szczęśliwa
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez szczęśliwa
-
Czytelnik-> witaj:) ja też już nie śpię...nigdy raczej śpiochem nie byłam;) i mnie tez jakoś tak pochmurno, ale na deszcz się raczej nie zanosi, i słonko nieśmiało przebija się przez chmury:)
-
Widzę, że najwyraźniej wszyscy już poszli spać... wobec tego i ja zmykam do łóżka:) kolorowych snów...
-
Czytelnik-> a juz się bałam, że ten cały zlot rozejdzie się po kościach... dobrze, ze poruszyłeś ten temat:) mnie osobiście odpowiadają weekendy, nie wiem czy wszystkie, bo idę na podyplomówkę i zajęcia mam chyba od 25 września... ale przy dobrych chęciach znajdziemy chyba termin odpowiedni dla wszystkich;) co do miejsca- obstawiam Polskę Centralną (może wawa, ale niekoniecznie)... ciekawe, co na to pozostali?
-
Oj, Klawiaturka...skąd aż taki pesymizm? ktośm mi kiedyś powiedział, że miłości nie trzeba szukać, że ona sama nas odnajdzie.... wiem, że trudno w to uwierzyć, szczególnie gdy potrzebujemy jej juz zaraz, teraz... ale uczę się wierzyć, że tak właśnie będzie... że miłość sama mnie odnajdzie... uczę się być szczęśliwa sama ze sobą... uczę się nie uzależniać własnego szczęścia od \"posiadania\" faceta... i czasem już umiem;)
-
Czytelnik-> postaram już więcej się nie nadstawiać:D ale wiesz, jak to czasem bywa... szczególnie, jak za oknem jesienna szaruga... no ale póki co mamy koniec lata i do jesieni jeszcze wszystko się może się zdarzyć;)
-
Czytelnik-> dzięki, dzięki...;) tak to już ze mną jest że jednego dnia mam doła, ale prędzej czy później udaje mi się jakoś pozbierać, całe szczęściel;) tyle, że jesienią jest to trudniejsze, bo jakoś tak szaro i smutno się robi dookoła... ... Kadarki niestety nie ma...:( a do tego znów pojawia się nikt, ze swoimi \"mądrymi\" uwagami.... sama nie wiem- komentowac, czy przemilczeć...?
-
Witaj Czytelnik;) dzięki za kwiatka:), dawno juz takiego nie dostałam (mam na mysli oczywiście żywego, a nie wirtualnego)... co do pracy w weekend, to również miałam obawy, ze mnie to czeka, ale całe szczęście mam luzik do poniedziałku:) Troszkę się martwię, co przez ten cały czas, a szczegolnie wieczory, będę robić- ale mam nadzieję, że niepotrzebnie... dziś też myslałam, że cały wieczór spędzę samotnie (no może niezupełnie, bo w końcu Wy tu jesteście) w domu, ale zauważyłam u kolegi na gg opis, że chętnie wybrałby się na piwko- więc go zaczepiłam i miło spędziłam troszkę czasu;) może i jutro coś ciekawego przyniesie mi los...?;)
-
Już jestem:) Piwko było co prawda jedno- ale bardzo miło spędziłam czas;) teraz jestem z Wami:) Raf-> mam nadzieję, że prześpisz swój smutek a jutro będzie lepiej... spokojnej nocy...
-
No i zmiana planów- idę z kolegą na piwko:) a już myslałam, że będę dzisiejszego wieczoru siedzieć w domu... zajrzę tu do Was po powrocie;) pozdrawiam!
-
Kadarka- > ja też się cieszę, że już mogłam tu zajrzeć... w końcu weekend;)
-
Witajcie! Widzę, że sobie tu nieźle dziś poczynaliście beze mnie:) no i pojawiło się kilka nowych osób- miło Was poznać;) Raf-> przykro mi... ale myślę, że powienieneś posłuchać dobrych rad...nic dodać nic ująć... choć ja czasem też postępuję podobnie... a najgorsze jest to, że znam ryzyko takich zachowań- potem boli jeszcze bardziej:( cóż- człowiek jest tylko człowiekiem... trudno tak zupełnie wyrzec się poczucia ciepła, bliskości, bezpieczeństwa, itp. ...zanosi się na to, że ja również dzisiejszy wieczór spędzę z Wami przed kompem... no, chyba że los będzie chciał inaczej... ;)
-
Witajcie!:) Kadarka-> ciekawe, ciekawe.... tyle tylko, że chyba już jestem za stara, żeby przestwawić się na taki tok myślowy ;) ...pędzę już do pracy, zajrzę tu wieczorkiem (mam nadzieję, że zadbacie o lekturę), miłego dnia życzę i pozdrawiam!
-
...dobranoc wszystkim... na mnie juz czas- może jak się prześpię z tym swoim smutkiem, to jutro mnie opuści...? kolorowych snów
-
Czytelnik-> Ty to masz pomysły... nie mogłam się nie uśmiechnąć, dzięki:)
-
aaaaaaaga-33 -> a kto tu mówi o związkach?:( co prawda-jakiś czas temu zapaliła się w tym temacie jakaś iskierka, ale...wiecie jak się sprawy mają:( wiem, że ostatnio za bardzo się nad sobą rozczulam, ale mam jakies gorsze dni... najwyraźniej czasem i silnym kobietom brak sił...:(
-
aaaaaaaga-33 -> wiem, i nie mam nikogo odpowiedniego \"pod ręką\" , niestety:( a już chyba nie pamiętam jak to jest- znaleźć się w ramionach faceta, przytulić się i poczuć tak przyjemnie bezpiecznie...:(
-
Oj, Czytelnik...przykro mi, ale dziś znów pójdę pod prąd odnośnie tej mody, jak ją nazwałeś.... jakoś ostatnio gdzieś zgubiłam swój optymizm... i nawet praca na to nie pomaga... żeby przynajmniej ktos przytulił (czyt. facet) :( :(
-
Witajcie!!! Widzę, że dziś tu sobie całkiem nieźle poczynacie, humorki dopisują- to dobrze...:) ...dzięki wszystkim za dobre słowa... powiem wam jeszcze, że kiedyś usłyszałam od kogoś, że jestem klasycznym przypadkiem dla psychologa... że póki nie potraktuję swego stanu cywilnego jako zalety- będę sama... może to prawda..? tylko jak, to tego typu doświadczeniach, mam się tego nauczyć... :(
-
na mnie już czas- jutro muszę wstac dosyć wcześnie... kolorowych snów Wam życzę;) dobranoc
-
...wszystko to, o czym Wam tu opowiedziałam odnośnie mojej przeszłości, powiedziałam też temu facetowi, przez którego ostatnio miałam tyle przykrości (i który nadal się nie odzywa, i pewnie się już nie odezwie)... na początku nie miałam tego w planach, ale on powiedział któregoś razu, że chyba musiałam mieć jakieś przykre doświadczenia w przeszłości, bo mam takie smutne oczy... przyznam się, że to określenie ruszyło mnie (w sensie pozytywnym), bo nikt wcześniej niczego takiego mi nie powiedział.... jakoś tak się sprawy potoczyły, że mu o tym wszystkim opowiedziałam... zaufałam w pewnym sensie... a teraz czuję się wykorzystana...:( dla niego nie warta byłam nawet szczerej rozmowy...:( przykro...
-
Raf-> dzięki... chcę wierzyć, że większość mężczyzn ma podobne podejście do życia jak Ty... choć z drugiej strony... ja nie mam dzieci (poprostu nie zdążyliśmy przez ten rok nacieszyć się sobą, myśleliśmy że na wszysttko jeszcze przyjdzie czas- jednak nie przyszedł...), ale mam koleżankę, która jest w ciąży i z pewnych powodów nie jest związana z ojcem dziecka... poznała pewnego mężczyznę, który spotykał się z nią przez jakiś czas, ale od razu zapowiedział, że nie mogą być razem, bo on nie jest w stanie zaakceptować tego dziecka i że \"każdy facet na jego miejscu postąpiłby tak samo\"... jak widzisz- są niestety mężczyźni, którzy dzielą kobiety na kategorie...:( nie umiem jakoś sobie poradzić z tą obawą, że nowo poznany facet też nie zaakceptuje mojej przeszłości.... :( aaaaaaaga-33 -> dzięki... wróciłam do tego miasta i bardzo się cieszę z tego powodu... czas robi swoje... minęło 5 lat... nie mam już skojarzeń z konkretnymi miejscami w tym mieście i ze swoją przeszłością.... czasem myślę, że po coś tu wróciłam... jeszcze nie wiem po co, ale myślę, że kiedyś zrozumiem celowość powrotu właśnie do tego miasta... choć przyznam szczerze- wróciłam tu całkiem przypadkiem...
-
Kadarka-> widzę, że nie tylko ja mam za sobą tragiczne doświadczenia... wyrazy wpółczucia....
-
Czytelnik-> mnie się też oczy zrobiły bardziej wilgotne, gdy przeczytałam o Twojej córeczce... szczerze Ci współczuję... ...co do mojej historii- to czułam, ze chcę się nią z Wami podzielić i jakoś trochę lżej mi się zrobiło jak już napisałam.... czekam na Twoje przemyślenia.... a swoją drogą- odnajdując to forum w sieci -nie myślałam, że znajdę tu ludzi z którymi będę mogła porozmawiać jak z dobrymi przyjaciółmi... dzięki, że jesteście....
-
Raf-> dzięki... myślę, że nie porównuję nowo poznanych facetów ze zmarłym mężem...ale nie umiem powiedzieć na pewno- w końcu to są sprawy psychiki... ... poznieranie się po Jego śmierci nie było łatwe... przez czas pogrzebu nie jadłam 4 dni, nie mogłam spać... w rezultacie bardzo schudłam-co zostało mi do dziś... był nawet moment, że byłam na psychotropach... ale udało mi się po tym wszystkim pozbierać... moja kuzynka powiedziała mi kiedyś, że wiedziała, że sobie z tym wszystkim poradzę, bo mam silny charakter.... ... staram się jakoś ułożyć sobie życie na nowo... kiedyś zauważyłam, że \"przyciągam\" niewłaściwych facetów, i może na tym polega mój problem...
-
...dodam, że moje dosyć tragiczne doświadczenia z przeszłości sprawiły, że zupełnie inaczej patrzę na świat... zmieniłam się- i to na lepsze... umiem cieszyć się chwilą, bo wiem, że życie jest bardzo krótkie... nauczyłam się cenić to, co udało mi się osiągnąć, to co dostałam od losu... kocham ludzi i nie wyobrazam sobie bez nich życia... każdy człowiek ma dla mnie pewną wartość... wierzę, ze wszyscy ci wspaniali ludzie, których poznaje na swojej drodze zaisnieli po \"coś\" w moim zyciu... ci mniej wspaniali-też... staram się z kazdego nowego doświadczenia życiowego, szczególnie tego mniej przyjemnego- wyciągać wnioski na przyszłość... jestem też bardziej wymagająca w stosunku do potencjalnego partnera, bo wiem, co mam do zaoferowania ze swojej strony... mam świadomość, że chcąc z kimś być, muszę zaakceptować jego wady (bo przecież nie ma ideałów) ale wiem też, że nie wszystko jestem w stanie zaakceptować... nie patrzę już na świat oczyma nastolatki, która wychodzi z założenia, że jakoś wszystko się ułoży... potrzebuję faceta, który będzie oparciem, przyjacielem, powiernikiem...z którym będę mogła śmaic się i płakać, który da mi poczucie bezpieczeństwa.... może mam za duże wymagania....? ...jedno wiem na pewno- nie szukam kogoś podobnego do śp. męża.... ...czy moja przeszłość ma dla mężczyzn aż tak duże znaczenie....?:(