A ja sie spotkałam jak do tej pory trzy razy, i nie zapowiada sie nastepne juz hihihi. Pierwsze spotkanie było trzy lata temu gdzies po 4 dniach rozmowy na gg. Załozylam sobie ten sympatyczny programik i zaszalalam bo taki wydawal mi sie genialny heh. A chłopak byl... hm sympatyczny nawet, tylko tak: okazało sie ze jest metalem i ubiera sie na czarno, uwielbia ponad wszystki Marylina Mansona i maluje sobie od czasu do czasu paznokcie na zielono. Siedzielismy sobie na lawce w parku, ptaszki ladnie cwierkaly bo to poczatek wiosny byl a on ciagle narzekal : \"ale one halasuja, niech sie juz pozamykaja, jak ja tego nie lubie\" ech... chcial sie jeszcze pozniej spotykac ale ja juz powiedzialam sobie: nigdy wiecej.
Po roku czasu podlaczyl sie do mnie jakis koles i tak gadalismy ze 2 miesiace; on mnie zdazyl juz w tym czasie pokochac i zaplanowac nam kolejne 20 lat i zebralo mu sie na spotkanie. Ja nadal nie chcialam sie z nikim spotykac, ale w koncu uleglam i gdy go tylko zobaczylam chcialam uciekac... ale bylo juz za pozno. Domyslil sie ze ja to ja. Noo wizualnie mi nie pasowal: jakis taki niogolony, na szyi mial takiego dlugiego kreconege wlosa i silą rzeczy gdy rozmawialismy caly czas patrzylam co mu sie tam kreci..fuuuj. byl nizszy odemnie (mam 166cm) a rozmiar buta chyba ze 46 to bylo... no nie podobal mi sie w ogole, rowniez z gadki. Mowil tak jak Anglicy, taki smieszny akcent, ale z Anglia nie mial nic wspolnego, no i same glupoty gadal ze nie dalo sie tego sluchac.
Od pierwszego kolesia mialam zdjecie, ale sprzed dwoch lat, gdy jeszcze byl \"normalny\" a drugiego zobaczylam dopiero na zywo...