Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

faworek

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. jeszcze co do optymizmu.... Zdaję sobie sprawę z tego,że część moich różowych okularów wynika trochę z lekkomyślności... co nie znaczy ,że nic nie robię,żeby zaradzić złemu, albo siedzę z założonymi rękami. Nie. Ja po prostu nie zadręczam się na zapas. Nie zastanawiam się czy mój mąż na pewno poszedł na to piwo z kolegami( niektórych nie znam), nie myślę o tym, czy jakaś pasażerka nie zaproponowała zapłaty za kurs( jest taksówkarzem) w naturze. NIE SZPERAM PO KIESZENIACH I NIE OGLĄDAM TELEFONU. na co mi te kwiatki??? Będę się martwić , jak się coś stanie. Oczywiście, że staram się jak najlepiej,żeby nie było \'\' czym \'\' się mastwić,ale pewnych rzeczy się nie przewidzi. Wracając do imprez. 99% ludzi zachowuje się trochę inaczej ,jak bawią się oddzielnie. Wiadomo,że każdy chciałby się pokazać z jak najlepszej strony, być zauważony i doceniony, połechtac swoją próżność i czasem wyłazi z niego troszkę diabełka. Ja sama jak wyjeżdżam na takie imprezki bez \'\'drzewa do lasu\'\' to zachowuję sie troszkę frywolniej i mile mnie łaskoczą męskie spojrzenia. Przysyłają mi potem mailem zdjęcia z tych wyjazdów i niektóre mogą przyprawić o mocniejsze bicie serca wrażliwszych małżonków, ale czy to grzech, że czasem potrzebujemy odmiany i chwili BEZ drugiej połówki????? Jeśli mój mąż wychodzi z kumplami na striptease to doskonale zdaję sobie sprawę z tego,że będzie go oglądał, bo po to tam poszedł. Niech ma!! Mnie przez to nie ubędzie. Jeśli dyskretnie ( jemu sie zdaje ,że dyskretnie) obejrzy się za inną na ulicy , to ja najczęściej komentuję - noooo żeczywiście ma nogi po szyję, albo - noooo fajna. . Może potrzeba troche wolności w związku,żeby nie czuć się uwiązanym i nie szukać innych wrażeń gdzie indziej??? może to o to chodzi??? Nie wiem czy to jest właściwa recepta, ale ja tak robię i jest mi z tym dobrze. Mojemu M też.
  2. Janino przepraszam za nieobecność. Dlaczego \'\'po\'\' a nie \'\'przed\'\'??? Nie wiem. Może myślimy nie tą częścią mózgu, a może w ogóle nie mózgiem?? Może pożądanie staje się silniejsze ,niż zdrowy rozsądek i mówimy sobie ;aaaa co tam..... po mnie choćby i potop. Myślę też ,że mój mąż też patrzy przez różowe okulary, bo to co się zdarzyło i wszystkie tego następstwa uświadomiły i Jemu i mnie ,że powinniśmy zmienić nastawienie do świata i siebie wzajemnie. Uświadomiliśmy sobie,że pomimo tego,że byliśmy razem, tak naprawdę każde z nas żyło oddzielnie. Nie potrafiliśmy rozmawiać o głupotach, o marzeniach, o cierpieniach.... rozmawialiśmy \'\'służbowo\'\'. W moim przypadku taki wstrząs bardzo pomógł i pozwolił na szersze spojrzenie. Właśnie dlatego myślę optymistycznie i nie chcę myśleć inaczej. Ciężko opisać 15 lat małżeństwa , na kawałku strony w necie, w każdym razie nie wspominamy tego co było, ale żyjemy dniem następnym. Zbudowaliśmy wymarzony dom, przygarnęliśmy kota i jesteśmy szczęśliwi. Mimo wszystko.
  3. Ola miałam na myślito,że nie robię awantur i nie strzepuję go z nogawki, bo za dużo razem przeżyliśmy, żeby nie dać sobie szansy. Długa , rzeczowa i szczera rozmowa najlepiej w środku nocy. W naszym przypadku to była lepsza terapia niż batożenie psa. Na marginesie - też mam zwierzątko w domu i od niego uczę sie nie przejawiania agresji..... Julia. Parę razy mnie los kopnął, ale ja się nie dam , banalne powiedzenie \'\' co mnie nie zabije ,to mnie wzmocni\'\' jest jak najbardziej na miejscu. mój post znajdziesz na stronie 1409 lub 1410 i troche dalej . Tobie życzę mimo wszystko optymizmu i wiary w ludzi, bo 100% społeczeństwa nie może być złe. Zawsze znajdzie się ktoś lepszy, komu warto jeszcze zaufać, a jeżeli znów Cię ktoś kopnie to mu oddaj. Nie nadstawiaj w nieskończonośc drugiego policzka. Może teraz Twoja kolej na to by być szczęśliwą?? Tego Ci życzę w Nowym Roku.
  4. JUlio, może nie uwierzysz,ale ja tez miałam kilka niezłych wrażeń. Mimo wszystko patrzę przez różowe okulary i wyznaje zasadę- czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Poważnie. Nie chcę się zadręczać i zastanawiać, co mój ukochany robi poza domem( jest kierowcą)( nie Tira), ufam Mu. Jeżeli nadwyręży to zaufanie to wtedy się będę zastanawiać co począć. Już raz zawiódł. Wybaczyłam, on zrozumiał jest spoko. Mam nadzieję, że nigdy nie zgubię swoich okularów. Tak jest łatwiej i przyjemniej, na porażki zawsze przyjdzie czas,ale wtedy mogę sobie powiedzieć, że nie ma tego złego ...... Taki mam charakter, nie robię draki nawet z poważniejszych sytuacji. Proponuję, abyś poczytała mój post w temacie \'\'kochanki\'\' . Oboje z mężem mamy za sobą parę nieudanych decyzji, a jednak jesteśmy razem i jest dobrze. i Oby tak zostało.
  5. Jak się pobieraliśmy - ja miałam 19lat , On 31 Teraz ja mam ....... no jesteśmy 15 lat po ślubie więc łatwo obliczyć. Od początku było fajnie. Teraz jest troszkę gorzej, bo on zaczyna być troche bardziej zazdrosny, ale mam nadzieję, że jednak te 15 lat czegoś go nauczyły i na tym etapie pozostanie. Taki związek jest dobry. Facet dojrzały , swoje już w życiu przeszedł, wyszumiał się , wyszalał i może się spokojnie zająć rodziną. Dojrzał( powszechnie wiadomo,że faceci mentalnie są troszkę zapóźnieni w stosunku do kobiet) A ja? A ja przy nim, również szybciej dojrzałam, a teraz jesteśmy na tyle młodzi ,że znów możemy poszaleć. Dzieciątko odchowane, nie trzeba przy pieluszkach siedzieć, można się gdzieś zabawić. I nic nie stoi na przeszkodzie ,żeby on od czasu do czasu poszedł z kumplami na piwo, a ja z kumpelami na pizze. Tyle że nam cześćiej chce się wychodzić razem , a nie osobno.
  6. Witam. Ja sama od paru lat jeżdzę na takie imprezy integracyjne i też nie zabieram męża. Nie zabieram go z tej prostej przyczyny, że tematy zawsze prędzej czy później schodzą na tak zwane \'\'pracowe\'\' i mój ślubny troszkę by się nudził. Nie ma w tym żadnych innych podtekstów. Na początku protestował, ale w końcu udało mi się wytłumaczyć mu,że gdybym chciała, to nie musiałabym wyjeżdżać, tylko wyjsć po przysłowiowe zapałki. Jeśli po 15 latach małżeństwa nie ma się do siebie zaufania, to co to za małżeństwo?? Zresztą ja nie traktuję tych imprez tylko zabawowo. Nic tak nie pomaga poznać ludzi , jak wspólne picie . Ile można się wtedy prawdy u innych dowiedzieć. Takie integracje pomagaja mi rozszyfrować naturę moich \'\'dyrektorów\'\' i innych prezesów. Nie ma nic lepszego niż widok skacowanego prezesa z czerwonymi oczkami i wymiętym krawacie. Od razu człowiek nabiera dystansu i dochodzi do wniosku ,że dyrektor też człowiek , a nie bóstwo. Ne zadręczajmy się na zapas, może nie wszyscy traktują takie wyjazdy jako świetną okazję do zdrady i balangi. Z drugiej strony, co w tym złego ,że raz człowiek pójdzie bez drugiej połówki?? Połówka w tym czasie może iśc z kolegami na piwo , albo z koleżankami na Chippendalesów.
×