cześć dziewczyny:)...ja mam dziś taki kiepski humor...czuję, że wielkimi krokami zbliża się @!!!!:(wiecie co...w te święta byliśmy z mężem u jego dziadka, przyjechała teściowa, jego brat z żoną i...dziećmi...nie lubimy się obie baaardzo..ale dzieci..jedno 3latka, drugie 1 miesiąc...Boże kiedy miałam je na rekach..serce waliło i pytało..dlaczego nie My:( Boże dlaczego...nie my...kiedy patrzyłam na mojego męża jak je tulił w ramionach, jak patrzył na mnie gdy ja tuliłam je...zadawałam sobie tylko jedno pytanie..jak długo jeszcze? dlaczego to tak długo trwa?!Wiecie co...ja staram się być dzielna, znosiłam w te święta humory mojego męża bratowej, ale jednego nie mogłam znieść..każdy jej usługiwał..herbatka, kawka, ciasteczko..Dianko zrób jej to, podaj tamto...bo ona ma przecież dzieci....Zmywałam, przynosiłam..i płakałam nad zlewem...płakałam z pragnienia...pragnienia które zmienia się w cierpienie..nie mogę patrzeć na czyjeś dzieci..bo szczęście jest chwilowe, a gdy dzieci nie ma pojawia się tylko ból..i rozmyślanie, pogłębianie się w ciemni...wiecie co ja już chyba nie mam siły...na walkę...przeraża mnie to wszytsko co nas czeka...