Majmac
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Majmac
-
a mam załatwione bilanse u dzieci...oczywiście wizyt u specjalistów nie ominę, typu ortopeda,dermatolog, logopeda i ortodonta... :-) więc czas zacząć bieganie po lekarzach...
-
Momirko współczuję... nie ma nic gorszego niż biegać po lekarzach i nic konkretnego nie usłyszeć... a ja dzisiaj miło spędziłam dzionek przynajmniej rano, wzięłam urlop i synka i pojechałam na narty...piękne słoneczko i przyjemnie...więc miło było...popołudniem trochę biegania z dziećmi na dodakowe zajęcia jak zwykle ale na szczęście już weekend...a w pracy podobno była niezła jazda...wszystko mnie ominęło...chociaż raz... Momirko a co tam pichcisz?
-
Hej... Amirko kochana...mój m wrócił zadowolony i cały ..też z Przywidza...wg jego kolegów tam jest lepiej niż w Trzepowie a najlepiej w Wieżycy. Co na twój A? Jak ocenia Wieżycę? skoro mój m się zdecydował na narciarstwo to teraz może się wybierzemy razem...tylko slyszałam że Wieżyca ma bardzo stromy stok jak dla początkujących... Amirko a dostałaś swoje cudo, które zamówiłaś? Jestem ciekawa czy ma opcje " umyj sam" :-) Pisałaś coś o uczuleniu na zimę...moja córcia ma strasznie czerwone dłonie i szorstką skórę od paru tygodni...raz się nasila raz ginie...już jej wykluczyłam cytrusy ale jakby to nic nie pomaga...wybieram się na zaległy bilans z nią i chce zapytać ale oczywiście w mojej przychodni przyjmują w ciągu dnia i muszę wziąć urlop...jeszcze doszedł synek na bilans 10 latka więc musze zgrać ich obu w jednym terminie ...ech...szkoda gadać...brak czasu...
-
Serenity dziękuję za propozycję...do przemyślenia...zresztą zobaczy się co się wydarzy do maja...w razie co podróż PKP nie jest dla mnie problemem... Dzisiaj mój m pojechał z kolegą pouczyć się na nartach chyba stać...hehe...pozazdrościł mi ...trzymam kciuki oby się nie połamał bo wysoki z niego chłop... :-) ...pewnie wymarznie i tyle bo nawet nie ma odpowiednich ubrań na takie sporty... Ja zaś pojechałam po synka na basen i przez te nie odśnieżone boczne drogi nie mogłam wyjechać...potem ktoś za mną stanął więc musiałam pojechać w głąb nieznanego mi parkingu gdzie nie było jak zawrócić...grrr...musiałam poprosić nieznanego mężczyznę żeby mi nawrócił...masakra...a córcia sama w domu przez ten czas więc dodatkowy stres...echh...ale gościu był miły i spoko pomógł wyjechać...choć uważam się za dobrego kierowcę to się czułam się bezradna i napyszczyłam się na maxa...
-
Hejka... Serenity wyślij na emaila linki poproszę... Tak dzisiaj rano myłam zęby i sobie pomyślałam, że Amirka tak właśnie mogłaby zrobić...przyjechać z rodzinką... dla mnie super pomysł...
-
Hello... na koncercie wczoraj było fajnie, muzyka Pink Floyd, może nie moja najbardziej ulubiona ale teraz jak będę słuchać tej płyty w domu to zmienie nastawienie do niej :-) Podróż okropna...cały czas sypało śniegiem...na koncert zdeczko się spóźniliśmy bo o dziwo zaczęli punktualnie :-) co się rzadko zdarza na koncertach...a powrót nie lepszy ...byłam o 3 rano w domu...dzisiaj oczywiście jestem w pracy...myślałam o wolnym ale i tak musiałam córkę do przedszkola wyszykować...pomimo, że miała propozycję pozostania w domu nie skorzystała bo tylko w piątki moga przynosić jakąś swoją zabawkę do przedszkola i to jest najlepszy dzień dla dzieci :-) tak więc postanowiłam jakoś się dzisiaj przebujać...a pogoda piękna...biały puch i słoneczko... Co do spotkania w Krakowie jestem za...dawno tam nie byłam...i tak uważam, że to już jest tylko kawałek z Łodzi...a klimat niepowtarzalny...dodatkowo Momirka pewnie zna jakieś fajne knajpki i miejsca...fajnie by było w Krakowie... a teraz wracam do pracy...buziaki
-
Weekend majowy może być tylko jak się sprawy mają z Komuniami? czy ktoś ma w rodzinie taką imprezę? Amirko już się ciesze...Ja też myślałam o pociągu, co tam będziemy sobie głowę zawracać jakimiś piratami drogowymi, korkami itp. przecież będziemy się dobrze bawić już po drodze!
-
Hejka... całkiem niedawno wróciłam z sanek :-) :-) :-) Synek wrócił z karate i myk na sanki poszliśmy...piździało i zawiewało nie z tej ziemi...po prostu burza śniegowa...oczywiście nie musze dodawać, że byliśmy tylko my... dwie pary sanek i szyszunie... :-) oczywiście zrobiliśmy sobie kulig z sanek i siup z góry...była niezła zabawa i sporo śmiechu dopóki młoda się nie przewróciła i nie ruszyła zęba, który ma zamiar wypaść od paru dni...mleczak oczywiście...już się odchyla w druga stronę ale nie chce skubaniec wyjść...no i polała się krew, która na białym śnieżku zrobiła małą masakrę :-) trzeba było wracać...zresztą naprawdę było późno a młody ma jeszcze lekcje do skończenia...ale ogólnie polecam sanki, jabłka,worki, narty, łyżwy....zima ma też swoje uroki! Dzisiaj sypnęło śniegiem świeżuteńkim i jest pięknie...no kochane musicie się pogodzić z zimą...no chociaż trochę się do niej uśmiechnijcie... Amirko jestem za propozycją wyjazdu ...razem zawsze raźniej i czas szybciej zleci... Jutro jedziemy do Bydgoszczy oczywiście po pracy...cieńko to widzę w takich warunkach drogowych ale co tam...mąż zdobył bilety na koncert więc zrobimy odskocznię od dnia codziennego...byleby zdążyć do g.20 ... :-) a w piatek na czworaka do pracy albo urlop na żądanie :-) Muszę skoczyć do córki do łazienki bo się kąpie i leje megalitry wody!!! Naraska
-
Hejka... szybko się melduję, że żyję... Dzisiaj latania miałam bo musiałam trochę zostać w pracy i ledwo zdążyłam na zebranie do szkoły...potem wpadła siostra na chwile i znowu z synkiem na basen...teraz siedze i rozliczam tate z PITa bo ma termin do końca stycznia...więc nie ma co przeginać... Ogólnie ok, zdrówko póki co jest...w niedziele byłam z dziećmi na super górce...prawie sam lód...ale się zjeżdżało...super! tylko mam straszne siniaki pomiędzy nogami od tzw.jabłka ale zupełnie sobie nie przypominam jak to się mogło stać...chyba mi po prostu nogi odmarzły i nic nie czułam...tak czy siak fajnie tak sobie pozjeżdżać beztrosko...a z dziećmi jak pójde to głupio nie wygląda...hehe... Jeśli chodzi o spotkanie to Ja też wierzę, że się uda...tylko chęci i wszystko się może zdarzyć! a tak a propo zimna...Ja się chyba przyzwyczaiłam już do takiej pogody i wcale się nie denerwuje...jest jak jest...wole tak niż deszcz, pluche i błoto... :-) no jak moje zmarzlaki? co Wy na to? muszę spadać do kąpieli bo jutro trochę szybciej do pracy chcę pójść...mam pilna sprawe do skończenia...szef się niecierpliwi! Buziaki!
-
Erwinko...nie obrażam się ...no coś Ty!!! Na Ciebie? w życiu... :-) :-) :-) a może od razu przyjedziecie do Trójmiasta...miejsca się znajdzie...najwyżej pójde z m spać do teściów... :-) i chatka w miare duża...i pomieści dwie,trzy rodziny...a urlop to na 90 % biore w sierpniu bo córcia idzie do szkoły więc w sierpniu zrobie jej wolne z przedszkola... Tak czy inaczej zapraszam... Erwinko super, że jesteś zadowolona z fryca...Ja już też mam odrosty jak nigdy dotąd...może jutro coś wykombinuje... Dzisiaj po narciarstwie ręce bolą (górne tylnie partie) najbardziej szczególnie jak mam założyć kurtkę...nogi mniej pewnie dlatego, że chodziłam na step itp. i nie mam takich zakwasów...ale zobaczymy jutro...wczoraj jak leżałam w łóżku i sobie przypominałam te zjazdy to trochę byłam przerażona....ciekawe jak będzie następnym razem...będę się bać czy nie....tak czy inaczej nie żałuje ani chwili z wczorajszego dnia bo dzisiaj wiadomo w pracy klimaty...nasz dział podzielił się na 2 grupy bo koleżanka powiedziała pare słów prawdy o pracy innych i jest obraza i konspiracja....znalazła się taka jedna co podburza i się robi jeszcze bardziej nieciekawie....ale nie bede pisać o pracy w końcu rozpoczął się weekend...Erwinko życzę udanego wypoczynku wspólnie z m....i wszystkim Wam dziewczyny życzę udanego weekenda!
-
Amirko dziękuję za informację o stoku ale wyobraź sobie, że dzisiaj wzięłam dzień urlopu i pojechałam tam z siostra i koleżanką z pracy...wzięłysmy sobie wspólnie instruktora i było super...spełniłam swoje marzenie! szlo mi całkiem nieźle bo już nieźle zjeżdżałam i koleżanka nie wierzy mi, że jeździłam pierwszy raz...siostra sie śmiała, że miałyśmy chyba jakiegoś dziadka narciarza bo i brat i Ja i nawet ona narciarstwo szybko załapaliśmy...hehe...było przefajnie ale zerwał się mroźny wiatr i szybko wymarzłysmy...trochę jednak daleko jak dla mnie...ale zawsze bliżej niż Zakopane :-) i taniej :-) a teraz czuje moje kolana i ciekawe jakie zakwasy mi wyjdą jutro!!! Erwinko nikt nie mówi o 3 dniach...zaproszenie dostałyście na przedłużenie urlopu nad morzem...o transport się nie martw...zorganizuje się... Jesli chodzi o męczącą jazdę do Erwinowa to źle mnie oceniłaś...hehe...to mnie napewno nie zmęczyłoby...chodziło mi o mrozy i okrutne opóźnienia koleji PKP a Ja urlopu w tym terminie nie mogłam wziąć co Wy...u mnie przed 20 to masakra...dzisiaj dopiero wyrwałam 1 dzień i jutro do roboty! i tak co miesiąc....teraz może po 25 coś wykombinuje...też myślałam, żeby synka wziąć na narty w tygodniu bo w weekend to podobno horror....3 stoki w okolicy i wiadomo co się dzieje... :-) On był rok temu na obozie w Karpaczu i tam się nauczył na nartach jeździć więc byśmy sobie powolutku pozjeżdżali...jak skombinuje pare grosza to na pewno się wybiore....najważniejsze jest to, że w końcu zrobiłam ten krok...planowałam od paru lat naukę narciarstwa i w końcu to zrobiłam... :-) no to tyle u nie...musze spadać!!! Buziaki!
-
Serenitko ty wczoraj czuwałaś a Ja jeżdziłam po mieście po mojego m...taka jestem dobra żona, że w ramach oszczędności nie dałam mu na taxi...hehe...wolałam po niego pojechać... Dzisiaj nordic walking z koleżanką zaliczony...trochę spacerowy ale udany...po powrocie kwitłam na górce z dziećmi następne 2 godziny i myślałam, że zniose jajo na zimno...normalnie mi odmarzły palce u stóp! Teraz rozebraliśmy choinke...a sypała się że nic z niej nie zostało...tylko suche gałązki...teraz dzieic roznosza chatkę...chyba pójdziemy jeszcze na sanki trochę ich zmęczyc...u nas -10 stopni...marzą mi się narty... Amirko jak na tym stoku w Trzepowie? mam marzenie się nauczyć na nartach więc jak warunki dla początkujących? Erwinko i Momirko co tam porabiacie? Buziaczki dla Was!
-
umówiłam sie jutro na nordic walking...ciekawe co z tego wyjdzie... :-) Erwinko i Momirko życzę udanego spotkania!!! Miłego gawędzenia...!!!
-
Hejka... nie mogłam się dostac w domu na kompa a potem wyskoczyłam do koleżanki a nie dawno zawiozłam m na firmową imprezkę więc dopiero teraz mam luz...w pracy zapierdziel jak to przed 20 każdego m... Serenity pomysł spotkania w Twoim domku jak dla mnie spoko...potem jeśli ktoś chce przedłużyć urlopik to zapraszam do mnie...udostępnie kanapke do spania... :-) Jak już któras się wybierze hen daleko to warto wpaść nad morze...także można to połączyć... Ja moge spać z rodzinką pod namiotem...lubimy takie warunki...byleby namiot nie stał na górce bo wtedy śpimy piętrowo... :-) a to że koszt noclegu odpadnie to duży plus...bo znależć domek o godnych warunkach za rozsądną cenę nie będzie łatwo... Ja uwielbiam Bory Tucholskie...ale w domku w którym byłam nie było toalet i niestety trzeba było biegać ...zalety...to tanio za domek a wady, że korzystasz z publicznej toalety i prysznica...więc rozumiem, że przy małych dzieciach to niewygoda...
-
muszę to napisac...hehe...mój m przyjechał i zgadnijcie co robi? układa naczynia po swojemu w zmywarce...nie mógł tego zdzierżyć...hehe...
-
tak masz rację Serenity...napewno to podstęp! Czemu ja na to nie wpadłam...catering amirkowy...mniam... albo Amirka wypadła na kuligu z sań i leży gdzieś w zaspie...tak schudła, że nikt jej nie dostrzegł ... :-) jest jeszcze jedna opcja...WYPRZEDAŻE...coś co nam nie jest jeszcze dane Serenity...może next time after cambridge...a teraz póki co niech się kobieta raduje, że może poszaleć...
-
no tak...ze znakami zodiaku różnie bywa...chociaż mój skorpion jest złośliwy ale też odda serducho całe dla innych...no i jest rozrzutny...to ja jestem od kasy...biegam po kontach i przelewam w tą i z powrotem łatając dziury...hehe...kombinuję i pożyczam...dorabiam...nadrabiam...itp... Jeśli chodzi o wage to mój tata i moja teściowa to wagi...oboje kochani ale zdeczko chwiejni w decyzjach...no teściowa to już w ogóle decyzje podejmuje jak wiatr zawieje, nigdy nie wiesz jak zareaguje i czy jest zadowolona...dodatkowo nie ma swojego zdania...niestety...ale każdy jest inny...a jak u Ciebie Serenity z decyzjami? Panna to mój teściu, konkretny gość i jak mu się coś nie podoba to zawsze wali na klate...czego mi zdeczko brakuje...ale słowny, pracowity, naprawde można na niego liczyć jak coś obieca...i ma świetny kontakt z moimi dziećmi...dzieci go uwielbiają...w poniedziałek idzie do szpitala a Majka ma przedstawienie na Dzień Babci i Dziadka to się popłakała, że akurat jego nie będzie! to tak w skrócie...o mnie pisać nie będę...znacie mnie przecież :-)
-
no nieźle...pozdrowienia dla małżonka Serenity!!! oczywiście, że to wszystko nieprawda, prawda jest tylko jedna Kochamy naszych mężów takimi jacy są!!!! i robią najlepsze herbaty!!!
-
cóż za podobieństwa??? niesamowite...oczywiście o dyktafonie myślałam 1000 razy i przy każdej sprzeczce o tym wspominam, że chyba będę go nagrywać...hehe...widocznie ten typ tak ma...herbate mój pieron też robi pyszną...ostatnio przeszedł szkolenie smażenia piersi z kurczaka i trzeba przyznac zrobił pyszne...sam się zachwycał ale tak skromnie, żebym się za bardzo nie przyzwyczaiła, że umie coś zrobić... Jeszcze jedno ...jaki znak ma twój m? bo mój to skorpion...i teraz umre z ciekawości jak mi dzisiaj nie odpiszesz...hehe... ...o dziwo dzieci nie pchają się do kompa a mąż dopiero w drodze do domu wiec mam wolny wstęp ...jak nigdy :-) Erwinka pewnie pucuje chatkę, miejmy nadzieję, że netu jej nie przymroziło i się kobitka odezwie zanim zaczną na dobre NTA2... no nie...jak nie dzieci wzywają to pralka...narazie
-
Serenity i w tym temacie jakże Cię rozumiem... Ja też dzieci szykuje...rano ubrania, rzeczy do szkoły,przedszkola...a jak gdzieś wyjeżdżamy to przygotowuje wszystkie ciuchy...mój m za to je pakuje bo robi to nieźle...wszystko się wtedy zmieści do torby...on lubi jak jest wszystko poukładane...w aucie też wszystko pakuje...hehe...nawet w wózku na zakupach musi być porządek a nie wrzucać gdzie popadnie... :-) porządnicki...ale spóźniać się to zawsze...i wszędzie...a potem jak mamy poślizg to dzieciom się obrywa, że się guzdrzą... :-) na kogoś musi być...superniania nie byłaby zachwycona... Za to zostawić go z dziećmi mogę spokojnie tylko co najwyżej nie da im witamin lub kolacji..jak sie nie upomną... :-) Momirko naprawde nieźle trafiłaś....
-
hehe...sama jestem pod wrażeniem, ze w pół godziny się uwinęłam, pewnie gdyby był mój m to trwało by to dłużej...wydaje mi sie, że on nas zawsze spowalnia... ten mój facet na wszystko ma czas... :-) Serenity tylko często mi sie zdarza, że się spóźniam te 10 min bo mój m robi rano za taxi, wieziemy synka do szkoły, potem mnie do pracy i mała do przedszkola i robimy kółka...staram sie, odsiedziec spoźnienia i nie wychodzić punkt 16 ale i tak szefowa całkiem niedawno mi to wygarnęła, że mam najbliżej a najpóźniej przychodze...a jak jej powiedziałam, że o 16 tez nie wychodze to mi odpowiedziała, że tego i tak nikt nie widzi, za to wszyscy widzą że się spóźniam... i w tym tkwi bezsens...robię jakąś pokazówkę czy jak??? niech się inni martwią o siebie...ech szkoda gadać... Serenity twój czas pracy bardzo Ci sie przyda przy małym dziecku... Ja niestety musze odsiedzieć 8 g...pracy zawsze jest wiec na nude nie narzekam ale żeby się zwolnić to muszę się płaszczyć przed szefową...Wszystkie sprawy załatwiam po pracy, lekarzy itp. i dzień jest całkiem krótki...dlatego się nie wyrabiam wieczorami... Serenitko to jest niestety duży plus twojej pracy... Buziole
-
Serenity wracając do Twojej pracy...też bym przeżywała tak samo jak Ty...nieraz sobie wyobrażam, że idę do szefa z wypowiedzeniem i ...zapadam się pod ziemię... :-) pracuję w tej firmie już ponad 5 lat...i średnio tyle pracowałam w innych...więc może rzeczywiście czas na zmiane...choć jak rano wstaję to dziękuję Bogu, że mam tak blisko do pracy :-) :-) :-)... najlepsze jest to, że my się w pracy same nakręcamy...każda o tym gada, że trzeba coś innego poszukać a jak któraś to zrobi to szczęka reszcie opadnie... :-) i ot tak...a w ogóle to sobie marzę, żeby wyjechać np w Bieszczady chociaż kocham moje miasto :-) i lubię jak się coś dzieje...a może agroturystyka w Bieszczadach??? z dala od zgiełku i pędu życia... A tak poza tym Amirko jak się udal kulig? Serenitko jestem za spotkaniem gdziekolwiek...proponuję nad jakimś jeziorem żebyśmy mieli więcej atrakcji...kąpiel, rowerki,ognicho...luz, blues i spontan... co do jedzenia to u mnie totalna klapa...przed chwilą zjadłam chleb ze smalcem i kapusta kiszoną...heheeh...już widzę Wasze miny...
-
Witojcie!!! Serenity poczytałam 160 hehe...jest niezła...spisałam sobie ponownie przepis na sałatkę z martwych ogórków... :-) i mialam wtedy wolne...ech... Serenity naprawde jesteśmy niemożliwe...marudzimy i marudzimy jak to w Polsce...w sumie jesteśmy w normie...bo my Polacy bardzo lubimy narzekać...i ostatnio zrobiłam się zrzędą...i straszliwie mnie to wkurza...ale nic...jeśli chodzi o robote to nie moge powiedzieć że jest aż tak strasznie...ale bardzo nas boli jak nas nie doceniaja...my się tak staramy a tu nawet dobrego słowa nie ma tylko wiecznie źle i nie na czas...najgorsze jest to, że odwalamy niezłą robote za inne działy a reszta święte krowy...kase biora a nie wykonuja do końca swoich obowiązków....potem wszystko się skupia na nas...a jeszcze z rodziny prezesa pracują 3 osoby (rodzeństwo), które pracą nie grzeszą i sorry ale zawalają swoje obowiązki lub przesiadują na zwolnieniach...okropieństwo...ogólnie przebieg informacji nawala na każdej linii...potem jest odkręcanie...nie ma procedur a dodatkowo nasza szefowa nie umie o nas zawalczyć...i widać, że z naszym szefem też ma na pieńku ostatnio...więc niby nas rozumie ale nie może przeskoczyć szefa...i tak kuleje wszystko...wszyscy w naszym dziale narzekają i marudzą, czują się niedocenieni i nie zmotywowani...premia tutaj zadziałałaby jak balsam a tak atmosfera ciężka...mam jeszcze wariatke w pracy,która klnie ile wlezie, kto nie przyjdzie temu marudzi ile to ona ma pracy, i że na nic ją nie stać...chociaż nie ma rodziny na utrzymaniu i kredytów...również nie ma na nic czasu...ostatnio koleżanka jej powiedziała, że marudzi jakby miala 6 dzieci...hehe...i tak zrzędzi że głowa pęka...a jak ją opierdzielisz to na chwile jest cicho a potem wraca wszystko do normy...po prostu wariatkowo...więc nam się wszystkim udziela...dodatkowo mamy starsze Panie w pracy, które idą na łatwiznę i wolą się ciągle pytać o coś, przeszkadzając co chwile...czy coś zrobić tak czy siak, zaksięgować to tak czy inaczej chociaż to jest jej działka i za nią odpowiada...ale zawsze można potem zwalić na Ciebie, że tak jej podpowiedziałaś...taka jedna siedzi za naszymi plecami od jakiś 3 miesięcy...i z kumpelą co obok mnie siedzi nie możemy nawet zamienić słowa bo ona się zaraz wtrąca a jeszcze jak źle podsłyszy to wtrąca się nie na temat...wymiękamy...ech i tyle z życia wzięte...hehe... Muszę kończyć bo jestem sama z dziećmi i nie mogę ich zagonić do łóżek na odległość...musze wstać i zadziałać... Naraska
-
Hello... nie rozpisuję sie za dużo bo późno a Ja dopiero się dostałam do kompa...bardzo późno dzisiaj wróciłam do domciu i padam na twarz...mąż jutro wyjeżdża na szkolenie więc cały dom i dzieci na mojej głowie, musiałam więc pozałatwiać co pilniejsze dzisiaj...do tego imieniny szwagra i urodziny koleżanki więc i o nich nie mogłam zapomnieć... :-) Amirko my na kulig do Redy jedziemy...10 zl/dorosły 5 zł/dzieci a u Was? Momirko trzymam kciuki i głowa do góry! Serenity jesteś wielka....walczysz a to najważniejsze...a szef niech się ugryzie w 4 litery...i tak nas wszyscy mają gdzieś (pracodawcy) ostatnio doświadczam to na każdym kroku i stwierdzam, że nie warto się spuszczać...trwało to parenaście lat zanim wysnułam wnioski...hehe...ale lepiej późno niż wcale...Dziecko najważniejsze!!! Wiem, że łatwo mi się pisze, sama mądra taka nie jestem ale popieram Twoją decyzję! Erwinko gratulacje dla męża!!! Szacun za angielski na wakacjach!!! Spadam do mycia...papatki!!!
-
Heyka, Erwinko wiem, że mnie zapraszasz i wiesz, że chętnie bym przyjechała ale niestety moja sytuacja finansowa jest nie najciekawsza a wyprawa na koniec Polski jest jednak jakimś kosztem...myślę, żeby zrezygnować z angielskiego na poł roku bo każda zł się liczy... Poza tym nie marudząc o kasie to jak słyszę ile pociągi mają opóźnienia to sorki ale nie mam zamiaru weekendu spędzać w pkp naszym pięknym... Mąż wyjeżdża do Warszawy na szkolenie już jutro a wróci w piątek więc bym się z nim minęła...no i jak widać wiele jest czynników, które mi krzyżują plany wyjazdowe do Erwinowa... :-) i to nie lenistwo jest powodem :-) Kulig ma być w niedziele...wszystkim trudno w to uwierzyć, że nie było u nas śniegu w niedziele (dzisiaj jest full) ale akurat taki mikroklimat...Ja też mieszkam bliżej morza niż inne dzielnice i u mnie nie było na czym zjeżdżać w sobote i niedziele... a wszędzie pełno śniegu...nawet Gdańsk był cały zasypany...no ale cóż może się tym razem uda... Serenity była opcja żeby pojechać do Szymbarka ale tak na ostatnią chwilę a Ja już miałam plan B i goście już jechali do mnie...więc nie mieszałam...ale chyba się trochę starzeję...hehe...to prawda...albo przemęczenie materiału... Tak czy inaczej dziewczyny życzę udanego spotkania...i miłego dnia...