Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Surfitka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Surfitka

  1. Voltare, ja nie wiem jak to jest w Czechach. W USA to jest wszystko pokręcone i bardzo, bardzo niesprawiedliwe. I mówię to z punktu widzenia osoby która ma pokryte wszystko, oprócz in-vitro. A może i to sie uda załatwić, bo miasto ma program demonstracyjny który pokrywa większośc kosztów związanych z in-vitro. Ale jeszcze nie złożyłam podania nawet. Od tego trzeba zacząć ze w usa cały system ubezpieczeń medycznych jest strasznie pokręcony. Ubezpieczenie możesz sobie wykupić sama ( koszt ok $ 500/mies - średnio albo może ( nie musi) ci to oferowac pracodawca jako jeden z benefitów pracowniczych ( coś jak płatne wakacje, fundusz emerytalny itp. - tez nie każda firma to oferuje ). W stanie Nowy Jork ( nie każdy stan ma te same przepisy) każde oferowane ubezpieczenie musi miec w sobie polise na leczenie niepłodności. Ale zakres tych usług znów zależy od ubezpieczenia na która sie zdecydujesz albo da ci pracodawca. Czasem może się zakończyć na podstawowych badaniach i terapii lekami, natomiast jakiekolwiek wspomaganie rozrodu juz trzeba z własnej kieszeni. Czasem do danej kwoty wydanej rocznie ubezpieczenie nic nie pokrywa, dopiero np. powyżej 1000 dolarów wydanych na leczenie ubezpieczenia się dokłada. Dlatego twierdzę, że to bardzo niesprawiedliwe, bo koszty usług sa bardzo wysokie, np. za sama wizyte w klinice - inicjacyjną- bez ubezpieczneia zapłaciłabym 400$, za badania ( jeszcze to nie jest komplet) 1500$. Nie da się tego porównac nawet z cenami w Polsce. na szczęście mnie to wszystko kosztowało tylko $25 :D Więc w USA róznie to bywa...musisz dowiedzieć się jak to jest w Czechach, może wystarczy sie teraz tam zameldować, w końcu to Unia...A o stare badania warto powalczyć, nawet w klinice z chęcią lekarz spojrzy na waszą historię, Mój z radością przyjął moje badani od starego gina. Ale to prawda że i tak wszystkie badania powtarzam. Martiko, ja czekam na hsg...mam wszystko zaplanowane, ale jak sama wiesz to musi być początek cyklu...a u mnie początek cyklu zdarza się raz na 3 miesiące. Więc jak tylko dostanę @ ide na hsg do kliniki chyba 8 d.c. Łudzę się że skoro jajniki mam do d..py to chociaż jajowody i macica w porządku. Dobranoc i mam nadzieje ze nie zamotałam sie z tym tłumaczeniem o systemie zdrowotnym w USA. W Czechach to pewnie wszystko refundują skoro to tak mocno starzejące się społeczeństwo. U nas to Giertych wymyśli żeby podnieśc becikowe, a nie założyc funduszu na leczenie niepłodności...chory kraj. Ale i tak do niego wrócę :D
  2. A ja biore metforminę, bo mój gin uważa że nie zaszkodzi, a może pomóc. Bo ma działanie przeciwporonne, i schudłam po niej. I twierdzi że możliwe jest ze pco wogóle powodują zaburzenia metaboliczne więc metformina może mi pomóc. Ale ja się dobrze teraz czuję więc ją biorę. Tylko zmniejszył mi dawkę skoro nie jestem insulinooporna do 2 x 850.
  3. Też was podziwiam, bo ja bez słodkiego nie jestem sobą...Kiedyś postanowiłam odpuścic sobie słodycze - częsciowo się udało - nie jem żadnych ciast, drożdżówek, ciastek. Ale za to jem owoce i czasem lody. Niestety wciaż musze schudnąć zwłaszcza, że po ostatnich lekach waga poszła troszke w górę. A najgorsze jest to że znów biorę ten progesteron. Przebadali mi krew, zrobili usg, niczego nie znaleźli, tzn. hormony w normie, torbielków brak tylko pojedyncze pęcherzyki ( po kilka sztuk) na jajnikach. Teoretycznie @ powinna być bo progesteron spadł a estradiol jest w normie. Dlatego jeszcze raz próbuja pobudzic mnie progesteronem, jak się nie uda będę musiała wziąc 1 listek tabletek antykoncepcyjnych. Taka dziwna jestem :) Pozdrawiam.
  4. Dziewczyny, wysłałam do Omegi, rybeczki i Jagódki. Mam nadzieję, że doszły. Fajny mam Justynka brzuchalek...pozazdrościć. Oczywiście Justynko w pozytywnym kontekscie i doskonale wiesz co mam na myśli :) Po prostu chciałabym w końcu zeby miec taki brzuchol i nie dlatego że z przejedzenia ;) Pozdawiam. Biorę się za sprzątanie - w końcu, bo juz obiad niedługo...hi,hi a ja dopiero po śniadaniu.
  5. A zdjęcie masz fajniutkie...choć widac biedulko żeś chora. Kuruj się i nie daj chorobie.
  6. Edna, szczerze mówiąc bada sie chyba epstradiol. Ale ręki sobie nie dam uciać. Tak przeczytałam w necie, że estradiol jak wzrasta znaczy że pęcherzyk jest duży i produkuje ten hormon i oprócz tego jest jakims wyznacznikiem dojrzałości komórki. Ale nawet nie umiałabym tego zinterpretować. Wiem, że przy leczeniu goandotropinami ( a do nich nalezy pregnyl, nie clo) powinno sie sprawdzać poziomy fsh/e2. ja jeszcze tak nie miałam robione...poza tym to że sprawdzisz i tak nie ma wpływu na dojrzalość jajeczka. Jakby to było takie proste i lekarze umieliby przewidzieć reakcje orgnizmu na leki to pewnie wszystki miałybyśmy juz dzieci, ale niestety tak nie jest... Przy samym clo nic sie nie bada oprócz monitoringu, bo czasem może dojść do hiperstymulacji lub tworzenia sie torbieli. Przykro mi z powodu piesia...wiem co czujesz, ja też raz musiałam uśpić swoją suczkę. I mój mąż sie smuci bo jego piesek, który żyje z teściami ma już 15 lat, a jak na owczarka niemieckiego to wiele, i zaczyna miec juz problemy zdrowotne, czasem nie może juz wstać :( Człowiek sie przywiazuje do swojego przyjaciela. Co do tempki, uprzedzę Klaudię.Mierzy się ją rano termometrem rtęciowym lub specjalny elektronicznym. Po co najmniej 6 godz. snu najjlepiej o tej samej porze w śluzówce. Zacząć możesz zawsze, ale przy lekach to i tak wszystko może wziąc w łeb. Mi przy clo bardzo tempka skakała. Pozdrawiam i miłego weekendu zyczę :)
  7. Dziewczyny, postaram się wam wysłac Justynkę. No i oczywiście Adrianka, bo jego tez można podziwiać :) dajcie mi 5 min i powinnyście miec je na skrzynce...
  8. Cześć Wstyd się przyznać, ale nie dawno wstałam, zjadłam śsnadanie, poprzytulałam do mężusia ;) i zabieram pomalutku do życia. Podoba mi sie ten optymizm u was :D Na pewno wszytkie się doczekamy dziecka, to jedno jest pewne. Jedne wcześniej, drugie trochę później. Ja wiedziałam że mogę miec problemy zanim zaczęliśmy sie starać. Ale też miałam nadzieję, że zwykły ginekolog mi pomoże - jakies tabletki na sprowokowanie owulacji i dzidziuś będzie. Nie miałam pojęcia, że tak przeraźliwie trudne. Przyszedł czas buntu i rozczarowania...i minął. Poddałam się, przez 1,5 roku powiedzieliśmy sobie co ma byc to będzie, zero starań, zero myślenia o dziecku,, żadnych lekarzy (brałam tylko po 4 tabl. duphastonu by mieć @ w miarę terminowo). Niestety dalej nic. Trzeba było zadziałać. Poszłam do lekarza, zaczęłam się ostro leczyć, schudłam, nadzieje odżyły. Były większe niż kiedykolwiek,, a jednak znowu nic...Teraz dopadło mnie jeszcze coś gorszego niepowodzenie z hsg, brak reakcji na progesteron. Czasem myślę, co jeszcze może mnie spotkać. Ale wiem, ze i dla mnie zaświeci kiedyś słońce, jak dla każdej z was. Czas buntu na Boga minął, staram się iść dalej z uśmiechem przez zycie, choć to nie jest łatwe. Ale wiem, ze łatwo sie nie poddam, ze mam w sobie siłe aby zwalczyć ten problem. A ratunkiem moze byc tylko cierpliwość, miłość i spokój. Odnajduję się jako żona, jako pracownik. Dlaczego miałabym się nie odnaleźć jako matka? O adopcji myślę gdzieś w podśwaidomości, ale najpierw muszę wyczerpac wszystkie inne możliwośći. mam dopiero 27 lat... Odnośnie życiorysu...mojego męża znam od 17 lat, czyli miałam 10 jak go poznałam :) Chdzilismy do tej samej podstawówki, tylko on do klasy wyżej. Oczywiście nie byliśmy wtedy parą. Znaliśmy sie z podwórka...:) Przyszedł czas szkoły średniej, czasem spotkalismy sie w osiedlowym autobusie, pogadali, posmiali i każde szło w swoja stronę. Ja miałam innych chłopaków, innych znajomych, on miał inne dziewczyny. .Moja najlepsza przyjaciólka ze szkoły to jego kuzynka. Przyszedł czas osiemnastek, parę wspólnych imprez i coś zaiskrzyło miedzy nami. Zaprosił mnie na swoją studniówkę, poszliśmy w tedy jeszcze jako nie para, ale dwójka przyjaciół, wróciliśmy jako para :) I tak zostało. Zaczelismy sie spotykać, na moje osiemnaste urodziny przyniósl mi pierścionek i sie oświadczył. Alez byłam wtedy zakochana, oczywicie powiedziałam tak. Nie obyło sie bez perypeti związkowych, zostawiłam go po 3 latach chodzenia, nie spotykaliśmy sie przez ponad 3 miesiące. Przez tan czas zrozumiałam, że to jednak on. Wróciliśmy do siebie i od razu zaczęliśmy przygotowania do ślubu. Miałam 21 lat, on 22 jak staneliśmy na ślubnym kobiercu :) Dziś wiem, że była to najlepsza decyzja w moim życiu, nie mogłam wybrac lepiej i jestem z człowiekiem stworzonym właśnie dla mnie. Jeśli chodzi o wykształcenie...Jak się pobieraliśy bylismy obydwoje studentami, mojemu męzowi zabrakło ambicji i systematyczności i zakończył edukację na studium, ja mam wyższe wykształcenie. W niczym to nam nie przeszkadza, chociaz był moment w naszym związku że zarabiałam lepiej od niego i wiem, że troche go to dręczyło. Ale nigdy to nie stanowiło przeszkody do budowania szczęścia...On jest bardzo cierpliwym, ciepłym i spokojnym człowiekiem. I czerpię to z niego, oddaje mi troche swojej cierpliwości bo tego mi najbardziej brakuje. Co do zawodów - ja jestem geodetą, pracuję w zawodzie. Moj mąż roniez pracuje zgodnie z wykształceniem a jest instalatorem co. Za 2 lata planujemy powrót do PL. Mam nadzieję że juz w trójkę, a jak Bóg da to nawet w czwórkę. Pobyt tutaj traktujemy troche jak zyciowa przygodę, zbieranie doświadczeń, ale równiez jako szansę stanięcia finansowo na nogach... Alez się rozpisałam. trynitko, gratuluję. Naprawdę się cieszę, że odnalazłas spokój i cierpliwość. Martiko, wiem, ze wiele przeszłaś i bardzo współczuję. Wiem, że pragniesz miec dziecko równie mocno jak my wszystkie i tego ci życzę. I masz absolutną rację, że trudno porównywac jak ktoś się stara kilka lat do dziewczyn które starają się kilka miesięcy - statystycznie maja one największe szanse na szybkie zajście w ciążę. Chociaz wiem też że każdy miesiąc w ktorym nie pojawiają się dwie krechy na teście przynosi ból i rozczarowanie. I obojętnie czy starasz się 3 miesiące czy 5 lat - boli...Bo naturalne jest pragnienie posiadania dziecka. ale tak jak pisałam na początku, uda się namwszystkim. Niektóre z nas będą musiały wykorzystac najwyższe techniki wspomaganego rozrodu, a innym uda sie po prostu naturalnie..ale uda się wszystkim i przerobimy nasz topik na \"Pragnę porozmawiać o dzidziusiu, bo wciaż o nim myśle\" :D Pozdrawiam.
  9. Hej Fajnie, że jeszcze mnie pamiętacie :) Ja dziś po wizycie w klinice, zrobili mi badania, usg i wyszło , że tak naprawdę powinnam byc juz po @. Ale nie jestem wobec czego znów 10 dni z progesteronem, jak to nie pomoże dostanę tabletki antykoncepcyjne. Nawet badań nie moge dokończyć, przez tą chole...ną @. Ale będę cierpliwa. Marylinko, a może własnie in-vitro sprawi ze będziemy mamami? Też mnie przerażają koszty, ale nie wyobrażam sobie zycia bez dziecka. I zrobię wszystko by je mieć. Klaudio, czasem tak sie zdarza, ze na clo nie reaguje sie poprawnie. Po prostu mimo tego że jajo pęka, komórka nie jest dojrzała i przez to niezdolna do zapłodnienia. Domyslam się ze przy podawaniu pregnylu nikt nie badał ci oprócz usg hormonów? Bo one tylko powiedza o dojrzałlości komórki jajowej. Dziewczyny, nie traćcie czasu na zwykłych ginów. Ja straciłam 5 lat ... W klinikach niepłodności maja fachowe podejście do sprawy i wiedzą co robią. A przynajmniej tak mi sie wydaje. Pozdrawiam i wszystkim wam życze spełnienia marzeń.
  10. Voltare, mam wrażenie, że mamy dużo wspólnego...ostatnio coraz bardziej odwracam sie w stronę sił nadprzyrodzonych. Do kościoła też nie biegam, chociaż kiedyś byłam kilka razy w tygodniu. Sądziłam, będąc jeszcze panienką, że jak będę służyć Bogu śpiewem w scholi, modlitwą wynagrodzi mi to dobrym życiem. I ono jest dobre, nawet nie moge powiedzieć, że to co mam przyszło mi z trudem...moze nawet zbyt łatwo. Ale przestałam chodzić do Kościoła, jak zaczęły sie problemy z dzieckiem...mam łzy w oczach jak oglądam nasz ślub i błogosławieństwo księdza - \"..i potomstwo którym was Bog obdarzy...\" Czy na pewno? Kiedy? Oczywieście to pytania retoryczne. Moj nowy gin już wie, że jestem przypadek specjalnej troski....Wyniki hormonów są dobre i świadczące o tym, że @ powinna była nastąpić, ale to nie miało miejsca. I znów musze brać 10 dni progetseron, jak do 7 dni po odtsawieniu @ się nie pojawi będę mieć miesiąc na tabletkach anty...czyli w najgorszej opcji jeszcze jakieś 45 dni do mojej @. Katio, jakbym miała co 30-35 dni @ to bym na kolanach do Częstochowy poszła...Ja w tym roku miałam dopiero 1 raz @. I jak ja mam się starać? Nie mam owulacji,,,, a teraz nawet nie mam cykli...Nie mogę zrobić badań. Ale postanawiam złapac oddech, odpocząć od tempek, starań...po prostu się poddać narazie bo i tak losu nie zmienię. Widocznie tak mam zapisane w życiorysie. Miłego weekendu i do popisania.
  11. No i wróciłam do domku.... Moj nowy gin zadzwonił do mnie tuż po drugiej, ale nie mogłam pisać bo mam kafe zblokowane w pracy - puszczają tylko na godz. w czasie lunchu. Rozmowe ze mną zaczął po przywitaniu oczywiście stwierdzeniem, ze to bardzo dziwne, ale moje hormony są dobre !!! I sam nie wie dlaczego @ nie ma. Pytał o te plamienia, ale tego było jak jak kot napłakał. A może i kot napłacze więcej...po prostu odrobinke zaróżowiony śluz. Tyle. otóż estrogeny sa w normie i się nie zmieniły od ostatniego razu, progesteron znacznie spadł, wiec @ powinna być. Więc jestem specjalna, unikatowa, wyjątkowa :) Muszę sobie pokadzić. Po prostu całkowicie odmienny przypadek medyczny - tylko czemu w tą stronę? ni emogłabym to tak nagle zajśc w ciążę? Plan działania? Znów mam wziąć progesteron przezz 10 dni, jak do tygodnia po odstawieniu nie dostanę @, mam przyjść po tabletki antykoncepcyjne. Najgorszy scenariusz jeszcze 45 dni bez @, najlepszy - może jutro, bo te cycki dalej kłują, i brzusio juz ciągnie 2 tygodnie... W każdym razie z jedenj strony się cieszę, że nie mam jeszcze menopauzy...z drugiej to niezbyt ciekawe ze w klinice gdzie maja tysiace pacjentek z takimi problemami głupieją. Już śmieję się sama ze siebie :D :D :D Może mi in vitro za friko zrobia ;) Zartuję, ale mój gin będzie mnie pamiętał długooo....:D Dziewczynki, miłego weekendu wam życzę. nie wiem czy będę na necie....mam zamiar się zrelaksować i odstresować. Więc komputer postaram się trzymać z daleka. Ale może wpadne was poczytać. Pozdrawiam i wszystkim ślę
  12. Dziewczynki, zachodzenie w ciaze to nie wyscigi. Wiem, ze to boli, mnie tez. A najbardziej to ze jestem bezsilna i nic nie moge zrobic, niczego przyspieszyc. Ale taki dostalysmy przydzial..Smutne. Ale starania czasem trwaja latami i warto czekac na swoja kolej. tylko trzeba byc cierpliwym i szczesciu pomagac... Pozdrawiam i zmykam bo mnie znow z netu wywali za 5 min
  13. Ksenieczko...nie bierz nic na wlasna reke. Powinnas isc do lekarza, zbadac poziomy hormonow. Moze po ciazy rownowaga hormonalna jest zachwiana. Wiem, ze sie denerwujesz, ale to jeszcze nie jest dlugo jak czekasz ( moj rekord bez @ to 3,5 mieisaca ). Posluchaj sie lekarza i idz do niego wtedy co kazal. On juz bedzie wiedzial co z toba zrobic. Trzymaj sie.... Stres tylko opoznia @ - wiem z autopsji.
  14. Witam Jagody, przykro mi :( Malolepsza, super ta mala. Kocham dzieci...:) Bylam rano w klinice, zrobili mi badanie krwi i usg. i czekam na wyniki. Denerwuje sie troche, maja dzwonic po drugiej...Ciekawe co ze mna. Pozdrawiam i postaram odezwac sie pozniej.
  15. katia, moj e-mail pod nickiem. tez czekam na zdjecie. Jak juz pisalam odwdziecze sie. Dziewczynki, rano bylam w klinice. poki co nic nie iwem, bo zrobili mi tylko badania rwi i usg. Nie ma zadnych torbieli, na szczescie. Ale maja dzwonic po poludniu co dalej. I sie juz niecierpliwie i troche denerwuje. Elizko, staram sie przekazac to co wiem. Wiem, ze nie ktorzy moga myslec ze sie wymadrzam. Ale to tylko po to by np. kukusia sie nie denerwowala ze ma 36,8 a dobrze wie, ze miewa owulacje. Przy pco Kukusiu samoistna owulacja to wygrana w totka. Prawie sie nie zdarza. i cyle z dokladnoscia do 5 dni...chcialabym miec takie. A moj maz tez ma tradzik, a chyba nie ma pco ;) Akaiu, super ze w koncu sie zdecydowalas. O sobieopisze wieczorkiem, bo teraz jestem w pracy. Pozdrawiam.
  16. Dziewczyny witajcie ! Marylinko, jestem z wami cały czas. Czytam was na bierząco i trzymam kciuki za was wszystkie. barbarki faceta i jemu podobnych to , brrr...szkoda słów. A ta kobieta? Nie rozumiem kobiet które podrywają zajętych facetów. Skoro zdradzi swoją żonę/dziewczynę to istnieje duże prawdopodobieństwo że w przyszłości znów to zrobi. I to ona zostanie na lodzie... Co do mnie - wciaż bez zmian. tzn. ciąży ani śladu. Co gorsza, @ też. Czyli wciąż borykam się z tymi samymi problemami. Zmieniłam gina i przeniosłam się do kliniki niepłodności. Może tam coś poradzą na ten mój organizm. Póki co chcieli wywołać @ i im to nie wyszło. Pędzę jutro z rana, co dalej...W planach leczenie letrozolem, jak się nie uda gonadotrpinami z inseminacją. I jak dalej nic to już tylko in-vitro będzie ostatnią deską ratunku. Poza tym jestem w trakcie badań. Mam już część zrobioną, teraz właśnie czekam na @ by dokończyć badania, łącznie z hsg. Mój mąż też musi powtórzyć, poza tym będą mu robić jakieś przeciwciała z krwi. Mi już zrobili. To tyle w skrócie. Czyli wciąż to samo, ale jestem z wami dziewczyny i doskonale was rozumiem, każdą z was. Dobranoc i pozdrawiam gorąco.
  17. Omego, oczywiście. Pisz na maila co potrzebujesz...postaram się pomóc. Kurczę wciąż mnie trzęsie na myśl o twoim mężu...mojego wujka ciotka zostawiła po 30 latach małżeństwa...Nie dał sobie rady, zaczął pić...Smutne :( Ale ty jesteś kochaną osobka i masz w sobie siłę by przejść nad tym. A pomóc byś pięknie wyglądała - zawsze :D Nowa...czyli zdobywasz tą Ameryke... No tak myślałam telesforko że się domyślisz...gafa straszna, i nie mam pojęcia skąd taka nazwa do głowy przyszła. :D Ja zawsze też mam w apteczce w razie czego clotrimazolum z Polski. Wiesz że działa dobrze nie tylko na grzybicę, ale wogole leczniczo na obtarcia i odparzenia. Mi pomaga. Małolepsza, zazdroszczę wakacji. Ale sobie poniańkowałaś. :D Jagody, z rodzicami, jak rodzicami...Ja ostatnio w parku w czasie odpoczynku w naszej rekreacji rowerowej zostawiłam cały plecak, a w nim portfel, prawko, karty kredytowe...szok. Jak się kapłam bylismy z 5 min drogi od ławki. Ale na szczęsćie nikt nie wziął. Ale taka jestem roztrzepana...a kiedyś miałam wszystko poukładane :( Ale te problemy... Koniec biadolenia. Pozdrawiam wszystkie panie.
  18. Dziewczyny !!!!!! Przestanicie proszę... Po pierwsze Kukusiu, niby na jakiej podstawie stwierdzasz u siebie PCO? Owszem, to dość powszechne schorzenie, ale @ masz jak w zegarku, i usg jajników normalny, hormonki też niezłe...żadnych innych objawów. Nie doszukuj sie w sobie czegoś czego nie ma. Może masz zaburzenia hormonalne, ale nie pco. Jeśli chodzi o temperaturę...Nie liczy sie żadne mierzenie po południu...moze nawet sie zmieniać jak wypijesz gorącą herbatę. Tylko rano po co najmniej 6 godz. snu, przed wstaniem z łóżka, w śluzówce ( NIE POD PACHĄ !!! ) albo termometrem rtęciowym albo specjalnym owulacyjnym. Pomiay notujesz, zapisujesz wszystko co sie zdarzyło w ciagu dnia, jakie leki brałaś, nawet że cię głowa bolała. Temperatura to sprawa indywidualna. Nie ma że owu jest jeśli przeskoczy 37 !!! Owulacje rozpoznaje się jeżeli po 6 dniach temperatury niższej (moze byc nawet 35, 8) następuje wzrost o co najmniej 2 kreski i utrzymuje się co najmniej 3 dni. Ale i to też nie jest wyrocznia...niestety. Tak naprawdę owu na 100% potwierdza ciąża, i duże prawdopodobieństwo owu potwierdza usg lub badania krwi po domniemanej owulce. Dziewczyny poczytajcie troche fachowej literatury na ten temat. O naturalnym planowaniu rodziny, można sie dokładnie nauczyć z tych stron co i jakie objawy oznaczają. Nawet jaka powinna byc szyjka w danej fazie cyklu... Zapraszam równiez do pooglądania wykresów innych dziewczyn. Na Fertility Friend są setki różnych wykresów. Czasem można się ździwić, że ciążą kończą sie wykresy które nawet nie mają wzrostu tempki... Wiem, że się mądrzę, ale chcę dla nas wszystkich dobrze...wybaczcie. Na temat rozpoznawania dni płodnych można napisać książkę. Sama spędziłam godziny na szperaniu i dowiadywaniu się co z tą płodnoscią można jeszcze zrobić. W mojej klinice jest seria wykładów na temat niepłodności i sposobach jej zwalczania. Za tydzień pójdę pierwszy raz. Będzie wykład o pco. Ciekawe czy powiedzą coś o czym jeszcze nie zdążyłam przeczytać... Dobranoc.
  19. Martusiu, wogole ta nasza pogoda jakas dziwna od paru dni. Juz dwa dni nie jezdzilismy bo niby sie chmurzy, potem pokropi troszke i tyle...I zimno sie zrobilo. ale moze to dobrze, bo jak juz zacznie dusic w lipcu to we wzesniu skonczy ;) I niech wreszcie umyje ten zakurzony NY. A dzidizus sam sie pojawi, moze bedzie wam potrzebna delikatna pomoc medyczna, jakies tableteczki...w sumie problem moze byc po waszej, albo mezow stronie. Tyle ze nie ma na co czekac z wizyta u lekarza.
  20. Martusiu, ja moge tylko godzinke w czasie lunchu, a potem to juz po 5-tej z domciu. Jakbym mogla pewnie ciagle na necie siedziala z wami...bo w pracy w koncu na kompie caly dzien. ale mam zblokowane te stronki. I mysle ze to dobrze. Nie mozna ciagle myslec o jednym.
  21. Akasiu, czytalam opinie o tej klinice krakowskiej na bocku i raczej wszystkie dziewczyny chwala. Kol zaszla w ciaze korzystajac z kliniki we Wrocku Invimed, chociaz nie byla pierwsza wizyta tam... W Krakowie ceny sa calkiem fajne bo zaczyna sie od 5 tys. Jak mi sie tu nie uda, to jak wroce ( juz za 1,5 roku :D ) to tam uderze. A wciaz marze o tym ze uda sie wczesniej...
  22. dziewczynki witajcie U mnie be zmian, a raczej zmiany w psychice sa. Wraca optymizm :D Nie ma jak dobre zakupy - lekarstwo na wszystko - wczoraj kupilam sobie 3 bluzeczki ( 1 taka rozszerzana na dole, jak ciazowa ;) ) i torebke. :D A do kliniki zapycham jutro. Telesforka, pomieszalaam nazwe specyfiku - monistat sie nazywa a sklad ma jakis na m..zole cos tam. Ale w aptece sie poznasz o co chodzi na bank. ( koszt ok $15 za 7 dni kuracji) zmykam jak na razie, odezwe sie wieczorkiem. Pa, pa
  23. Czesc, nie moge nadazyc z czytaniem. Ja zyje normalnie od poczatku staran. Nigdy nie plilam ani nie pilam ( czasem od imprezki i to niewiele) wiec nie musialam odstawiac zadnych uzywek. teraz tylko staram sie nie jesc slodkiego, ale to juz uroki pco... :( katia, jak mozesz to podeslij mi zdjecia, bo chyba jeszcze ciebie nie widzialam. U mnie bez zmian, ale nastroj lepszy. Jutro ide do kliniki to dam znac co ze mna postanowia zrobic ;) Pozdrawiam.
  24. Pierniczek AM to godziny ranne, PM popołudnie i wieczór. Jak ktoś podaje 1.00 a.m. znaczy że jest 1-sza w nocy. Tutaj nie używa sie jak w PL określenia - np. trzynasta, tylko ktos powie 1 p.m., czyli 1-sza po południu. I o to chodzi w FF. W sumie wystarczy wprowadzać yes przy intercourse, bo i tak owulki nie da się wyznaczyć co do godziny. :)
×