Majmac
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Majmac
-
Hello.... hahah...Erwinko...skąd wiedziałaś, że wpadne nieco później... Dopiero co niedawno dzieciaczki usnęły...a ja mam full jeszcze prac domowych...np.powiesić pranie,które się skończyło już z godzine temu...a ja już padam na twarz... Dzisiaj po pracy biegaliśmy po mieście za butami w góry dla męża ale ponieważ ma bardzo dużą nogę więc był problem no i wkońcu nie kupił, potem jakieś zakupy w markecie...oczywiście z dziećmi...nie obyło sie bez stresów...córeczka siedziała w wózku na siedzonku a ja sie odwróciłam do półki po puszke ananasów...i co sie wydarzyło???? oczywiście mała jazda...synek uwiesił się na boku wózka i wszystko się przewróciło na niego łacznie z córką...rumor i płacz w niebogłosy...wiecie chyba jak sie zdenerwowałam???
-
No i obiecanki...cacanki...ja jeszcze nie śpie...
-
Wiem...wiem, że już śpicie...a ja w ciągu dnia mam kongo...i nie mogę za bardzo pisać...ale jakby co to dajcie znać... ja też dzisiaj ide trochę szybciej niż 1 w nocy spać...obiecałam sobie, ze zaraz spadam do łóżka...także życzę kolorowych snów...
-
Witajcie kochaniutkie... u mnie samopoczucie bez zmian...a właściwie zaczynam obojętnie podchodzic do pracy i do szefów...koleżanka zza biurka twierdzi, że co rusz ją zaskakuje swoim zachowaniem...niespodziewałaby się, że rozmawiam z szefem przez telefon tak obojętnie, luźno jak z kolegą, bez emocjii, stwierdziłam, że koniec tych podniet...nie jestem w stanie przeskoczyć pewnych rzeczy i mam to gdzieś...hahah...oczywiście wykonuje swoje obowiązki jak należy ale bedzie co bedzie... Serenity ...biedactwo...to u Ciebie też tak??? Trochę mnie dobiłaś, bo mialam nadzieję, że gdzieś jest lepiej...chociaż mój mąż też przyszedł zdołowany z pracy i ma kryzys....czyżby przesilenie wiosenne dało we znaki? Dzisiaj w ramach diety wybrałam się z całą rodzinką na pizze...było miło a dzieciaczki zadowolone...a ja nie musiałam nic wymyślać na obiad...hehe.. słuchajcie...czy któraś z Was rozliczała kogoś z dochodów w Anglii??? siedze nad Pitem mojej siostry i jej chlopaka i wyszło mi dość dużo do zapłaty...nie wiem czy coś mi nie umknęło...może z Wami to skonsultuję????
-
Hello... ja jak zwykle po zabieganym weekendzie...sobota w pracy a w niedziele goście...a po drodze full innych rzeczy do załatwienia...ech...czy ja musze wiecznie być w biegu??...uwierzcie, że staram sie zwolnic ale ta machina spraw nabrała takiego tempa, że nie moge tego zatrzymać...w pracy jak zwykle dłużej...licze dni do urlopu chociaż nie cieszę sie z niego bo...nie mam czasu...nieźle nie? Zaraz ide na angielski...i znowu wieczór zleci a potem musze siostre i szwagra rozliczyć z podatku i pewnie mi zejdzie do 12 heheeh.... Czuje się jak prawdziwa Matka Teresa...o wszystkich sie martwie i o ich sprawy a głowa od tego mi pęka...jak tak dzisiaj posmuciłam mojej siostrze na GG, która mieszka w Anglii to stwierdziła, że jestem krok od depresji....ja też tak to odczuwam...ale mam nadzieje, że odpoczne w tych górach...ech...szefowa już dzisiaj sapała, że za długo mnie nie będzie...chyba nie myślala, ze wróce wcześniej bo firma w potrzebie!! Jestem głupia owszem, daje sobie na głowe wejść z obowiązkami ale jeszcze jakieś resztki rozsądku mam...tak myślę... Dobra ...lecę na angol...papa
-
Niestety zjadłam kolację...ale za to pyszną...świeży chlebek...ten najbardziej tuczący...z pomidorkiem...mniam...na wytłumaczenie napiszę, że nie jadłam obiadu...
-
Witam...jestem padnieta...ale musiałam do Was zajrzeć...jutro do pracy niestety...ale..ale na jutro po pracy nie mam planów...hehe...jak nigdy...musze zwolnić tempo...własnie wyczytałam, że jestem sową a wiosna to dla mnie jak konieczność wstawania o świcie...budze się powoli w swoim tempie i w okolicach maja nabieram ochoty na życie...hehe...dobrze, że to już nie długo...rzeczywiście miewam ostatnio doły i jestem wiecznie wkurzona...na męża krzyczę...a w pracy schodzą mi z drogi ...haha...chociaż raz..ot..co ..niech się trochę boją...
-
no to zbieram się do spania...codziennie sobie obiecuje, że położe się wcześniej a tu masz...i tak jest g.23 Miłej nocki...
-
Witam laseczki... dzieciaczki wcinają kolację a ja tymczasem dopchałam sie do kompa.... u mnie bez zmian...czyli zapiernicz...dzisiaj byłam bliska płaczu bo wydaje mi się, że wogóle nie posuwam się z pracą...mam nowe obowiązki i nie mam kogo podpytać więc walcze sama i trace czas...ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło...dobrze mi to zrobi na szare komórki...hehe... Momirko ja tez wczoraj doznałam szoku w aptece bo się okazało, że lekarz nie podbił recepty pieczątką i płaciłam 100 % a że było do niego 15 km to narazie odpuściłam...pani obiecała, że jak załatwimy pieczątkę to zwróci kase w ciągu 7 dni...dobre i to...ale 80 zl poszło a 4 dni wcześniej na córcie i męża kolejna kaska...ech...najgorzej jak są choróbska...
-
No to ja oczywiście...przemęczona jestem..haha..
-
Hello... ledwo żyje...jestem zmęczona, chora i zastanawiam się nad zmianą pracy...mam kryzys... Erwinko zawsze mnie podziwiasz za ten tryb życia ale właśnie odczuwam skutki tego pędu...w sobote byłam w pracy...potem zakupy...potem goście do rana...w niedziele z dzieckiem na basen..do Mcdonaldsa na impreze urodzinową...do moich rodziców...po drodze pare przystanków bo cos do załatwienia, podrzucenia komuś...wieczorem znowu do znajomych...byłych sąsiadów...a w poniedziałek do pracy a po pracy do banku a potem angielski....itp.itd. co prawda lubie taki kocioł ale jestem tym zmęczona na własne życzenie...do tego kaszel mnie męczy do potęgi a nie moge pójść na zwolnienie bo PRACA !!! To jest jakieś chore... Jak często zastanawiacie się nad zmianą pracy??? Ja ostatnio codziennie...śledze ogłoszenia i chyba zaczne wysyłać cv, zobaczę co się będzie działo...
-
Hejka...pije właśnie kawe i próbuje zabrac sie do pracy...hehe...jestem tylko z jedną koleżanką...a tak nikogo nie ma...spokój i cisza aż miło...nie ma tej krzykaczki i szumu, który robi wokół siebie... Wiecie co? przyjechałam na rowerze do pracy...tak,tak...nie mam daleko...jakieś 15 min rowerem i w tą stronę troche z górki...ale już myśle o powrocie i o tej górze co mnie czeka...ale dam rade...
-
Witam... mialam wczoraj problemy z wysłaniem wypowiedzi...byłam wczoraj na szkoleniu...nawet było miło...pogoda przypasowała a musiałam jeszcze z 35 min pójść na pieszo z dworca do miejsca szkolenia...hehe...troche spaceru nie zaszkodzi... Dzisiaj niestety idę do pracy...ach...a pogoda taka piękna...musze odrobić tez majowy weekend...taki mam prykas od szefowej, żeby dostać urlop to musze posiedziec po godzinach i w soboty...oczywiście pracy full więc nudzić się nie będę... Muszę się pochwalić, że wczoraj odkurzyłam rower i nawet na nim pojeździłam troszkę...a mam juz z kim...bo synek jeździ już na dwóch kółkach więc moge z nim się wybrać na przejażdżkę... Aniołku...mówiłaś coś o górach...ja się tam wybieram właśnie w majowy weekend...mam nadzieję, że plan wypali bo dzieci mają zostać z dziadkami...mam nadzieję, że się nie wycofają bo nigdy nie zostawali z nimi tak długo... szykuję sie do pracy... Miłego dnia!
-
Hello laseczki...ja niedawno wróciłam z basenu...czyli plan wykonałam...teraz jestem głodna i walcze ze sobą żeby nie zajrzeć do lodówki... Jutro mam szkolenie...tak mi się nie chce tam jechać...troche czasu mi zajmie dojazd...jakieś 2 godz w jedną stronę....i to w piątek 13!!! Pozdrawiam Was...buziaki...
-
Amirko...toż to nie twoja pora na kafeterie?!...Nie martw się, cokolwiek się dzieje...trzymam kciuki...za pomyślne rozwiązanie problemu... Pozdrawiam Co do saszetek to wierze Tobie, że masz już dość...i tak jestem pełna podziwu dla Ciebie...
-
Inanko...napewno to przez @...ja tez tak mam...ale Ty pewnie nie musisz się martwić o wage...
-
Ok ...dzieci położone w łóżeczkach...ach...cóż za spokój nastał...nadają jeden przez drugiego.... Amirka pewnie buduje Biskupin... a Erwinka zjadła pyszne lody i się ruszyć zapewne nie może...hehe...Aniołek pisze prace...Inana pewnie juz poszła spać bo rano wstać nie może, Momirka a cóż Ty porabiasz słonko? No i Serenity...może ma znowu gości heheh....a jutro urlop na żądanie? ... Amirko...jestem ciekawa jak Tobie dietka idzie...ja co prawda jeszcze podjadam oczywiście w domu najwięcej ale już,już sie biorę za siebie...mam plan jutro pójść na basen...mam nadzieje, że wypali...
-
Witam... miałam wysypany komp...jakiś wirus się przyplatał...dopiero co odzyskalismy internet... Pozdrawiam
-
Witam... Jestem zdeczko przejedzona...jeszcze nie jadłam śniadania i chyba już nie zjem...moje efekty dietki pójdą w zapomnienie jak tak dalej pójdzie... U mnie Świeta spokojnie...dyngus w miare też...dzieciaczki nas popsikały i miały radochę...i tak miało być... Pogoda u mnie beznadziejna...pada i wieje...aż sobie zajrzałam na stronkę z wycieczkami w ciepłych krajach...i od razu cieplej na serduchu... Amirko...przykro jak dzieciaczki chorują...teraz nie ma za bardzo pogody ale moje były chore jak spadł pierwszy śnieg i to była rozpacz... Spadam myć włosy ...a synek stoi na czatach, żeby pograć w grę... Miłego dnia życzę!
-
No to ja chyba też mam wszystko zrobione....teraz tylko dzieci zagonić spać...i można odpocząć...ech...stara się robię...kręgosłup mnie boli... no to Wesołych Świąt!!!
-
Hello śpiochy...a ja wróciłam niedawno z zakupów w Tesco ...dopiero się rozpakowalam...wydalam kupe kasy...na pierdołki...ale byłam z kumpelą i było sympatycznie...a teraz herbatka i spadam spać bo jutro do pracy...moja męża oczywiście nie śpi jeszcze więc chwile pogadamy i będzie g.1...ech ja lubie takie nocne zycie tylko co to będzie rano??? Dobranoc...znowu słychać jak chrapiecie!!!
-
Hejka...czy Wy sobie wyobrażacie, że moją mamę wypuścili ze szpitala??? Powiedzieli jej, że ręka się ładnie zrasta( gdzie robiła rentgen dwa dni temu i tam jej powiedzieli, że się nie zrasta!!!) i w związku z tym nie będą jej nic robić bo jeszcze zaszkodzą...NIC NIE KUMAM... Wyjątkowo wcześnie dostałam się do kompa..hehe...jade dzisiaj na wieczorne zakupy do tesco...może będzie mniej ludu.. Erwinko nasza firma wczoraj otworzyła sklep w twoim mieście...i tak szybko jak otworzyła tak i zamknęła...hehe...pewnie coś wiesz na ten temat...
-
Hello...u mnie dalej kocioł...dzisiaj koleżanka zrobiła pożegnanie bo odchodzi z pracy...zrobiła pyszne domowe ciasta...oczywiście sie skusiłam i po prostu umieram teraz...tak mnie zemdliło...ech pazerność...teraz mam nauczkę... Momirko głowa do góry...u mnie też nic nie zaplanowane na Święta bo dzisiaj moja mama ma operację na tę rękę nieszczęsną...i nie wiadomo czy wogóle wyjdzie na Święta....wiem, że nic nie wiem... Pozdrawiam
-
Hello...Witam...ale mam zapierdziel...jeszcze miałam przed chwilą małą pyskówkę z koleżanką-wariatką z pokoju...chciała mi wcisnąć pracę, którą robiła za szefową a w związku z tym, że ja przejęłam w części szefowej obowiązki chciała od razu mi to wcisnąć...bez oczywiście uzgodnienia z szefową.....wkurzyłam się...co ja jestem Matka Teresa? stwierdziła, że za szefową musiała robić a ja jeszcze nie awansowałam...bezczelna...nie ona jest od ustalania kto co robi... Dobra wygadałam się...ale nie mogę wyrobić z tą wariatką...gada do siebie albo ciągle do kogoś...skupić się nie można...trzaska drzwiami i przeklina...i do tego ma najwięcej ...jak zwykle pracy... POTRZEBNY MI URLOP!!! albo zmiana pracy...
-
ufff...wpadłam dopiero do domu...muli mnie strasznie...Amirko mnie pominęłaś!!! czekam z niecierpliwością...