Raf,
Tak, to ja zarezerwowalam, wolalam nie byc uprzedzona przez kogos, gdy wyczytam jakies bzdury podpisane moim nickiem. Poster kupilam akurat w IKEA gdanskiej, jako ze ostatnie pare lat tam spedzic mi przyszlo, teraz natomiast przerzucam sie z powrotem na poznanska :)
Zmyslowa,
Rozumiem co chcesz powiedziec. Ja sama nie wiem, niby jestem silna emocjonalnie i zyciowo, jednak doswiadczenia ostatnich kilku lat mocno mnie oslabily. Zastanawiam sie nad tym, czy cos jest we mnie takiego ze przyciagam wlasnie mezczyzn niedojrzalych emocjonalnie, slabych, pelnych wyimaginowanych kompleksow, czy to po prostu pech, ze na takich trafiam, naprawde nie wiem. Moje przezycia malzenskie sa bardzo wrecz podobne do Twoich. Po rozstaniu, kiedy wreszcie powiedzialam dosc, obiecalam sobie nigdy wiecej nie zaangazowac sie w zwiazek ze slabym mezczyzna. Poznalam kogos, wydawal sie zaprzeczeniem mojego bylego meza i jak to czesto bywa, ucieklam ze skrajnosci w skrajnosc :( Zdobywal moje zaufanie powoli, zaczelo sie od przyjazni, wahalam sie czy zrobic ten krok do przodu, czy pozostac na tym etapie, ktory tylko pozornie gwarantuje bezproblemowosc. Musze przyznac, ze byl bardzo wytrwaly, dal mi cos, czego tak bardzo mi brakowalo, wypelnil po prostu ta luke w moim sercu, byl dokladnie taki, jakim nigdy nie byl moj maz, a ja..no coz jak ta glupia gaska, nabralam sie. Byly to piekne miesiace, najszczesliwsze w moim zyciu, potem stalo sie cos, czego nie planowalismy,a mianowicie okazalo sie ze jestem w ciazy. Powiedzialam mu, ze nie oczekuje nic z jego strony, ze poradze sobie sama. On na to, ze jest najszczesliwszym czlowiekiem na Ziemi, cieszyl sie jak dziecko calujac mnie po brzuszku i wymyslajac imiona..Zaraz potem okazalo sie, ze musi wyjechac na weekend, ja w tym czasie dostalam niewyobrazalnych wrecz boli i w konsekwencji poronilam :( :( :( Myslalam, ze sie nie podniose po tej stracie, ta malenka fasolka rosnaca pod moim sercem byla dla mnie najwazniejsza w zyciu, nie spalam, nie jadlam, gdybym mogla jeszcze przestac oddychac, to tez bym przestala, nie zylam po prostu. Wrocil on, jego reakcja skonczyla sie na: \"o jeju, naprawde?\". Po czym przestal sie do mnie odzywac, dzwonic, spotykac, gdzie wczesniej praktycznie 24h/dobe z wylaczeniem pracy spedzalismy razem. Ze mnie uszlo zycie, poczulam sie jak opakowanie, ktore w momencie kiedy bylo pelne, bylo potrzebne, puste juz nie, nadaje sie tylko do wyrzucenia. Zranil mnie bardziej niz moj maz, zostawil w momencie kiedy potrzebowalam najbardziej, kiedy zmuszalam sie do zycia tylko dla niego. Z perspektywy czasu wiem, ze bylby zlym ojcem, skoro potrafil w tak nieludzki sposob potraktowac ponoc ukochana kobiete i niedoszla matke swojego dziecka. Ale to tak bardzo boli, moje serce rozpadlo sie na kawalki wraz ze strata malenstwa, a on zamiast probowac je skleic, to je jeszcze rozdrobnil na pyl po prostu.
Hmm coz..przepraszam za te opowiesc. Nie wiem, co mnie naszlo, nikomu nigdy nie mowilam o tym, nie potrafilam.
I znow zaczynam zyc od nowa, a przynajmniej probuje i przekonuje sama siebie, ze warto. Ciezko mi samej, ale wiem, ze nie zaangazuje sie juz w chory zwiazek.
Aaaaaga,
Ja tez staram sie zajac soba, wracam do rzeczy na ktore nie mialam czasu, bedac w zwiazkach, oddaje sie ukochanym pasjom, ale..musze przyznac ze jak na razie srednia to pociecha, zabija czas, to fakt, ale mysli w glowie zagluszyc nie potrafi. A przyjaciele? Coz...nawet wsrod nich mozna czuc sie samotnym, niestety. Kolejne miesiace mijaja, a ja licze na to, ze czas zaleczy w koncu te rany. Czego zycze Wam wszystkim i sobie przy okazji.
Pozdrawiam Was