

Jut_ka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Jut_ka
-
A ja z braku Was położyłam się po południu na godzinkę i wstałam z jeszcze gorszym zmęczeniem :( Teraz siedzę tu wypluta i chyba już się położę. Oj, chyba zaczynają się kłopoty ze snem.
-
Bellugioni - to się nie da w skrócie! :D Najważniejsze to chyba to, że wszystkie trzymamy jeszcze swoje skarby w brzuszkach :) Dobrze, że jesteś już z nami! Odwiedzaj nas często i pisz co u Was słychać. No i koniecznie wklej swoje zdjęcia tutaj: http://czerwcowki2007.blog.onet.pl
-
Klo - no właśnie, to trzeba wyprobować na sobie. Bo mnie na przykład biały ser pomaga, a zimne mleko wywołuje jeszcze większą zgagę.
-
Renmanko - jeśli chodzi o męża to nie zdenerwował mnie bardzo, bo staram się zachować stoicki spokój i filozoficzne podejście do życia :) Nie chce mi się teraz denerwować. Starałam się więc rozmawiać spokojnie i rzeczowo, żeby nie pokazywać dąsów, ale wzmianki o weselu traktowałam z najwyższą obojętnością :P A co!! Nie interesuje mnie w ogóle co tam robił i jak się zachowywał. I wiecie jak to fajnie wyrzucić z serca wszystkie złe, gniewne myśli! To chyba hormony tak działają na mnie, bo w normalnej sytuacji bym się wściekała i płakała w poduszkę. A teraz nie. Jestem oazą spokoju :D Ale nie jest niestety tak sielankowo, bo ja mieszkam z rodzicami, na których hormony nie działają ;) I oni wczoraj i dziś ostentacyjnie okazywali mu niechęć :( Jedyne wyjście to osobne mieszkanie, z dala od rodziców i teściów, ale wciąż szukamy domu do kupienia w okolicy i nie możemy niestety znaleźć :(
-
Łyżeczka - ja na zgagę polecam: garść migdałów (jeśli mi gorzko lub kwaśno), wodę mineralną (jeśli mi kwaśno lub mam w gardle \"kluskę\", czyli trudności z przełykaniem), Manti (to od lekarza zalecone i w ostateczności), a wieczorem, kiedy czuję pieczenie w przełyku i żołądku, zjadam ze dwa plasterki białego sera. Klo - ale masz barwne sny :) Aż chce się zasypiać :D. A ja nie wstaję wcale w nocy do WC. Nawet do 8 - 9 rano wytrzymam. Ciekawe jak długo? Pewnie zaraz się zacznie. Renmanka - fajnie, że już znasz płeć. Jakie dacie mu imię? A synusiowie są zawsze mamusi :) Ja dzisiaj kupiłam Kacperkowi kolejną słodką czapeczkę, mięciutką, z daszkiem i wyhaftowaną czerwoną koparką :) Śliczniutka. To jeszcze chyba tylko Ani00łek nie zna płci swojego dzidziusia, no i dawno jej nie było na forum?
-
Bo on jest zdaje się autorytetem jeśli chodzi o USG na Śląsku. Zobaczcie na tej stronie: http://www.fetalmedicine.com/f-competence.htm Tam wyszukałam jego nazwisko w Accredited Sonographers List. A swoją drogą niewielu lekarzy z Polski jest akredytowanych. Łyżeczka - ja też mam kawałek do Rudy, ale powiem Ci, że rozważam możliwość porodu w Krakowie w Żeromskim, choć też mam kawałek, bo 50 km. Ale tyle dobrego czytałam o tym szpitalu, że jeśli zdążę tam dojechać na czas ;) to chyba się zdecyduję. I na poród w wodzie.
-
Poznanianka - mnie się też podoba Twoje zdjęcie. Pełnia kobiecości :)
-
Nika - a dlaczego masz badanie na cytomegalię? Standardowo tak lekarz zalecił?
-
lalicja - ja to się dopiero nakręcam! Moje szczęście jeszcze nie wróciło z wesela! Dzwonił tylko wczoraj wieczorem i dziś rano do Kubusia, bo ja jakoś nie miałam ochoty odbierać telefonu. Zaraz pewnie przyjedzie, a ja nie wiem jaką minę mam robić? Obrażonej księżniczki czy normalnie rozmawiać? Ale jakoś tak serdecznie mówić mi się nie chce. Mój Kacperek wczoraj i dziś robi górki. Niesamowite uczucie! I to nie o łagodnym stoku jak pupcia czy plecki. Wczoraj wieczorem wystawił coś, pewnie nóżkę, że wyglądało to dosłownie jak bąbel wielkości jabłka!!! I przesuwał w górę i w dół. Dziś też już zaczyna.
-
Poznanianko - musisz wejść w Pisz bloga, zalogować się. Potem w Ramki, wybrać album, do którego chcesz wkleić zdjęcie i potem kliknąć Dodaj zdjęcie.
-
Klo jak Ty weszłaś na te zdjęcia ???? Ja próbuję i nie mogę!
-
Cześć Brzuszki, no nie wiem co się dzieje z tym Imageshack. Czy to jego wina, czy Kafeteria daje jakieś spacje. A tak się wczoraj napracowałam ze skanowaniem :( Nika - to chyba mogą być skurcze przepowiadające, bo o ile pamiętam to występują od ok. 30 tygodnia. Tyle, że są one niebolesne. To takie twardnienie brzuszka po prostu. A ja mam wrażenie, że mi wtedy na moment brakuje tchu.
-
Poskanowałam parę zdjęć Jakubkowych: 1) pierwsze jego zdjęcie, parę godzin po porodzie: http://img403.imageshack.us/img403/664/zdj10001gz7.jpg 2) nadal noworodek: http://img247.imageshack.us/img247/7848/zdj20005xx4.jpg 3) 3 tygodniowy niemowlak: http://img242.imageshack.us/img242/7889/zdj20001rb7.jpg 4) 6 tygodni: http://img403.imageshack.us/img403/1153/zdj20006er9.jpg 5) 2-miesięczny po kąpanku; http://img120.imageshack.us/img120/1543/zdj30001ro4.png 6) 4 miesiące: http://img183.imageshack.us/img183/2627/zdj30002ln9.jpg 7) 4 miesiące, z mamą: http://img152.imageshack.us/img152/5915/zdj30003gs5.jpg 8) 7 miesięcy, śniadanko :) http://img262.imageshack.us/img262/8692/zdj40001xp1.jpg 9) 8 miesięcy: http://img152.imageshack.us/img152/4448/zdj40003hr3.jpg 10) 8 miesięcy: http://img262.imageshack.us/img262/2796/zdj40002jo6.jpg No i musiałam skończyć skanowanie, bo już późno :) Dobranoc dziewuszki.
-
Klo - niedługo już zapełnisz swój album takim zdjęciami swojego Pawełka :D Wiesz jaka to frajda! Ja mam kilka albumów z niemowlęctwa Jakubka.
-
Hi hi - dziewczyny, do mistrzostw nie zostało już tak dużo czasu :D Małżowinka - fajny wózeczek. A mój mężunio to na pewno nie ma wyrzutów sumienia, bo on jest typem nigdy nie chorującym, nieznoszącym lekarzy i bagatelizującym problemy zdrowotne. Więc on moje narzekania kwituje, przesadzasz. A poza tym to typ Zosi-samosi i przypuszczam, że mu tam nawet dobrze jest samemu. Im dłużej jesteśmy małżeństwem tym bardziej ja się przekonuję do zasady: żyj i pozwól żyć innym, czyli rób sobie co chcesz a ja będę tak robić, żeby mnie było dobrze. I chyba w końcu muszę wdrożyć to w życie. Smutne to, bo na początku, 7 lat temu, też miałam jakieś wyobrażenia o wspólnocie, głębokiej więzi, itp. atrybutach dobrego małżeństwa. Ale mój mąż miał swoje wyobrażenia i skonfrontowane z sobą niestety nie wyglądają tak jak sobie to wymarzyłam. Niestety życie ... Ale miło poczytać o Waszych dobrych relacjach z mężami. Na te smutki postanowiłam upiec synusiowi biszkopta z galaretką. Zaraz zasiądę z porcyjką do \"Ja wam pokażę\"
-
No właśnie, mógłby się rozłożyć, bo tam dzisiaj jest 5 stopni tylko. Ale tatuś już dzwonił do niego i mówił, że świetnie się bawi, że jest cieplutko i słonecznie, że dzieciaki z rodziny też przeziębione są, itd. Specjalnie gra na jego uczuciach, żeby mnie zrobić na złość. Dobrze, że mam Was i Wy myślicie tak samo jak ja, bo inaczej miałabym wyrzuty sumienia.
-
Małżowinka - wrzuć fotkę swojego wózeczka. Ja się nie poddałam presji, ale i tak czuję, że mnie obwiniają, że ja wymyślam naciągane argumenty, a nie umiem się po prostu bawić :( No i współczują mojemu mężowi, że ma taką żonę i że musi sam być na weselu, bo ja się przecież uparłam ... Ekhh, szkoda gadać. Lepiej nie myślę już więcej o teściowej i szwagierkach.
-
ja_saba - ja też tak mam, tak jakby mała rybka trzepotała. Ale to na pewno nie padaczka. Jeszcze po urodzeniu sie zdarza, że noworodkowi drży rączka albo bródka, bo ma układ nerwowy niedojrzały. A w ogóle wydaje mi się, że ostatnio Mały się rusza bardziej. Szczególnie jak położę się na wznak to wtedy mam małą awanturkę w brzuchu :)
-
Witam Czerwcóweczki :) Dzięki za wsparcie Dobrze mieć pewność, że to nie ja wymyślam przeszkody tylko taka jest sytuacja. Ten mój pojechał już o 8:00, prawie bez słowa. Mysz_ka, ja_saba - śliczne te ubranka :)
-
U mnie na razie ciche dni :( Wrócił od rodziców, ale się nie odzywa. Zapytałam nawet którą koszulę uprasować na jutro, ale totalna ignorancja. Rozmawia tylko z dzieckiem. Wiecie co, chyba jestem za miękka. To ja zdaje się powinnam być obrażona, że on jedzie sam a ja zostaję w domu z dzieckiem, bo to dla mnie dyskomfort. Już sama nie wiem.
-
Aga - mój synuś w 30 tyg. ma 1500 gr, więc niewiele więcej. I lekarz powiedział, że to jest norma, więc chyba nie ma się czym martwić. Cieszę się, że macie takie samo zdanie jak ja o weselu. Obiecałam sobie, że nie będę się denerwować już więcej nigdy z powodu męża, ale chyba znowu mnie to czeka. Właśnie teraz zadzwonił po porannym wyjściu bez słowa i pyta mi się jaka jest moja decyzja, bo jeszcze jest czas, żeby jechać gdzieś po sukienkę. Powiedziałam, że decyzja jest cały czas taka sama. Na co on wyraźnie już obrażony: \"No to dobrze, pojadę w takim razie sam jak rozwodnik\" i odłożył słuchawkę. :( No chciałam się nie denerwować i załatwić tę sprawę tak, żeby wszyscy byli zadowoleni ale się nie da :( Teraz mi się chce płakać ze zdenerwowania, że nikt mnie nie rozumie. A swoją drogą on się nie boi mnie zostawić, bo ja mieszkam ze swoimi rodzicami, a on przyjeżdża z Austrii co miesiąc, więc i tak całe życie mieszkamy osobno. Ale myślałam sobie, że może zrozumie, że to są obiektywne przeszkody, a nie moje widzimisię. Ja nie wiem, on sobie chyba myśli, że na złość mu chcę zrobić. :(
-
Klo - smacznego :) A ja mam to wesele w Zakopanym jutro. Mąż pewnie miał do końca nadzieję, że mnie przekona. A mnie doszedł jeszcze dodatkowy argument: niezbyt dobra pogoda (w Zakopanym od 0 do najwyżej 4 stopni) i mój starszy synuś od wczoraj cierpi na ból gardła i katar. Więc kto będzie biegał z chusteczką i znosił marudzenie, że boli gardło? Przecież nie tatuś oczywiście, tylko ja. Nie mam sukienki, ani płaszcza na taką pogodę, bo nie mieszczę się już przecież w żadne. No i nie wyobrażam sobie odpoczywania w samochodzie w czasie wesela, zwłaszcza w taką pogodę. Ale efekt jest taki, że mój mąż się chyba obraził na mnie, bo chodzi po domu osowiały, bąka tylko pod nosem odpowiedzi, a teraz całkiem już wybył z domu - myślę, że do swoich rodziców pojechał. I razem tam się na pewno wyżywają na mnie jaką niedobrą jestem żoną i synową. Szwagierka jedzie z dwójką małych dzieci, z których dwulatek ma zapalenie krtani i początek anginy. A jutro na weselu będą mówić wszystkim, że się uparłam i nie chciałam jechać :(
-
Renmanka - to przynajmniej miałaś trochę rozrywki z babciami :D Dobrze, ze już jesteś w domku, odpoczywaj i poleguj sobie spokojnie
-
A ja teraz dopiero dotarłam do końca Waszych wpisów z wczoraj i dzisiaj. Magua - za troskę. Dziękuję Dziewczynki za miłe słowa. Ja też się cieszę bardzo, że wszystko z Malutkim OK. Teraz już mogę się bez obaw cieszyć pozostałymi 10 tygodniami, bo do tej pory niby czułam intuicyjnie, że będzie wszystko OK, ale cień niepokoju pozostał. Wczoraj widziałam sama na monitorze, że wszystko gra, więc teraz już zaczynam myśleć o zakupach dzidziusiowych, praniu, prasowaniu ciuszków itp. Super! :) Myszka - wszystkiego naj!! Renmanka - opowiedz jak było w szpitalu.
-
Cześć dziewczynki, jestem dziś po USG w Genomie w Rudzie Śląskiej. Jaka ulga! Wszystko w najlepszym porządku!! Torbielków w splocie nie ma, komory o idealnej szerokości, wielkość dzidziusia w normie i choć do najcięższych nie należy (1500 g) to mieści się w tolerancji na ten tydzień, żadnej hipotrofii lekarz nie stwierdził. No mówię Wam, z jakim lekkim sercem wychodziłam z tego gabinetu! :) Ostatnio już tak się martwiłam, a po ostatniej wizycie w poniedziałek doszła jeszcze jedna troska, że dzidziuś nie rośnie, bo mam mały brzuch. Dziś już wszystkie obawy rozwiane. :D I lekarz bardzo miły, podobno bardzo dobry fachowiec na Śląsku, dr Wojciech Cnota. Tak ładnie mówił: dzidziuś, synuś, a nie bezosobowo: płód! A zakończył wizytę stwierdzeniem, że widzi z tego USG, że już niedługo przyjdzie na świat młody, zdrowy, uśmiechnięty człowiek. No taka wizyta to sama przyjemność! Teraz, jak już się z Wami podzieliłam radością, mogę nadrobić zaległości w czytaniu z dwóch dni. :) :)