spacer w chmurach

tak, ale to co wiedzieli dzis wuedzieli juz w sobote i trzymali, obiecywali, zeby dzis odkryc ameryke, ze jest za wczesnie. heh:)

Dziś będąc w szpitalu chodziłyśmy z kobietami z sali po schodach. Zrobiłyśmy rundki z poziomu -1 na 4 piętro i razem tak dwukrotnie. Mam teraz bolesne skurcze, ale tak samo miałam w czwartek rano i już myślałam, że urodzę. Nic to nie dało:) Dobrze mówisz, żyj chwilą! Ja zacznę od dziś, późno:P

Zmienił się lekarz na dyżurze, uznał, że za wcześnie, że tarmin zły. Szkoda gadać... Czekam i tyle.

Mała, wiesz co? Ja spokoju nabrałam dopiero dziś po rozmowie z położną. Ona mi wszystko wytłumaczyła, a nie zrobił tego żaden lekarz! Wiem już wiele więcej, nabrałam trochę dystansu do całej sytuacji. Cieszę się, że jestem w domu i mam plan na zagospodarowanie swojego czasu. Dzięki za info, chętnie się zrelaksuję przy muzyce i wybiorę na spacer, bo zaniedbałam te formy wypoczynku, a potrzebuję trochę spokoju. Za bardzo się nakręciłam, za bardzo zrobili mi nadzieje w szpitalu tym żelem na wywołanie.

Aha, a co do przyczyny tego, że zwodzili mnie kilka dni to jest jedna główna. Zmieniali się lekarze na obchodach, był weekend, i żaden z nich będąc samemu na dyżurze, nie chciał indukować porodu, który musiałby nadzorować. Mieli praktycznie pusty oddział, na dyżurze było po jednym lekarzu, u mnie nie było zagrożenia, więc z moim porodem zwlekali. Brali tylko nagłe przypadki. A dziś rano dopatrzyli się, że trzeba zweryfikować termin, choć była o tym mowa już w sobotę rano, ale wtedy nikt tego nie chciał analizować.

Położna obaliła tezę jakoby nie można było współżyć po odejściu czopu śluzowego, dlatego powiedziałam jej, że proszę o przepustkę, bo chcę iść do domu na wywołanie. Będę pobierała naturalną prostaglandynę, którą dostanę za darmo od męża, a którą mieli mi podać w szpitalu w wersji syntetycznej. Nie chce mi się seksu, ale chce już rodzić. Może do czwartku wypracujemy jakieś rozwarcie.

Już Wam tłumaczę. Po pierwsze dopiero po 4 dniach (od zeszłego piątku) uznali, że termin 3.12 jest błędny, a taki mi wpisano w przychodzi do karty ciąży. Dlatego dziś dopiero poprosili mnie o moje zdjęcia usg, by zweryfikować datę. Potwierdzono 10.12 i uznali, ze jestem dopiero 4 dni po terminie. Najwyraźniej znaki na niebie i ziemi nie pozwoliły im postąpić tak ze mną od razu w piątek lub sobotę. Obiecywali przyspieszenie, do którego na razie nie dojdzie. W czwartek mam ktg i badanie ginekologiczne.

Nie było wywołania. Poczekam, aż bardziej się przeterminuję lub jak lekarze uznają, że jednak coś chcą ze mną zrobić.

Tak jak przypuszczałam, znowu zostałam zignorowana przez lekarzy. Uznali, że nie będzie teraz wywołania. Nawet nie będę komentować tego dnia. Po prostu czekam w domu na przepustce. Trzymajcie się.

Znowu błąd, cholera. Idę się pucować i spać. Buziaki!

Dostane żel do szyjki macicy. O oksytocynie nie decydowali jeszcze, bo pewnie poczekają na moje skurcze.

Dostane żel do szyjki macicy. O oksytocynie nie decydowali jeszcze, bo pewnie poczekają na moje skurcze.

Dostane żel do szyjki macicy. O oksytocynie nie decydowali jeszcze, bo pewnie poczekają na moje skurcze.

Dostane żel do szyjki macicy. O oksytocynie nie decydowali jeszcze, bo pewnie poczekają na moje skurcze.

I kaszy nie mam... Rano idę przed 8.00.

A dokąd idziesz? Ja do kuchni zrobić kaszę...

A co do pożycia małżeńskiego, to powiem jak urodzę, ale za jakiś czas. Na pewno seks w ciąży jest super, ale na początku. Potem robi się dziwny i jest znacznie utrudniony. Żadna frajda.

Mała, nie doczytam więcej postów z tego forum z linka, bo mnie ti denerwuje. Bez komentarza. A zaraz wskoczę pod prysznic, już jestem prawie wypielęgnowana i najchętniej jeszcze bym coś zjadła:D

Hej, załatwiłam sprawy, miałam ktg i jestem. Zmęczona i głodna. Beatko, przepraszam Cię, ale nie mogę na razie pisać i dzwonić. Dzięki za wsparcie, dziewczyny. Ale po pierwsze: czy oni mnie znowu jutro w konia nie zrobią i po drugie: czy wywołanie poskutkuje?

Bleee:) A jak w tym szpitalu kobiety kwiczały przy porodzie... Zmroziło mnie:O

Jak wygląda ten balon? Czym się go przyczepia?

Tak, to tylko 3 dni, bo mój termin wypadł późno. Ale uważam, że 42. tydzień już wystarczy. Mówiłam tym lekarzom na każdym obchodzie, że ja chcę już rodzić. Tylko raz odwołali wywołanie, bo mieli kocioł na porodówce, a na drugi dzień już im się nie chciało...

Hehe, ostro zabrzmiało:) Im się nie spieszy, bo to nie jest koniec 42. tyg. i mam dobre wyniki badań, nie ma zielonych wód, itd. Dobra, zakładam, że jutro będzie po wszystkim. Naprawdę szlag by mnie trafił, gdyby mnie znowu w konia zrobili...

Klaudia, staram się być dobrej myśli. Żeby mnie jutro w konia znowu nie zrobili. W piątek wykonali podstawowe badani, wczoraj trzymali bezsensownie, dziś puścili, jutro niby rodzę. A mój lekarz może będzie miał jutro dyżur, ale nie wiem tego. Tu kobiety mowiły, że w rzeczywistości i tak położna siedzi przy porodzie, a lekarz bywa okazjonalnie i ewentualnie na zszycie:P

Jasne:) Pilnik do paznokci w ruch, maseczki, pellingi, jutro będę na bóstwo:D A chłopaczka masz dużego. Ja ważyłam 3100. Kurde, modlcie się, żeby mi to wywołanie poszło, bo nie dadzą oksytocyny tylko będą powodować rozwarcie, a to nie zawsze działa.