku, a potem juz jazdy. Jestem bardzo ciekawa, jak to bedzie.
  17. Dzieki za gratulacje zaliczonej sesji. Ciagle jeszcze czuje radosc, jak zobaczylam, ze wszystko zdalam ;) Zapisalam sie dzis na prawko. W poniedzialek zaczyna sie kurs. Nie bede na wszystkich godzinach, ale na wiekszosc jakos powinnam sie wyrobic. Czuje nawet mala ekscytacje, ze zasiade w koncu za kolkiem. Kiedys juz probowalam prowadzic i pamietam, ze zawsze byla to dla mnie frajda. Karen ko - no wlasnie, zawsze cos sie dzieje :) gdybym teraz nie wziela sie za to oduczanie, to od maja przez kolejny rok moglabym nie znalezc odpowiedniej chwili ;)
  18. Logosm - brawa dla Stacha! :D jestem przekonana, ksiadz byl pod niesamowitym wrazeniem! elffiku - tez mysle jak kuk, ze mala jest oslabiona i o wiele bardziej narazona na choroby... ja w stanach podejrzanych podaje malej esberitox, lek homeopatyczny. No i rybomunyl jeszcze tez. Trzymam kciuki za to, zeby lekarz okazal sie godny branych pieniazkow!! trzymajcie sie cieplutko!! psikulcu - uwierz mi, ze daleko mi do wymyslania sobie problemow, na codzien walcze pieczolowicie, zeby o nich nie myslec i nie tworzyc nastepnych ;) i codziennie tez jestem wdzieczna losowi, ze Nadyjka jest zdrowa i pieknie sie rozwija. To naturalne, ze sprawa ze smoczkiem, swa waga, nie moze sie z tym rownac. Dla mnie jest to po prostu bardzo wazne. Wszystko to ( oduczanie) bylo bardzo szczegolowo zaplanowane. Łacznie z moja gotowoscia na ten krok. Ja wiem, ze Tobie moze sie to wydac blochostka. Ale mnie jest 100000 razy lzej na sercu jak widze, ze Nadyjka W KONCU sie do tego nalogu uwalnia. Ciezko jest mi to opisac. Kuk - doskonale Cie rozumiem :) i teraz juz wiem, dlaczego Franek tak pozno zasypia. Walczy jak lew widze... Powodzenia!! Nie lamcie sie A ty jestes niezwykle dzielna! Naprawde. Spodziewasz sie dziecka, pracujesz z wredna szefowa, nawet do zdrowia powrocic w razie czego spokojnie nie mozesz, a po powrocie ze zlobka z Franiem walczysz do polnocy!! Dobrze chociaz, ze rano nie musicie sie o 6 albo i wczesniej zrywac, zeby na 8 do pracy zdazyc... A jak Franek spi w nocy?? jak sie przebudzi, tez chce piers \" na sen\"??
  19. Pierwsza nocka bez smoczka nie minela chyba najgorzej. Nadyjka obudzila sie o 22.35. Zasnela spokojnym i glebokim o polnocy. I spala bez przerwy do 5. Potem malutka pobudka bez placzu i dalszy sen. Do ok.7. Te poltorej godziny w nocy byly ciezkie, ale myslalam, ze moze byc jeszcze gorzej. Zobaczymy, co bedzie dalej...
  20. Dynia, kurcze, nam to sie dopiero spotkanie odwleklo :P zaraz rok minie.
  21. Katrin, jestem na miejscu caly marzec i kwiecien! Czy to pytanie oznacza, ze moglabys do mnie wpasc??!! Mam nadzieje, ze tak! :D
  22. elffiku - koszmar :( Cos po prostu ... mrozacego krew w zylach. Pamietam, jak Nadyjka lala mi sie w rekach, nie mogla stac o wlasnych silach czy ot tak po prostu zapadala w sen ( jednak w badzo krotki i raczej mozna by nazwac drzemka). Ale to, co sie Wam przytrafilo przechodzi moje pojecie. Dzielni byliscie wszyscy bardzo!Niezmiernie sie ciesze, ze wszystko sie uspokoilo!! Nie dziwie sie Twoim lzom. Za to dziwie sie lekarzom, ze zadawali zbyteczne pytania w takiej sytuacji!Jakby malo bylo nerwow. Bardzo dobrze, ze nie bylyscie wtedy same. To niesamowicie wazne. Drzec z pewnoscia bedziesz jeszcze bardzo dlugo.Ale po jakims czasie Twoj, teraz pewnie bardzo czuwajacy sen, minie :) Tak w ogole to mysle, ze my matki juz nigdy nie zaznamy spokojnych nocy. A po 18 to kto wie... moze bedzie jeszcze gorzej :P Trzymajcie sie kochane Pewnie tego pamietacie, ale jak Nadyjka miala dwa tygodnia, przyjaciel mojej mamy przywiozl jej z zakupow prezent... taaa... prezent. Doznalam lekkiego szoku, ale wiedzialam/ czulam, ze nie mozemy odmowic. Siedzilismy im na głowach ( jakby nie bylo, zawsze sie tak czulismy) no i ... ugielismy sie. Musze Wam powiedziec, ze moment dawania tego prezentu malej jest chwila, ktora chyba najbardziej pamietam z tych dwoch tyg jej zycia. Lzy w oczach, niesamowite wyrzuty sumienia, uczucie... zdrady. I blaganie w myslach - odrzuc go, odrzuc, odrzuc. Nie odrzucila... W sumie smoczek spodobal jej sie i choc po kilku miesiac sluzyl jej tylko do spania, to byl nieodlaczna czescia jej zycia. Mysl oduczenia jej uzywania tego wynalazka zaswitala mi w glowie na poczatku zeszlego roku. Ale tak nieoficjalne. Jednak potem wyjazd wtedy jeszcze niemaza do pracy, jej choroba, moja choroba, egz., przyjazd taty, moj krzyzys, slub, planowany wyjazd w gurdniu przelozony na styczen, egz., przyjazd taty... to niesamowite, ze przez rok czasu czulam, ze wciaz nie moze byc teraz... ze nie bylo chocby calego jednego miesiaca, zeby moc te operacje w spokoju przeprowadzia...ale teraz juz nadszedl czas i Nadia spi pierwsza noc bez smoka :) jestem pewna, ze głowna walka jeszcze przed nami, bo nie wierze, zeby poszlo to nam tak szybko i sprawnie. Kupilam malej prezent. Wczesniej mowilam, ze mama myszka bardzo chcialaby dostac smoczki Nadyjki dla swoich dzieci. I ze w zamian zostawi jej prezent. no i dzis w koncu zrobilam caly rytual. Nadka pieknie polozyla smoki na parapecie i czekala na prezent. Prezent sie zjawil, smoczki zniknely. I bylo wszystko w porzadku. Czekalam jednak na histerie wieczorna z usypianiem. Nadyjka prosila o smoczka, ale wspomnienie myszek jakos ja zadowalalo. Zasnela w 10 minut... Nie ciesze sie jednak tak bardzo, jakbym chciala, bo wiem, ze czekaja mnie jeszcze nocne akcje. Naprawde nie wierze, ze cala ta historia tak sie skonczy. Takze trzymajcie za nas kciuki. Aha, i nie linczujcie mnie za taka dluga zwloke w tej sprawie- nawet jesli mialybyscie ku temu wielka ochote - no, przynajmniej nie za bardzo ;) uwierzcie, ze moje samobiczowanie w samotnosci mi wystarczy ;)
  23. Aha, ja tez nie stosuje czekolady jako nagrody cz kary. No prawie nie stosuje ;) czasem, jak Nadka przezywa jakis kryzys z myciem zebow, to jej mowie, ze bedzie szlaban na czekolade ;) raczej to nie pomaga. Pilnuje wiec, zeby zawsze umyla zeby. Niestety to mycie - odkad nie daje sobie w zadne sposob (oprocz naprawde rzadkich wyjatkow) pomoc, jakas paranoja - zostawia wiele do zyczenia. Na pewno cos tam zawsze to daje, ale ogolnie nie jestem tym zachwycona.
  24. Shalla - pierwszy stomatolog stwierdzil, ze to cos na zebach ( na jedynkach i dwojkach) to przebarwienia i kazal czekac do 25 r.z. ,zeby moc je wtedy \"zamalowac\" ;) ale mama nie byla przekonana i poszla do drugiego. I babka z przerazeniem stwierdzila, ze to poczatek prochnicy. Pamietam, ze zrobila to, co prawie zawsze robi sie z chorym zebem. Wiercila mi w nich wiertlem tak, ze mialam niemal wrazenie, ze przewiercala sie przez nie i robila dziure na wylot. Wyczyscila ( naprawde obawialam sie, ze zaraz nic z moich zebow nie zostanie ;) ) , uzupelnila i tyle. Naprawde nic szczegolnego nie pamietam. Powiedziala jeszcze, ze jakby sie cos dzialo to szybko sie do niej zglosic. Nic sie jednak takiego wielkiego juz nie dzialo. Byl okres, ze systematycznie uczeszczalam do dentysty, ale od kilku lat mam prawie zupelny spokoj. Jedynki i dwojki mam nie ruszone od tamtych pamietnych wizyt. Myshko - piszac o genach mialam ogolne sklonnosci do np. czestych chorob zebow. Zgadzam sie z dynia - albo ktos ma konskie zdrowie ( zdrowe zeby \"z natury\") albo sie meczy. Na koniec tego tematu jesli o mnie chodzi - tak naprawde nie mam o tym zielonego pojecia ;) moge tak sobie przypuszczac, rozmyslac i sklaniac co rusz w strone innych opcji. Jedni sie zaniedbuja i przez cale zycie nie zobacza dentysty na oczy, a inni dbaja a i tak cos sie do nich ciagle przyplacze. Nie wiem w czym rzecz. Pewnie wszystko to jest kwestia loteria ;) Dzieki za gratulacje :) ciesze sie niesamowicie, ze mam to juz z glowy!! :D
  25. My od niedzieli leczymy chore dusze po wyjezdzie Mojego Lubego. Nadyjka powtarza, ze nie kocha :( dzis w koncu odpowiedziala mi, dlaczego : bo pojechal do pracy... Tym bardzie mi ciezko. Shalla, rozumiem Cie doskonale. W maju jednak planujemy do niego dluzszy wyjazd, na jakies 3 tyg. Powinno byc to do zrealizowania, bo ... uwaga... zdalam wszystkie egzaminy :D wyniki gorsze troche niz ostatnio ale tragedii nie ma. Najwazniesze, ze poprawki mnie jednak omina! Nadyjka od razu zaakceptowala tate. Zawsze mnie to troche zaskakuje - oczywiscie pozytywnie - ze ona tak szybko przyjmuje go do codziennego zycia. Choc zachowywala sie niekiedy troche inaczej. Serce mi sie kraje, jak sobie pomysle, ze przez rok od wyjazdu mojego meza ( ktory minal na poczatku na lutego), Nadyjka spedzila z nim zaledwie 3 tyg. :( Ja zalapalam sie na wiecej, bo prawie 4 tyg. ;) W sposob bardzo mily Nadyjka zaskakiwala nas jedna rzecza: brala za reke mnie albo tate, prowadzila jednodo drugiego i mowila cos w stylu - tata, kochaj mame, przytulaj. Po czym, jak sie juz objelismy i tak sobie siedzielismy, ona przez chwile nas obserwowala i wracala do jakiegos zajecia. Ona dosc czesto, jak cos ja najdzie, mowi, zeby np. moja mama przytulila mnie, potem ja, a potem znowu mnie ;) ale gdy np. moja mama trzyma sie za reke ze swoim przyjacielem, to juz sie jej nie podoba. Moze juz bardziej to akceptuje, ale widac, ze jeszcze nie do konca. A jak my bylismy we trojke, to czesto dazyla do naszego tulenia sie i do tulenia sie we trojke. Cos pieknego po prostu :) Co do czekolady - Nadyjka uwielbia. Pozwalam na tyle, na ile mysle, ze mozna. Wiem jednak, ze wszelkie jej \"braki\" nadrobi przede wszystkim u pradziadkow :( moja mama od poczatku zgadza sie - co nie znaczy, ze nie dyskutujemy - na moje metody odnosnie np. jedzenia czekolady. Lizakow natomiast nie znosze. Sama jej nie kupuje. Ale jakos tak wychodzi, ze dostaje je ona w prezencie! Zeby - ciekawy temat ;) ja do dentysty zaczelam chodzic w wieku 5 lat. Jak bylam troche starsza, jedna stomatolog uratowalam mnie przed prochnica. Diagnoza byla taka - w zw. z tym, ze jako male dziecko duuuzo chorowalam, lykalam antybiotyki czesto i regularnie. I zeby stale rosly mi juz z ubytkami. Pewnie profesjonalnie jakos sie to nazywa, w kazdym razie mialam takie jakby falbanki na dole zebow, a nie ladne i gladkie zakonczenia. Do stomatologa czesto chodzilam w podstawowce. Od dluzszego czasu nie mam problemow z zebami wiekszych, co inni. Tylko nadwrazliwosc meczy. Takze czekolada, gazowane napoje, antybiotyki, zla dieta, geny. U kobiet jeszcze pozniej ciaza, karmienie piersia. Ja bym jednak przede wszstkim na geny stawiala. Niestety. Nie wrozy to nic dobrego dla mojej Nadyjki.
×