Majmac
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Majmac
-
Hello... u mnie bez zmian...pracuje nadal ciężko...teraz wpadli biegli na badanie bilansu...trzech młodych muszkieterów...i ciągle coś od nas chcą...najgorsze że trzeba im kserować dokumenty a Ja mam takie tyły w bieżącej pracy że hej... Wynegocjowałam urlop na koniec czerwca i jade w Bory Tucholskie na tydzień...do lasu...odpocząć...mam nadzieję, że choć trochę pogoda przypisze...jade z dziećmi i z moim rodzeństwem i piesiem oczywiście a potem oni się zmywają i ma przyjechać mój mężuś...chcę zabrać rowery i pośmigać po lesie...jeśli tylko mąż załatwi bagażnik na rowery... Wybywam z moich okolic do lasu bo będzie się dużo działo w moim mieście w tych dniach a Ja chcę odpocząć a nie stać w korkach i przepychać się w tłumie... Ostatnio u mnie licho ze sportem...z trudem ide na rower lub rolki, jestem już przemęczona a poza tym pogoda nie dopisuje... Mam jeszcze propozycje pojechać na tydzień do Szczawnicy...z kuzynem i jego rodzinką, maja jakieś tanie noclegi tylko dojazd to dość duży koszt...ale chyba się wybiore...musze sobie jakoś wynagrodzić tę ciężką ostatnio harówkę...i to tyle...mam dwa tygodnie urlopu i takie plany...reszte lata oczywiście w pracy... no to tyle u mnie....buziaki i pozdrowienia
-
Serenity a Ty jeszcze nie na zwolnieniu??? myślałam, że odpoczywasz sobie a nie harujesz...no ale jak się dobrze czujesz to spoko...a jak tam waga? trzymasz się nadal na plus 3 kg? U mnie nic ciekawego...stałam się pracoholiczką...popołudnia i soboty to dla mnie już norma...teraz nie zapowiada się lepiej czerwcowy weekend...na bank ide do pracy w piątek i sobotę jako jedna z nielicznych...wszyscy biora wolne bo się obrobili a ja dalej pełzam w błocie...szefowa mi pomaga z tego bagna wyjść ale czas leci nieubłaganie...od poniedziałku wpadają biegli badać bilans a Ja daleko w polu...tak to jest przejąć obowiązki przed bilansem... Mężuś wrócił zadowolony...co prawda pogody nie mieli ale oderwał się od pracy...walczyłam dzielnie przez cały tydzień...kursowałam pomiedzy pracą a dodatkowymi zajęciami dzieci no ale i pare koleżanek obskoczyłam pomimo napiętego planu...jedyny minus to bałagan w domu i przeziębienie mnie dopadło... ogólnie tęsknie już do urlopu...zapowiedziałam szefowej, że jak tylko biegli wyjdą a ma to nastąpić 01.07 to Ja ide na urlop...zupełnie nic nie mam zaplanowane i już kombinuję co by tu zrobić...kasy brak ale Serenity wie napewno co mam na myśli...hehe... Musze spadać....buziaczki
-
Hejka...melduję się na placu boju... walczę dzielnie sama....dziecko zawieść tu i tam, tamte odebrać ...a w między czasie obiad...i tak w kółko...ale kto ma nie dac rady jak nie Ja...musze się trochę poklepać po ramieniu bo jak Ja tego nie zrobię to nikt...hehe... Momirko...proszę o zdjęcia maluszka...napewno jest już duuuży... Erwinko łączę się z Tobą w bólu...u mnie w pracy bez zmian...następną sobotę zaliczam w pracy i jeszcze następną...i tak do końca czerwca....ale już zapowiedziałam szefowej, że na początku lipca mnie nie ma!!!! Koniec...posiedzę sobie z dziecmi w wakacje choć pare dni... już mi się szwędak włączył i kombinuje gdzie by tu z nimi pojechać...hehe...po Komunii krucho z kasą ale co tam...wezme kredycik...raz się żyje...Serenity mnie rozumie... :-) a mój m ma się dobrze...warunki mają nieciekawe, deszcz,mgła i śnieg...zero widoczności ale i tak jest szczęśliwy, że się mógł oderwać...w pracy też ma wiecznie jazdy...więc tego potrzebował...żeby nie zwariować... Spadam do mycia... Bużka
-
Hejka... Erwinko bidulko...nieźle się zaprawiłaś...trzymaj sie dzielnie... u mnie bez zmian...sobota znowu w pracy...dobrze, że pogoda taka se więc żal nie ściska tak bardzo...mam tylko wyrzuty sumienia, że dzieciaczki zapuszczam ...no ale dobre chociaż to, że zapłacili nam za te nadgodziny to chociaż zaprosze ich na jakąś mega pizze i może zaliczymy jakieś kino na Dzień Dziecka... tymczasem u mnie szał w domu bo mąż wyjeżdża w góry z kolegami...będą spać w schroniskach i chodzić z plecakami i tu się zaczął problem... :-) w górach pada śnieg a plecak mały, żeby wszystko zmieścić...i jest szał w domu...a Ja grzecznie robię kanapki na drogę i się podśmiewuję chociaż nie jest mi do śmiechu bo zostaję ze wszystkim sama i jeszcze jazda w pracy...no ale nic...dam rade ... Serenitko trzymaj sie i nie przepracowuj...nikt tego nie docenia i tak... Erwinko może podeślesz fotkę fryzurki? albo jeszcze jakieś fotki z wycieczki? chociaz pomarzę... :-) :-) :-) Buziaki
-
Hejka... Ja jestem zarobiona jak każda z Was...siedze po godzinach i soboty więc mam dość kompa... Jestem już po Komuni dziecka i po białym tygodniu...uff...teraz życie wraca do normy... Mam nadzieję, że u Was wszystko ok... Buziaki!!!
-
Hejka... brrr...jak zimno... u mnie nic nowego...obecnie biegamy do kościoła na próby bo już za tydzień mamy Komunie synka...wczoraj byłam u fryca odświeżyć kolor no i pokryć te okropne odrosty...chciałam sobie machnąć jakiś czerwony albo niebieski pasek na włosach ale się wstrzymałam na następny raz...bliżej lata... :-) Erwinka chyba szok przeżyje jak wróci z Krety...tutaj tak zimno...u nas wieje i pada jak w listopadzie... Serenitko co do wózka to teraz są różniaste...Ja miałam z firmy emmajunga i byłam bardzo zadowolona ze względu na kółka i tzw.resory... Miałam półgłeboki wózek ala spacerówka i grubaśny śpiwór...mój synek urodził się w lutym więc na zimę wchodził spokojnie w kombinezon i ten śpiworek...a córcia we wrześniu i też było ok...czym dziecko starsze i cięższe tym wózek cięższy do pchania, podnoszenia... jeśli chodzi o ubranka to słuchaj Momirki... :-) ubranka kup większe najwyżej pozawijasz rekawki...hehe...takie małe są naprawde na pare razy...zreszta mój mąż kupił ubranka tego samego dnia jak urodziłam...takie dosłownie jak potrzebowałam...teraz nie ma problemu z niczym...no i te kaftaniki i super bluzeczki przez głowę to tylko fajnie wyglądają ale są niepraktyczne...no to tyle co pamiętam...hehe... Udanych zakupów...buziaki
-
Serenitko gratuluje wagi!!! Koleżanka przytyła tylko3 kg na plus a jak urodziła to schudła że hej...w życiu jej takiej nie widziałam...ale Wam tego zazdroszcze...Moja Pani z angielskiego tez za m-c ma termin i tylko ma brzuszek...super wygląda....ale już się wybiera na wolne i dzisiaj miałam ostatnie zajęcia z nią...powiedziała, że super się czuje ale musi sie szykować...już czas najwyższy... :-) :-) :-) no i czas tak leci...Serenirko 7 m-c...jak to zleciało... A u mnie nic nowego...pogoda za oknem wyśmienita a Ja przesiaduje w pracy...oczy mnie bolą i czekam z niecierpliwością na 3 dni wolnego....mam nadzieję, że pogoda się utrzyma bo chce mi się na powietrze...a w pracy dokładają i dokładają...nowa Pani jakby wymięka...dzisiaj powiedziała, że w sumie to ma pare dni urlopu i może umyć szklankę i nie przyjść jutro...czyli załapała doła jak każdy w tej firmie...zawsze nam na wrzucają a premii też nie zobaczysz...zero motywacji...no ale cóż...nie tylko u mnie pewnie tak jest...ale dziwi mnie czasami jak inne matki wszystko wiedzą co się dzieje w szkole, jak udała się zabawa karnawałowa a jak było na wycieczce, kto z kim się pobił itp. Ja nic nie wiem....moje dziecko jakby nie miało problemów ...dowiaduje się na jakiś urodzinach klasowych że coś sie dzieje...że jakieś akcje w klasie...itp. i się dziwie kiedy te matki tam są w tej szkole....Ja siedze w pracy i problem się zwolnić....a co dopiero uczestniczyć w zyciu szkoły czy przedszkola...i tak życie ucieka.... no dobra dosyć tego marudzenia....spadam bo oczy pieką... Naraska!
-
Hejka... no Erwinka już daleko stąd...ale masz fajnie Erwinko... U mnie następne newsy...nie dość, że full roboty w pracy to jeszcze koleżanka z pokoju złamała noge...i trzeba oczywiście ją zastąpić...hmmm...tylko nie wiadomo na ile...i weź tu coś nadrób swojego...nie da się...2 kroki w przód i 3 w tył...taka jest moja praca mam wrażenie...jeszcze to bieganie przy Komunii...dobrze, że zamówiłam obiad w restauracji bo bym chyba padła na twarz w dniu przyjęcia...a tak przynajmniej to mi odejdzie... Dzisiaj byłam u urologa i dostałam skierowanie na tomografie komputerową nerek...nic pilnego ale trzeba zrobić...starość nie radość...hehe... Dziecko zapisałam do dobrego laryngologa bo coś mi się wydaje, że słabo mnie słyszy...ciągle się pyta co i co...chyba ma coś przytkane a przecież chorował i na zatoki i na zapalenie ucha...więc trzeba sprawdzić...z młoda zaś do dentysty i tak sobie biegam cały tydzień po lekarzach...a tu taka ładna pogoda a Ja nawet na rolki nie mam czasu...ech...kiedy Ja wygram w Totka... Buziaki kochane...
-
Momirko witaj! Wyobraż sobie, że moja córcia przy urodzeniu już ważyła 4200 g...to był klops...zreszta do dzisiaj jest ciężka... :-) :-) :-) Dobrze, że teraz ładna pogoda to i na spacer można się wypuścić...tego Wam zazdroszczę... a jeśli chodzi o sen to Ja do dzisiaj chodze niewyspana... :-) Trzymaj się Momirko kochana i buziaki dla maluszka od cioci!!!
-
Chyba musze pójść na jakąś terapię... Serenitko a Ty uważaj na siebie...nie szalej za bardzo...no ale cieszę się, że masz powera i dobrze się czujesz... Erwinko a Tobie życze udanego wyjazdu!!! Miłego dzionka!
-
Witajcie...Serenitko szczególnie TY!!! Ja ledwo człapię do tej pracy, jestem zmeczona na maxa...tylko,że Ja nie umiem odpoczywać...wczoraj siedziałam w domu z dziećmi...co się ostatnio rzadko zdarza, że jesteśmy w domu...ciągle korzystamy z pogody i wyruszamy na rolki albo uczymy grać dzieci w kosza...haha...oczywiście młodą to prawie zadeptujemy i się ciągle obraża...no ale nie o tym...no i zamiast odpocząć i np.posiedzieć w spokoju to Ja oczywiście zaczęłam myć okna u dzieci bo tak świeciło słoneczko, że caly syf widziałam na nich i nie mogłam na to patrzeć...no to jak zaczęłam to to i porządki w szafie...i tak do 23 godziny i w między czasie lekcje z dziećmi, kolacje itp. rzeczy...a dzisiaj ledwo dycham...i to na własne życzenie...
-
Erwinko co do Twojego wypadku to miałam nie lepszy ostatnio...u nas pod blokiem jest parking z piachu tzn.z dawnego trawnika, który po deszczach i ogólnie zimie wyglądał jak teren budowy z wielkimi dziurami więc spóldzielnia zasypała jego takim żwirem, kamieniami. Oczywiście Majmac się musiała wyłożyć i zjechałam sobie pod nosem i koło oka skórę i wyglądałam jakby mnie mąż pobił... :-) masakra...i oczywiście musieliśmy następnego dnia jechac na impreze urodzinową do rodziny z którą się widujemy raz w roku... :-) hehe...potem do znajomych i na mecz koszykówki...ogólnie bardzo zajęty weekend a Ja poturbowana... teraz pozostała mi mała blizna i boję się opalać bo jeszcze dziwnie będę wyglądać...no ale Ty się urządziłaś pięknie...oby Cię przepuścili przez granice :-) :-) :-) Spadam bo oczy mnie bolą....dobrej nocki...
-
Witam laseczki! Moje gratulacje Serenity!!! ech ten czas szybko leci...to na kiedy masz termin porodu? U mnie w pracy jak zwykle sajgon i koniec roku bilansowego...tak nietypowo w marcu ma nasza firma...a Ja z nowymi obowiązkami dwoje się i troje...ogólnie zaczynam jarzyć o co w tym chodzi ale wnerwia mnie fakt, że ryram nieprzeciętnie...wszyscy wolne przed świętami i po a Ja non stoper w pracy i ledwo się wyrabiam....a najgorsze w sumie przede mną...ogólnie mam wrażenie, że co niektórzy się nudzą u nas w pokoju a szefowa jakby tego nie widzi...pare jeleni sobie znalazła a reszta śpi i to jest najbardziej wkurzające... Ogólnie mam sajgon również związany z Komunią synka...jutro idzie do pierwszej spowiedzi więc było bieganie za butami, skracanie spodni itp...na szczęście mają alby więc nie muszę się tak spuszczać...hehe Po świętach wzowiłam chodzenie na step bo brzusio mi urósł znowu a jutro z rańca ide na nordic walking...zobaczymy co z tego będzie.... Erwinko napewno masz jakieś ciuszki z zeszłego roku więc nie musisz aż takich zakupów chyba robić... :-) Chyba Kreta musi być niesamowita bo moja znajoma jedzie też w czerwcu po raz kolejny...w każdym razie życzę udanego wypoczynku i nie powiem zazdroszczę...Ja w tym roku z powodu skoku kursu walut (czyt.kredyt w CHF) no i Komunii dziecka chyba nie dam rady zorganizować wakacji...no ale trudno...na miejscu też można byleby pogoda dopisała...
-
Zdrowych i pogodnych Świąt Wielkanocnych, pełnych wiary, nadziei i miłości. Radosnego, wiosennego nastroju, oraz serdecznych spotkań w gronie rodziny i przyjaciół życzy Majmac z rodzinką
-
hehe...Serenity łatwo powiedzieć a trudniej wykonać...człowiek się przyzwyczaja do pewnych wygód...jeśli chodzi o dziecko to przeraża mnie szukanie niani i jej ew. koszty a tak poza tym to nic więcej...sama radość... a jeśli chodzi o prace to siedze w niej dlatego, że mam blisko...dosłownie dwa przystanki a przy dzieciach jest to nieocenione...zdążę do przedszkola, z dala od korków... koleżanki z pracy dojeżdżają nawet 35 km w jedną stronę...chyba bym się wykończyła...a poza tym dostałam nowe obowiązki i wyzwania więc myśle, że to mnie ratuje ale męczą mnie za to klimaty i tak wkółko... :-) :-) :-) no ale w dobie kryzysu nie ma co narzekać... :-) Teraz sie zastanawiam czy pójść na step czy co ze sobą zrobić...jakoś nie mam energii... Pozdrawiam
-
Hello...ech Serenity trochę Ci zazdroszczę Twego stanu...wczoraj nawet mój mąż coś wspominał o małym trzecim baby...oglądaliśmy na TVN style program o trudnościach w zachodzeniu w ciążę i stwierdziłam, że dobrze że nie zwlekałam...a na to mój m że może jeszcze zdążymy z 3 ...nie powiem zaskoczył mnie bo ostatnio napomykał, że nie ma cierpliwości...chęci są jedyne co to bariery finansowe... :-) Jestem zmęczona bardzo i przydałoby mi się trochę odskoczni...:-) Codziennie wstaje i chce urlop na żądanie ale jakoś sie dowlekam do roboty i tak co dzień... Miłego dnia
-
Hejka... u mnie jak zwykle imprezowo minął weekend, wogóle nie odpoczęłam...nie mówiąc o porządkach w domu...wczoraj wróciłam z pracy i się rzuciłam na zaległości ale jeszcze hoho...powinnam urlop wziąć ale trochę mi szkoda... Serenity toż to szok jak Ciebie potraktowali...tak to jest jak jesteś w stanie błogosławionym...traktują Cię jak trędowatą... Ja też pracowałam całą ciążę z synkiem na kompie po 8 g prawie non stop w excelu a jak wróciłam do pracy po macierzyńskim to szefowa zmniejszyła mi etat bo niby niewyspana jestem...a musiała komuś...ech...a Ja z kredytem na głowie się ucieszyłam że hej...no ale co zrobić...musisz o siebie dbać i nie patrzeć na innych...i tak mają Cię w nosie...trzymaj się...
-
Hello...jak miło Was widzieć... Serenity już mam całkiem długie włosy, ostatnio sobie spinam i jestem zupełnie inną osobą...hehe...też mam oklapusa na głowie ale widze to dopiero na zdjęciach :-) U nas zima powróciła...śnieżyca i zimnica...ech... Jestem zmęczona tym tygodniem a mimo to nie mogę się szybciej położyć spać... a jeszcze w dodatku wciągnęłam Kinder Bueno przed chwilą a która jest godzina??? ale jak tu nie jeść jak taka pogoda... weekend znowu imprezowy...i zero czasu na odpoczynek...ale co tam w końcu jestem w swoim żywiole najwyżej wezmę dzień urlopu żeby się wyspać... :-) Erwinko strasznie Ci współczuję z powodu kolana i zęba...a propo leczenia zęba to kolega o mało nie wywinął się na drugi świat z powodu antybiotyku który go straaaasznie uczulił aż wylądował w szpitalu i jego stan był poważny...dwa m-ce na zwolnieniu spędził a wszystko się zaczęło od zęba... no nic nie chce Cię straszyć Erwinko...trzymam kciukasy za wyleczenie tych choróbsk!!! Momirko słodziutki maleńki...śliczniutki... Serenity a Ty się byczysz czy cieżko pracujesz? Spadam się myć...buziaki!!!
-
Witajcie... ech Momirko wcale się Tobie nie dziwie...nic a nic...wielkie buziaki!!! U mnie wszystko ok, dzieci wyzdrowiały a mąż się rozchorował...a Ja się muszę jakoś trzymać i póki co mam się dobrze jeśli chodzi o zdrowie...a w pracy jak zwykle sajgon...koleżanka już na dobre odeszła więc walcze sama z tematami, które od niej przejęłam...ale czeka mnie jeszcze większy sajgon bo kończymy rok bilansowy w marcu a wtedy się zacznie dopiero...do tego musze wdrożyć program do Środków Trwałych...nie wiem jak szefowa to widzi ale Ja mam Komunie dziecka 16.05 w najgorętszym okresie w księgowości więc hmmm...jak zwykle pożyjemy ...zobaczymy... Weekend mieliśmy dosyć intensywny...imieniny, urodziny...trochę podróżowania a że jechaliśmy na imprezkę na Kaszuby to zawitalismy do Krzywego Domku gdzie o tej porze roku nie ma kolejek...polecam... A tak poza tym frank szwajcarski mnie dobija i szczerze mówiąc krzyżuje mi plany co chwila... :-) no ale co zrobić... Erwinko bardzo Tobie współczuję z powodu kolana...nie ma nic gorszego jak niemoc...tekst lekarza też mnie ubawił po pachy... :-) Trzymaj się kochana na tej fizykoterapii...hehe... Serenity duuużo zdrówka życzę...pracujesz czy odpoczywasz w domku? Kończe mój wywód...i spadam do kąpieli... Buziaki!!!
-
Hejka... jestem dzisiaj po imprezie rodzinnej...urodziny dziecka...więc ciasto ze śliwkami, tort, sałatki...wszystko wchłonięte...a Ja chyba z 2 kg do góry bo już od wczoraj się szykowałam i skubałam co nie co...zresztą znajomi wieczorkiem przyjechali i pół blachy ciepłego ciacha spałaszowalismy więc piekłam dzisiaj drugie... :-) a tak poza tym porządki u córci w pokoju robiłam wczoraj bo przecież ma fuull rzeczy...i co znalazłam...8 tabletek Zyrtec ukrytych na półce pod biurkiem...i Ja się dziwię, że ma uczulenie...a ona mnie ściemnia... a mój synek chyba bedzie chorutki bo kaszel go okrutnie męczy...zobaczymy co jutro będzie... napewno nie chce mi się pójść do pracy ...jak zwykle...ech ale co zrobić...na szczęście w środe robie badania okresowe i się zerwe z pracy wcześniej...i już nie wróce...juz na samą myśl się cieszę...hehe... no to tyle u mnie...idę się myć bo pora odpowiednia, żeby położyć się spać... Buziaki
-
Hejka... chyba mam też dosyć tej pogody...ostatnio stroje jakieś fochy szczególnie w domu...hehe...chociaż lubię zimę...w weekend sypnęło śniegiem to byliśmy na kuligu i było bardzo fajnie, szczególnie dla dzieci... nie mówiąc o zabawie śnieżkami itp....nawet w taką pogodę umyłam okna... :-) zaświeciło słoneczko w sobote i nie mogłam na te moje okna patrzeć po prostu...musiałam to zrobić... w pracy jakoś leci...mam jakąś awersję do tej pracy...żadnej przyjemności...wszystko jest wkurzające... niech przyjdzie wiosna...i więcej słoneczka.... co do fryzury mojej to nic sie nie zmieniło...ciągle zapuszczam ale strzele jakieś fotki i po wysyłam Wam... w tym tygodniu objadam się słodyczami i oponki rosną...na step też nie doszłam...chyba mam kryzys...hehe... Musze spadać bo wyobrażcie sobie, że mam maseczke na twarzy o tej porze...hihih...ide ją zmyć...narazie
-
Witajcie... dzisiaj strzeliłam sobie bumelkę... :-) urlop na żądanie bo zaniemogłam... Wstałam, umyłam głowę, wyszykowałam dzieci do szkoły i przedszkola i stwierdziłam, że jestem tak bardzo zmęczona, dodatkowo potworny ból pleców mnie dopadł i stwierdziłam, że ide spać... hehe... Spałam do 12.30 i czuję się o wiele lepiej...pusta chata...spokój i cisza...zaraz pojade po synka do szkoły bo też chłopak zmęczony...dobrze nie odpoczął po podróży a już miał cały poniedziałek zawalony dodatkowymi zajęciami....jeszcze mamusia madra zabrała dzieci na śnieg o g.20.30 żeby dzieci pozjeżdżały z górki... :-) u nas śnieg dzisiaj jest jutro go już nie ma...trzeba jednym słowem korzystać... A Pani nowa musi sobie dzisiaj poradzić...zawraca podobno głowę innej koleżance, która nie za bardzo sie zna na mojej pracy ale siedzi obok mnie więc się nasłuchała zapewne jak opowiadałam nie raz o swoich obowiązkach...hehe... Co do włosów to zapuszczam i w czwartek ide do fryca, przyśle wtedy fotke no chyba, ze mi obciacha... heeh...mogę już spinać włosy i dobrze mi z tym, chociaż czuję sie wtedy rozczochrana :-) Serenity Ja akurat farbowałam włosy w ciąży bo bym nie zdzierżyła...kumpela ostatnio co urodziła też dwa m-ce przed porodem farbnęła włosy na ciemne zmieniając image...hehe...wiec decyzja należy do Ciebie... Jeśli chodzi o wyprzedaże to Ja niestety jestem załatwiona przez franka szwajcarskiego...hehe...mój kredy wzrósł już o 460 zł w ciągu 3 m-cy...wiec pozostają mi tylko ciucholandy...hehe... Disiaj mam zamiar pójść z córką na zaległe szczepienie...ciekawe co za akcje będzie robić Paniusia...hehe...no to tyle...spadam... Miłego dzionka życzę!!!
-
a Walentynki minęły nam jak normalny dzień...byliśmy na meczu koszykówki kobiet i odwiedzaliśmy rodziców...i tak cały dzień poza domem...wczoraj udało nam się wyskoczyć do kina na konto Walentynek ...seans był na g.22.30 ...hehe...głowa mi leciała z trzy razy...ale film fajny "Jagodowa miłość"...no to tyle u mnie... Cieszę się, że u Was wszystko ok...Erwinko dobrze że z tym kolanem coraz lepiej...Momirko trzymam kciukasy za Was...mój synek też jest z lutego i fajny z niego chłopak... :-) :-) :-) Serenitko...hehe...mój m miał ze mną luz jak byłam w ciąży...nie miałam aż takich zachcianek żeby musiał gnać gdzieś daleko ze mną albo w środku nocy... ale fajnie...korzystaj z tego ile się da...w końcu kobiecie w ciąży się nie odmawia... Amirko przesyłam buziaki równiez Tobie i kończę ten monolog... Miłej niedzieli Wam życzę...Buziaki
-
a teraz zmieniam temat...czekamy właśnie na synka, który wraca z ferii...pociąg przyjeżdża o północy...byli niedaleko Karpacza...jadą cały dzień z przesiadką...w dodatku pociąg im uciekł więc musieli czekać 3 godziny...oj będzie wykończony...zresztą już bardzo tęskni i jak się dowiedział że pociąg będzie później to się rozpłakał, że rodzice będą czekać o g.20.25 na dworcu... :-) a jego nie będzie...zresztą chyba sie nie bardzo czuł dobrze na tym obozie...bo miał wzloty i upadki...chyba był najmłodszy w grupie...to był obóz z karate...dodatkowo uczyli się jeździć na nartach...tego akurat mu zazdroszczę.. nie dlugo się dowiem czy jest zadowolony z wyjazdu...i tak jest dzielny... Za to moja córcia czeka na niego i nie chce się położyć do łóżka bo ma dla niego Walentynkę... :-) a wstała dzisiaj wcześniej niż zwykle...nie do zdarcia...
-
Hejka dziewczyny... jak Ja sie za Wami już stęskniłam...u mnie dużo sie dzieje...oj bardzo...w pracy mam tą kobietę na głowie non stop...jestem nią wykończona...nawet jak je śniadanie to przychodzi do mnie i przy biurku stoi i zadaje jakies pytania albo użala się nad obiegiem dokumentów w tej firmie albo wogóle że coś powinno być a czegoś nie....nie mogę już tego słuchać...powiedziałam już jej nie raz, że jak sobie wychowa ludzi po nowemu to będzie tak miała...co jest niemożliwe w tej firmie bo pracują tam święte krowy...jak jej nic pod nos nie położe do roboty to ciągle gada i gada ale do mnie...a Ja muszę inne rzeczy robić albo coś uzgodnić żeby jej dać...i tak w kółko...dziewczyny daja mi medal za cierpliwość i widzą, że ledwo dycham...w dodatku miałam niezłą akcję w środę...bo nowa Pani zasiała wątpliwość mojej szefowej w to co robiłam przez dwa lata...i niby cos źle odliczałam do podatku....mówię Wam myślałam, że na zawał zejdę...chodziło o dwa lata i niemałe kwoty podatku VAT...czytałam cały dzień przepisy i dzwoniłam wszedzie gdzie się da żeby przekonać szefową że mam rację...dziewczyny mówiły w pracy że miałam taką minę jak zbity pies...i że na bank się rozchoruję i miały rację bo w piątek już mnie gardło bolało i byłam u lekarza po antybiotyk ale nie wzięłam zwolnienia... bo przecież nowa Pani nie będzie wiedziała w co ręce włożyć...poza tym Ja też muszę w końcu przejąc obowiązki bo kumpela lada dzień odchodzi...ech mówię Wam...ogólnie sajgon...niby kobieta pojętna ale na nasze wariatkowo to za wolna i obawiam się że wiecznie będę musiała jej pomagać... Myślę sobie, że teraz byłoby najlepiej się zwolnić...i byłaby kobieta na głębokiej wodzie tak jak Ja musiałam przez to przejść...nawet napisałam cv i tylko mogłam kliknąć ale jakoś tak sumienie mnie gryzie, że obiecałam szefowej że przejmę obowiązki tamtej laski i tak głupio odejść i co powiedzieć...że się rozmyśliłam i zostawić ją na lodzie....z drugiej strony wiem, że muszę patrzeć na siebie ale w dobie \"kryzysu\" boję się zmienić tę pracę przy naszych kredytach... :-) dobra smucę chociaż nic nie piłam....c.d.n.